30 stycznia, 2023

Zamek Królewski w Warszawie.


Na odwiedzenie Zamku Królewskiego w Warszawie każda pora roku jest dobra. Nawet zima. I nawet, kiedy ma się tylko dwie godziny na jego zwiedzanie. Ta wspaniała siedziba naszych królów, a dziś muzeum i obiekt reprezentacyjny, nie potrzebuje przedstawiania ani specjalnej reklamy. Znają go wszyscy, a większość na pewno już go zwiedzała. Ja też, już kilka razy, ale jeśli jest okazja, to zawsze wracam. Tak też się stało pewnej tegorocznej styczniowej środy podczas odwiedzin stolicy.








Wnętrza zamku są atrakcyjne zawsze, przepełnione polskością, śladami wybitnych osobistości naszej przeszłości, a także potem ludzi odbudowujących go po zniszczeniach drugiej wojny, a każdy przedmiot i każdy element wnętrza jest symboliczny i ma swoją niezwykłą historię. Bonusem za to był styczniowy wygląd zewnętrzny zamku, bowiem udekorowano go iluminacjami świątecznymi. No i ozdobiona świątecznie była jeszcze cała zamkowa okolica.















W środy Trasę Zamkową zwiedza się bezpłatnie, potrzebna jest tylko wejściówka (w kasie) i zestaw słuchawkowy (10 zł w kasie, do odbioru w szatni), by nie przeoczyć żadnego ze skarbów tu prezentowanych, czasem z trudem po wojnie odzyskanych. Czynione jest to zresztą do dziś. Wiele elementów wyposażenia i dekoracji pochodzi od darczyńców, którzy wzbogacają zamek swymi kolekcjami, jak choćby ostatnia spadkobierczyni rodu Lanckorońskich – prof. Karolina Lanckorońska.

I kiedy już zagłębimy się w zamkowe wnętrza, niezwykle ozdobne sale, gabinety i korytarze przebudowane przez najlepszych architektów z inicjatywy naszego ostatniego króla - Stanisława Augusta Poniatowskiego i zobaczymy ich piękne wyposażenie, to usłyszymy też wiele fascynujących historii  z nimi związanych. 


STANISŁAW AUGUST PONIATOWSKI
WŚRÓD INNYCH KRÓLÓW W POKOJU MARMUROWYM.


Trasy Zamkowej po prostu nie można przejść obojętnie, bez usłyszenia tego co przewodnik (żywy lub elektroniczny) ma do powiedzenia. Usłyszymy wtedy o przepięknych flamandzkich arrasach z Galerii Owalnej; o funkcji, którą pełniła Sala Rady; dowiemy się, kto dokonał wystroju przepięknej Sali Wielkiej, zwanej Balową albo co to jest Antyszambra Wielkiej Sali Balowej. W Pokoju Marmurowym zachwycimy się kolorami marmurów i usłyszymy skąd one pochodziły, obejrzymy też galerię polskich królów i dowiemy się, że namalował je słynny malarz-weduta Warszawy, Włoch Bernardo Bellotto zwany Canaletto. Zobaczymy prywatne komnaty króla i usłyszymy ilu służących go ubierało. Zobaczymy przepiękne podłogi, żyrandole, obrazy m. in. Matejki i Canaletta. Na podstawie obrazów tego drugiego można było odbudować zniszczoną podczas wojny stolicę. A w Sali Tronowej posłuchamy niesamowitej historii 86 srebrnych orzełków znajdujących się na zaplecku królewskiego tronu. Skradzione zostały podczas ostatniej wojny i nie można było ich odtworzyć. Dopiero jeden znaleziony w USA i przekazany do muzeum w 1991 roku stanowił wzór do ich mozolnego wykonania. Prace nad jednym trwały trzy miesiące!


SALA RADY. 

WIELKA SALA, ZWANA BALOWĄ.

POKÓJ KRÓLEWICZOWSKI (MATEJKOWSKI).





POKÓJ MARMUROWY.

SALA RYCERSKA.

SALA TRONOWA Z ZAPLECKIEM Z ORZEŁKAMI.

POKOJ KONFERENCYJNY...

...Z PRZEPIĘKNĄ PODŁOGĄ.

GLOBUS W GABINECIE KRÓLA.

SYPIALNIA KRÓLA.

POKÓJ AUDIENCYJNY.

NIEZWYKŁY ZEGAR.

POKOJ CANALETTA.

ZAMKOWA KAPLICA.

