Tegoroczny początek kwietnia podczas
zwiedzania trzech północnych europejskich stolic miał niesamowicie dynamiczną
pogodę. Tallin zwiedzaliśmy w bardzo wiosennej aurze, w Helsinkach
było słonecznie, ale już chłodniej, a kiedy trzeciego dnia wyjeżdżaliśmy z Tallina
w kierunku Rygi aura była iście zimowa. Przez całą estońską trasę
towarzyszył nam śnieg. W miarę zbliżania się do łotewskiej stolicy było go na
szczęście coraz mniej. Zapowiadano jednak zimno, wietrznie i opady śniegu z
deszczem.
Do Rygi wjechaliśmy ulicą
Briuibas , która ciągnie się przez miasto prosto jak okiem sięgnąć na odległość
12 kilometrów. Po drodze nic nie zapowiadało atrakcyjności miasta. Ot, szare
murowane blokowiska z typową miejską infrastrukturą. No, może uwagę zwraca duża
ilość drzew wzdłuż ulicy i towarzysząca nam czystość.
Jednak im bliżej centrum miasta, tym zaczynało robić się coraz ciekawiej i ładniej, bowiem ulica kończy się tam, gdzie w Rydze rządzi secesja, czyli dzielnica z zabudową z początku XX wieku okalająca najstarszą część miasta. Mamy tu mnóstwo dekoracyjnych budowli mieszkalnych i budynków użyteczności publicznej, które są prawdziwymi dziełami sztuki. Budynków w stylu Art Noveau jest około 800, co sprawia, że Ryga jest jednym z największych ośrodków tej architektury w Europie. Ta część miasta przypomina mi dekoracyjny Wiedeń. Przejechaliśmy po niej autobusem, bo naszym celem była najstarsza część miasta, ale z chęcią bym dłużej po niej pospacerowała, bo ta dzielnica łotewskiej stolicy niezmiernie zachwyca.
![]() |
SOBÓR NARODZENIA PAŃSKIEGO. |
Tę bardzo ozdobną część miasta
od części najstarszej oddziela Bastejkalna park rozciągnięty wokół wzgórza, na którym stała
kiedyś Twierdza Ryska. Dziś nazywa się je Wzgórzem Bastionowym, a
przecina je kanał wodny, nad którym zbudowano romantyczne mostki. Pływanie w
nim upodobały sobie kaczki i łabędzie. Wokół alejek i ścieżek parkowych
zobaczymy rodzimą i egzotyczną roślinność (choć w kwietniu jeszcze uśpioną),
jest wiele ładnych rzeźb i pomników, choćby okazały Pomnik Wolności,
symbol miasta. Ze szczytu wzgórza roztaczają się piękne widoki na miejską
zabudowę. Widać też stąd budynek Łotewskiej Opery Narodowej. Nawet o tej
porze roku jest tu przyjemnie!
Mijamy jeden z symboli miasta
– zegar Laima, który od stu lat reklamuje markę tych łotewskich słodyczy
i wkraczamy do najstarszej części Rygi. Nie wiem ile wytrzymamy, bowiem
jest bardzo zimno, a wiatr przeszywa nawet mnie, ubraną jak na zimę przystało.
Najstarsza część miasta przylega
do rzeki Dźwiny, która niedaleko stąd ma ujście do Zatoki Ryskiej.
Już w X wieku była tu osada plemienia Liwów i przebiegał tędy rzeczny
szlak handlowy, a także łupieżczy, od Waregów (wikingowie skandynawscy) do
Greków, czyli łączył Skandynawię z Bliskim Wschodem. Obecne miasto zostało
założone w 1201 roku przez biskupa Alberta (Albert Ryski lub Liwoński)
i szybko stało się jednym z najważniejszych portów bałtyckich za sprawą
przynależności do ligi miast hanzeatyckich. Biskup Albert założył zakon
kawalerów mieczowych oparty o regułę templariuszy dla szerzenia wiary i obrony
swojej diecezji. W kolejnych latach ich dobra przejął zakon krzyżacki. W XVI
wieku historia połączyła Rygę z Polakami, potem rządzili tu Szwedzi, a
następnie w XVIII i XIX wieku Rosjanie. I taka jest też najstarsza część Rygi,
bardzo różnorodna architektonicznie, z wąskimi zakręconymi uliczkami tworzącymi
prawdziwą pajęczynkę połączeń z małymi lub większymi placykami.
