26 kwietnia, 2021

Z pewną nieśmiałością – wiosna 2021.

Kwiecień mija. W minionych latach, do tej pory, było już zielono i bardzo kolorowo. Teraz przyroda jest jeszcze uśpiona i wybudza się bardzo powoli, bowiem temperatury za oknem nie zachęcają jej do wybuchu takiej radości, której nam zawsze w tym czasie dostarczała. Wiosna przychodzi do nas, powiedziałabym, z pewną nieśmiałością. Jej zwiastuny pojawiły się już na początku miesiąca, co z przyjemnością uwieczniałam na kolejnych zdjęciach. Było ich niewiele, ale każdy rozwinięty w słońcu kwiatek cieszył niezmiernie, a ja chciałam zatrzymać te przyjemne wspomnienia na dłużej. Zdjęcia stanowią więc miesięczny przegląd tych cudowności natury, które po kolei zakwitały w ogródku moim, sąsiadów czy w lesie. Wszędzie cieszyły jednakowo, choć było i jest ich nadal niedużo. A potem zdjęciami trochę się pobawiłam,  obrabiając je w PhotoScape. Stąd dziś takie kompozycje wiosenne. Dla kolorów, dla radości, dla dodania otuchy w tym zimnym nadal czasie (kiedy to piszę, na dworze jest akurat zadymka śnieżna). Dla wiary, że kiedyś będzie lepiej!











Trzymajcie się więc ciepło i oczywiście zdrowo!!!

18 kwietnia, 2021

Kurort Złote Piaski. Bułgaria.

Taka jestem spragniona wypoczynku w ciepłym miejscu, z ciepłym, drobnym piaskiem na plaży i z błękitną, przyjemną wodą, a odwagi, by gdzieś dalej wyjechać brak, że z utęsknieniem przeglądam archiwalne zdjęcia i filmy z naszych wyjazdów. I znalazłam takie pocieszenie! To nasz niezapomniany pobyt wakacyjny w Złotych Piaskach – bułgarskim kurorcie, który jak sama nazwa mówi słynie z pięknych, złotych plaż, leży nad ciepłym Morzem Czarnym i ma wiele słonecznych dni w ciągu lata, a temperatura latem rzadko wykracza poza taką, którą uznaję za komfortową, czyli 30 stopni. W dodatku ceny są bardzo atrakcyjne, a jedzenie smaczne. To lecimy! Oczywiście tylko wirtualnie, ale mamy takie wspaniałe wspomnienia, że warto tam wracać w tych spragnionych podróżowania czasach. I przypomnieć sobie jaki niesamowity jest świat z okien samolotu!






Pisałam już wcześniej, ale dla przypomnienie wspomnę, że Bułgaria to jeden z krajów byłego bloku komunistycznego, do którego Polacy pałali miłością już w tamtych latach. Może sprawiał to łagodny klimat, piękne położenie nad ciepłym morzem, przyjaźni ludzie, też potomkowie Słowian, ale najpewniej bułgarskie sklepy pełne towarów, których u nas nie było. I waluta, najczęściej dolary. Z handlowaniem nie było problemu, trzeba było tylko wywieźć z Polski to, czego tam nie było, sprzedać na miejscu, kupić to, czego u nas nie było, ukryć resztę waluty i wracać. Niezapomniana przygoda handlowo-turystyczna, z dreszczykiem emocji. Dziś kierunek ten powrócił, ale w celu typowo wypoczynkowym. I dobrze, bo warunki po temu ten kraj ma wspaniałe.  

Dogodne położenie geograficzne Bułgarii, kontynentalny klimat, ciepła woda i piękne plaże Morza Czarnego, zabytkowe miejscowości, choćby NESEBYR, oraz język, w którym się można bez problemu dogadać, to wielkie atuty tego kraju. No i ceny, na naszą kieszeń, a infrastruktura hotelowa coraz lepsza. Turystyka, to spora część dochodu narodowego, który i tak nie jest za wysoki. Bułgarom się nie przelewa, jak wspomniał miejscowy przewodnik, więc turyści są mile widziani. Zostawiają sporo pieniędzy, więc życie jest łatwiejsze. I choć mają jeszcze sporo do poprawienia, to wszystko idzie w dobrą stronę.


Dolecieliśmy więc we wspaniałe turystyczne miejsce, jedno z najbardziej znanych w Bułgarii. Wylądowaliśmy na nowoczesnym lotnisku w Warnie, a potem kilkanaście kilometrów jazdy do Złotych Piasków. Po drodze mijamy wypoczynkowe miejscowości - Święty Konstantin i Elena. A dalej położona jest Albena, która ma najładniejsze i najszersze plaże w Bułgarii.





