24 maja, 2017

Pierwsza stolica Polski – Gniezno.


Do Gniezna bardzo lubię jeździć, bo właśnie tutaj najsilniej odczuwam ducha naszej odległej historii. I nic w tym dziwnego, bowiem ślady osadnictwa na tych ziemiach pochodzą sprzed dziesięciu tysięcy lat. Wtedy pewnie zrodziły się też lokalne legendy. Najpopularniejsza z nich to ta o Lechu, który polując zauważył piękne miejsce w puszczy z gniazdem orła na wysokim dębie. Tak się tym widokiem zachwycił, że postanowił się tu osiedlić. Od gniazda powstała nazwa miejscowości, a orzeł stał się naszym symbolem narodowym, czyli to miejsce jest kolebką naszej państwowości. 



WIDOK Z ULICY CHROBREGO.

Miejscowość jest rzeczywiście ładnie położona, otoczona jeziorami i rzekami, a zbudowana na siedmiu wzgórzach, jak Rzym. Najbardziej znane jest Wzgórze Lecha, na którym od przeszło tysiąca lat stoi Katedra Gnieźnieńska, świadek naszych burzliwych dziejów, a miasto pobudowane obok było wówczas stolicą władców piastowskich. 



WIDOK Z ULICY TUMSKIEJ.

Pod koniec X wieku, po przyjęciu chrześcijaństwa, Mieszko I zbudował tu świątynię. Pochował w niej swoją żonę – Dąbrówkę. A po Zjeździe w 1000 roku, kiedy w Gnieźnie ustanowiono arcybiskupstwo, świątynia stała się Katedrą. Był tam koronowany pierwszy król Polski - Bolesław Chrobry, potem jego syn - Mieszko II, a później jeszcze Bolesław Szczodry, Przemysł II i Wacław II. Świetność metropolii przerwał w 1038 roku książę czeski – Brzetysław, który złupił i zniszczył miasto. Wtedy też Kazimierz Odnowiciel przeniósł stolicę do Krakowa. Znaczenie miasta nieco zmalało, ale nadal było tu  centrum władz kościelnych. Bardzo zmienne i burzliwe były losy miejscowości. W XIV wieku zniszczyli je Krzyżacy, ale odbudowy dokonał król Kazimierz Wielki. 






Katedra Gnieźnieńska też ulegała zniszczeniom i pożarom. Odbudowywano ją wiele razy w różnych stylach. Ostatecznie, po II wojnie światowej, przywrócono jej wygląd gotycki, który cieszy nasze oczy swoją strzelistością i wielkością. Dziś jest Bazyliką Prymasowską pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Wojciecha i do dziś jest religijną siedzibą władz kościelnych naszego kraju. 





I tu, wewnątrz świątyni, której wielkość i zdobienia robią naprawdę ogromne wrażenie, są największe skarby Polaków: Drzwi Gnieźnieńskie i trumna z relikwiami św. Wojciecha. Sama bazylika jest trzynawowa, a wokół naw i prezbiterium jest czternaście kaplic z bogatym wystrojem gotyckim, zabytkowymi płytami nagrobnymi, piękną polichromią i zdobnymi portalami. Wiele elementów w świątyni jest związanych ze świętym Wojciechem, który był Czechem, synem księcia, duchownym i biskupem Pragi. Przybył do Polski w celach ewangelizacyjnych. Podniósł tym rangę polskiemu królowi oraz znaczenie naszego kraju w Europie. Jednak został zamordowany przez Prusów - poniósł śmierć męczeńską, a ciało Wojciecha zostało poćwiartowane. 




Jego ciekawy, ale i tragiczny życiorys sprawiły, że po śmierci szybko został świętym, już pod koniec X wieku. A w 1000 roku na Zjeździe Gnieźnieńskim cesarz niemiecki – Otton III złożył mu hołd, gdyż jego ciało zostało do Gniezna sprowadzone przez Bolesława Chrobrego i tam pochowane. Na Drzwiach Gnieźnieńskich z XII wieku, wykonanych z brązu, są sceny z życia i śmierci świętego. Jest także przejmująca scena ważenia zwłok, gdyż aby sprowadzić ciało, król zapłacił tyle złota, ile ważyły jego członki. A w prezbiterium, na podwyższeniu, pod pięknym barokowym sklepieniem, stoi srebrny relikwiarz z jego szczątkami. Aby poczuć niezwykły klimat tego miejsca należy tu być. Potęgują go jeszcze organy i chór katedralny wykonujący piękną muzykę. 