Katedra Dome, pierwotnie katolicka, dziś
ewangelicko-luterańska góruje przy placu Katedralnym. Została zbudowana na początku XIII wieku, a
kamień węgielny pod jej budowę poświęcił sam biskup Albert w 1211 roku. Wieża
kościoła wówczas była najwyższą w mieście, dziś po przebudowach liczy 90
metrów. Obecnie jest największą średniowieczną świątynią w krajach bałtyckich.
Katedra św. Jakuba to również gotycki kościół katolicki
zbudowany w pierwszej połowie XIII wieku. Od XVI wieku był świątynią
protestancką, podczas wojen napoleońskich służył jako magazyn żywnościowy, a od
1923 roku ponownie przekazano go katolikom.
Kościół św. Piotra ewangelicko-luterański
pochodzi z początków XIII wieku i był wtedy najważniejszą świątynią w mieście.
Jest ogromny i trudno go objąć wzrokiem, a jego wysoka wieża widoczna jest
niemal z każdego punktu starówki. Obecnie ma ona 123 metry i otwarto na niej platformę widokową dla podziwiania
miasta z zupełnie innej perspektywy.
Kościół św. Jana jest też z XIII wieku. Stoi obok powyższego i mimo
wielokrotnego przebudowywania uchodzi za najlepszy przykład gotyckiej architektury
sakralnej starej Rygi. Widać jego starodawny ceglany urok.
Pomiędzy tymi dwoma ostatnimi znajduje się klimatyczny
skwerek z sympatycznym pomnikiem Muzykantów z Bremy, czyli osiołka, psa,
kota i koguta - bohaterów baśni braci Grimm. Zwierzątka wyglądają tak jakby
śpiewały, jak w baśni. I trzeba je pogłaskać po pyszczkach na szczęście, im
wyżej tym lepiej.
Dookoła skwerku widać ciekawą zabudowę, z różnych
okresów historycznych. Świetnie jest tu wpisana nawet współczesna kamienica.
A jeśli wspomniałam o kamienicach, to należy także
wymienić Trzech Braci, czyli przytulone do siebie trzy budowle
wzniesione w średniowieczu (w Tallinie są Trzy Siostry). Według legendy zostały
zbudowane przez mężczyzn z jednej rodziny. Najstarsza w Rydze jest ta po prawej
ze schodkowym szczytem. Pochodzi z XV wieku, pozostałe zbudowano nieco później.
Prezentują się bardzo stylowo, odpowiednio do wieku. Obecnie mieści się w nich
muzeum.
Kawałek dalej, nad brzegiem
Dźwiny, stoi zamek Ryski. Stoi tu
od ponad 700 lat. Przez te lata przeszedł poważne zniszczenia podczas wojen,
mieszkało w nim też wielu władców. Pierwotnie był gotycki, ale teraz prezentuje
współcześniejsze oblicze. Wtedy był główną siedzibą inflandzkiej gałęzi zakonu
krzyżackiego, obecnie rezyduje w nim prezydent Łotwy.
Spacerując po starówce
natykamy się na mury obronne, które są pozostałością fortyfikacji
miasta. Nie zostało ich wiele, bowiem miasto się rozrastało, potrzeba było
więcej miejsca, więc część murów rozebrano, a część po prostu wkomponowano w
nowszą zabudowę. Widać to po Bramie Szwedzkiej z końca XVII wieku, która
jest częścią szarej kamienicy.
Po jej drugiej stronie stoi
fragment muru obronnego z wieżą i jedyną zachowaną basztą – Basztą
Prochową, która pochodzi z 1330 roku i ma wysokość 25 metrów, a swą nazwę
zawdzięcza przechowywanemu w niej prochowi.
Po drugiej stronie ulicy widzicie
ciekawy ciąg żółtych budynków z zielonymi drzwiami zwanych koszarami św.
Jakuba. Zostały pobudowane u stóp fortyfikacji w XVII wieku i używane były
przez różne armie tutaj przebywające. Dziś mieszczą się tutaj biura, sklepy z
pamiątkami, galerie i klimatyczne kawiarenki.
Wpis się przedłuża, ale miasto
ma tyle do zaoferowania, że nie sposób pominąć pewnych atrakcji. A wspomnieć
jeszcze trzeba tu choćby o dwóch placach: Liwskim i Ratuszowym.
