Arta to nieduże miasteczko położone
we wschodniej części Majorki, dwadzieścia kilometrów od naszego
wakacyjnego Can Picafort. Odwiedzenie go poleciła mi Julka z bloga,
która od kilku lat jest rezydentką na wyspie, a którą część z Was dobrze zna. Pojechaliśmy
tam miejskim autobusem, które w tym kierunku (Cala Ratjada) kursują co godzinę.
Wspominałam już we wcześniejszych majorkańskich wpisach, że najtaniej jest
płacić kartą, którą odbijamy raz przy wejściu do autobusu, drugi raz przy tylnym
wyjściu.
Już podczas dojazdu do miasteczka widać, że warto było wybrać się na jego zwiedzanie, bowiem w okien autobusu widać to, co tu najbardziej przyciąga. Na wzgórzu bowiem widać monumentalną cytadelę z obronnym kościołem pielgrzymkowym, a jak się potem okaże – świątynie są dwie, jedna nieco niżej.
Wysiadamy na jedynym w mieście przystanku i z wujkiem google
kierujemy się na wspomniane wzgórze. Jego historia jest bardzo odległa, ale w
źródłach historycznych pojawia się w XIII wieku, kiedy to z rąk Maurów zostało
ono odbite przez chrześcijańskich Katalończyków. Wtedy też wokół wzgórza
zaczęło rozrastać się miasto. I właśnie teraz przemierzamy jego wąskie uliczki
z wiekową zabudową, w których nie było wielu turystów. Dzięki temu Arta zachowała
swój unikalny i autentyczny charakter z niebywałym klimatem. To taka prawdziwa
i tradycyjna Majorka.
Wiele tu kamiennej zabudowy, są późniejsze szlacheckie domy, jak
choćby Na Batlessa, w której mieści się dziś centrum informacji i
biblioteka miejska, jest też współczesna zabudowa, np. teatr.
Przechodzimy obok głównego placu miasta, na którym
dzieciaki grały w piłkę. Co ciekawe, nikt się na nich nie denerwował, że wybiją
szyby albo przeszkadzają siedzącym w okolicznych kawiarenkach gościom. Fajna,
spokojna atmosfera. Wąskimi uliczkami pniemy się pod górkę i docieramy do
pierwszej świątyni.

KOŚCIÓŁ PARAFIALNY TRANSFIGURACIÓ.
To gotycki kościół Przemienienia Pańskiego, który zastąpił na tym miejscu wcześniejszą świątynią, a tamta powstała w miejscu jeszcze wcześniejszego meczetu. Obchodzę ją wkoło, wygląda interesująco z bocznymi przyporami podtrzymującymi sklepienie, ciekawym portalem wejściowym, piękną rozetą nad nim i ozdobnymi wykończeniami na fasadzie głównej. Z tyłu przylega do niej 25-metrowa dzwonnica, na którą można wejść, by podziwiać stamtąd widoki na miasto.
Do środka wchodzę bocznym wejściem, bowiem tam znajduje się kasa, w której trzeba kupić bilet (2€). Najpierw zwiedzam dużą, ładną zakrystię, która wygląda na współczesną.
Stamtąd przechodzę do kościoła, który od wejścia robi
wrażenie monumentalnością, wystrojem i historycznym klimatem. Wnętrze jest
duże, z trzynastoma bocznymi ołtarzami, z których jeden bardziej ozdobny od
drugiego. Największe wrażenie robi renesansowy ołtarz główny poświęcony
Janowi Chrzcicielowi oraz boczny w kaplicy różańcowej w stylu
hiszpańskiego rokoka z przesadzoną ornamentyką. Surowe i szare wnętrze
doświetlają łukowate witrażowe okna. Ładnie też prezentuje się sklepienie
żebrowe. Podczas zwiedzania kościoła cały czas towarzyszą mi religijne śpiewy.
