26 września, 2020

Podróż w głąb Ziemi – Kopalnia Soli w Wieliczce.

Nawet na ulotce Soli do kąpieli zakupionej w Wieliczce czytamy, że miejscowa Kopalnia Soli jest bezcennym zabytkiem kultury materialnej wpisanym na Pierwszą Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1978 roku. Bo już dawno zauważono i doceniono jej unikatowość, niepowtarzalność i niezwykłą atrakcyjność. To jedyne takie miejsce na świecie, więc chętnych, aby ją zobaczyć jest całe mnóstwo (milion rocznie!) i to z całego świata! Jest absolutnym must see, sądząc po językach, które słyszymy wśród czekających w kolejce na wejście w jej podziemia. A przyjeżdżają po to, by na własne oczy zobaczyć efekty prawie 900-letniej, podziemnej eksploatacji tutejszego białego złota.



W zespole podziemnych wyrobisk i korytarzy, za najstarszą uznaje się część centralną kopalni od pierwszego do piątego poziomu, bowiem obejmuje ona szczególnie ceny obszar obrazujący ewolucję metod wydobywania soli w poszczególnych okresach historycznych. A eksploatacja trwała tu już od średniowiecza, aż do 1996 roku. Od początku swego istnienia należała do Żup Krakowskich i stanowiła własność książęcą, a potem królewską. Kazimierz Wielki  pomurował Polskę właśnie z dochodów solnych. W czasach zaborów kopalniami soli - Salinami zarządzały władze pruskie, po drugiej wojnie stały się własnością skarbu państwa. 



Ode mnie do Wieliczki jest przeszło czterysta kilometrów, więc aby zwiedzić kopalnię i miasto trzeba się tam zatrzymać na noc. My zarezerwowaliśmy nocleg w hotelu Grand Sal, znajdującym się w Parku św. Kingi za kopalnianym Szybem Daniłowicza, w którym zaczyna się zabytkowa Trasa Turystyczna.






Oferta obejmowała też bilety na zwiedzanie kopalni. Świetne miejsce, usytuowane w pięknym parku z wieloma atrakcjami (m.in. z dużą tężnią solankową) i blisko zabytkowej części miasta. Budynek, w którym mieści się dziś hotel, zbudowano pod koniec XIX wieku. Był on Łaźnią Salinarną dla robotników i urzędników z urządzeniami kąpielow0-leczniczymi, z czasem zaczęto je udostępniać również odpłatnie osobom prywatnym na zlecenia lekarskie. A w końcu przerobiono go na oryginalny hotel, który serdecznie polecam. Obok jest też bezpłatny parking.












Kiedy już się smacznie wyspaliśmy, zjedliśmy pyszne śniadanko, mogliśmy zacząć zwiedzanie. Bilety odebraliśmy w recepcji i krótki spacerkiem udaliśmy na miejsce zbiórki pod Szyb Daniłowicza. Tam zaczekaliśmy na zebranie grupy, w czasie pandemii mniej liczebne, i z przewodnikiem-górnikiem rozpoczęliśmy podróż w głąb Ziemi. Najpierw schodami w dół (378 stopni!), potem chodnikami do kolejnych najpiękniejszych komór z jeziorkami, kaplicami, rzeźbami i żyrandolami solnymi. Wrażenia niesamowite, a jak tam się wspaniale oddycha. Klimat pierwsza klasa!!!



Jest więc po drodze Komora Mikołaja Kopernika, z pomnikiem astronoma w ogromnej zielonej komorze solnej.



Jest Kaplica św. Antoniego – sprzymierzeńca ludzi poszukujących, z solnymi rzeźbami, ołtarzem i amboną. 



W Komorze Janowice znajdziemy solną scenę z legendy o św. Kindze, gdzie za pomocą dodanego dźwięku przeniesiemy się w legendarne czasy początków kopalni.



Komora Spalone przedstawia pokutników-górników, którzy sprawdzali, czy pod ziemią nie ma wybuchowego etanu, tu też jest mały spektakl światła i dźwięku-wybuchu.



W Komorze Sielec jest ekspozycja dawnych górniczych środków transportu.



Prawdziwym majstersztykiem rzeźbiarskim jest Kaplica św. Kingi. Bogactwo i okazałość tej podziemnej świątyni robi największe wrażenie. Długość to 54 metry, szerokość 15-18 metrów, a wysokość 18 metrów. Na całości solna posadzka, niby z marmuru, wokół rzeźby i płaskorzeźby solne (np. rewelacyjna replika Ostatniej wieczerzy), przepiękne żyrandole, no i ten przecudny ołtarz! Można długo podziwiać to niezwykłe dzieło!











Z kolei Komora Erazma Barącza dostarcza niesamowitych walorów widokowych, bo oglądamy tu solankowe jeziorko, a podziwiamy je z pięknie wykonanej drewnianej obudowy.




I budząca mój ogromny zachwyt (no, a gdzie go nie było!), wysoka na 35 metrów Komora Michałowice, w której w niesamowity sposób umocowano drewniane wzmocnienia stropu i ścian. 





