Był
koniec roku 1001, a może początek 1002, kiedy to na tutejsze ziemie słowiańskie
przybyli z Włoch dwaj eremici – benedyktyni: Jan i Benedykt, do których wkrótce
dołączyli miejscowi: Izaak, Mateusz i Krystyn. Przybyli z dalekiej ziemi, by przygotować
się do pracy misyjnej wśród pogan. Zrobili to na prośbę cesarza Ottona III,
którego poprosił o to Bolesław Chrobry chcący umocnić znaczenie swojego państwa
i swojej osoby w Europie. Król osadził ich w klasztorze-pustelni położonej w
pobliżu granic z ludami pogańskimi. Tu źródła historyczne wskazują kilka takich
miejsc, jednak my, mieszkańcy Kazimierza Biskupiego, wierzymy, że to miejsce
było właśnie u nas. Nie jest to pusta wiara, bowiem jest ona poparta
wielowiekowym kultem związanym z ich męczeńską śmiercią. To źródła historyczne
potwierdzają całkowicie.
|
OBRAZ PIĘCIU BRACI Z KLASZTORU KAZIMIERSKIEGO. |
Bracia
żyli według obostrzonej reguły benedyktyńskiej, którą z czasem zaczął
realizować zakon kamedułów założony przez św. Romualda (1012 rok). Nie byli tu
długo, bowiem w listopadzie 1003 roku zostali zamordowani. Tę historię i legendy związane z ich życiem
już opisywałam wcześniej TUTAJ. O ich śmierci poinformowano biskupa poznańskiego
Ungera i to on sprawował uroczystości pogrzebowe, a potem wystąpił do papieża o
uznanie ich świętości. W 1008 roku biskup
misyjny, Bruno z Kwerfurtu opisał ich dzieje i tę świętość potwierdził. „Dla
narodu polskiego znamienne jest, iż pośród Pięciu Braci Męczenników doczekał
się on pierwszych świętych wywodzących się bezpośrednio z ludu polskiego” –
czytamy we wstępie do Godzinek o Świętych Pięciu Braciach. Wkrótce
przy ich grobach zaczęły dziać się cuda. Powstały wtedy kościoły-kaplice
poświęcone wszystkim zabitym braciom, a w kolejnych wiekach powstał jeszcze
klasztor. W ten sposób zbudowano miasto – sanktuarium, do którego
pielgrzymowały tłumy, nawet z odległych stron kraju. O naszych świątyniach,
które są częścią tego sanktuarium też już pisałam (wszystko na podstronie bloga: MOJA MAŁA OJCZYZNA). Dziś pozostała do opisanie kaplica, jedyna która przetrwała
pożogę dziejową, nazywana kościółkiem św. Izaaka.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wcześniejszą
kaplicę św. Izaaka wzniesiono na dawnych przedmieściach Kazimierza Biskupiego.
Na pewno istniała tu już w XV wieku, jednak obecny kościół wniesiono w 1640
roku z prywatnej fundacji dzierżawcy dóbr kazimierskich – Kacpra Wolickiego,
wojskiego kruszwickiego. Odrestaurowany został w 1783 roku staraniem hrabiny
Mielżyńskiej, o czym informuje data wyryta na deskach świątyni. Najpierw była
oratorium, czyli miejscem, w którym modlono się do danego świętego, potem stał
się kaplicą cmentarną, kiedy przeniesiono tu kazimierski cmentarz.
|
|
Do dziś
pełni tę funkcję, a msze odprawiane są w czasie uroczystości święta zmarłych i właśnie
wtedy można obejrzeć jego ciekawe wnętrze. Zbudowana jest z drewna modrzewiowego,
choć z zewnątrz trudno je zauważyć w związku z konserwacją drewna. Nad wejściem
znajduje się wieża z sygnaturką, które pokryte są „rybią łuską”. Dachy są dwuspadowe pokryte gontem. Ciekawie wygląda
wnętrze prezentując piękne, drewniane ściany i sklepienie. Ma jedną nawę z
absydą i prezbiterium. Po bokach widzimy dwa barokowe ołtarze z rzeźbami
aniołów, zaś w centrum jest empirowy, z XIX wieku, przedstawiający postać patrona
- św. Izaaka. Za ołtarzem jest ciekawostka - mała zakrystia, a nad nią mały dekoracyjny
kolatorski balkon, zapewne dla dobrodziejów kościoła. Kościółek jest mały, ale
klimatyczny i urokliwy. To kolejny nasz, miejscowy skarb, z którego jesteśmy ogromnie
dumni.
A
powyższy tekst powstał na podstawie Dziejów Kazimierza Biskupiego, cz.1.
Monografia pod redakcją Zbigniewa Chodyły oraz Dziejów kultu Pięciu
Braci Męczenników w Polsce i Europie Jerzego Łojko i Pauliny Łojko –
Wojtyniak.
Cieszę
się, że zdążyłam dziś to udostępnić, bowiem ostatnio miałam trochę więcej zajęć
niż zwykle, gdyż finiszowaliśmy zakładanie naszego stowarzyszenia seniorów. Mogę
się pochwalić, że się dokonało! Teraz powoli do przodu!
Miłej niedzieli 😊😊😊
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNiechcąco usunęłam komentarze. Przepraszam!!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Ta znajduje się na Wielkopolskim Szlaku Drewnianych Kościołów i w okolicy też ich trochę mamy. Fajnie, że się zachowały:)
UsuńMiłego tygodnia:)))
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDrewniane kościoły mają taki fajny klimat i zapach:)))
UsuńPiękny mały kościółek. Właśnie, te małe są takie "przytulne", mają coś w sobie. Tylko z tymi drewnianymi to nic pewnego. Czy jakiemuś piromanowi się nie spodoba. Na pewno jest trochę zabezpieczony chociażby alarmami.
OdpowiedzUsuńGratuluję założenie stowarzyszenia seniorów ! :) Ulko, czy stowarzyszenie będzie miało łatwiej w zdobywaniu finansów ? Pozdrawiam :)
Tak, takie małe, drewniane świątynie mają swój zapach i przytulny klimat, no i sporo zabezpieczeń, aby nie spłonęły!
UsuńA jeśli chodzi o stowarzyszenie, to na pewno będzie łatwiej. Jadę w grudniu na specjalne szkolenia w tym zakresie. No i dostaniemy od gminy siedzibę. Będziemy mieć swój kąt. Powoli się rozkręca!
Miłego tygodnia:)))
No, to powodzenia życzę. :)
UsuńSkromny ale bardzo ładny :)Drewniane kościoly mają swoj klimat :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Niesamowity klimat i zapach:)))
UsuńA propos stowarzyszenia: ostatnio coraz częściej słyszę "junior++". Chyba coś w tym jest, tak sobie myślę, kiedy oglądam te piękne zdjęcia z tylu ciekawych miejsc.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam tego określenia, ale podoba mi się. Czemu nie!!!
Usuń