13 lutego, 2021

Wizyta u Marii Dąbrowskiej w Russowie.

Russów leży kilka kilometrów od Kalisza przy trasie numer 25 prowadzącej z Konina. To nieduża miejscowość i szybko byśmy ją minęli, ale po drodze spowalniają nas światła uliczne, fotoradar i dzięki temu możemy zauważyć po prawej stronie zajazd NOCE I DNIE, jako przedsmak naszej przygody. Skręcamy w prawo kierowani oznaczeniem DWOREK MARII DĄBROWSKIEJ i jedziemy jeszcze kilkaset metrów. Brama wjazdowa po prawej stronie informuje nas, że jesteśmy na miejscu.






Tam, otoczony czterohektarowym parkiem, z pamiętającymi XIX-wieczne czasy kasztanowcami, znajduje się dworek, a w nim muzeum poświęcone naszej powieściopisarce, eseistce, publicystce i tłumaczce Marii Dąbrowskiej. Tutaj się urodziła (1889 rok) i wychowała, to stąd jeździła na pensję do Kalisza, w potem do Warszawy, a jeszcze później na zagraniczne studia do Lozanny i Brukseli, gdzie studiowała nauki przyrodnicze, ekonomię i socjologię. I to o tym miejscu napisała, że: szczególnym zbiegiem okoliczności w tej wsi się urodziłam i wychowałam, kochając ją do szaleństwa.









Maria w obecnym dworku nie mieszkała. Został zbudowany po jej śmierci w 1965 roku, kiedy postanowiono zgromadzić tu po niej pamiątki i utworzyć muzeum (1971). Budynek, w którym mieszkała z rodzicami i rodzeństwem, wyglądał inaczej, nie tak okazale i nie należał do rodziny. Jej rodzice, Ludomira z Gałczyńskich Szumska i Józef Szumski przeprowadzili się tu, aby zarządzać majątkiem Waliszewskich, którzy mieszkali w Paryżu. Rodzice Marysi pochodzili ze  zubożałej szlachty, ojciec w dodatku stracił swój majątek za udział w powstaniu styczniowym. Był jednak oczytanym i doskonałym zarządcą, bowiem przez dwadzieścia lat administrowania zaniedbanym majątkiem w Russowie doprowadził go do stanu rozkwitu. To pozwoliło rodzinie na dostatnie życie.




Kiedy opuścili Russów, Maria często tu jednak wracała. Miała w okolicy rodzinę i wielu znajomych, nawet wśród prostych ludzi. Wiele osób i wiele miejsc opisała nawet w swojej twórczości, w tym w najbardziej znanej i zekranizowanej powieści NOCE I DNIE, w której przedstawiła losy dwóch pokoleń rodziny Niechciców na tle historycznych zawirowań. Dużą część wątków zaczerpnęła też z życia swojego i najbliższych. A Russów jest w niej Serbinowem, Kalisz jest Kalińcem. Była też świadkiem bombardowania Kalisza w 1914 roku, co też zawarła w powieści. Doskonale pamiętam te sceny z filmu z tragicznymi dla Marii przeżyciami. Za powieść była czterokrotnie nominowana do nagrody Nobla, a Jerzy Antczak, który powieść sfilmował, do nagrody Oskara! I jeszcze ten przepiękny walc Barbary, napisany przez Waldemara Kazaneckiego, który wszedł do naszego muzycznego kanonu i który towarzyszy mi podczas pisania tego postu. Posłuchajcie https://www.youtube.com/watch?v=B1sNukz6EMU&t=115s.

Dziś w szkołach coraz mniej mówi się o Marii Dąbrowskiej i jej ciekawej twórczości, ale jeśli wpadniemy do Russowa możemy sobie, my starsi, odświeżyć pamięć, a młodsi poznać pisarkę i dowiedzieć się, jak wyglądało życie na przełomie XIX i XX wieku oraz zobaczyć miejsce, w którym pisarka dorastała.



Na parterze dworku znajdziemy więc salon z meblami z tamtej epoki i obrazami związanymi z okolicą i Kaliszem oraz z twórczością pisarki.

 





Obok jest sypialnia, a klimat tamtej epoki przybliżają kostiumy teatralne nawiązujące do tych z filmu.









Jest też pokój ojca - Józefa Szumskiego, który ma charakter kancelarii administratora. Są tu czasopisma i książki, a nawet Encyklopedia Rolnictwa, którą ojciec Marii posiadał w swojej bibliotece. Są tu też plany tamtejszego folwarku z połowy XIX wieku.

