Na Krupniczej
26 w Krakowie urodził się w 1869 roku nasz dramaturg, poeta i malarz - Stanisław
Wyspiański. I taką informacyjną tabliczkę znajdziemy na stojącej tu
kamienicy. Jednak jest też druga informacja mówiąca, że to dom Józefa Mehoffera,
bowiem ten wybitny młodopolski malarz, grafik, twórca bajecznie kolorowych polichromii
i witraży, nabył go w 1932 roku, być może z sentymentu do urodzonego tu słynnego
Polaka.
Mehoffer odnowił dom
i urządził według własnego projektu. Tej klasycystycznej kamienicy nadał styl
rodzinnej rezydencji z tarasem otwierającym się na ogród, który również
zaprojektował i urządził. Poświęcił mu równie wiele czasu i stworzył ogród o
przemyślanej kompozycji, pełen kwiatów zgodnie z młodopolskimi klimatami, które
potem malował na swoich obrazach. W marcu, podczas naszej wizyty, ogród nie
prezentował się ciekawie, ale latem na pewno jest w nim przyjemnie.
Dziś mieści się tu muzeum jemu poświęcone, bowiem potomkowie i spadkobiercy tego wybitnego artysty przekazali całą nieruchomość w 1986 roku na cele muzealne. I jest ono jednym z oddziałów krakowskiego Muzeum Narodowego. Kolekcję własną muzeum wzbogaciły dary i depozyty rodziny malarza, jak drzeworyty japońskie, ceramika, dzieła artysty: obrazy, witraże czy rysunki.
Zaraz po
wejściu widzimy wspaniały witraż, który zapowiada wiele niezwykłych doznań
podczas odwiedzin w domu artysty. Dalej równie wspaniała klatka schodowa, a na
niej pojawiające się liczne motywy wystroju z szyszkami, stąd domownicy
nazywali kamienicę Pałacykiem pod Szyszkami.
Na
parterze oglądamy pomieszczenia reprezentacyjne, czyli salon z tarasem, pokój
stołowy i dawną bibliotekę wyposażone w stylowe, częściowo oryginalne meble,
tkaniny i elementy dekoracyjne.
Na piętrze zwiedzamy pomieszczenia bardziej kameralne, w których mieszkał artysta i jego rodzina i w których czuć ducha ich bytności. Jest tu salonik, pokój zielony, japoński, dziecięcy i inne, w których są piękne meble, oryginalna ceramika, bibeloty i wiele dzieł artysty.
Eksponowane
rodzinne pamiątki i dzieła sztuki przybliżają nam postać artysty i jego rodziny
oraz pokazują ich życie i zainteresowania. Przede wszystkim jednak możemy doświadczyć
piękna różnorodnej twórczości Mehoffera. Oprócz obrazów i szkiców znajdziemy
tu bowiem oryginalne firanki zaprojektowane przez niego samego, upięte w oknach
jak dawniej. Albo replikę słynnego witrażu z 1904 roku Życie snem krótkim
(Vita somnium breve), za który otrzymał srebrny medal na światowej wystawie
w USA. Jest to najświetniejsze dzieło polskiego witrażownictwa okresu secesji.
A walizka z jego malarskimi przyborami stoi otwarta, jakby na chwilę wyszedł i
zaraz miał wrócić, by dokończyć swe kolejne dzieło. Jest też tutaj obraz Czerwona
parasolka, jeden z moich ulubionych w jego twórczości. Ten ulubiony Słońce
majowe mam w domu. Oczywiście tylko reprodukcję. Pełno w nim światła, słońca
i ciepła. Uspokaja w jednej chwili i sprawia radość.
NAGRODZONY WITRAŻ. |
Twórczość
Mehoffera odkryłam na nowo u ubiegłym roku, kiedy odwiedziłam miasto Turek,
a w nim bajecznie kolorowy kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa,
którego wystrój zaprojektował. Szkice i kartony do tego projektu obejrzymy w tamtejszym
Muzeum im. Józefa Mehoffera. Wpis znajdziecie TUTAJ. A kolejnym etapem
odkrywania artysty była wizyta u niego w Krakowie. Świetne miejsce! Polecam.
Ostatni raz Mehoffera "widziałam" w Muzeum Narodowym w Poznaniu, w krakowskim muzeum nie byłam, ale dzięki Twojej tam wyprawie uzupełniłam sobie wiedzę o tym niezwykłym witrażyście. Wspaniała kamienica, wspaniałe wnętrza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja w Warszawie oglądała też jego prace. Jest tam "moje" "Słońce majowe", a do poznańskiego muzeum w końcu się wybiorę. Byłam teraz w Poznaniu w sobotę, ale miałam zbyt mało czasu na zwiedzanie. Innym razem, bo mam blisko i pociągi niedrogie.
UsuńDuuużo słońca, bo ostatnio go jak na lekarstwo. Całuski:)))
Sama nie odwiedziłabym tego miejsca ale dzięki Tobie dowiedziałam się czegoś nowego :).
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie zaprojektowanie własnych firanek :).
Utalentowany i wszechstronny artysta. Projektował nawet banknoty:)))
UsuńA byliśmy w zeszłym roku przy okazji wizyty na Cmentarzu Rakowickim. Wnętrza bardzo nam się podobały. Mój wpis na ten temat pewnie jeszcze poczeka jak to u mnie, ale miło było zobaczyć to miejsce Twoimi oczami. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypomniałam Ci to ciekawe miejsce. A gdy już pojawi się wpis, zobaczę muzeum Twoimi oczami. I je sobie z przyjemnością przypomnę.