Już z Rynku, który jest na wzgórzu obok, widok na Bazylikę robi duże wrażenie. Ciekawe jest też to, że w którąkolwiek ulicę boczną by nie spojrzał, wszędzie są kościoły. Na Wzgórzu Lecha jest jeszcze Kolegiata z kościołem św. Jerzego, Muzeum i Archiwum Archidiecezjalne ze Skarbcem oraz Rezydencja Prymasów Polski. Na wzgórzach obok jest Klasztor Franciszkanów, kościół św. Trójcy, św. Jana Chrzciciela i bł. Michała Kozala. Dla mnie - to centrum religijne Polaków, bo najstarsze, choć nie umniejszam rangi Częstochowy. 











Zabytków w Gnieźnie jest dużo więcej, dużo więcej historii i legend. I chciałabym, aby było też więcej turystów, bo to magiczne dla mnie miejsce wydaje mi się troszkę opuszczone i zapomniane. Może powinniśmy sobie przypomnieć o swoim pochodzeniu i o swoich korzeniach. Zapraszam więc do naszej pierwszej stolicy!


16 maja, 2017

Historyczna i geograficzna perełka - Kazimierz Dolny.

To filmowe i artystyczne miejsce przyciąga, jak magnes. Rzadko kiedy słyszy się tyle o tak niedużej miejscowości. Liczy ona tylko około 3,5 tysiąca mieszkańców, a turystów rocznie przybywa tu setki tysięcy. Jest tu też  około stu hoteli i pensjonatów na każdą kieszeń. Niektóre naprawdę luksusowe i piękne. Najbardziej podobają mi się szczególnie te, które znalazły się w wyremontowanych spichlerzach. Miejsc parkingowych też jest spora ilość, ale podczas weekendu majowego i tak trudno było przez miasto przejechać. A wszystko to po to, by doświadczyć dziewięciu wieków historii oraz urokliwego położenia geograficznego miejscowości. Na stosunkowo małym terenie mamy mnóstwo zabytków z różnych okresów dziejowych miasta, położonych wśród wzgórz, wąwozów, a drugiej strony Wisły. I to usytuowanie nadało kiedyś tak wielką rangę Kazimierzowi Dolnemu i bogactwo jego mieszkańcom. Widać to po pięknych kamienicach z bogatymi attykami, spichlerzach i  kościołach ze zdobionymi fasadami wybudowane z miękkiego i łatwego w obróbce miejscowego wapienia. Historia miejscowości sięga czasów średniowiecznych, kiedy Kazimierz Wielki postanowił zbudować tu zamek obronny oraz miasto. 


WIDOK NA MIASTO ZE WZGÓRZA KLASZTORNEGO.



Było ono położone na szlaku handlowym, skąd Wisłą spławiano zboże do Gdańska. Stąd duża ilość spichlerzy  (kilkanaście istnieje do dzisiaj, choć pełnią inne funkcje). Złoty wiek Kazimierza zakończyli Szwedzi, którzy podczas „potopu” złupili i zniszczyli miasto. Nigdy już nie odzyskało ono dawnego handlowego znaczenia, ale za to stało się popularną miejscowością wypoczynkową. Usytuowane jest cudnie. Nad położonymi na przeciwległych wzgórzach kościołem św. Jana Chrzciciela a klasztorem Ojców Reformatów górują ruiny zamku i baszty obronnej






Jest tam też wzgórze wotywne - Góra Trzech Krzyży. Pomiędzy kościołami zaś jest Duży Rynek otoczony zabytkowymi, renesansowymi kamienicami z galeriami, zabytkowe wille i studnie. A nieco dalej  jest Mały Rynek, związany ze społecznością żydowską, po której pozostały drewniane domy, jatki (miejsca, gdzie sprzedawano mięso), sklepiki i synagoga. W czasie wojny było tam getto, wielu Żydów zginęło, a atmosfera miasteczka utrwalona pozostała na fotografiach i płótnach malarzy. Z tyłu miasta widać jeszcze zabytkowy kościół Ducha Świętego i św. Anny z XVII wieku.




Kościół farny św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła z XIV wieku pamięta czasy króla Kazimierza Wielkiego. Zniszczony przez pożary został odbudowany w stylu renesansowym. Znajduje się tu zabytkowa Kaplica Różańcowa, Górskich, Borkowskich oraz przepiękne organy z XVII wieku, które mają modrzewiową, kunsztownie zdobioną oprawę. Jest to najcenniejszy zabytek fary i jeden z najstarszych tego typu obiektów w Polsce. Latem odbywają się tutaj koncerty muzyki organowej.