 


Uzupełnieniem wystawy jest kuchnia, w której zgromadzono dawne wyposażenie kuchenne, jak choćby miedziane garnki, maszynka do kręcenie lodów, fajansowe pojemniki do przypraw, czy oryginalna centryfuga do oddzielania śmietany od mleka, która przetrwała w majątku do dziś.







W korytarzu umieszczono wystawę poświęconą bohaterom filmowym z NOCY I DNI.






Na piętrze zaś znajdziemy pokoje Marii z pięknymi meblami z epoki, uzupełnione bibelotami i drobiazgami z życia codziennego. Są sprowadzone z Warszawy, z ostatniego jej mieszkania meble, dywany, maszyna do pisania, rękopisy, obrazy, fotografie rodzinne, a nawet jej poranne pantofle. Znajdziemy tu także książki z jej biblioteki, korespondencję i jej amatorskie prace malarskie – akwarele z lat 50-tych ubiegłego wielu. Czuć tu ducha pisarki!














Wspomniałam już, że dworek otoczony jest parkiem. Znajdują się w nim alejki spacerowe, wiekowe drzewa i stawy, w których hodowano ryby. Dziś jest to królestwo kaczek, które płoszą się, gdy przemierzamy otaczające je alejki i chronią się między gałązkami płaczących wierzb.






W parku zobaczymy również mini-skansen z zabytkami budownictwa ludowego z ziemi kaliskiej, namiastkę dawnych zabudowań folwarcznych, z których niewiele do dziś się zachowało. A spacer tu śladami Marii Dąbrowskiej, oprócz wycieczki w przeszłość, to niezwykła przyjemność!








Opuszczamy dworek w Russowie, wyruszamy w drogę powrotną. A muzyka gra dalej…



Tymi nutami przepięknego walca pozdrawiam Was walentynkowo i życzę dużo, dużo miłości 💖💖💖


21 komentarzy:

  1. Na YT jest kilka filmów o dworku w Russowie. Jakiś czas temu oglądałam bardzo dobrze zrobiony film o Marii Dąbrowskiej, chyba dokumentalny. Jak go odnajdę w Internecie to Ci podeślę.
    W Russowie nie byłam, ale dzięki Tobie przypomniałam sobie o tym miejscu i filmie traktującym o wcale niełatwym życiu pisarki.
    Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyglądasz uroczo w tej ogrodowej dekoracji. Wierzba płacząca nadaje obrazowi odrobinę romantyzmu :)

      Usuń
    2. Taka się tam czułam "na miejscu", jak jakaś dziedziczka!!! Może w innym życiu było coś na rzeczy. Bardzo lubię takie miejsca. Chyba duszę mam rzeczywiście romantyczną!
      Pięknego dnia walentynkowego, całusy przesyłam:)))

      Usuń
  2. Ciekawe to muzeum, jakby czas się zatrzymał. To już kolejne miejsce, które prezentujesz jakie będę brał pod uwagę wędrując w tych stronach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. W Kaliszu i okolicach wiele jest takich cudeniek. Jeszcze nie wszystkie odwiedziłam!
      Pięknego tygodnia:)))

      Usuń
  3. To jest naprawdę wzruszające muzeum. Byłam w nim parę lat temu jadąc do Kalisza....
    Też chciałam o nim napisać.... ale jakoś mi zeszło :-))
    Dobrze że Ty to zrobiłaś.
    Pięknie Ci za to dziękuję Urszulko.:-)
    "Noce i dnie" uwielbiam zarówno jako książkę i jako film.
    A Ty ślicznie wyglądasz przy tej wierzbie płaczącej...!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam zachwycona tym miejscem, w którym trochę czas się zatrzymał. Nie ma zbędnej wysady, ani przesady, dlatego tak dobrze człowiek się tam czuje. Pamiętam film, który przecież wiąże się z jej życiem, dlatego łatwo się wczuć się w emocje nam tu towarzyszące.
      I dziękuję za komplement!!!

      Usuń
  4. Bardzo ale to bardzo podoba mi się nazwa "Szlak dębów i paproci". Jest obietnicą fajnie spędzonego czasu. Podobnie jak przeniesienie się do innej rzeczywistości i odbycie krótkiej podróży śladem Marii Dąbrowskiej, spacerując płynnie niczym kroki walca. Nie tylko teraz, kiedy możliwość oderwania się od codzienności jest na wagę złota, fajnie cofnąć się w czasie do lat, kiedy wszystko było inne ale w wielu aspektach takie samo...
    Chyba masz na sobie sukienkę, która tak bardzo mi się kiedyś spodobała. Brakuje Ci tylko kapelusza z minionej epoki :).
    Dobrego tygodnia i wielu powodów do uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście piękna nazwa projektu zrealizowanego przez Lokalną Grupę Działania "Kraina Nocy i Dni". Swoją drogą nazwa tej LGD też jest ładna. Bardzo by Cię spodobało, bo jest na niej 240 km ścieżek rowerowych wśród urokliwych terenów.
      Sukienkę znasz, bo byłam w niej w Kaliszu i to była ta sama podróż, bo Russów po drodze.
      A tutaj bardzo pasuje. O kapeluszu nie pomyślałam, a mogłam pożyczyć od Marii, bo w dworku wisi kilka!
      Pięknego tygodnia:)))