UsuńPięknego tygodnia:)))
Niestety nie byłam w Krakowie u Mehoffera. Byłam natomiast we Fryburgu w Szwajcarii i tam w pięknym gotyckim kościele oglądałam jego witraze
OdpowiedzUsuńPodobno są one najwspanialsze ze wszystkich które ten artysta stworzył
Pozdrawiam Urszulko.
To musiała być uczta wzorów i kolorów! Są najpiękniejsze, tak wszędzie czytam, więc miałaś niezwykłą przyjemność:)))
UsuńUla, bardzo piękny post, który pozwolił, że odżyły moje wspomnienia. Podzielam Twój entuzjazm Domem Mehoffera. Jest to wyjątkowe miejsce które łączy i ukazuje wiele aspektów z życia artysty. Kilka lat temu (a dokładnie trzy lata temu) tez spacerowałam po tych mieszczańskich pokojach i podziwiam sztukę tego artysty. Każdy, kto był tutaj, przyzna, że ta niewielka, piętrowa kamieniczka jest pomnikiem polskiej historii, nauki i kultury.
OdpowiedzUsuńMoja fascynacja Mehofferem narodziła się gdy zobaczyłam jego trzynaście witraży w katedrze we Fryburgu w Szwajcarii. Zachwyciły mnie bogactwem tematyki, zasobem motywów, różnorodnością barw i tonacji, oraz fantazją ornamentów. Witraże, namalowane przez Józefa Mehoffera w latach 1896-1936, to jedna z najpiękniejszych w Europie kolekcji witraży sakralnych z okresu secesji.
Przesyłam moc uścisków i serdeczności:)
Dlatego tak się zachwycam jego twórczością! Jest po prostu niezwykle piękna. A być w jego domu, to jak odwiedzić dobrego znajomego. I w dodatku takiego utalentowanego.
UsuńPięknego tygodnia, kochana:)))
Ponieważ o Mehofferze ani o jego twórczości nie mam najmniejszego pojęcia to poszukałam sobie obraz Słońce majowe, żeby wiedzieć, co Ci się w nim spodobało. I chyba już wiem - wszystko! I w ogóle mnie to nie dziwi. Możliwość odwiedzenia miejsca, w którym żyli i tworzyli ulubieni artyści to doświadczenie na wagę złota; to tak jak by na chwilę przenieść się do tamtej rzeczywistości i minionego świata. Mało rzeczy może się z tym równać dlatego bardzo się cieszę, że tego doświadczyłaś i podzieliłaś się z nami wrażeniami.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam Ci ogrom pozdrowień w ten styczniowy wtorek i życzę tygodnia pełnego radości i słońca w duszy. Niech to będą dobre dni. Uściski.
Obraz "Słońce majowe" to rewelacyjna alternatywa na szarobure dni. Zaraz robi się weselej i cieplej. Przynajmniej mnie:)))
UsuńBardzo ciekawe miejsce, widać że interesujesz się historią, potrafisz się nią również w bardzo fajny sposób podzielić z czytelnikami na blogu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdcznie!
Większą moją pasją jest geografia, ale podczas zwiedzania nie można jej oddzielić od historii, bo z każdego zabytkowego obiektu wyłania się starsza lub nowsza przeszłość. I to jest wspaniałe!
UsuńDzięki Kasiu, trzymaj się ciepło:)))
Byłam kiedyś w domu u Mehoffera i najbardziej mnie urzekł właśnie ogród który otacza dom. Wspaniałe miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Katarzyna Dudziak
W marcu wszystko było uśpione, ale można dostrzec potencjał. Całość do siebie pasuje i bardzo mi się podoba 😍
UsuńPięknego weekendu ❤
Cieszę się, że dane mi było kiedyś trafić na Twojego bloga, bo dzięki niemu poznaję miejsca, których nigdy nie widziałam i zapewne nie zobaczę. Miłuję się w witrażach, ten jest przepiękny :)
OdpowiedzUsuńJa się też cieszę, że z Tobą podróżuję, bo rozszerzasz mi wiatraczną wiedzę. No i poznałam, oprócz Ciebie, jeszcze Stefanka:)))
UsuńStefanek macha radośnie śmigami do Ciebie <3
UsuńCałusy dla Stefanka i oczywiście
Usuńdla Ciebie 🥰
Lubię stare domy, uwielbiam stare meble, ale w takich miejscach zawsze mam mieszane uczucia. Z jednej strony fajnie, że możemy zobaczyć jak sobie kiedyś ludzie mieszkali. Jednak z drugiej strony, w tym momencie te domy nie mają już duszy, są jakby martwe i bardzo smutne. I czasami lubię chodzić do tego typu muzeów, żeby poczuć klimat dawnych lat. A czasami omijam je szerokim łukiem, bo czuję, że nic z tych dawnych lat już tam nie ma...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ja postawiłam na jego dzieła, bo jest ich tam wiele. A z jego przeszłości ducha mehofferowskiego też tam trochę pozostało:)))
UsuńUla ciekawe miejsca odkrywasz i o ciekawych rzeczach nam tu piszesz. Nie znałam wcześniej tego człowieka. Nie da się wszystkiego i o wszystkich wiedzieć , ale można próbować :)
OdpowiedzUsuńO Mehofferze uczyłam się w liceum, ale wtedy nie zwracało się uwagi na wszystko. Dopiero teraz, kiedy zobaczyłam jego twórczość i się w nią wgłębiłam, to się zachwyciłam. Człowiek uczy się całe życie!
UsuńTwórczość Mehoffera jest taka ciepła (choć nie wiem czy cała). I jeszcze te wspaniałe witraże. Jego dzieła nastrajają optymizmem.
OdpowiedzUsuńDokładnie, na mnie działają właśnie kolorem i ciepłem. Zaraz robi mi się weselej i radośniej!
Usuń