23 grudnia, 2021

Skansen Bicz – bożonarodzeniowo.

 

Jest takie miejsce kilkanaście kilometrów od Konina, w którym przeszłość miesza się teraźniejszością. To powstały kilka lat temu z pasji pewnego kolekcjonera skarbów przeszłości skansen w małej miejscowości Bicz. Dziś to już nie tylko skansen, ale cały kompleks, w którym można zetknąć się nie tylko z przeszłością, ale są też współczesne obiekty, w których można odpocząć, przenocować czy zorganizować imprezę, małą lub wielką.



Pasja i misja właściciela kompleksu realizowana jest dziś przez całą rodzinę, w której łączą historię z nowoczesnością, nie zapominając o działalności oświatowej i edukacyjnej. Na terenie skansenu znajduje się kilkanaście obiektów dawnej architektury, które zostały uratowane przez właścicieli, przywiezione tutaj i zrekonstruowane. Znajdziemy tu choćby chatę młynarza, chatę sołtysowej, wozownię, piwniczkę, dwa wiatraki-koźlaki, dużą wiatę na pojazdy, domek torfowy z apteką i inne: domek na drzewie, domek ze SPA, chatę biesiadną, całkiem nową kapliczkę, współczesne sale bankietowe czy Gościniec pod Strzechą.























Na sporym, ładnie zagospodarowanym terenie znajdziemy kilka tysięcy cennych  eksponatów, poczynając od tych mniejszych: maszyny do pisania, samowary, zegary, lampy, porcelanę, żelazka z duszą, unikatowe meble, aż do tych większych: maszyny i sprzęt rolniczy, a w nich pierwszy powojenny traktor Ursus, sprzęt strażacki, a nawet zabytkową kolej wąskotorową. Dla każdego, małego i dużego coś ciekawego!















My wybraliśmy się tam tydzień przed świętami, bowiem cały kompleks przemianowany został w Wioskę Świętego Mikołaja. Wyjazd był prezentem dla naszej sąsiadki – Mai z okazji urodzin, dlatego jest obecna na wielu zdjęciach. Duży parking, pomimo brzydkiej pogody, był zapełniony, co świadczy o popularności tego miejsca. No i było ciekawie! Co prawda trudno zwiedzać, gdy zimno i taki tłum innych ludzi, ale Wioska Świętego Mikołaja zrobiła swoje! Ciekawie bożonarodzeniowo przygotowano cały kompleks: mnóstwo kolorowych lampek, św. Mikołaj, sanie z reniferami, pyszne jedzonko, kolędy wykonywane na żywo, warsztaty z pieczenia pierników, zwiedzanie domu św. Mikołaja… Liczne atrakcje dla dzieci sprawiły, że Majce bardzo się podobało i stwierdziła, że były to najlepsze w życiu urodziny! Sami zobaczcie!
























Jeśli lubicie takie wiejskie klimaty, ale z całkiem nowoczesnymi udogodnieniami, niekoniecznie w zatłoczonym bożonarodzeniowym czasie, to Skansen Bicz jest fajną miejscówką na nocleg. Wokół panuje błoga cisza i spokój! Można też na dłuższy wypoczynek, bo w okolicach atrakcji wiele i Skansen Bicz może być bazą wypadową. Polecam!




Na koniec składam Wam życzenia

spokoju ducha, wiele radości i mnóstwo miłości,

aby spełniały się Wasze marzenia

i abyście marzyć nigdy nie przestawali.

No i zdrówka, tradycyjnie.

Na święta i cały nadchodzący rok!




18 grudnia, 2021

Na Pogórzu Izerskim. Gryfów Śląski i Mirsk.

 

Gryfów Śląski i Mirsk dzieli od siebie odległość zaledwie kilku kilometrów. Gdzieś w połowie drogi między nimi dostrzeżemy ruiny potężnego niegdyś, legendarnego, piastowskiego Zamku Gryf. Trzeba się dobrze przyglądać przejeżdżając przez Proszówkę, bowiem we władanie swe wzięła je przyroda i ruiny łatwo przeoczyć. Przez wiele wieków mieszkali w nim właściciele tych terenów, wymieniany już we wcześniejszych dolnośląskich wpisach, śląski ród  Schaffgotschów. Kiedy zamek stał się ruiną, obok wybudowali piękny pałac z folwarkiem, który dziś jest własnością prywatną.

Gryfów Śląski jest większy i bardziej znany, ma odległą przeszłość historyczną, bardzo zresztą burzliwą oraz mnóstwo kataklizmów na koncie. Mirsk jest nieco młodszy i mniejszy, ale również doświadczony przez los. Oba miasteczka leżą nad Kwisą, która regularnie je zalewała, były też zarazy, liczne pożary i wojenne nawałnice. Jednak zawsze podnosiły się z ruin i mieszkańcy je odbudowywali. Oba pamiętają też wspaniałe czasy, kiedy kwitła tu produkcja i handel płótnem lnianym, a ich wyroby znane były nie tylko w Europie, ale nawet w Ameryce. Jest całe mnóstwo tej ciekawej historii! No i jeszcze ciekawe jest to, że swoje polskie nazwy otrzymały dopiero po zakończeniu II wojny światowej, kiedy te tereny wróciły do Polski. Historyczny Gryfów Śląski miałam w planach podczas wrześniowego wypoczynku w Świeradowie Zdroju, jednak na Mirsk zwróciłam uwagę dopiero po drodze, więc postanowiłam też go zobaczyć, bo przyciągał z daleka licznymi ciekawymi wieżami.


