20 maja, 2025

Spacerkiem po Helsinkach. Finlandia.

 

Fińską stolicę – Helsinki odwiedziłam na początku kwietnia, razem z innymi północnymi stolicami – Tallinem i Rygą. Ponieważ pośród tych trzech miast Helsinki najmniej mi się podobały, więc najpierw wpis o tym mieście, bo na pozostałe mam teraz za mało czasu (maj obfituje w wyjazdy). Tallin i Ryga mają długą historię i poprzetykane są mnóstwem zabytków z najstarszych okresów ich historii. Choć naród fiński ma wielowiekową przeszłość, to historia Finlandii jest bardzo młoda, bowiem niepodległość została proklamowana tam w 1917 roku. Wcześniej przez kilka wieków była pod władaniem szwedzkim, potem rosyjskim.



Helsinki zostały założone w 1550 roku przez szwedzkiego króla Gustawa Wazę, który chciał stworzyć miasto konkurencyjne dla Tallina i umocnić swoje panowanie w tym regionie. Nie rozwijało się jednak zbyt mocno, bowiem ciągle trawione było wojnami, epidemiami, pożarami i klęskami głodu. Dopiero w połowie XVIII wieku zyskało prawa miejskie i zaczęło się rozwijać gospodarczo oraz demograficznie. W 1809 roku zostało częścią Imperium Rosyjskiego i car Aleksander I przeniósł stolicę z fińskiego Turku do Helsinek. Wspierał też rozwój architektoniczny miasta, które przeszło w tym czasie intensywną modernizację, na wzór rosyjskiego Petersburga. I to, co dziś zobaczymy w mieście pochodzi z tamtego okresu i lat późniejszych. Z odleglejszej przeszłości zachowało się niewiele. A ja lubię to, co starsze, więc nie było efektu wow. Ale nie narzekam, cieszę się, że Helsinki zobaczyłam.

Największą jednak przyjemność sprawiła mi dwugodzinna podróż promem z Tallina, potem powrotna. Terminale portowe są tam bardzo nowoczesne, promy zupełnie nowe, a Bałtyk był bardzo spokojny tego kwietniowego dnia, choć miałam pewne obiekcje po wspomnieniowym rejsie z Newcastle do Amsterdamu, po szalejącym Morzu Północnym, ale tu było ok.






Miasto położone jest w odległości 80 kilometrów od Tallina, na brzegu Zatoki Fińskiej. Leży na lądzie stałym oraz na wyspach, których jest tu trzysta. Tego rodzaju wybrzeże nazywane jest archipelagiem szkierowym. Z portu, który powstał na sztucznie usypanej wyspie, odbiera nas wycieczkowy autokar, bo atrakcje, które mamy zobaczyć położone są w pewnym oddaleniu.



Najpierw więc park Sibeliusa. Dojeżdżając widzimy jego fantastyczne położenie, wzdłuż zatoki, na pagórkowatym terenie z odsłoniętymi gołymi skałami. Poświęcony jest on Jeanowi Sibeliusowi, fińskiemu kompozytorowi, uważanego za twórcę narodowego stylu w muzyce fińskiej. Turystów przyciąga tu ogromna rzeźba przypominająca organy, wykonana z 600 stalowych rur pospawanych w falisty wzór. Monument ten wytwarza dźwięki, gdy wiatr przepływa przez rury, co tworzy połączenie sztuki z muzyką. Rzeźbę wykonała Eila Hiltunen w 1967 roku. Potem wykonała jeszcze pomnik głowy kompozytora, który umieszczono obok organów.


 




Jadąc dalej mijamy ciekawy stadion olimpijski pobudowany w 1936 roku na mającą się tu odbyć olimpiadę. Ta odbyła się na tym stadionie dopiero w 1952 roku. Dziś jest to obiekt fińskiej reprezentacji w piłce nożnej. Obok stoi wysoka na 72,71 metra wieża, z której można podziwiać widoki na miasto. Wysokość nietypowa, bowiem tak uhonorowano fińskiego oszczepnika, mistrza olimpiady z 1932 roku, którego rzut tyle właśnie wynosił. Przy wejściu do parku, w którym stadion się znajduje, uhonorowano innego sportowca. Stoi tu pomnik fińskiego lekkoatlety, wielokrotnego mistrza świata w biegach Paavo Nurmiego.