Są też inne komory, w niektórych ulokowano sklepy z pamiątkami lub restauracje. Na tle solnego tła wyglądają one naprawdę przepięknie. Część wspierających, drewnianych konstrukcji ściennych ma biały kolor – to doskonale konserwująca drewno sól. Wygląda to niesamowicie! Dużą część trasy pokonujemy po pięknych, drewnianych schodach, niczym w luksusowym hotelu.












Pod koniec jest jeszcze Kaplica św. Jana z drewnianym wyposażeniem, z pięknym sklepieniem i polichromią, a potem to już koniec wizyty w tym przecudnym, podziemnym świecie budowanym przez setki lat wieloma rękami i mnóstwem ludzkiego potu.



Teraz nowocześniej już, bo windą wjeżdżamy na górę i pełni niesamowitych wrażeń opuszczamy to niepowtarzalne miejsce. Byłam tam drugi raz i wrażenia cały czas takie same – NIESAMOWITE, NIEPOWTARZALNE!!!



 A potem wyruszyliśmy w miasto…

Ale to już kolejny wpis. Życzę Wam zdrówka i do usłyszenia 💝💝💝


16 września, 2020

Regionalna Wystawa Królików w Żychlinie.

Żychlin to duża, nowoczesna wieś granicząca z Koninem. Posiada jednak pewne historyczne cechy, dzięki którym jest unikatowa w skali kraju. 



A to dlatego, że od XIV wieku osiedlały się tu rodziny ewangelickie i do dziś jest tu jedyna parafia ewangelicko-reformowana w Polsce, która działa nieprzerwanie od czasów Reformacji. Miałam okazję ją odwiedzić na początku września przy okazji wystawy królików.






Najpierw osiedlił się tu szlachecki ród Żychlińskich, w którym było wielu wybitnych osobowości – rycerzy, polityków czy duchownych. Jednym z nich był Piotr Żychliński – pułkownik, uczestnik bitwy pod Chocimiem. I to oni byli patronami i opiekunami miejscowego zboru. Swe dobra stracili w połowie XVIII wieku, a przejęła je inna patriotyczna rodzina ewangelicka – ród Bronikowskich, mieszkająca tu do 1939 roku. To właśnie im zawdzięczamy budowę kompleksu ewangelicko-reformowanego, który w całości użytkowany jest do dziś zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, co też jest unikatowe. Tworzył on całość z pałacem i folwarkiem, które położone są naprzeciwko. 






W skład kompleksu wchodzi kościół zbudowany w stylu klasycystycznym, w którym znajdują się epitafia rodzinne oraz kilkadziesiąt egzemplarzy tabliczek trumiennych. Oprócz kościoła jest jeszcze dzwonnica z trzema zabytkowymi dzwonami, plebania, mauzoleum Bronikowskich i lapidarium, w którym gromadzone są historyczne i artystyczne nagrobki i epitafia sztuki ewangelicko-reformowanej (kalwińskiej) zwiezione z innych cmentarzy, których nie dało się już uratować. Jest tu ponad 50. takich zabytkowych obiektów ocalonych od zniszczenia, w tym kilka szczególnie cennych – Szkotów, mieszkających w Polsce.










Po drugiej stronie drogi stoi pałac – dwór Bronikowskich, w którym dziś mieści się Zespół Szkół Ekonomiczno-Usługowych. Otoczony on jest dużym parkiem, zachowało się też część zabudowań folwarcznych. Ciekawostką jest to, że w 1829 roku gościł tu na weselu Melanii Bronikowskiej sam Fryderyk Chopin. Koncertował i bawił się razem z kwiatem okolicznego ziemiaństwa. Dla upamiętnienia tej chwili przed pałacem postawiono pomnik siedzącego kompozytora.










Przy szkole znajduje się też kompleks sportowy, z dużą halą i właśnie w niej odbyła się 4 i 5 września I Regionalna Wystawa Królików Młodych i Dorosłych Konin 2020. Krajowy Związek Hodowców Królików w Gnieźnie, do którego  należy również mój mąż, kilka razy w roku przygotowuje wystawy królików, aby zaprezentować bogactwo hodowanych ras, odmian i kolorów tych sympatycznych zwierzątek. Tym razem taką imprezę, po raz pierwszy, zorganizowano w Żychlinie. Odbyła się ona pod patronatem konińskiego Starostwa Powiatowego. Zgromadzono na niej ponad 400 króliczków od czterdziestu wystawców. Zwiedzających pragnących zobaczyć wystawę też było bardzo dużo, co mnie nie dziwi, bo zobaczcie sami jakie cudne tam były stworzonka!




























Nasze szare olbrzymy belgijskie zdobyły tytuł v-ce championa w swoich kategoriach. Byliśmy z nich bardzo dumni! Szczególnie mąż, bo został wynagrodzony za swoją trudną  pracę.






Ps. A tego małego rudego (karzełek satynowy) przywiozłam ze sobą, nie mogłam mu się oprzeć!





Pozdrawiam serdecznie 💗💗💗