Potem małe muzeum na chórze z artefaktami z religijnych dziejów
miasta. Na głównym miejscu w misternie wykonanym srebrnym krzyżu, który stoi na
gotyckiej podstawie znajduje się relikwia Krzyża Świętego przywieziona
tu z katedry w Palmie. W jego podstawie zobaczymy najstarsze zachowane
herby miasta (XIV w.). Informacji tych nie znalazłam w Internecie, a pochodzą
one z mojego tłumaczenia tekstów znalezionych w kościele.
Na koniec wchodzę na wieżę, która częściowo jest w
remoncie. Widoki na miasto stąd wspaniałe. O zdjęcia jednak trudno, bo
przeszkadza w tym zabezpieczająca siatka. Musicie więc wierzyć mi na słowo.
![]() |
POD PRZYPORAMI. |
SANTUARI DE SANT SALVADOR.
Sanktuarium Sant Salvador usytuowane jest
na szczycie wzgórza o tej samej nazwie. Przez wiele stuleci pełniło funkcję
obronną przed piratami i wrogami, a w czasach Maurów była tu twierdza i meczet.
Po podboju Majorki w XIII wieku przez Hiszpanów przybyli mnisi zbudowali
tu kaplicę. Ze skromnego miejsca modlitwy, z biegiem lat, dzięki duchowej sile
oraz pewnie malowniczej lokalizacji, stało się ważnym punktem pielgrzymkowym i
duchowym centrum religijnym. A to dzięki cudownej drewnianej figurce Matki Boskiej
przywiezionej przez mnichów towarzyszących królowi Jakubowi I. Jest ona jedną z
najstarszych na wyspie i jest patronką Arty.
Aby dostać się na szczyt wzgórza należy pokonać 180 kamiennych schodów, które zaczynają się za kościołem Przemienienia Pańskiego. To droga kalwaryjska otoczona dającymi cień drzewami i krzewami.
Po przekroczeniu bramy wita nas piękny, odnowiony kościół, a także dobrze zachowane blankowane mury obronne z kilkoma wieżami, w tym z główną Sant Miquel. Są tu jeszcze dawne towarzyszące mu budynki. W jednym w nich mieści się mała kawiarenka. Wewnątrz obwarowań są też dwie cysterny na wodę, jedna, XVII-wieczna, przed wejściem do świątyni, druga, nowsza, na placu po drugiej stronie.

Obecne sanktuarium zbudowano w 1832 roku po zniszczeniu
poprzedniego kościoła. Jego wieże powstały jeszcze później. Wejście jest
darmowe i warto tam zajrzeć, bowiem mimo iż to nowsza budowla, to posiada
piękne obrazy, jest tu też ołtarz z wspomnianą romańską figurką
Matki Boskiej. Wyrzeźbiona jest z drewna i polichromowana. W przyległym,
niedużym muzeum znajdują się dla niej sukienki, a także wykonane w srebrze
części ciała. Być może to wota za uzdrowienia.
Jednak chyba to, co tu najbardziej urzeka to wspaniałe widoki z
murów obronnych, które można obejść prawie dookoła. Widać stąd góry, zielone
wzgórza i żyzne doliny porośnięte sadami oliwnymi, drzewami migdałowymi i
figowymi. Są też kępy trzcin i karłowatej palmowy wachlarzowatej typowej
dla regionu. Palma ta jest tu głównym
surowcem do wyplatania koszy i innych produktów. A rejon Arty, wraz z sąsiadującą
Capdeperą, o której w kolejnym wpisie, jest największym centrum produkcji
wyrobów plecionych z liści palmowych na wyspie.
![]() |
WYPLECIONY Z PALMY OSIOŁEK. |
Arta to idealne miejsce dla tych,
którzy chcą poznać historię Majorki. Można doświadczyć mnóstwa wrażeń spacerując
starymi uliczkami, gdzie każdy zakątek sięga daleko w przeszłość, odkryć
lokalną kulturę, a także cieszyć się pięknymi widokami. I o wszystko bez tłumu
turystów, w ciszy i spokoju, co na Majorce jest raczej trudne!