16 maja, 2017

Historyczna i geograficzna perełka - Kazimierz Dolny.

To filmowe i artystyczne miejsce przyciąga, jak magnes. Rzadko kiedy słyszy się tyle o tak niedużej miejscowości. Liczy ona tylko około 3,5 tysiąca mieszkańców, a turystów rocznie przybywa tu setki tysięcy. Jest tu też  około stu hoteli i pensjonatów na każdą kieszeń. Niektóre naprawdę luksusowe i piękne. Najbardziej podobają mi się szczególnie te, które znalazły się w wyremontowanych spichlerzach. Miejsc parkingowych też jest spora ilość, ale podczas weekendu majowego i tak trudno było przez miasto przejechać. A wszystko to po to, by doświadczyć dziewięciu wieków historii oraz urokliwego położenia geograficznego miejscowości. Na stosunkowo małym terenie mamy mnóstwo zabytków z różnych okresów dziejowych miasta, położonych wśród wzgórz, wąwozów, a drugiej strony Wisły. I to usytuowanie nadało kiedyś tak wielką rangę Kazimierzowi Dolnemu i bogactwo jego mieszkańcom. Widać to po pięknych kamienicach z bogatymi attykami, spichlerzach i  kościołach ze zdobionymi fasadami wybudowane z miękkiego i łatwego w obróbce miejscowego wapienia. Historia miejscowości sięga czasów średniowiecznych, kiedy Kazimierz Wielki postanowił zbudować tu zamek obronny oraz miasto. 


WIDOK NA MIASTO ZE WZGÓRZA KLASZTORNEGO.



Było ono położone na szlaku handlowym, skąd Wisłą spławiano zboże do Gdańska. Stąd duża ilość spichlerzy  (kilkanaście istnieje do dzisiaj, choć pełnią inne funkcje). Złoty wiek Kazimierza zakończyli Szwedzi, którzy podczas „potopu” złupili i zniszczyli miasto. Nigdy już nie odzyskało ono dawnego handlowego znaczenia, ale za to stało się popularną miejscowością wypoczynkową. Usytuowane jest cudnie. Nad położonymi na przeciwległych wzgórzach kościołem św. Jana Chrzciciela a klasztorem Ojców Reformatów górują ruiny zamku i baszty obronnej






Jest tam też wzgórze wotywne - Góra Trzech Krzyży. Pomiędzy kościołami zaś jest Duży Rynek otoczony zabytkowymi, renesansowymi kamienicami z galeriami, zabytkowe wille i studnie. A nieco dalej  jest Mały Rynek, związany ze społecznością żydowską, po której pozostały drewniane domy, jatki (miejsca, gdzie sprzedawano mięso), sklepiki i synagoga. W czasie wojny było tam getto, wielu Żydów zginęło, a atmosfera miasteczka utrwalona pozostała na fotografiach i płótnach malarzy. Z tyłu miasta widać jeszcze zabytkowy kościół Ducha Świętego i św. Anny z XVII wieku.




Kościół farny św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła z XIV wieku pamięta czasy króla Kazimierza Wielkiego. Zniszczony przez pożary został odbudowany w stylu renesansowym. Znajduje się tu zabytkowa Kaplica Różańcowa, Górskich, Borkowskich oraz przepiękne organy z XVII wieku, które mają modrzewiową, kunsztownie zdobioną oprawę. Jest to najcenniejszy zabytek fary i jeden z najstarszych tego typu obiektów w Polsce. Latem odbywają się tutaj koncerty muzyki organowej.











Kościół  Zwiastowania Najświętszej Marii Panny i Klasztor Ojców Reformatów zbudowała w XVII wieku rodzina Firlejów, jeden z najpotężniejszych ówczesnych rodów magnackich, którzy byli właścicielami Kazimierza i doprowadzili go do świetności. Klasztor otoczono murem obronnym, z którego dzisiaj rozciąga się wspaniały widok na Wisłę i okolicę. Według legendy, zbudowano tam świątynię, gdyż na wzgórzu odbywały się  obrzędy pogańskie, a w ofierze składano czarnego koguta. Jest on dziś symbolem miasta i prawie wszyscy turyści wracają z Kazimierza z chrupiącym, pysznym ciastem, który ma kształt koguta.