I jeszcze wspomnę Galerię Arcydzieł z Galerią Lanckorońskich znajdującą się na parterze zamku w dawnej, pięknej izbie poselskiej. Dla mnie prawdziwym arcydziełem jest tu: Dziewczyna w ramie obrazu Rembrandta. Nie sposób przejść obojętnie, bo magnetyzuje. Dziewczyna jest piękna, wspaniale ubrana, z dyskretnym uśmiechem, a ręce oparła na ramie obrazu jakby z niego za chwilę miała wyjść. Jak ze sztywnych konwenansów tamtej epoki. Obok jest drugie dzieło tego artysty: Uczony przy pulpicie i są to dwa z trzech dzieł Rembrandta znajdujące się w Polsce. Ten trzeci, Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, jest w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Najcenniejsze światowe dzieła! I wszystkie widziałam!






"DZIEWCZYNA W RAMIE OBRAZU".

Oczywiście, dwie godziny to mało nawet na tę trasę, a są jeszcze inne trasy i miejsca do odwiedzenia. Ale to już w innym czasie i o innej porze roku. Takie wspaniałości trzeba sobie dawkować i się nimi rozkoszować! 


23 stycznia, 2023

Spacerkiem po historycznym centrum Bydgoszczy.

 

Nie wiem, czy wiecie, że województwo kujawsko-pomorskie ma dwie stolice. Jedną z nich jest opisywany już kilkakrotnie, mój ulubiony, Toruń, a drugą Bydgoszcz. Dziś pospacerujemy po tym drugim mieście, które lokował Kazimierz Wielki, choć osady istniały tu już wcześniej, bowiem leżały na trasie Bursztynowego Szlaku. Nie będzie to jednak spacerek, raczej spacer, bo miasto jest bardzo duże i nogi na pewno rozbolą podczas zwiedzania. Dlatego ograniczymy się do ścisłego centrum i zobaczymy jego najciekawsze miejsca i obiekty.





Wspomnieć należy, że Bydgoszcz to miasto skąpane w zieleni i poprzedzielane siecią rzek. Gdy spojrzycie na mapę, to zobaczycie ile jest parków, skwerów i lasów. Z jednej strony opływa je Wisła, przez centrum przepływa Brda, którą brodem pokonywali handlujący na Szlaku Bursztynowym, jest też Kanał Bydgoski. Miasto jest coraz ładniejsze i coraz bardziej zadbane. I te wspaniałe walory powodują, że jest niezwykle atrakcyjne. Jeśli do tego dodać długą i ciekawą historię po której pozostało wiele pamiątek, to będzie oznaczało, że trzeba je odwiedzić.







ŚWIADKOWIE ŚREDNIOWIECZA.

Najstarsza część Bydgoszczy znajduje się w zakolu Brdy, która chroniła je przed najazdami nieprzyjaciół. Kiedy król Kazimierz Wielki ulokował tu miasto pobudował zamek, a nieosłoniętą przez rzekę część miasta otoczył murami obronnymi. Najazdy szwedzkie spowodowały jednak ogromne zniszczenia i do dziś zachował się tylko fragment murów z piątą basztą. Przetrwały też świątynie, jedna z nich to katedra św. Marcina i Mikołaja, sanktuarium MB Pięknej Miłości. Stoi przy ulicy Farnej odchodzącej ze starego rynku i jest widoczna z wielu miejsc starego miasta. Zaś wnętrze kościoła jest bajecznie kolorowe.










STARY RYNEK.

Obecna zabudowa rynku to mieszanka ozdobnej XIX-wiecznej architektury będącej wynikiem ówczesnej ogromnej prosperity miasta oraz powojennej odbudowy. Znajduje się tu ratusz, który umieszczono w zabytkowym gmachu byłego kolegium jezuickiego. Wszędzie jest mnóstwo zieleni i kwiatów. 











STARE I NOWE.

Spacerując tą częścią Bydgoszczy zwrócimy na pewno uwagę na to, że oprócz starej, zabytkowej zabudowy znajdziemy również współczesne rozwiązania architektoniczne. Między wiekowymi budynkami jest wiele nowego, ale bardzo ciekawie stylizowanego i wpisanego w klimat starego miasta. Czasem takie rozwiązania rażą w oczy. Tutaj tego nie poczułam, a nawet mi się podobało.













NAD BRDĄ.

