30 czerwca, 2022

Vrboska na lawendowej wyspie Hvar. Chorwacja.

 

W Chorwacji niezwykłych i interesujących rzeczy jest całe mnóstwo. Jedną z nich jest to, że posiada ponad 1200 wydłużonych wysp ułożonych równolegle do wybrzeża. Największe to: Krk, Hvar, Cres, Brač i Korčula. Taki rodzaj wybrzeża nazywany jest dalmatyńskim. Tak też nazwana jest kraina w południowej Chorwacji – Dalmacja, w której spędziliśmy nasz ostatni urlop. Podczas wypoczynku w Makarskiej zdecydowaliśmy się na zwiedzenie niektórych atrakcji wyspy Hvar, zwanej lawendową oraz Brač – wyspy białego kamienia. Połączyliśmy to z próbowaniem lokalnych przysmaków i trunków na miejscowym statku, taki rejs to popularny tu fish picnic.  Podczas naszego pierwszego pobytu w Chorwacji już z takiej atrakcji korzystaliśmy, było wtedy bardzo przyjemnie, wesoło i zdecydowanie integracyjnie, więc teraz postanowiliśmy to powtórzyć. Chorwackie wyspy są cudne, zamieszkałe od czasów antycznych, mają wiele zabytków, śródziemnomorski klimat i roślinność, piękne plaże i niezwykłe widoki, więc przyciągają całe tłumy odwiedzających i wypoczywających, bo infrastruktura turystyczna jest tu bardzo dobra. A podczas rejsu można napotkać nawet baraszkujące delfiny butlonose!


NASZ STATEK, NIEDUŻY, ALE DAŁ RADĘ.


CZYŻ MAKARSKA NIE JEST CUDNIE POŁOŻONA?


TO RUSZAMY!!!

Po ponad godzinnym rejsie z Makarskiej, objedzeniu się serwowanymi na pokładzie małymi chorwackimi pączkami, które nazywa się tu fritule i przepiciu ich dobrym chorwackim winem zeszliśmy na ląd na wyspie Hvar, w miasteczku Vrboska. To jedna z mniejszych miejscowości, ale posiadająca wszystkie wymienione powyżej atuty. Dopływamy do niej wąską, wcinającą się w ląd zatoczką i tuż po jej przekroczeniu widzimy, że znajdujemy się w niezwykłym miejscu. Turkusowa woda, kamienne domy i świątynie oraz kontrastujące z nimi nowe wille, wszystko to w otoczeniu sosnowych lasów powoduje, że wpadamy w zachwyt. Dopływamy do dużej mariny, w której cumują luksusowe jednostki, ale są też łodzie miejscowych rybaków.










Wyspa zamieszkała jest od wielu wieków, stąd jej stylowa architektura. Kiedyś była tylko wioską rybacką, potem rozbudowywanym przez mieszkańców miasteczkiem, dziś klimatycznym, coraz bardziej turystycznym miejscem z licznymi pamiątkami z przeszłości kryjącymi klejnoty najlepszych włoskich i chorwackich mistrzów renesansu. Ale też z restauracjami, kafejkami, hotelami, pensjonatami i starymi kamiennymi mostami spinającymi dwa brzegi miasta. Przez to nazywane jest małą Wenecją, choć bardzo na wyrost.












Najciekawszy jest nietypowy kościół-twierdza, widoczny już z daleka, bo stojący na wzgórzu. Nosi wezwanie Matki Boskiej Miłosiernej i po zniszczeniach w XVI wieku został odbudowany jako forteca do obrony przed Turkami. 












W pobliżu są jeszcze trzy świątynie. To kościół św. Wawrzyńca z XV wieku z bezcennymi malowidłami i pięcioma ołtarzami, św. Rocha zbudowany w XVI wieku jako wotum do ochrony przed plagami oraz najstarszy – św. Piotra z XIV wieku stojący przy wejściu do portu. Pięknie wygląda jaśniejący w słońcu kamień, z którego je zbudowano, pomimo upływu pięciu wieków.






Kamienna zabudowa widoczna jest prawie na każdym kroku, stąd taki niesamowity klimat wąskich uliczek tego małego miasteczka. Sami zobaczcie!


















A dlaczego wyspę nazywa się lawendową? Bo podobno wiele tu plantacji tego pachnącego ziela, które wpisuje się w niezwykły koloryt i zapach wyspy. My napotkaliśmy w miasteczku zaledwie jeden lawendowy krzew, ale już wyrobów lawendowych jest tu wiele w każdym sklepie z pamiątkami. No i są też lody lawendowe! Jadłam je już kiedyś u nas, ale tutejsze przebiły je doskonałym smakiem i ochłodziły w gorący dzień. 












ALE ŁAKOMSTWO!!!

Po takiej uczcie, dla duszy i ciała, wróciliśmy na pokład, by ruszyć na kolejną wyspę. Po drodze skonsumowaliśmy na statku pyszną rybkę, a pozostałą ością dokarmiliśmy mewy. Jedzą z ręki, naprawdę, choć trudno to uwiecznić na zdjęciu!


23 czerwca, 2022

Park krajobrazowy Biokovo. Chorwacja.

 

MASYW BIOKOVO.

