30 marca, 2024

W wielkanocnym temacie. Jeziora Wielkie.

 

Gmina Jeziora Wielkie to moja rodzinna gmina położona na skraju województwa kujawsko-pomorskiego przy granicy z wielkopolskim. Rozciąga się między dwoma jeziorami: Gopłem a jeziorem Ostrowskim. Nie jest duża, liczy dwa razy mniej mieszkańców niż moja obecna – Kazimierz Biskupi. To rolnicza gmina z niezbyt urodzajnymi glebami oraz dużą ilością lasów, w których corocznie zbierałam całe mnóstwo grzybów.



Zabytków też nie ma tu wielu. Najstarszy jest spichlerz dworski z początku XVIII wielu i murowany dwór w Rzeszynku, a także drewniane kościoły w Kościeszkach (o którym już pisałam) i Siedlimowie oraz neobarokowy w Wójcinie.

W Jeziorach Wielkich uwagę zwraca kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, który został zbudowany pod koniec XIX wieku jako świątynia zboru ewangelicko-unijnego. Dziś pełni rolę kościoła pomocniczego parafii rzymskokatolickiej w Siedlimowie. Uwagę zwraca tu galeria boczna po prawej stronie, cenne organy oraz chrzcielnica.



Najciekawszym zakątkiem gminy jest Przyjezierze, miejscowość leżąca nad jeziorem Ostrowskim, które ma duże zaplecze turystyczno-wypoczynkowe. Przez dziesięciolecia zjeżdżało tam całe mnóstwo turystów, a latem trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania. Kiedy uczęszczałam do szkoły w Jeziorach Wielkich, pod koniec roku szkolnego, starsze klasy jeździły tam rowerami, by w wodach jeziora poszaleć. Teraz wody coraz mniej (wskutek osuszania gleb przez kopalnię) i nie wiadomo co dalej…



Choć gmina nieduża potrafi jednak przygotować duże imprezy, by rejon swój promować, choćby plenerowy Festyn Pomidorowy (sierpień) czy Powiatowa Wystawa Stołów Wielkanocnych. Na tę ostatnią wybrałam się do Jezior Wielkich w przedświąteczną niedzielę palmową, by podpatrzeć zmagania kulinarne lokalnych kół gospodyń wiejskich. 





Impreza odbywa się w dość dużej sali Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu, jednak i tak było tłoczno, bowiem stoisk KGW z pysznościami oraz innych prezentujących swoje wielkanocne dekoracje było wiele. Było też całe mnóstwo osób odwiedzających wystawę, bowiem po ocenie smakołyków wielkanocnych przez jury można było niektórych dań posmakować. 




Zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co członkinie kół gospodyń przygotowują, bo niby są to tradycyjne dania, tym razem wielkanocne, ale jak przygotowane i zaprezentowane. Nie dość, że dania pięknie przystrojone, to stoły również. I panie też wyglądają wspaniale. Pomysłowości i kreatywności im nie brakuje. No i pielęgnują regionalne tradycje. Dobrze, że po latach posuchy KGW zostały reaktywowane i docenione, bo robią wspaniałą robotę! Pewnie nie raz mieliście okazję podziwiać i próbować ich dań. 
























TEN MAŚLANY BARANEK SKRADŁ MOJE SERCE!





I tym wielkanocnym akcentem kończąc wpis składam Wam kochani serdeczne życzenia z okazji świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Spokoju, miłości i radości w gronie rodzinnym, no i tradycyjnie dużo zdrówka. Pozdrawiam!


24 marca, 2024

Weekend w Opolu (cz.1).

W Opolu, jednym z najstarszych polskich miast, a teraz wiemy już, że jednym z piękniejszych, spędziliśmy drugi weekend marca. Nigdy jeszcze tam nie byliśmy, a wiedziałam, że miasto ma wiele do zaoferowania. Wiem to z relacji blogowych znajomych oraz… z festiwalu polskiej piosenki, bo jeśli nie słyszało się o historii i atrakcjach miasta, to o festiwalu już na pewno tak!




Opole leży nad Odrą i jej odnogami: Młynówką i Kanałem Ulgi, dzięki czemu położenie miasta jest wspaniałe, no i mamy tu do odwiedzenia dodatkowo dwie spore wyspy przez nie utworzone: wyspę Pasieka i Bolko. Na jednej z nich zamieszkaliśmy, bowiem wybraliśmy hotel Piast, który znajduje się na północnym cyplu wyspy Pasieka, między Odrą a Młynówką. Mieści się on w XIX-wiecznym zabytkowym i stylowym budynku, w którym czuć ducha historii i urok dawnych lat. Pokoje są luksusowe, jedzenie pyszne, parking duży i bezpieczny, więc warto tam się zatrzymać. W dodatku z narożnych okien roztaczają się wspaniałe widoki na stare miasto. No i kilka kroków stąd do najważniejszych atrakcji miasta!










Piątkowe popołudnie rozpoczęliśmy od zwiedzania atrakcji wyspy Pasieka, bo tutaj znajduje się Narodowe Centrum Polskiej Piosenki. W nim po prawej mamy Muzeum Polskiej Piosenki, po lewej schodami wspinamy się do opolskiego amfiteatru, który robi niesamowite wrażenie. Tyle się go naoglądałam w tv podczas kolejnych festiwali, teraz miałam okazję na żywo tam wystąpić. Oczywiście tylko dla mojego męża!