Plac Liwski to miejsce, które ujmuje z
miejsca. Wspaniale łączy przeróżne style architektoniczne ze sobą oraz ze
współczesnym życiem Rygi. Jest tu mnóstwo restauracji z letnimi ogródkami i
nawet kiedy zimno tętni życiem. Kamieniczki są przecudne, kolorowe z ciekawymi
wzorami i malunkami. Trzeba się tu zatrzymać na dłużej i chłonąć…

Uwagę zwraca tu mnóstwo
obiektów, jednak wspomnę tylko o kupieckiej Wielkiej Gildii oraz
rzemieślniczej Małej Gildii. Zachwycają neogotyckim wyglądem i pochodzą
z XIX wieku, ale stoją dokładnie tam, gdzie stali ich średniowieczni
przodkowie.
Plac Ratuszowy to najbardziej
charakterystyczne miejsce w łotewskiej stolicy. To tutaj można sobie strzelić
fotkę z obleganym napisem miasta. Oczywiście stoi tu budynek ratusza, są
kamienice ze sklepikami, jest też psujące efekt zabudowy nowoczesne Muzeum
Okupacji, jest pomnik Rolanda.
Ale to co najbardziej zwraca tu uwagę to Dom Bractwa Czarnogłowych - najbardziej wystrzałowy budynek starówki. Jest okazały, wyróżnia się i rozmiarem, i pięknym kolorem i wymyślnymi zdobieniami. Wzniesiono go w XIV wieku dla stowarzyszenia bogatych i wolnych kupców pochodzenia niemieckiego, o którym wspominałam we wpisie o Tallinie. W czasie wojny budynek został zniszczony, ale pod koniec ubiegłego wieku pieczołowicie go odbudowano.
Po trzech godzinach krążenia po
uliczkach starej Rygi byliśmy bardzo zziębnięci, nawet ja – ubrana zimowo
na cebulkę. Każdy pragnął wreszcie się ogrzać, choć uliczki miasta kusiły by po
nich jeszcze pokluczyć. Zakupiliśmy więc czarodziejską łotewską nalewkę, czyli Czarny
Balsam dla zdrowotności. Jego receptura jest unikalna, stworzona w połowie
XVIII wieku i składa się z 24 ziół i innych składników. Ciężki trunek, ale
podobno skutecznie leczy! Po pysznym, niedrogim obiadku i deserze w restauracji LIDO Alus Seta znajdującej
się nieopodal mogliśmy wracać do domu. Trochę żal, że pogoda nas tak okrutnie
potraktowała, ale mogło być gorzej, bo zapowiadane opady jednak nie nadeszły!
Bardzo nam się Ryga spodobała, chociaż nie stanowiła głównego celu podróży. Zatrzymaliśmy się w drodze do Petersburga i też był to tylko kilku godzinny spacer. Zwiedzaliśmy podobne miejsca i też pozostał nam niedosyt. Kilka miejsc poznałem dzięki Tobie, ale to właśnie te secesyjne domy i kamienice skłaniają do powrotu. Może kiedyś się uda i wtedy skoczylibyśmy też do Tallina. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała powrócić. Wierzę, że będzie okazja, tylko wybiorę cieplejszy okres. Pięknego tygodnia:)))
UsuńFaktycznie pogoda nie potraktowała Was zbyt łaskawie ale najważniejsze jest to, że na przekór aurze i tak zobaczyliście wszystko co najważniejsze a nawet jeszcze więcej. Najwidoczniej kwiecień plecień to normalka nie tylko u nas. Ja spędziłam w Rydze 6 godzin w środku lata, pogoda była cudowna, a i tak nie widziałam wielu miejsc o których piszesz. Zaparkowaliśmy samochód w uliczce niedaleko Domu Bractwa Czarnogłowych i to właśnie ten zabytek zobaczyłam jako jeden z pierwszych. A że jest piękny i bardzo widowiskowy to Ryga spodobała mi się od pierwszego wejrzenia a dalszy spacer tylko zintensyfikował moje zachwyty.
OdpowiedzUsuńPomysł z nalewką przedni tylko może powinniście od razu jej spróbować?😃. Co prawda może nie przeszlibyście aż tyle, może niezbyt prostym krokiem ale za to rozgrzani od środka jak nie wiem co!
Piękny spacer a Twoje zdjęcia oddają urok łotewskiej stolicy tak jak to zapamiętałam.
Radosnego tygodnia Uleńka. Buziaki.