Dojazd do Złotych Piasków może nie jest ciekawy, ze względu na komunistyczne i zaniedbane jeszcze otoczenie, ale sama miejscowość, a zwłaszcza jej centrum, robi już duże wrażenie. Położona nad samym morzem, oddzielona od niego tylko plażami i długą promenadą, wzdłuż której rosną piękne kwiaty, sprawia luksusowe wrażenie. Po jednej i drugiej stronie promenady są sklepy, restauracje i budki gastronomiczne z lokalnymi przysmakami.
















Do późnych godzin nocnych kursuje po niej ciuchcia przewożąca turystów z jednego końca kurortu do drugiego. Popularna atrakcja, bo była ona, ku mojemu zdziwieniu, ciągle pełna. Dalej stoją hotele, niektóre naprawdę luksusowe, ciasno wtłoczone jeden obok drugiego, aby wszystkie metry ziemi zagospodarować. A między nie wtłoczone jeszcze hotelowe baseny i piękna śródziemnomorska roślinność.












Nad morzem są wspaniałe plaże: bezpłatne hotelowe lub miejskie, gdzie można wykupić miejsce z leżakiem i parasolem albo darmowe miejsca, gdzie można wypoczywać na ręczniku. Na wyciągnięcie ręki bary i restauracje z pysznym jedzeniem, sklepy, prysznice i toalety. Wszystko dla turystów! A tych tu nie brakuje, z różnych stron świata. Wszędzie jest tłoczno, co może denerwować, ale każdy znajdzie miejsce dla siebie.
















NA ZDROWIE!!!


Nam się tam bardzo podobało, piękna pogoda sprawiła, że wypoczęliśmy, zregenerowaliśmy siły i zwiedziliśmy niektóre ciekawe miejsca. No i postanowiliśmy wracać co jakiś czas, bo Bułgaria to bardzo atrakcyjny pod wieloma względami kraj. I turystycznie, i kulturowo, i historycznie!  Fajnie mieć takie wspomnienia i karmić się nimi, kiedy wyjechać nie można!


11 kwietnia, 2021

Skulsk i historia miejscowych ochweśników.


Skulsk leży gdzieś tak w połowie drogi między Koninem a Inowrocławiem, przy trasie 25, ważnej i mocno uczęszczanej dziś oraz w przeszłości, nawet tej bardzo odległej, kiedy przebiegała tu jedna z odnóg Szlaku Bursztynowego. A skoro na ważnym szlaku, więc nie omijały go  żadne zawieruchy historyczne przewalające się przez nasz kraj. Dziś jest to nieduża miejscowość, taka prowincjonalna, z niewieloma zabytkowymi miejscami, ale za to pięknie położona między trzema jeziorami na malowniczych terenach Pojezierza Wielkopolskiego. Na terenie gminy znajduje się też Nadgoplański Park Tysiąclecia z chronionymi obszarami fauny i flory. Ale historia tego miejsce jest przebogata i bardzo ciekawa!













NA TYM I PONIŻSZYCH ZDJĘCIACH
NIEKTÓRE ATRAKCJE NOWEJ,
WSPANIAŁEJ ŚCIEŻKI PRZYRODNICZEJ (2022).






Znaleziono tu ślady różnych dawnych kultur, lecz pierwsza wzmianka pojawia się w 1249 roku, kiedy ziemiami tymi władał książę Kazimierz Konradowic zwany Kujawskim (syn Konrada Mazowieckiego, a ojciec Władysława Łokietka). Wtedy Skulsk stanowił uposażenie Sióstr Norbertanek ze Strzelna. W następnym wieku był własnością biskupa włocławskiego, a kiedy w 1409 roku Władysław Jagiełło nadał miastu prawa magdeburskie stał się miastem królewskim.  Od XVI wieku ziemie te stanowiły uposażenie starostów radziejowskich. Potem miasto zniszczyły doszczętnie wojska szwedzkie, a kiedy zaczęło się dźwigać strawił je pożar!






