Mija kolejny rok mojego podróżowania i zapisywania
kolejnych podróżniczych wspomnień na blogu (wcześniejsze wspomnienia na głównym
pasku COŚ O MNIE). To już sześć lat od kiedy zaczęłam go
prowadzić traktując bardziej jak pamiętnik, bowiem w moim wieku wiele rzeczy
szybko umyka, a tak mam do czego wracać, przypominać sobie i utrwalać. W tym
czasie zobaczyłam kawałek świata
(nieduży – 24 kraje, 7 greckich wysp, ale planów i marzeń jeszcze wiele)
tego bliskiego i dalszego. I cały czas czuję, że żyję, bo to było moje emerytalne
założenie – żyć pełną piersią i zobaczyć jak najwięcej. Taką mam potrzebę i
taki trawi mnie głód.
PREZENT OD SYNOWEJ! |
W dodatku poprzez prowadzenie bloga poznałam wielu
wspaniałych ludzi, również prowadzących blogi (pełna lista na pasku obok). Z niektórymi
zżyłam się prawie jak z rodziną, choć znam ich tylko z wymienianych komentarzy i
ze zdjęć. Jesteście dla mnie inspiracją w polecaniu podróżniczych kierunków i
miejsc, jesteście wsparciem podczas smutniejszych chwil w moim życiu. Dziękuję
Wam za to, że jesteście!!!
Poniżej, jak co roku polecam pocztówkowe zestawienie
moich tegorocznych podróżniczych kierunków, w myśl zasady: przynajmniej jeden
wyjazd w miesiącu. W tym roku było to dość trudne, bo od czerwca postępowała
szybko choroba mamusi, która zmarła pod koniec września, potem sama musiałam
się zatroszczyć o własne zdrowie, ale się udało! Czasem podróżowanie bywa
odskocznią i zapomnieniem…
STYCZEŃ
Na początku miesiąca razem z grupą naszych
lokalnych seniorów, z inicjatywy włodarza naszej gminy, odwiedziliśmy stolicę,
a tam zwiedziliśmy budynki sejmowe, przyjrzeliśmy się też obradom Sejmu,
a obiad zjedliśmy w sejmowej restauracji. Ciekawe doświadczenie, choć jak
najdalej od polityki! Na koniec podziwialiśmy Zamek Królewski w
Warszawie w świątecznym jeszcze anturażu, a potem zwiedziliśmy jego
wnętrza. To wspaniałe miejsce!
Jeszcze w tym samym miesiącu wybraliśmy się z mężem
do Poznania, gdzie podziwialiśmy jedną z największych bożonarodzeniowych
szopek w kościele franciszkanów przy placu Bernardyńskim.
LUTY
W Kaliszu, jednym z najstarszych polskich miast, bywam dość często, ale zawsze była jakaś przeszkoda by odwiedzić wszystkie jej śródmiejskie, zabytkowe świątynie. Teraz to się udało i mogłam je podziwiać w pełnej krasie, część z nich po dużych remontach. Ich ilość na tak niedużej powierzchni miasta świadczy o ogromnym znaczeniu Kalisza w historii Polski.
MARZEC
Na początku marca, razem z zaprzyjaźnionym KGW,
wyjechaliśmy do Książa, by zwiedzić tamtejszy wspaniały zamek z
jego niezwykłą historią i niezwykłymi
właścicielami.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Świdnicy,
gdzie znajduje się przepiękna świątynia – Kościół Pokoju. Odkryłam też
inne wspaniałe miejsca w tym mało znanym mieście.
Tydzień później, znów z grupą zaprzyjaźnionych
seniorów, wybraliśmy się do Muzeum Narodowego w Poznaniu, by podziwiać
prezentowane tam dzieła, w tym obrazy Malczewskiego, które przybyły tu
na przechowanie z galerii lwowskich.
KWIECIEŃ
Na początku długiego majowego weekendu, który
zaczynał się już w kwietniu pojechaliśmy rodzinnie do Lichenia, by
popływać po jeziorze Licheńskim i z tej pespektywy zobaczyć sanktuarium
maryjne oraz okolicę. Widoki wspaniałe!
MAJ
W maju działo się znacznie więcej, bowiem najpierw
wybraliśmy się z mężem zwiedzać Słowenię. Był to prezent urodzinowy dla
niego, gdyż zobaczenie tego kraju było jego marzeniem. Był to wyjazd
weekendowy, a zobaczyliśmy portowy Piran, przepiękną i ogromną jaskinię
Postojna, stolicę kraju – Lublanę oraz miejscowość i jezioro Bled.
Podczas nocy muzeów odwiedziliśmy nasze miejscowe i
ulubione Muzeum Okręgowe w Koninie-Gosławicach, by skorzystać z jego
atrakcyjnej i bogatej oferty.