Dobrze, że o nalewce dowiedzieliśmy się pod koniec wycieczki, bo nie wiem, jak w to zimno by się skończyło zwiedzanie! Mnie się Ryga spodobała od razu, od tej wypasionej dzielnicy, a potem było tylko lepiej. Jestem miastem zachwycona! I to wszystkim! Tylko jeśli wrócę to o innej porze roku:)))
UsuńAle super się to czytało! 😊 Świetnie oddałaś klimat Rygi – miałam wrażenie, jakbym tam z Tobą spacerowała i marzła😄). Mnóstwo ciekawostek, historia wpleciona z wyczuciem, no i te osobiste wstawki robią robotę!. Ryga jeszcze przed nami😀
OdpowiedzUsuńAleż przyjemnie mnie połechtałaś Aniu. Dzięki Ci za miły komentarz. Cieszę się, że miasto Ci się podoba, bo jest naprawdę bardzo piękne ❤️
UsuńUsiu!
OdpowiedzUsuńOglądać Twoje zdjęcia odnoszę wrażenie, że Ryga jest nie tylko bardzo pięknym, ale i uroczym i niezwykle cichym miastem. Przypuszczam, że interesująca historia czai się za każdym rogiem, a stare, trochę krzywe budynki w stylu secesyjnym przykuwają uwagę. Tak bardzo zachwyciłaś i zachęciłaś mnie tymi północnymi stolicami, że po cichu (aby nie zapeszyć) planuję w przyszłym roku wycieczkę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Jeśli planujesz wyjazd, to oby pogoda Ci sprzyjała, bo ja miałam ogromny niedosyt. Był czas, ale zimno i wiatr skutecznie zakończyły wycieczkę. W Rydze jest mnóstwo rzeczy do podziwiania i gubienia się w uliczkach.
UsuńZasyłam ci Lusia serdeczne pozdrowienia:)))
Ryga to bardzo piękne miasto, widać tu nie tylko bogatą historię ale i wysoką kulturę, zresztą podobnie jak w innych, nadbałtyckich miastach. Dobrze że naszym przyjaciołom nie udało się tego zniszczyć i wykorzenić, strach tylko, że mogą znowu po to łapy wyciągnąć. Szkoda że pogoda nie do końca dopisała, ale tak jak piszesz mogło być gorzej, mógł na przykład zacinać śnieg albo marznący deszcz. Zaimponowała mi uroda tego nowoczesnego budynku z czerwonej cegły, jest wspaniały, pięknie się komponuje z zabytkowymi kamienicami a przy tym niczego nie naśladuje i nie udaje. Go muzykantów z Bremy przydała by się drabina bo te na górze są wyraźnie pokrzywdzone i nikt ich nie głaszcze, a pewnie też by chciały. dodam jeszcze że w tej baretce wyglądasz zupełnie inaczej niż z gołą głową, czy to naprawdę Ty? Ale pozdrawiam tak czy inaczej.
OdpowiedzUsuńNie lubię żadnych nakryć głowy, bo we wszystkich wyglądam śmiesznie, ale czasem nie ma wyboru. I to naprawdę jestem ja 😉 Dzięki Elu za sympatyczny komentarz 😘
UsuńWkradły się błędy, ale mimo to chyba wiadomo o co chodzi.
OdpowiedzUsuńNo jasne 😉
UsuńPamiętam swoje zaskoczenie tym jak bardzo ciekawym miastem jest Ryga. Byłam w niej ponad 20 lat temu i akurat oglądałam i zwiedzałam prawie wszystkie te miejsca, które pokazałaś. A widok tego Domu Bractwa Czarnogłowych mnie zamurował!!!
OdpowiedzUsuńSerdeczności Urszulko :-)
Ja miałam tak samo. Wielkie wow, usta nie mogły się zamknąć przez dłuższy czas:)))
UsuńUla, dzięki Twojej wspaniałej fotorelacji urzekłaś mnie stolicą Łotwy. Choć podczas Twojej wizyty panowała mało fotogeniczna aura 😉
OdpowiedzUsuńTeraz wpisuję Rygę w listę podróżniczych planów!
Ściskam i pozdrawiam...
Anita
Bardzo się cieszę, bo to warte zobaczenia miasto. Ja jestem nim oczarowana, szczególnie, że nie wiedziałam tak naprawdę czego się po nim spodziewać. Czytałam troszkę na blogach, ale rzeczywistość to inna sprawa. Dzięki Anitka. Całusy:)))
UsuńSuper zdjęcia! Stolica Łotwy jest bardzo ładna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo dziękuję, przesyłam pozdrowionka:)))
Usuń