W XIX wieku Skulsk wszedł w skład Księstwa Warszawskiego, a potem Królestwa Polskiego, zwanego Kongresówką. Do granicy z ziemiami zaboru pruskiego były stąd trzy kilometry (teraz zaczyna się tutaj województwo kujawsko-pomorskie). Wtedy osiedlili się tu Żydzi (których rozstrzelali Niemcy podczas ostatniej wojny) i wspólnie z tutejszymi mieszkańcami zaczęli odbudowywać gospodarczo miejscowość, poszukując nowych form przygranicznego zarobku. Trudniono się więc wyrobem sieci, rybołówstwem, kuśnierstwem. W tym czasie było tu 19 zakładów tkackich. Wtedy pojawili się też ochweśnicy, czyli malarze obrazów z wizerunkami świętych. Nazywano ich kunsztu malarstwa mayster lub obraźnikami. Wkrótce Skulsk stał się dużym ośrodkiem produkcyjnym obrazów (drugim takim centrum była Częstochowa). Napisałam, że produkcyjnym, gdyż wykonywano je taśmowo, malując te same poszczególne elementy świętego wielokrotnie na rozłożonym długim płótnie. Kiedy płótno wyschło rozcinano je i przygotowywano poszczególne obrazy do sprzedaży. 


PRZEDAJĄCY OBRAZY - JAN PIOTR NORBLIN. ZDJĘCIE Z WIKIPEDII.


Malowidła te powielane w setkach egzemplarzy były prawie identyczne, a ponieważ zajmowało się tym coraz więcej osób, szukano coraz dalej położonych rynków zbytu. Najpierw były to jarmarki, odpusty, potem handel dotarł do domów w wioskach i miasteczkach ziem polskich, następnie dalej na wschód poza granice zaborów, aż obraźnicy dotarli w głąb Rosji. Szlaki handlowe skulskich handlarzy mieszały się z innymi. Z czasem więc do ich języka zaczęły przenikać słowa ruskie, niemieckie, greckie, łacińskie, jidysz oraz żargony złodziejskie i tak narodziła się nowa gwara zwaną kminą ochweśnicką (od słowa ochwest – obraz). Gwara ta spokrewniona była z międzynarodowym żargonem przemytników. W Skulsku posługiwano się nią do czasów drugiej wojny, potem zanikła. Dziś przypomniano ją w pobliskim Ślesinie, gdyż dawni handlarze gęśmi z tej miejscowości też gwarę tę przejęli. W Internecie można znaleźć teksty pisane kminą ochweśnicką. Interesująca historia! A powyższe cenne wiadomości znalazłam w książce mieszkańca Skulska - Tomasza Jaskulskiego pod tytułem  "Historia Skulska i okolic do 1945 roku”. 



Przejeżdżając przez miejscowość nie sposób nie zauważyć okazałego Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej, gdyż leży przy głównej trasie, w dodatku przy ostrym zakręcie. Z tym miejscem również wiąże się ciekawa historia, ale ta ma już więcej z legendy. Otóż kiedy król Bolesław Chrobry przebywał w Kruszwicy, wybrał się na polowanie i trafił na tutejsze zabagnione i zalesione mocno tereny. W pewnym momencie jego psy zatrzymały się obok figurki Matki Boskiej Bolesnej i warując składały jej cześć. Król odczytał to jako znak, więc postanowił wybudować tutaj kaplicę i polecił jej opiece siebie i cały dwór. Obok rozrastała się osada, na miejscu kaplicy pojawiały się nowe świątynie, jednak niszczone były tak, jak miasto. Obecna została pobudowana na początku XIX wieku. Wzrok przyciąga jej piękna wieża, a po bokach widoczne są ołtarze boczne.


















Wnętrza są bardzo ozdobne z kolorową polichromią, z późnobarokowymi elementami. Najcenniejszym elementem wyposażenia jest gotycka Pieta pochodząca z 1420 roku, która cudem przetrwała dziejowe burze. Znajduje się ona w głównym ołtarzu ozdobionym kolumnami i koroną. Wewnątrz znajdziemy też liczne wota jej poświęcone. Choć moja parafia leży „za granicą”, to  w dzieciństwie często tu bywałam i mam piękne wspomnienia, przyjęłam tu też pierwszą komunię świętą. 















Gdybyście mieli ochotę wypocząć w tym ciekawym, niezapchanym turystycznie miejscu, to serdecznie zapraszam. Jest w okolicy kilka ośrodków na jeziorami, więc można wypoczywać w ciszy i spokoju, z dala od wielkich aglomeracji. Posłuchacie też wielu okolicznych legend, z których jedna mówi, że w okolicy urodził się Piast Kołodziej (TUTAJ), praprzodek naszego pierwszego władcy – Mieszka I, o czym już na blogu pisałam. Skulsk to takie małe, ale wielkie miejsce!