Ulica Senatorska, której nazwa pojawiła się już w XVII wieku zachowała ją do dziś. Znajduje się przy niej szczególnie cenny zabytek – Kamienica Celejowska z przepiękną elewacją i ogromną attyką , stanowiącą jedną trzecią wysokości domu, która świadczyła o zamożności właścicieli. Dziś jest tu muzeum.








Spichlerze są symbolem miasta i stanowią pierwszy plan panoramy kazimierskiej. Pod koniec XVII wieku było ich ponad 60 i wyróżniały się białymi ścianami, stromymi czerwonymi dachami oraz ozdobnymi fasadami wzorowanymi na tych, które są na kazimierskiej farze. Świadczyło to o zamożności właścicieli i ich wielkim znaczeniu. Najstarszym jest wybudowany w XVI wieku Spichlerz Przybyły, w którym dziś znajduje się Muzeum Nadwiślańskie. W odbudowanym pięknie spichlerzu „Król Kazimierz” obecnie mieści się hotel.




Rynek  z XIV wieku rozciąga się u podnóża fary. Pierwotnie była tam drewniana zabudowa, ale po pożarach zaczęły powstawać renesansowe, bogate kamienice z wapienia wydobywanego w pobliskich kamieniołomach. Najbardziej okazała jest tu Kamienica Przybyłów, dwóch braci, którzy ozdobili ją bogatymi dekoracjami roślinnymi i geometrycznymi oraz rzeźbami  patronów:  św. Mikołaja i św. Krzysztofa. Piękne są również attyki kamienicy. Całość ma charakter baśniowy. Na Rynku jest także studnia, która, podobno, w XIX wieku, była jedyną w mieście. Studnie kazimierskie są też nieodłącznym elementem panoramy miasta.








PRZEJAŻDŻKA PO MIEŚCIE TAKĄ KAROCĄ TO DOPIERO FRAJDA!

Wąwozy kazimierskie są wynikiem podmywania przez wody lekkiego podłoża lessowego. Te szerokie zostały zabudowane, a te wąskie i kręte można podziwiać spacerując w ich pełnej krasie. My podziwialiśmy Wąwóz Korzeniowy o długości 700 metrów, w którym podmyte korzenie drzew tworzą fantastyczne kształty i figury, przypominające żywe rzeźby.






Bulwar nad Wisłą, to czterokilometrowa ścieżka spacerowa i rowerowa, biegnąca przez wał przeciwpowodziowy. Są na nim ławeczki i punkty widokowe, skąd można podziwiać panoramę miasta, Wisły i port żeglugowy.








Podczas pobytu zatrzymaliśmy się w Uściążu, w pensjonacie „Prezydent”, 4 km od Kazimierza. Wokół cisza i spokój, dobre miejsce do wypoczynku. Fajne warunki do mieszkania, dobre jedzenie, sympatyczna obsługa, która  pożegnała nas przyśpiewką, wszystko to sprawiło, że wyjazd był naprawdę udany, a miejsce na nocleg, w dobrej cenie, godne polecenia.




To nie są  wszystkie atrakcje tej miejscowości. Na pewno trzeba przyjechać tu na dłużej, aby posłuchać miejscowych legend, pospacerować urokliwymi uliczkami i wąwozami, pooglądać galerie i pozwiedzać muzea – uczta dla oka i duszy. Wtedy zrozumiemy, że to nie jest magia, ale przyroda i ludzie, którzy stworzyli tu kawał pięknej historii i dbają o nią do dziś.


NAWET WYPICIE HERBATY SPRAWIA TUTAJ PRZYJEMNOŚĆ. 
W TAKICH FILIŻANKACH!


2 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia i widoki. W wąwozie nie byłam i trochę mi szkoda. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym niedużym miasteczku jest tyle do oglądanie, że ja byłam dwa razy i jeszcze nie ogarnęłam wielu miejsc, które zobaczyłam w Twoim wpisie! Będzie po co wrócić!
      Weekendowe pozdrowienia:)))

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)