W Muzeum Polskiej Piosenki, które w większości jest interaktywne, można wysłuchać wielu ulubionych festiwalowych szlagierów. Można też zobaczyć stroje artystów, kartki pocztowe o jego tematyce, okładki płytowe czy urządzenia do ich odtwarzania. Można też wirtualnie przebrać się w stroje piosenkarzy. Miejsce na pewno dla tych, którzy lubią muzykę i pragną poznać historię kolejnych opolskich festiwali. 













Dalej odbyliśmy spacer bulwarami wokół całej wyspy, bowiem pogoda nam dopisywała, a towarzystwo Odry i Młynówki oraz terenów rekreacyjnych wzdłuż nich zachęcały do delektowania się tym wspaniałym popołudniem. Wewnątrz wyspy jest spokojna willowa część miasta. Przy jej końcu nad śluzą znajduje się most pieszo-rowerowy, którym można przedostać się na wspaniale zagospodarowane tereny rekreacyjne wyspy Bolko, na której znajduje się też zoo.





Wracając mijamy amfiteatr i podchodzimy do Wieży Piastowskiej. To jeden z najstarszych obiektów miasta mówiący o jego 800-letniej historii, czyli Opole jest jednym z najstarszych polskich miast. Lokował je w 1217 roku książę Kazimierz I Opolski, prawnuk Bolesława Krzywoustego. Wtedy było ono centrum handlu ze względu na swe dogodne położenie w dolinie Odry.




W wyniku rozbicia dzielnicowego (1138 r.) Śląsk przypadł w udziale najstarszemu synowi Bolesława – Władysławowi Wygnańcowi, który dał początek linii Piastów śląskich. Potem wyodrębniono z niego księstwo opolskie, a pierwszym księciem opolskim został właśnie Kazimierz I, nazwany Opolskim. I to on rozpoczął na wyspie budowę murowanego zamku, który rozbudowywany był przez kolejnych władców. W połowie XIV wielu wzniesiono obecną tu wieżę. Wygląda majestatycznie i… samotnie wśród nowoczesnej architektury, bo tylko ona tu przetrwała. Można ją zwiedzać i wspiąć się na jej szczyt, czego nie zrobiłam, bo pierwszego dnia było za późno, drugiego przegapiłam wejście z przewodnikiem. U jej stóp znajduje się informacja turystyczna. Wieża to tylko jedna z pamiątek Szlaku Piastów Opolskich w Opolu. Dalej zobaczyliśmy kolejne. 


TAK KIEDYŚ WYGLĄDAŁ ZAMEK. DZIŚ POZOSTAŁA TYLKO WIEŻA. 


Idziemy teraz ulicą Piastowską wzdłuż Młynówki i podziwiamy Opolską Wenecję, której stare kamienice widać z naszego okna hotelowego. Pięknie wygląda skąpana w zachodzącym słońcu i pięknie wieczorem w blasku latarni. To magiczna część miasta.



Teraz podziwiając widoki starej zabudowy za Młynówką przekraczamy most Katedralny i wkraczamy do centrum starego miasta. Od razu widać fragmenty murów obronnych, którymi otoczone było miasto. Zaczęto je wznosić w XIII wieku. Dziś w większości są zrekonstruowane, łącznie z Basztą Artyleryjską, a widoki z ich wysokości wspaniałe, na rzekę, nasz hotel i katedrę Podwyższenia Krzyża Świętego (też XIII wiek).








Katedra Opolska to monumentalna świątynia, akurat prawie w całości w remoncie, więc niedostępna od środka (można ją zwiedzić wirtualnie na stronie katedry TUTAJ), ale już widok zewnętrzny robi ogromne wrażenie. Mury i katedra to kolejni świadkowie ponad 300-letniej bytności Piastów Opolskich w tym mieście. Stąd już parę kroków na opolski rynek.





Dzień dobiegał końca, więc zwiedzanie przerodziło się w wieczorny spacer, a wtedy wszystko dookoła wygląda inaczej skąpane w blasku ulicznych latarni, piękniej i bardziej tajemniczo. Mijamy  kościół św. Aleksego i klimatycznymi uliczkami docieramy do wspaniałego opolskiego rynku, w centrum którego stoi okazały ratusz. Wzniesiono go w połowie XIX wielu w stylu neorenesansowym i przypomina trochę florencki pałac Vecchio. Największe wrażenie robi 65-metrowa ozdobna wieża oraz podcienia w jednej z dobudowanych części obiektu.







Dookoła rynku stoi wiele przepięknych, ozdobnych kamienic z restauracjami, kawiarenkami i galeriami. Jedna z nich to Kamienica Książęca z XVI wieku, która należała do piastowskich książąt. W 1655 roku król Jan Kazimierz spisał w niej Uniwersał Opolski. 













KAMIENICA KSIĄŻĘCA

Obok ratusza stoi konny pomnik Kazimierza I Opolskiego, założyciela miasta, tego który zdecydował wybudować na wyspie Pasieka pierwszy warowny zamek. Kiedy zeskanujemy znajdujący się obok kod QR dowiemy się więcej na ten temat.



Rzucamy jeszcze okiem na kościół św. Trójcy i klasztor franciszkanów stojący w rogu rynku, a to specjalne miejsce, bowiem książęta opolscy wybrali je sobie na miejsce swego spoczynku.






I to był koniec tego pełnego wrażeń piątkowego dnia i powiem Wam, że bardzo nam się w Opolu spodobało, więc nie mogłam doczekać się soboty. Ale o tym w kolejnym wpisie.