Do Gniezna
bardzo lubię jeździć, bo czuję w tym miejscu niezwykle mocno ducha naszej
odległej historii. I nic w tym dziwnego, bowiem ślady osadnictwa na tych
ziemiach pochodzą sprzed dziesięciu tysięcy lat. Wtedy pewnie zrodziły się też
lokalne legendy. Najpopularniejsza z nich to ta o Lechu, który polując w
okolicznych lasach zauważył piękne miejsce w puszczy z gniazdem orła na wysokim
dębie. Tak się tym widokiem zachwycił, że postanowił się tu osiedlić. Od
gniazda powstała nazwa miejscowości, orzeł stał się naszym symbolem narodowym, a
Gniezno i okolice stały się kolebką naszej państwowości.
WIDOK NA MIASTO ZE WZGÓRZA LECHA. |
Miejscowość
jest ładnie położona, otoczona jeziorami i rzekami, a zbudowana została na
siedmiu wzgórzach, podobnie jak Rzym. Najbardziej znane jest Wzgórze Lecha,
na którym od przeszło tysiąca lat stoi katedra gnieźnieńska, świadek naszych
burzliwych dziejów, nazywana matką kościołów polskich. Zaś miasto
pobudowane u jego podnóża było wówczas stolicą władców piastowskich.
Już w drugiej połowie X wieku, po przyjęciu chrześcijaństwa, Mieszko I zbudował tu świątynię. Jej ruiny można zobaczyć dziś w udostępnionych do zwiedzania podziemiach kościoła. Pochował w niej swoją żonę – Dąbrówkę. A po Zjeździe w 1000 roku, kiedy w Gnieźnie ustanowiono arcybiskupstwo, postawiono tu katedrę. Był w niej koronowany pierwszy król Polski - Bolesław Chrobry, potem jego syn - Mieszko II, a później jeszcze Bolesław Szczodry, Przemysł II i Wacław II.
Świetność metropolii na chwilę przerwał w 1038 roku książę czeski – Brzetysław, który złupił i zniszczył miasto. Katedra gnieźnieńska też uległa wtedy zniszczeniu, resztą jak i wiele razy w późniejszych wiekach. Za każdym razem była jednak odbudowywana, w różnych stylach. Po II wojnie światowej przywrócono jej jednak gotycki wygląd, który cieszy dziś nasze oczy swoją strzelistością i monumentalnością. Od pięciu stuleci lat jest bazyliką prymasowską pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Wojciecha i jest nadal religijną siedzibą władz kościelnych naszego kraju. A dziś, 23 kwietnia, z okazji imienin patrona, odbywają się tu, jak co roku, uroczystości odpustowe.
We
wnętrzu świątyni, której wielkość i dekoracyjność robią ogromne wrażenie, jest
wiele cennych dla historii Polaków eksponatów, w tym największe skarby: Drzwi
Gnieźnieńskie i trumna z relikwiami św. Wojciecha. Sama bazylika jest
trzynawowa, lecz wokół niej jest jeszcze czternaście kaplic z przebogatym
wystrojem, zabytkowymi płytami nagrobnymi, piękną polichromią i zdobnymi
portalami. Trzeba poświęcić sporo czasu na obejrzenie mnogości ich niezwykłych i
przebogatych elementów.
Św. Wojciech, który był Czechem, synem księcia, duchownym i biskupem Pragi, z racji swych zasług dla Polski, ma w bazylice specjalne miejsce. Przybył do Polski w celach ewangelizacyjnych. Podniósł tym rangę polskiemu królowi oraz wzmocnił znaczenie naszego kraju w Europie. Jednak został zamordowany przez Prusów, a ciało Wojciecha zostało poćwiartowane. Jego ciekawy, ale i tragiczny życiorys sprawił, że po śmierci szybko został świętym, już pod koniec X wieku. A w 1000 roku na Zjeździe Gnieźnieńskim cesarz niemiecki – Otton III złożył mu hołd, gdyż jego ciało zostało do Gniezna sprowadzone przez Bolesława Chrobrego i tam pochowane. Na Drzwiach Gnieźnieńskich z XII wieku, wykonanych z brązu, są sceny z życia i śmierci świętego. Jest także przejmująca scena ważenia zwłok, gdyż aby sprowadzić ciało, król zapłacił tyle złota, ile ważyły jego członki. Niezwykle przejmujące!
A w prezbiterium, na podwyższeniu, pod pięknym barokowym sklepieniem, stoi srebrny relikwiarz z jego szczątkami (jest to konfesja św. Wojciecha). Zwraca uwagę już od wejścia swym dekoracyjnym wyglądem. Za nim jest tumba (nagrobek) z marmurową płytą nagrobną przedstawiającą świętego. Można obejść prezbiterium dookoła i podziwiać to dzieło z każdej strony.
KONFESJA ŚW. WOJCIECHA. |
TUMBA ŚW. WOJCIECHA. |
Pewnie wielu z Was bazylikę już odwiedzało. Nie wiem, jak Wasze odczucia, ale na mnie jej wielkość i zachwycający wygląd za każdym razem robią duże wrażenie. Ale największe wrażenie sprawia jednak ogrom jej przebogatej historii. Czuję mocno, że właśnie tu zrodziła się nasza państwowość i stąd pochodzą moje słowiańskie korzenie.