Podążając do centrum miasta, zatrzymujemy się przy nietypowym obiekcie. Patrząc z zewnątrz na kamieniste otoczenie nikt by się nie spodziewał, że wewnątrz znajduje się duża świątynia z fenomenalną akustyką. Sami byliśmy świadkami jazzowego koncertu. To podziemny ewangelicko-luterański kościół Temppeliaukio wykuty w granitowych skałach, na zewnątrz widać jedynie miedzianą kopułę otoczoną skałami. Jego wnętrze ma kształt owalny, dostosowany do otoczenia, a jego ściany to surowa, naturalna skała. Powyżej umieszczono panele szklane, które doskonale doświetlają wnętrze. Sklepienie zaś to ogromny dysk ze skręconego miedzianego drutu, co nadaje świątyni wyjątkowego charakteru. Budowla doskonale zespala naturę, duchowość i sztukę. Dziś jest jednym z najczęściej odwiedzanych w Helsinkach miejsc.





Kolejnym odwiedzonym miejscem jest plac Senacki. To serce tego miasta ze stojącą na wzgórzu ogromną luterańską Katedrą Helsińską (obecnie w remoncie) ze złotą kopułą widoczną z wieku miejsc miasta. Plac otoczony jest neoklasycznymi budynkami. Mamy więc Pałac Rządowy, budynek Uniwersytetu Helsińskiego, po przeciwnej Bibliotekę Narodową. W centralnym miejscu stoi pomnik cara Aleksandra II, który postawiono, by podkreślić zasługi, jakie wniósł dla narodu fińskiego, bowiem złagodził represje wobec narodu fińskiego. Odchodzące od niego uliczki tchną dawnym klimatem, a w wielu budynkach mieszczą się muzea.








Stąd już tylko kilka kroków do Esplanadi. Tak nazywane są równoległe ulice otoczone wykwintnymi budynkami i wąski park między nimi. Wspaniałe miejsce spacerowe z mnóstwem kwiatów i ławeczek do wypoczynku. Stoi tu pomnik Runeberga, fińskiego poety romantycznego, autora nieoficjalnego fińskiego hymnu. Na jej końcu znajdziemy historyczną restaurację Kappeli. A jeszcze dalej mały skwerek z secesyjnym pomnikiem Havis Amanda Ville Valgrena. To syrena w otoczeniu morskich zwierząt.  










Jeśli zboczymy w prawą stronę dojdziemy do Starej Hali Targowej (1889). To przepiękny budynek z czerwonej cegły, z kremowymi wstawkami, z mnóstwem okien i zdobień. Fantastycznie wygląda też wewnątrz. Do dziś można tu kupić różne specjały, w tym z kuchni fińskiej. I kieszeń wytrzymuje tutejsze zakupy.





Stąd dobrze widoczny jest stojący na wzgórzu Sobór Uspieński, który dziś jest główną świątynią (katedrą) fińskiego kościoła prawosławnego. Zbudowano go w połowie XIX wieku i na prośbę cara Aleksandra II nosi wezwanie Zaśnięcia Matki Bożej. Przyciąga wzrok ceglanymi ścianami ze zdobieniami i trzynastoma złotymi kopułami, które symbolizują Jezusa  oraz apostołów. Wnętrze jest równie wspaniałe, z przepięknym ikonostasem, mozaikami, freskami i złotymi żyrandolami. I zwiedza ją się za darmo! Jednak zdjęć nie ośmieliłam się wnętrzom robić. Warto tu zajrzeć, bo oprócz piękna katedry, widoki na miasto mamy stąd pierwszorzędne!






Na znajdującym się nieopodal parkingu czekał na nas autokar, który powiózł nas z powrotem do portu. Ale wcześniej odwiedził nas pan policjant, który grzecznie poprosił, abyśmy sprawdzili, czy wszyscy mamy dokumenty. Mieliśmy! Nowoczesna metropolia, często designerska, ze starszymi elementami, do tego czysta i… mili ludzie. Bez efektu wow, ale fajne miasto!