Pogoda na początku
maja oscylowała na Majorce w okolicach 20-kilku stopni, więc była to dobra
pora na zwiedzanie. Tego dnia przeszliśmy po stolicy wiele kilometrów oglądając
jej dawne i współczesne zakamarki. Aż w końcu, podróżując z wujkiem google, stanęliśmy
przy pierwszym stopniu schodów prowadzących na szczyt wzgórza, na którym
wzniesiony został niezwykły zamek. Teraz tylko(!) kilkaset stopni, wtopionych
we wzgórze porośnięte lasem, pod górę. Po
drodze podziwiamy stolicę kraju z coraz piękniejszej perspektywy, i jesteśmy u
jego stóp. U stóp Castel de Bellver, który jest… okrągły. Wszystkie jego
elementy zostały zbudowane na planie koła. Ja jeszcze takiego nie
widziałam, więc cieszę się, że kilometry w nogach nie poszły na marne.
Można się nie męczyć
i wjechać na wzgórze autem lub czerwonym turystycznym autobusem z odkrytym
dachem odjeżdżającym sprzed katedry co mieliśmy w zamiarze, ale najbliższy był
zarezerwowany dla grupy wycieczkowej, więc postanowiliśmy nie czekać.
Kiedy pokonaliśmy już wszystkie schody czekała nas niespodzianka! Nie możemy do tego oryginalnego zamku wejść, bowiem kasa znajduje się przy parkingu, z drugiej jego strony. Więc trochę musimy się cofnąć, obejść połowę wzgórza, po to by kupić bilety (4€). Wkurzające, ale nie ma tego złego, bowiem możemy obejrzeć zamek z jego drugiej strony. A widok jest fascynujący: zaokrąglone mury obronne, mury zamku i wtopione w niego okrągłe wieże. Ciekawie prezentują się też podwójne okienka zakończone półkolistymi łukami i przedzielone kolumną.
Teraz więc
zadowoleni, z biletami w dłoni, możemy wejść do środka i podziwiać tę gotycką, XIV-wieczną
twierdzę zbudowaną przez króla Jakuba II, jako elegancką i
wyrafinowaną rezydencję królewską, w której można było wygodnie mieszkać (jak
na ówczesne czasy) i jednocześnie się bronić. Przechodzimy przez bramę i
najpierw widzimy osobną wieżę połączoną z zamkiem dużym łukiem, po
którym można było do niej przejść. Była to wieża ostatecznej obrony w przypadku
ataku na zamek. Jeszcze rzut okiem na mury obronne, pozostałości fosy, mury zamkowe, chwila
na toaletę i możemy wejść do zamku.
A jego plan jest
bardzo oryginalny, bo wszędzie króluję krągłości. Pomieszczenia mieszkalne
znajdujące się na dwóch kondygnacjach zorganizowane są wokół centralnego
dziedzińca, który również jest okrągły. Na jego środku znajduje się studnia
ze zbiornikiem wody. Jak tu jest uroczo!
Parter posiada półkoliste
arkady i drewniany strop, a piętro ma arkady ozdobnie wykończone ostrymi
łukami i są nakryte sklepieniem żebrowym. Na parterze mieszkała służba, na
piętrze władcy z rodzinami. Tam też jest kaplica. Byliśmy nawet świadkami
ślubu, który odbywał się w pomieszczeniu obok, więc nie wszystko mogliśmy wtedy
zwiedzić. Tak na marginesie, brać ślub w takim miejscu to niezapomniane wrażenia!
Po upadku Królestwa
Majorki zamek służył jako więzienie, później funkcjonowała tu mennica, ale
od 1932 roku znajduje się w nim muzeum. Na parterze jest Muzeum Historii
Miasta, na piętrze znajduje się kolekcja rzeźb klasycznych
zgromadzonych przez kardynała Despuiga. Na dziedzińcu odbywają się różne
wydarzenia kulturalne.
Odwiedziny Muzeum
Historii Miasta pozwolą nam zrozumieć jak przebiegała ewolucja miasta od
czasów prehistorycznych do współczesności. Ekspozycja znajduje się pięknie
odnowionych kamiennych pomieszczeniach i
obejmuje artefakty znalezione podczas wykopalisk znajdujących się w pobliżu,
stare zdjęcia, mapy, dawne przedmioty codziennego użytku. Przedmioty te są
ładnie wyeksponowane i opisane (nie po polsku, oczywiście).
Kolekcja rzeźb
klasycznych należała do kardynała Antoniego Despuiga i Dameto, który żył
w XVIII wieku. Był on wybitną postacią majorkańskiego oświecenia, mecenasem
sztuki i artystów. W latach jego pobytu w Rzymie zgromadził sporą kolekcję
starożytnych dzieł rzeźbiarskich, część pochodzi z wykopalisk, które sam
przeprowadzał, część zakupił, część stanowią zamówione przez niego kopie.
Gdyby kogoś jednak nie urzekła bogata historia zamku, jego zbiory i niezwykła, ale wspaniała architektura, to Zamek Bellver trzeba odwiedzić choćby dla tych widoków, które się stąd roztaczają. Z murów twierdzy i z jego dachu, na który wchodzi się jednymi z trzech zakręconych schodów w bocznych wieżach, widać Palmę, katedrę, zatokę z lasem masztów jachtowych, port z wycieczkowcami i góry. Zapiera dech!
To ostatni wpis z
Majorki, kraju mnie oczarował i zachęcił by jeszcze do niego wrócić. Mam
nadzieję, że dam radę!