GRYFÓW ŚLĄSKI

W Gryfowie, przy rynku, parkingi były zajęte, zostawiliśmy więc auto w bocznej uliczce otoczonej zaniedbanymi kamieniczkami. Potem okazało się, że w centrum takich smutnych uliczek ze zniszczonymi kamieniczkami noszącymi ślady dawnej świetności jest więcej. I wiele z nich głośno woła o pomoc! Jednak są też takie odnowione perełki (często tylko fasady, niestety!), które pamiętają wiek XV i XVI. Te można znaleźć na rynku i nacieszyć oczy zabytkowymi detalami, choćby kamiennymi portalami.







Na środku rynku stoi ładny ratusz, na którym widać dawne elementy wystroju, jednak po remontach i przebudowach zatracił swój gotycki charakter. No i ma też wieżę widoczną z daleka, ale ona zupełnie nie pasuje do wyglądu ratusza i zabytkowych kamienic. Bardziej do blokowiska, które pobudowano w jednej z pierzei rynku. W tej nieciekawej, moim zdaniem, formie odbudowano ją po pożarze z 1929 roku. Co z tego, że jest pierwszą konstrukcją żelbetonową na Dolnym Śląsku, skoro mi się nie  podoba. No, ale to kwestia gustu!







Obok znajduje się ciekawa fontanna w kształcie kolumny, którą podtrzymują cztery gryfy, symbole miasta. U góry znajdziemy herb miasta – rycerza i stojącego obok gryfa – a na kolumnie postaci dwóch zasłużonych gryfowskich uczniów. Są tu na pamiątkę, bo choć poszli na wagary, to zauważyli pożar, czym uratowali miasto przed pożogą. 





Z rynku widać jeszcze jedną wieżę. Ta należy do kościoła św. Jadwigi z XIII wieku, choć wygląd dzisiejszy zawdzięcza późniejszym przebudowom, ale jest to obiekt, który trzeba zwiedzić. Miałam cichą nadzieję, że w środku tygodnia się to uda, choć przez kraty, bo świątynia posiada piękne sgraffitowe dekoracje, wspaniały piętrowy, skrzydłowy ołtarz, który po złożeniu przypomina monstrancję oraz niezwykłą kaplicę grobową Schaffgotschów, gdzie można podziwiać manierystyczne epitafia rodzinne wykute w piaskowcu. Niestety, zostaje tylko wirtualne zwiedzanie!







Zobaczcie ciekawy film ze strony http://gryfow.pl/promocja-miasta/.

Będąc w mieście warto również udać się Stary Cmentarz. Znajdziemy tu wiele niezwykłych i zabytkowych grobowców, epitafia i kaplice grobowe znamienitych rodów gryfowskich. Położone są one na obrzeżach murów i wiele z nich potrzebuje pilnej konserwacji, bo obecny ich widok pozostawia smutne wrażenie! Tak, jak pobyt w tym historycznym mieście… Dużo tu do poprawienia! 








MIRSK

Potem pojechaliśmy do Mirska. Leży on przy trasie do Świeradowa Zdroju, a moją uwagę zwrócił już wcześniej ciekawą zabudową oraz wyłaniającymi się zza bloków wysokimi wieżami. Teraz był czas na jego penetrację. Tutaj nie było problemów z zaparkowaniem w samym centrum. Miejscowość niewielka i od razu mi się spodobała. Bardziej zadbana, mnóstwo zieleni, szpalery pięknych drzew wzdłuż ulic, uformowane iglaki przy rynku i przyjemniejsza w wyglądzie zabudowa. Nawet wbudowane między barokowe kamienice nowe blokowiska nie rażą mnie tak bardzo swoim wyglądem. A te wieże należą do gotyckiego ratusza, kościoła parafialnego Zwiastowania NMP z XIV wieku, kościoła ewangelickiego, choć szkoda że zrujnowanego oraz wieży widokowej. Ta stoi nieco dalej od ścisłego centrum i jest dość nową atrakcją. Wyremontowaną wieżę ciśnień z początków XX wieku ładnie zagospodarowano na potrzeby turystów. Przybyliśmy jednak za późno, by podziwiać z niej piękne widoki, bo okolica zachwycająca!

Na środku zadbanego rynku stoi ogromny Ratusz Miejski. Tutaj sytuacja odwrotna niż w Gryfowie, bowiem po pożogach przetrwała renesansowa wieża ratusza, natomiast pozostałą jego część odbudowano w późniejszych stylach. Znajdziemy na nim też herby Schaffgotschów. Całość prezentuje się bardzo okazale!







Obok sporo zadbanej zieleni, a za nią wiele stylowych kamienic.










W obrębie rynku stoi jeszcze ciekawa fontanna z niedźwiadkiem, która została niedawno odbudowana. Po drugiej stronie rynku jest inna odnowiona fontanna – lew z tarczą herbową miasta. Wszystko to powoduje, że rynek wygląda bardzo przyjemnie.





W Mirsku warto jeszcze zwrócić uwagę na znajdujący się w uliczce obok kościół parafialny p.w. Zwiastowania NMP. O późnogotyckiej bryle, ale posiada też cechy późniejszych przebudowywań. Przepiękne jest jego wnętrze z ciekawymi sklepieniami i licznymi barokowymi ołtarzami. Tutaj mogłam popatrzeć i  podziwiać je choć przez kraty. Jego wygląd to też w dużej części zasługa rodu Schaffgotschów. Świątynia stoi w otoczeniu cmentarza, na którym znajduje się zabytkowa kaplica i kamienne epitafia. Spokojne miejsce na Ziemi, choć w centrum miasteczka…









Kończył się pełen wrażeń dzień, więc trzeba było wracać. W okolicy jest jeszcze wiele do podziwiania. Może będzie okazja…