11 grudnia, 2018

Po mazurki i polonezy Fryderyka. Żelazowa Wola.

Fryderyk Chopin to nasz najwybitniejszy kompozytor, uwielbiany nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. To nasz geniusz i nasza duma narodowa! Jego utwory muzyczne, nie przez wszystkich zrozumiane w XIX wieku, w którym przyszło mu żyć (1810-1849), teraz cieszą się ogromną estymą i uznaniem. Nie wiem, czy rozumiałabym wtedy jego muzykę, ale dziś jest ona balsamem dla mojej duszy i kwintesencją polskości, brzmiącą w jego nutach. Kocham jego muzykę!


A urodził się w Żelazowej Woli – małym majątku, niedaleko Sochaczewa. Jego matka, Justyna z Krzyżanowskich, uboga szlachcianka, pomagała w domu hrabiny Ludwiki Skarbkowej, gdzie poznała guwernera dzieci hrabiny – Mikołaja Chopina. Połączyła ich wspólna pasja – muzyka, którą w genach przekazali jedynemu synowi (oprócz syna mieli jeszcze trzy córki). Chłopiec wkrótce z rodzicami przeniósł się do Warszawy, w której spędził młodzieńczą połowę swojego życia, ale do majątku często wracali, bowiem Fryderyk kochał polską wieś, jej przyrodę i muzykę. Po upadku Powstania Listopadowego wyjechał na stałe do Francji, a w tworzonych tam przez niego utworach: mazurkach, polonezach, preludiach, walcach i wielu, wielu innych pobrzmiewały często tęskne nuty ludowych piosenek. W późniejszych latach dworek w Żelazowej Woli, łącznie z majątkiem, przechodził często z rąk do rąk, niszczał, aż w latach trzydziestych ubiegłego wieku postanowiono o jego odkupieniu i odbudowie, z przeznaczeniem na pamiątki po wielkim kompozytorze. A na terenie wokół odbudowanego w stylu szlacheckim dworku wykonano wspaniały, siedmiohektarowy park. Rośliny, który w nim posadzono pochodziły w większości z darów. Był to park-pomnik w hołdzie wielkiemu kompozytorowi, bo było to miejsce szczególne dla Polaków i tak jest do dzisiaj.  



Ponieważ kocham muzykę Chopina, odwiedziny w Żelazowej Woli są dla mnie ogromną przyjemnością. Zawsze cieszę się jak dziecko, że będę mogła posłuchać tutaj jego muzyki. Bo TUTAJ brzmi ona jakoś inaczej, oryginalniej i dostojniej, bo tu jest cząstka jego duszy. Zwłaszcza, że dźwięki pojawiają się już z chwilą wejścia do pierwszego obiektu. Po obu stronach starej bramy wjazdowej są nowe, przeszklone pawilony. Nie pasują do reszty starej zabudowy i stanowią pewien dysonans, ale nie mnie to oceniać. Ja przyjechałam tu po klimat, posłuchać dźwięków muzyki i stąpać po jego śladach. W pierwszym budynku – Preludium jest kasa biletowa, informacja i sklep z pamiątkami, a po drugiej stronie, w budynku Etiuda, jest Cafe@Bistro Fryderyk oraz sala kinowa.




Kupuję bilet do dworku i parku (można też do każdego z osobna) i spieszę się, bowiem rozpoczął się już koncert, który odbywa się w dworku w weekendy, od maja do września. Występują tu z recitalami polscy i zagraniczni laureaci Konkursów Chopinowskich! Ale zanim tam dojdę długim, wypielęgnowanym podjazdem towarzyszy mi cały czas jego muzyka. Dzieje się tak dzięki systemowi nagłośnienia, zainstalowanemu w różnych miejscach parku. 




Im bliżej, tym podniecenie większe i więcej zwiedzających. Biały dworek wyłania się spośród drzew na końcu podjazdu. Wzrok przyciąga jego ozdobny ganek z kolumnami oraz okna z małymi szybkami, a z boku dobiega muzyka. Kiedy tu docieram, widzę otwarte okna i drzwi do ogrodu i to stąd słychać muzykę, a na ławkach i krzesłach siedzą zatopieni w muzyce odwiedzający. To duża grupa, wśród nich większość to Japończycy czy Koreańczycy. Oni chyba najbardziej na świecie są tak zafascynowani muzyką Chopina. Wielu laureatów konkursów chopinowskich pochodzi właśnie z tych krajów. Ten niezwykły koncert trwa godzinę. Tym razem gra młoda polska pianistka. Przepięknie! 





Potem zwiedzam dworek, którego wystrój wnętrza jest rekonstrukcją historyczną z czasów, kiedy mieszkali tu Skarbkowie i Chopinowie, są też materiały dotyczące tworzenia tego muzeum. Gromadzone są również oryginalne pamiątki po Fryderyku. Jest sporo zwiedzających, więc nie mam czasu, aby dokładnie im się przyjrzeć. A szkoda! Może innym razem! 




A potem relaksacyjny spacer po parku. Jestem zachwycona, choć spacerujących wielu. Pomimo panującej od dłuższego czasu suszy jest tu zielono i kolorowo od kwiatów. Park został wkomponowany w naturalne ukształtowanie terenu opadające łagodnie w dolinę przepływającej rzeki Utraty. Są tu ładne ścieżki z ławeczkami wśród często przerośniętych krzewów i wysokich drzew, są romantyczne zakątki z altankami i pergolami, w naturalnych zagłębieniach są stawy z roślinnością wodną, a na rzeczce ciekawe mostki. Jest też kilka pomników kompozytora. Prawdziwa uczta dla zmysłów! I wspaniały odpoczynek!














Zbliża się późne popołudnie, czas coś zjeść. Ponieważ nie chcę jeszcze opuszczać terenu parku-pomnika, korzystam z oferty bistro, który ma jeszcze rozstawiony letni ogródek. Obiad przesmażony, ale herbata pyszna i ładnie podana. Najlepsze są tu jednak widoki! 



Powoli wygaszają się emocje. Czas wracać! Mam do przejechania dwieście kilometrów, dwieście kilometrów po pięknej polskiej ziemi, którą TY tak bardzo kochałeś, Fryderyku! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)