Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Scala Potamia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Scala Potamia. Pokaż wszystkie posty

28 lipca, 2023

Wakacje w Scala Potamia. Thassos. Grecja.

 

Mam nadzieję, że w tym wpisie nie będzie błędów, bo za dużo u mnie ostatnio się dzieje, złego i dobrego, i widzę, że tracę trochę kontrolę nad swoim życiem. Wpis jest uspokajającą odskocznią od niekoniecznie ciekawej rzeczywistości, więc dla równowagi pojawia się kolejny post z greckiej wyspy Thassos. A przywoływanie wakacyjnych wspomnień z tak pięknego miejsca jest nadzwyczaj relaksujące. Mam nadzieję, że na tę zieloną wyspę nie dojdzie szalejący w Grecji ogień i zachowa ona swe naturalne piękno.

O licznych atrakcjach wyspy Thassos przeczytacie w ostatnich wpisach, a dziś jedno miejsce, jedna wakacyjna miejscowość, która pozwoliła nam w czerwcu świetnie odpocząć.




Ta nieduża miejscowość to Scala Potamia (lub Scala Potamias) położona we wschodniej części wyspy. Wybrałam ją właśnie ze względu na tę kameralność, piękną zatokę oraz duuużą plażę, a także na fantastyczne widoki.









Scala Potamia leży bowiem u podnóża najwyższych na wyspie gór, a najwyższy szczyt – Ipsarion (1204 m) cały czas  mamy jak na dłoni. Powyżej Skala Potamia, na zboczu gór, znajduje się dawna wioska rybacka Potamia. Gdy dawne zagrożenia pojawiające się od strony morza ustąpiły zaczęła się ona rozbudowywać właśnie w stronę morza. A wspomniane jej zalety spowodowały, że wioska rybacka stała się miejscowością  wypoczynkową.






Jest tu jedna główna ulica, z wieloma pobocznymi, przy których powstało (i nadal powstaje) wiele obiektów dla turystów. Są one raczej nieduże, z obowiązkowych trawiastym parkingiem. Spotkać tu też można stare domki rybaków przekształcone w knajpki lub pokoje do wynajęcia. Wszystko to w otoczeniu naturalnej zieleni: trzcin, drzew oliwnych, krzewów oleandrów o niespotykanym kolorze i hortensji o wyjątkowo dużych kwiatach. 














Wzdłuż pięknej zatoki wiedzie promenada, choć raczej za szumnie ją tak nazwałam. To utwardzona droga, częściowo z chodnikami, które służą raczej jako miejsce na ogródki dla licznych knajpek. Ich obsługa grzecznie, ale nie nachalnie zapraszała na pyszne jedzonko. Fajne to wszystko, takie niesztampowe, naturalne, bez wielkiego blichtru. 











Na naszej trasie spacerowej znad morza do hotelu Aloe znaleźliśmy też stary, kamienny, kryty łupkiem kościółek św. Mikołaja, w którym zawsze paliły się świeczki.



 

Kawałek dalej, przy końcu zatoki znajduje się przystań, gdzie cumują małe jachty, łodzie turystyczne oraz rybackie. Można nimi popłynąć w morze na ryby. Przy przystani stoi ciekawy, kamienny budynek pełniący funkcję małego muzeum folkloru.










No i jest wspaniała, duża, mieniąca się złotem plaża, która po prostu musi nazywać się Golden Beach. I jest fantastyczna woda, czyściutka, długo płytka, z unoszącymi się w niej błyszczącymi drobinkami minerałów. W czerwcu miała ona już doskonałą do kąpieli temperaturę. Można było wynająć  parasol i leżaki – każdy kolor leżaków przynależy do odpowiedniej knajpki. My często korzystaliśmy z dobroczynnego cienia wielkiego platana, który zresztą swymi konarami obejmował jeszcze wielu odpoczywających, w tym obsługę naszego hotelu znajdującego się nieco powyżej. Pomimo iż turystów było już wielu, każdy znalazł dla siebie miejsce.