      Usuń
  5. Russów.... będę chciała tu zajrzeć. Bardzo lubiłam "Noce i dnie" , dzieje Bogumiła i Barbary. Dziękuję za wyczerpującą wycieczkę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam Ci pokazać to "powieściowe" miejsce:)
      Pięknego tygodnia:)))

      Usuń
  6. Już od dawna chciałam przeczytać Noce i dnie ale ciągle mi było nie po drodze. Z pewnością jednak w końcu sięgnę po tę książkę. Miejsce też bym chętnie odwiedziła, ma swój klimat. Trochę podróż w czasie i trochę po prostu przyjemnych widoków :). Takie miejsce na pewno sprzyja wenie :)
    Wzajemnie dużo miłości, nie tylko w walentynki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, naprawdę sprzyja wenie to miejsce, bo takie trochę pozostawione w czasie. A lektura coraz mniej popularna, bo czasy dawne i w dodatku cztery części. Na pewno nie dla młodzieży!
      Pozdrawiam:)))

      Usuń
  7. Na Nocach i dniach to ja się wychowałam. Badzo lubiłam też aktora Bińczyckiego. Ach wspomnienie lat młodzieńczych. Pięknie ten dworek wyglada :) a ten konik na biegunach- bajka :) Świetnie wygladasz Ula na tej ławeczce, jak wiosenny kwiatuszek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze pokolenie wychowało się na tej lekturze, teraz jest dla młodych za obfita! Dlatego z przyjemnością zwiedza się miejsca związane z pisarką, która tyle siebie tu zostawiła.
      Za tego kwiatuszka to dziękuję Aga, choć czuję się trochę zawstydzona tak pięknych określeniem:)
      Całusy zasyłam:)))

      Usuń
  8. Jak bardzo byłby smutny świat bez powieści "Noce i dnie". Książka to przebogate studium psychologiczne polskiej prowincji, a gdy do tego doda się serial po tym samym tytułem oraz muzykę Kazaneckiego to wtedy jest prawdziwa uczta duchowa. A tak na marginesie to chciałabym być otrzymać tak wielki bukiet lilii wodnych od "Józefa Tolibowskiego", który by nie zważał na ubłocony garnitur od Armaniego.
    Dworek tchnie romantyzmem i tęsknotą za wrażliwością i delikatnością ludzkich uczuć.
    Muszę koniecznie odwiedzić Dworek w Russowie, którym z pewnością opiekuje się duch Marii Dąbrowskiej.
    Posyłam moc serdeczności. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, Dorotko, że naprawdę czuć tam ducha Marii bardzo wyraźnie. Też myślę, że opiekuje się dworkiem i potomkami znajomych, którzy tu pozostali. Ładnie napisałaś o powieści, ja bardziej ją czuję niż mogę to wyrazić słowami.
      Dziękuję Ci i pozdrawiam:)))

      Usuń
  9. Rzeczywiście nie można udostępnić na fb, chciałem zrobić zapowiedź o Strzelnie i się nie udało, pozdrawiam serdecznie DR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już o przeszło roku zgłaszam problem i nie zgadzam się z ich działaniami, ale jest jak grochem o ścianę. Szkoda, ale bez fb też można żyć. A post o Strzelnie już prawie gotowy. Będzie niedługo.
      Jeszcze raz dziękuję. Dam znać kiedy wstawię, do sprawdzenia. Pozdrawiam:)))

      Usuń
  10. Uwielbiam dworki. Szkoda, że ten jest współczesny, ale i tak pięknie opowiada historię.
    Przyznaję, o Marii Dąbrowskiej niewiele w szkole mówiliśmy. "Nocy i dni" nigdy nie czytałam i szczerze mówiąc, zachęciłaś mnie, żeby nadrobić te zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze pokolenie, "nieco" starsze, wiele o Dąbrowskiej w szkole mówiło, ale i tak teraz do niej wróciłam, bo inaczej postrzegam jej twórczość i czasy:)))

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)