Macedonia Północna leży w głębi bałkańskiego lądu i
nie ma dostępu do morza. Ma za to kilka urokliwych jezior i to całkiem dużych.
Jednym z nich jest najstarszy zbiornik słodkowodny w Europie – jezioro
Ochrydzkie, nazywany macedońskim morzem. Jego nazwa pochodzi od miasta nad
nim położonego – Ochrydy i razem w miastem zostały wpisane na listę
dziedzictwa UNESCO. Powód? Ochryda to już wiecie dlaczego (TUTAJ), a jezioro
Ochrydzkie? Bo najstarsze w Europie, najgłębsze na Bałkanach, jego
pochodzenie nie jest lodowcowe, tylko utworzone miliony lat temu przez ruch
płyt tektonicznych, no i od wieków żyje tu wiele gatunków roślin i zwierząt, w
tym sporo endemicznych. Ja dodam jeszcze, że jest przepięknie położone, na tle
wysokich gór, a woda w nim jest krystalicznie
czysta i szmaragdowa. Rejs statkiem po jeziorze to największa przyjemność jaka
może nas spotkać, gdy ma się na uwadze jego rangę i wszystkie wymienione
zalety. I my takiej przyjemności doznaliśmy na zakończenie naszego wrześniowego
wyjazdu na Bałkany.
Wsiadamy na statek w Ochrydzie i przez dwie godziny mamy niezwykły błękit pod sobą (prawie trzysta metrów w najgłębszym miejscu), a po lewej stronie urozmaicone widoki macedońskiego krajobrazu. Płyniemy lewą stronę, bowiem jezioro tylko w części należy do Macedonii, pozostała do Albanii. Po drodze widzimy skaliste i porwane wybrzeże, a między skałami od czasu do czasu pojawiają urokliwe zatoczki i mniejsze lub większe plaże. W tych miejscach wyrastają osady z domami, apartamentami i hotelami. Powyżej rozciąga się zielony rejon pasma górskiego Galiczica, który wznosi się na wysokość nawet powyżej dwóch tysięcy metrów. To chronione tereny Parku Narodowego Galiczica. Krajobrazy przepiękne!
W jednej z zatoczek, nazwanej Zatoką Kości, dostrzeżemy
z daleka osadę na wodzie. To rekonstrukcja dawnej wioski rybackiej, którą na
palach zbudowali 3200 lat temu praprzodkowie tutejszych mieszkańców. Ten rejon
musiał być bardzo niebezpieczny skoro zadali sobie tyle trudu, by zbudować
mieszkania na wodzie. Całkiem niedawno znaleziono w tym miejscu kości
zwierząt i zbite naczynia, które są dowodem, że właśnie tu była osada. Mamy
chwilę na jej odwiedzenie, ale niezwykłe położenie jest największych atutem
tego miejsca. Dla mających więcej czasu – można odwiedzić muzeum na lądzie z
wydobytymi tu artefaktami.
Po pokonaniu trzydziestu kilometrów docieramy do końca
macedońskiej części jeziora. Tu pojawia się znów szczególnie piękny widok,
bowiem na wysokiej skarpie widać klasztor – główny cel naszej wyprawy, jedno z
najważniejszych miejsc dla Macedończyków. Zbudował go w 905 roku św. Naum,
uczeń Cyryla i Metodego, współtwórca cyrylicy
(razem ze św. Klemensem z Ochrydy), a ufundował bułgarski car. Choć Naum był również
twórcą pieśni liturgicznych i hymnów, to do dziś uważany jest przede wszystkim za
cudotwórcę i uzdrowiciela. A monastyr św. Nauma zasłynął jako miejsce,
gdzie leczono chorych psychicznie. Do dziś przyjeżdżają tu ludzie różnych
wyznań po uzdrowienia. I przykładając ucho do miejsca, w którym święty jest
pochowany słuchają bicia jego serca. To wiara, że on nadal czyni cuda.
Św. Naum osobiście wita nas przy wyjściu z portu i zaprasza do
swojego królestwa.
Główną świątynią jest cerkiew św. Archaniołów, w której św. Naum spoczywa, ale obiektów klasztornych jest tu więcej. Są też zadbane ogrody z majestatycznie przechadzającymi się po nich pawiami. A z okalających klasztor murów rozciągają się niezwykłe widoki na turkusowe wody jeziora.
Poza kompleksem stoi nieduża, urocza cerkiew św. Petki z cudownym źródłem i smaczną wodą, którą zabieramy na drogę.
Niedaleko znajduje się też kompleks źródeł św. Nauma, które tworzą rzekę Czarny Drin wpływającą do jeziora. Co ciekawe, woda nie jest czarna, a dno porastają zielone wodorosty nadając jej niezwykły wygląd. Można to zaobserwować wybierając wycieczkę łódkami po tym wywierzysku. Cały teren otaczający klasztor jest ładnie zagospodarowany. Jest plaża, alejki spacerowe, kioski z pamiątkami i restauracje serwujące lokalne przysmaki. Część z nich jest uroczo położona nad wodami Drinu, a niektóre nawet mają w ofercie konsumpcję na pływającej po rzece platformie.
Na końcu tego terenu jest parking, bo można tu dotrzeć nie
tylko rzeką.
Klasztor św. Nauma to niezwykle piękne i przyjemne miejsce, dla oczu, ducha i ciała.