O monumentalnym masywie Biokovo górującym nad Makarską wspominałam w poprzednim poście. Dziś więcej informacji o tym fenomenie natury, który jest częścią bałkańskich Gór Dynarskich. Zdawałoby się, że te strome i raczej nagie wapienne skały nie kryją w sobie nic ciekawego. Jednak nic bardziej mylnego! Znajdziemy tu wiele form krasowych, z jaskiniami włącznie, a także bogactwo flory z częściowo pierwotnymi lasami bukowymi, jodłowymi i sosnowymi, z dalmatyńską sosną czarną. Występuje tu wiele endemicznych gatunków roślin i zwierząt, w tym wiele podziemnych. Ze względu na swoją specyficzną rzeźbę terenu, niezwykłą różnorodność biologiczną i piękno krajobrazu teren ten został czterdzieści lat temu ogłoszony parkiem krajobrazowym Biokovo. Park posiada więc wiele smaczków, które po prostu trzeba zobaczyć będąc w tej okolicy. Moim marzeniem było podziwianie jego uroków, ale najbardziej chciałam zobaczyć przepiękne widoki rozciągające się z wysokości gór. I udało się to podczas naszych chorwackich wakacji, nawet temperatura mi sprzyjała, bo pozostałe wakacyjne dni w Makarskiej były dość gorące.






W DRODZE NA SZCZYTY.

Wyruszyliśmy z Makarskiej busem w kilkanaście osób z chorwackim kierowcą. Mieliśmy do pokonania trzydzieści parę kilometrów, bardzo serpentynową drogą i ciągle pod górkę, ale trasa jest niezwykle malownicza, choć czasem jeżąca włos na głowie. Na najwyższy szczyt Biokova – Sveti Jure (1762 metry) prowadzi asfaltowa droga, najwyżej położona w całej Chorwacji i można tam wjechać samochodem. Jest ona jednak jednopasmowa, z zatoczkami i przy wymijaniu kierowcy muszą wykazać się bardzo wysoką kulturą i umiejętnościami drogowymi, by bezkolizyjnie przepuścić innych użytkowników i bezpiecznie pojechać dalej. Do parku wpuszczanych jest po kilka samochodów co godzinę, by nie zakorkować tej wąskiej trasy. Doceniliśmy na niej umiejętności naszego miejscowego kierowcy, inni miewali trudności, w tym z polskimi rejestracjami. Ale obyło się, na szczęście, bez zbędnych sensacji.








WIDOKOWY SKYWALK BIOKOVO.

Na trzynastym kilometrze tej górskie trasy mieści się największa jej atrakcja, na którą czekałam od kiedy dwa lata temu zobaczyłam jej zdjęcia w Internecie, bo to wtedy została oddana do użytku. To przeszklona platforma widokowa Skywalk z obłędnymi widokami na góry, miasta Riwiery Makarskiej i Morze Adriatyckie. Stąpanie po jej szklanej tafli i spoglądanie przez szybę pod nogi parę setek metrów w dół przyprawia o ciarki i szybki wzrost adrenaliny. Cieszy się ona ogromnym powodzeniem i wcale się nie dziwię! Dodatkową atrakcją są spacerujące między samochodami dzikie konie przyzwyczajone do zaparkowanych aut. 


















GÓRA SVETI JURE BUSEM.

Nadelektowaliśmy się do woli widokami ze szklanej platformy i pojechaliśmy dalej… po następne widoki, bo wcale nie mieliśmy ich dość! Teraz naszym celem był najwyższy szczyt masywu Biokovo – Sveti Jure, znajdujący się na wysokości 1762 metry n.p.m. Jest to drugi co do wysokości chorwacki szczyt, ale znajdująca się na nim antena telewizyjna powoduje, że jest to najwyższe miejsce w kraju. Wspinaliśmy się więc tą szaloną serpentynką coraz wyżej. Szosa prowadzi prawie na sam wierzchołek, a ścieżka opasająca górę nieco poniżej jej szczytu powoduje, że mamy tutaj krajobraz 360 stopni. Stoi na nim kapliczka z XVII wieku i góra wzięła od niej nazwę. Spacerujemy dookoła i podziwiamy! Z prawej strony góry, morze i chorwackie wyspy, z lewej góry i sąsiadujący kraj - Bośnia i Hercegowina. Cudnie!








GÓRY, MORZE, W ODDALI CHORWACKIE WYSPY.


ZA GÓRAMI BOŚNIA I HERCEGOWINA. 






GÓRA VOŠAC NA PIECHOTKĘ.

I jakby cudnych widoków było mało zaliczyliśmy po drodze jeszcze jeden szczyt. To góra Vošac o wysokości 1422 metry. Tym razem na piechotkę, półgodzinnym spacerkiem po kamienistym szlaku. Podobno jest on mało wymagający, jednak dla mnie wystarczający, by się porządnie zmęczyć i spocić. A pokonaliśmy jego ostatnie metry. Ale dla takich widoków warto się pomęczyć! Po drodze zauważyłam poletka ziemniaków i innych roślin uprawianych między skalistymi wzgórzami. Jest ich w tych surowych górach wiele. To niezwykłe zjawisko  – wykorzystać to, co można w tym górzystym rejonie. Widać, że ludzie już od dawna zbratani są z górami, bowiem spotykamy co kawałek szałasy lub ich ruiny, są też górskie kapliczki. 




W DRODZE NA SZCZYT!


DAŁAM RADĘ!






TAM, Z TYŁU TO NIE SZAŁAS,
TO CZŁOWIEK WDZIERAJĄCY SIĘ W NATURĘ!

I zobaczcie sami, czy nie warto odwiedzić parku krajobrazowego Biokovo!