Kościół  Zwiastowania Najświętszej Marii Panny i Klasztor Ojców Reformatów zbudowała w XVII wieku rodzina Firlejów, jeden z najpotężniejszych ówczesnych rodów magnackich, którzy byli właścicielami Kazimierza i doprowadzili go do świetności. Klasztor otoczono murem obronnym, z którego dzisiaj rozciąga się wspaniały widok na Wisłę i okolicę. Według legendy, zbudowano tam świątynię, gdyż na wzgórzu odbywały się  obrzędy pogańskie, a w ofierze składano czarnego koguta. Jest on dziś symbolem miasta i prawie wszyscy turyści wracają z Kazimierza z chrupiącym, pysznym ciastem, który ma kształt koguta.










Ulica Senatorska, której nazwa pojawiła się już w XVII wieku zachowała ją do dziś. Znajduje się przy niej szczególnie cenny zabytek – Kamienica Celejowska z przepiękną elewacją i ogromną attyką , stanowiącą jedną trzecią wysokości domu, która świadczyła o zamożności właścicieli. Dziś jest tu muzeum.








Spichlerze są symbolem miasta i stanowią pierwszy plan panoramy kazimierskiej. Pod koniec XVII wieku było ich ponad 60 i wyróżniały się białymi ścianami, stromymi czerwonymi dachami oraz ozdobnymi fasadami wzorowanymi na tych, które są na kazimierskiej farze. Świadczyło to o zamożności właścicieli i ich wielkim znaczeniu. Najstarszym jest wybudowany w XVI wieku Spichlerz Przybyły, w którym dziś znajduje się Muzeum Nadwiślańskie. W odbudowanym pięknie spichlerzu „Król Kazimierz” obecnie mieści się hotel.




Rynek  z XIV wieku rozciąga się u podnóża fary. Pierwotnie była tam drewniana zabudowa, ale po pożarach zaczęły powstawać renesansowe, bogate kamienice z wapienia wydobywanego w pobliskich kamieniołomach. Najbardziej okazała jest tu Kamienica Przybyłów, dwóch braci, którzy ozdobili ją bogatymi dekoracjami roślinnymi i geometrycznymi oraz rzeźbami  patronów:  św. Mikołaja i św. Krzysztofa. Piękne są również attyki kamienicy. Całość ma charakter baśniowy. Na Rynku jest także studnia, która, podobno, w XIX wieku, była jedyną w mieście. Studnie kazimierskie są też nieodłącznym elementem panoramy miasta.








PRZEJAŻDŻKA PO MIEŚCIE TAKĄ KAROCĄ TO DOPIERO FRAJDA!

Wąwozy kazimierskie są wynikiem podmywania przez wody lekkiego podłoża lessowego. Te szerokie zostały zabudowane, a te wąskie i kręte można podziwiać spacerując w ich pełnej krasie. My podziwialiśmy Wąwóz Korzeniowy o długości 700 metrów, w którym podmyte korzenie drzew tworzą fantastyczne kształty i figury, przypominające żywe rzeźby.






Bulwar nad Wisłą, to czterokilometrowa ścieżka spacerowa i rowerowa, biegnąca przez wał przeciwpowodziowy. Są na nim ławeczki i punkty widokowe, skąd można podziwiać panoramę miasta, Wisły i port żeglugowy.








Podczas pobytu zatrzymaliśmy się w Uściążu, w pensjonacie „Prezydent”, 4 km od Kazimierza. Wokół cisza i spokój, dobre miejsce do wypoczynku. Fajne warunki do mieszkania, dobre jedzenie, sympatyczna obsługa, która  pożegnała nas przyśpiewką, wszystko to sprawiło, że wyjazd był naprawdę udany, a miejsce na nocleg, w dobrej cenie, godne polecenia.




To nie są  wszystkie atrakcje tej miejscowości. Na pewno trzeba przyjechać tu na dłużej, aby posłuchać miejscowych legend, pospacerować urokliwymi uliczkami i wąwozami, pooglądać galerie i pozwiedzać muzea – uczta dla oka i duszy. Wtedy zrozumiemy, że to nie jest magia, ale przyroda i ludzie, którzy stworzyli tu kawał pięknej historii i dbają o nią do dziś.


NAWET WYPICIE HERBATY SPRAWIA TUTAJ PRZYJEMNOŚĆ. 
W TAKICH FILIŻANKACH!


11 maja, 2017

Pustelniczy erem - Bieniszew.