Spacer bulwarami nad Brdą, których częścią jest Rybi Rynek, dostarcza również wspaniałych doznań. Oprócz oglądania zabudowy ze spichrzami, które świadczą o tym, że miasto było kiedyś  jednym z najważniejszych miejsc, gdzie handlowano zbożem, piwem i solą, możemy stąd podziwiać wspaniałą panoramę miasta znajdującą się po drugiej stronie rzeki. Na rzece zwiedzimy ciekawe Muzeum Legend Szyperskich znajdujące się na wypielęgnowanej barce. Wspaniale byłoby też odkrywać Bydgoszcz w pokładu tramwaju wodnego kursującego latem po rzece, ale to podczas następnej wizyty.














KLIMATYCZNE ULICZKI.

Można krążyć nimi i krążyć! I podziwiać ich piękną zabudowę odnajdując ciekawe kamienice i budynki użyteczności publicznej, wspaniałe ich detale, a także restauracje i muzea. Jedno z nich, niezwykle pomysłowe, znajduje się na ulicy Długiej. To Muzeum Mydła i Historii Brudu. Intrygujące? Na pewno! Jest niewielkie, ale treściwe. Można tu wykonać samodzielnie pachnące mydełko, zobaczyć polskie kosmetyki wyprodukowane w „jedynie słusznych czasach” oraz posłuchać przewodnika opisującego historię higieny od czasów najdawniejszych i… dowiedzieć się, że największymi brudasami, nieużywającymi prawie w ogóle wody, byli współcześni Ludwikowi XIV - francuskiemu Królowi Słońce(!). I zobaczyć czym uśmiercali to, co im pod perfumowanymi perukami wędrowało!!! Czasem żołądek podchodzi do gardła, więc opowieści  nie dla wrażliwych, choć wspomniany przewodnik robi to fantastycznie, z humorem!





















WYSPA MŁYŃSKA.

W końcu i tutaj dotrzemy jednym z mostków zbudowanych przez Młynówkę. Wyspa Młyńska to miejsce, gdzie wieki temu funkcjonowały młyny, potem królewska mennica, a jeszcze później pruskie Młyny Królewskie. Dziś to zielone serce Bydgoszczy, nieduża enklawa w centrum wielkiego miasta, nie zagarnięta przez łapczywą współczesną cywilizację – czytamy na stronie miasta. Rewitalizowana od jakiegoś czasu mieści nowoczesne muzea i galerie, place zabaw, ciągi spacerowe łączące je z miastem, aleje starych drzew i przystań z wodną komunikacją. Świetne miejsce, w którym można odpocząć i w którym odbywa się wiele imprez na świeżym powietrzu, tak, jak podczas mojego czerwcowego pobytu.


REWITALIZOWANE MŁYNY ROTHERA.





NOWOCZESNA PRZYSTAŃ BYDGOSZCZ.




BUDYNEK OPERY NOVA.




PO LEWEJ KATEDRA, PO PRAWEJ JEDNO Z MUZEÓW.


WENECJA BYDGOSKA.

Wenecja Bydgoska, zespół architektoniczny znajdujący się po drugiej strony Młynówki obejmuje kamienice i fabryki budowane tutaj w XIX-wieku. Łatwy dostęp do wody sprawił, że powstała tu zwarta zabudowa wielu budowli, która przetrwała do dziś. Od rzeki oddziela ją wąska dróżka, którą dziś można pokonać, by dostać się do jednej z restauracji tutaj się znajdujących, bowiem część obiektów jest wyremontowana, część sypiąca prosi się o szybką pomoc. Miejsce nazwane Wenecją na pewno na wyrost, w dodatku podczas mojej wizyty porządnie zarośnięte, ale jest ładnie położone i ma potencjał. 






OPERA NOVA.

Balet Alicja w Krainie Czarów w Operze Nova to był główny cel ubiegłorocznego czerwcowego przyjazdu do Bydgoszczy. Rewelacyjne widowisko, w którym występowali mali artyści, a widownia wypełniona była mnóstwem małych, skupionych melomanów baletu. Ciekawą architektonicznie bryłę opery widać z wielu miejsc podczas śródmiejskiego spacerowania. Na pewno zwróciliście uwagę na nią już uwagę – to trzy białe kręgi, które składają się na całość obiektu. Są one dziś jednym z symboli miasta. Najbardziej podobał mi się widok na operę z Wyspy Młyńskiej, a z amfiteatru pod operą pięknie prezentuje się z kolei Wyspa Młyńska. Taka widokowa współpraca!







 

NA KONIEC…

Pokazałam Wam fragment Bydgoszczy z jej najciekawszymi miejscami. Jest ich znacznie więcej i może będzie okazja jeszcze je Wam przedstawić. Jeśli zaś sami zechcecie miasto odwiedzić, to na pewno będziecie nim zachwyceni!