Pod koniec miesiąca wyjechaliśmy w naszymi
seniorami do Bydgoszczy – coraz ładniejszej kujawsko-pomorskiej stolicy.
Tak przygotowałam wycieczkę, by zwiedzić z przewodnikiem najstarszą część
miasta, a potem oglądać te atrakcje z perspektywy rzeki Brdy. Polecam!
CZERWIEC
W czerwcu postawiliśmy na wypoczynek, to znaczy mąż
pracujący w systemie zmianowym wypoczywał, ja zwiedzałam. A wybraliśmy mniej
znaną grecką wyspę Thassos, ale nie mniej atrakcyjną od innych greckich
destynacji. Tam też dotarła do nas informacja z wyrokiem o chorobie mamusi.
LIPIEC
W lipcu miałam zaplanowaną wycieczkę objazdową z biurem podroży po Anglii i Szkocji. Stała ona pod znakiem zapytania ze względu na chorą mamusię. Ponieważ była jeszcze samodzielna, po konsultacjach z rodzeństwem wyjechałam na nią. Była to podróż życia. Pięknymi miejscami i widokami tego wspaniałego kraju delektowałam się przez dziewięć dni. W drodze powrotnej wdepnęliśmy jeszcze do Amsterdamu. Z tego wyjazdu będzie jeszcze kilka wpisów na blogu.
SIERPIEŃ
Od tego miesiąca zaczynają się krótkie wyjazdy podróżnicze, bowiem większość czasu poświęcam mojej mamusi. W sierpniu odbyły się dwa wyjazdy studyjne z naszą Lokalną Grupą Działania „Między Ludźmi i Jeziorami”, którą często wpieram swoją działalnością wolontariacką. Odwiedziliśmy wielkopolskie miasteczka: Lwówek, Opalenicę i Sielinko. Ich zalety opisałam na blogu. Potem jeszcze był weekendowy wyjazd do Darłówka. Zwiedziłam też wtedy po raz kolejny Darłowo. Te wpisy też się pojawią na blogu. Odwiedziliśmy też znajomych w Lublińcu, który jest coraz ładniejszym miastem.
WRZESIEŃ
We wrześniu przygotowałam seniorom wycieczkę do Kutna
na coroczne Święto Róży. Wpis o tym pachnącym święcie już jest, pozostał
jeszcze ten o Pałacu Saskim, który otwarto tutaj w przeddzień święta.
PAŹDZIERNIK
Po odejściu mamusi zabrałam się za swoje zdrowie,
bo też trochę zaszwankowało. Ostatecznie okazało się, że mam kamień na woreczku
żółciowym, więc dieta i… rundka po okolicznych pałacach, które były od dawna w
planach, czyli pałac w Lubomyślu i Dobrzycy. Ten w Lewkowie
wyskoczył w ostatniej chwili i okazał się moim tegorocznym przebojem!
LISTOPAD
Koniec listopada to rozpoczynające się jarmarki
bożonarodzeniowe. Kiedy więc syn z synową zaproponowali mi w tym czasie wyjazd
do Torunia zabrałam się z nimi bardzo chętnie. Kocham to miasto, a tu w
dodatku w bożonarodzeniowym klimacie. Nie mogłam nie skorzystać!
GRUDZIEŃ
W grudniu też odwiedziłam jarmark, ale ten w Koninie. Wielką przyjemnością było chłonięcie jego świątecznej atmosfery na placu Zamkowym oraz w zabytkowej i pięknej konińskiej synagodze.
MOJA MAŁA OJCZYZNA
Sporo działo się w tym roku w mojej miejscowości – Kazimierzu Biskupim, więc są też o nim wpisy: o odkryciach w klasztornych kryptach oraz o pomnikach z czasów powstania styczniowego. O kazimierskich nowościach w innym wpisie.
NA KONIEC…
Jak widzicie dałam radę przeżyć ten rok, dzięki wsparciu
bliskich i Waszemu, pomimo tragicznych chwil, smutku i wszechogarniającej
czasem bezsilności. Żyć trzeba dalej, a najlepszą terapią i ukojeniem są dla
mnie podróże. No i praca społeczna. Jak widzicie, nie trzeba mieć wielkich
pieniędzy by zwiedzać świat. Oczywiście są drogie i dalekie destynacje, ale na
takie mnie nie stać, więc wybieram te bliższe albo całkiem bliskie, bo świat obok
też jest piękny. I bardzo się z tego cieszę!
Jeszcze raz dziękuję Wam za obecność i wspólne
odwiedzanie pięknych zakątków kraju i świata. Życzę Wam spełniania marzeń,
realizacji planów i zdrówka do tego. Najlepszego Nowego Roku!
Ach i jeszcze jedno! Na początku stycznia będę
miała operację, więc trzymajcie kciuki!!!