Jadąc z Kazimierz Biskupiego do Konina można skręcić w las i polna droga poprowadzi nas do Bieniszewa, małej osady, którego głównym punktem jest Sowia Góra – wzgórze, na którym w XVII wieku wzniesiono klasztor. Według lokalnej legendy, wiejskiej dziewczynie ukazała się Maryja i zapowiedziała, że tam właśnie powstanie klasztor zamieszkały przez białych mnichów. I tak się stało. Dziś jest to erem pustelniczy Ojców Kamedułów, jeden z dwóch w Polsce (drugi na Bielanach w Krakowie). Więcej informacji o nim jest tutaj




Można tam dojechać samochodem, gdyż jest duży parking (drogi są utwardzone), a najlepiej rowerem. Dookoła jest sporo oznakowanych tras rowerowych, z ciekawymi zakątkami przyrodniczymi, starymi kapliczkami i jeziorami. A podróżowanie po rezerwatach dawnej Puszczy Bieniszewskiej, przez którą prowadził średniowieczny trakt z Gniezna do Kalisza, jest tym bardziej przyjemny. Mamy przecież poczucie, że właśnie tą drogą podróżowali niegdyś nasi władcy. 












Z tym wiąże się najbardziej znana kazimierska legenda o Pięciu Braciach Męczennikach. Są oni widoczni w naszej okolicy prawie na każdym kroku. W naszych świątyniach są scenki z ich życia i śmierci, są też wyrzeźbione ich postaci w parku kulturowym i mamy ich też w herbie Kazimierz Biskupiego. Legenda sięga początków XI wieku, kiedy na naszych ziemiach wprowadzano chrześcijaństwo. Bolesław Chrobry poprosił cesarza Ottona III o przysłanie mnichów, którzy by tego dokonali. Wypadło na Włochów: Benedykta i Jana – benedyktynów z klasztoru w Pereum. Wkrótce do nich dołączyli inni, miejscowi: Mateusz, Izaak i Krystyn. Mieszkali ubogo, żyli według reguły benedyktyńskiej: módl się i pracuj. Podczas wizyty książę Bolesław podarował im kosztowności dla polepszenia bytu, jednak reguła klasztorna na to nie pozwalała, więc zwrócono je Chrobremu. Kiedy kilku złoczyńców chciało im skarby zrabować, a kosztowności nie znaleźli, bracia zostali w nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku zamordowani.


Scena zabójstwa - zdjęcie z albumu.


Spisał to w 1006 roku w swoich kronikach Brunon z Kwerfurtu i niedługo potem zostali pierwszymi polskimi świętymi. Ich kult na naszych ziemiach trwał od dawna, choć zmienne były losy relikwii braci. Ostatecznie powstał szlak kazimierski Pięciu Braci Męczenników, prowadzący przez wszystkie nasze świątynie, a relikwie spoczywają w kościele Misjonarzy Świętej Rodziny. W klasztorze, w Bieniszewie, na ścianach kościoła namalowane są sceny z ich życia oraz śmierci, podobnie, jak w kościele farnym św. Marcina. Pierwsi zakonnicy nosili brązowe habity (benedyktyńskie), później, kiedy w XVII wieku sprowadzono do Bieniszewa mnichów, nosili oni białe szaty. Stało się to za sprawą św. Romualda, który już w XI wieku zreformował zakon benedyktyński, wprowadził regułę kamedulską i białe stroje. Dlatego do dziś erem na Sowiej Górze jest miejscem zamkniętym, objętym ścisłą klauzurą, a mnisi żyją w modlitwie i milczeniu, według tej samej reguły. 






W obrębie klasztoru, który otoczony jest murami, są pojedyncze cele - eremy, kościół barokowy Narodzenia Najświętszej Maryi Panny z cudownym obrazem Matki Boskiej Bieniszewskiej oraz kryptami, gdzie pochowani są mnisi oraz budynki gospodarcze. Można go zwiedzać tylko w niedzielę (mężczyźni także w tygodniu), kiedy jest odprawiana msza święta oraz w dzień odpustu – 8 września. Wtedy klasztor odwiedzają prawdziwe tłumy pielgrzymów, a na ogromnym parkingu nie można znaleźć miejsca. Wtedy też można kupić wyroby kamedulskie: różańce z hodowanej tu trawy zwanej Łzy Hioba i miód z kamedulskiej pasieki.


                                                                                                                                                          

Wzgórze otoczone jest rezerwatami przyrody, gdzie znaleźć można chronione gatunki roślin i zwierząt. Lubię to miejsce. Jest jedną z ostatnich oaz ciszy i spokoju, które sprzyja przemyśleniom i modlitwie. 


Klasztor skąpany w słońcu.




Czuje się tu ducha historii i chyba to, że mnisi modlą się za grzechy nasze i całego świata. Ich codzienne życie zostało uwiecznione na przepięknych fotografiach Adama Bujaka i zebrane w album „Legenda Białych Braci”. Jest on ozdobą mojej biblioteczki. Polecam opisane miejsce. A ja jestem dumna, że mogę tu mieszkać.


Znalezione obrazy dla zapytania herb Kazimierz Biskupiego
Herb Kazimierz Biskupiego