I to by było wszystko. Niedużo, ale kameralnie i naturalnie. I pomimo sporej ilości nowoczesnej architektury Scala Potamia zachowuje wciąż swój tradycyjny charakter.



 

Ach, zapomniałam, że miejsce to upodobali sobie turyści z Rumunii. Jest ich tu bardzo wielu, podejrzewam, że większość, co widać po rejestracjach zaparkowanych aut,  ale nie wyróżniają się niczym, a ja cały czas czułam się komfortowo i bardzo bezpiecznie.

Lubiącym takie klimaty polecam odpoczynek w Scala Potamia!


07 lipca, 2023

W drodze na Thassos. Grecja.

 

Na tegoroczny wypoczynek wybraliśmy mniej znaną grecką wyspęThassos (Thasos, Tasos). Pomyślałam, że skoro mniej znana to również mniej komercyjna i bardziej naturalna w swym wyglądzie. I się nie pomyliłam! Leży na Morzu Egejskim i jest najbardziej na północ wysuniętą z greckich wysp. Jest też nieduża, a od kontynentu dzieli ją zaledwie kilka kilometrów. Dostać się tam można tylko drogą wodną, bo nie ma na wyspie lotniska. My wykupiliśmy wczasy w ITACE i wyczarterowanym samolotem dotarliśmy do lotniska w Kavali (150 km od Salonik), bo regularnych lotów z naszego kraju chyba tam jeszcze nie ma.




W czerwcową niedzielę, wczesnym rankiem, stawiliśmy się na lotnisku w Poznaniu, potem odprawa i przed południem byliśmy już w kontynentalnej Grecji. Lotnisko nazywa się Kavala Airport „Megas Aleksandros”, ale od miejscowości Kavala dzieli go jeszcze sporo kilometrów. Bliżej jest do turystycznej Keramoti skąd również odpływają promy na Thassos. Po piętnastu minutach znaleźliśmy się więc w porcie, gdzie czekają na podróżnych ogromne promy kursujące średnio co pół godziny.





Pogoda była wyśmienita, temperatura również (u nas było goręcej!), zaokrętowanie przebiegło sprawnie, co trochę dziwi w wykonaniu Greków, rejs był więc bardzo przyjemny, w towarzystwie stada mew czekających na zakąski rzucane im przez pasażerów, choć czasem zdarzają się nieprzyjemne i niehigieniczne sytuacje…



Opłynęliśmy usiany plażami półwysep w Keramoti i odbiliśmy w morze. Na horyzoncie majaczyła już wyspa Thassos, cel naszej podróży i obietnica wspaniałego wypoczynku. Można było oddychać pełną piersią i podziwiać relaksujące krajobrazy z błękitną wodą w roli głównej.







Po 45 minutach byliśmy w porcie, w  stolicy wyspy – Limenas (także Thassos). Miasto liczy trzy tysiące mieszkańców, co stanowi prawie jedną czwartą wszystkich mieszkańców wyspy. Od razu zwraca też uwagę pasmo górskie stanowiące centralną część Thassos oraz wszechobecna zieleń, bo to chyba najbardziej zielona w greckich wysp za sprawą mnogości drzew oliwnych, lasów piniowych i platanów.







Potem autokarami, które z nami przypłynęły, rozwieziono nasze wakacyjne towarzystwo do hoteli i apartamentów znajdujących się w różnych częściach tej niedużej wyspy. My wybraliśmy wschodnią jej część i do celu jechaliśmy pół godziny bardzo widowiskową i serpentynową trasą pokonując pasmo górskie. Wybraliśmy nieduży, rodzinnie prowadzony hotel Aloe w Scala Potamia z pięknymi widokami i położony blisko złotej plaży – Golden Beach. Spędziliśmy tam wspaniałe wakacje. 














Ale o tej miejscowości i atrakcjach wyspy Thassos w kolejnych wpisach. Na pożegnanie zdjęcie wyspy z lotu ptaka. Pozdrawiam!