Mój lipcowy wyjazd
do Saksonii wiódł także przez Görlitz, niemieckie miasto położone
nad Nysą Łużycką, o którym ostatnio wiele na blogach czytałam. Z wpisów
wynikało, że to bardzo piękne miasto, ale w najśmielszych wyobrażeniach nie
spodziewałam się, że jest ono aż tak zachwycające. W zachwyt wpadłam już po
przekroczeniu Mostu Staromiejskiego, który oddziela Görlitz od
polskiego Zgorzelca i który nie opuścił mnie aż do końca jego
zwiedzania. A zaskoczenie było tym większe, że o mieście raczej nie bywa głośno
jeśli chodzi o turystyczne szlaki. Dziś chcę Wam je pokazać, bo warte jest
odwiedzin.
Od czasów serbołużyckich (X,XI wiek) aż do 1945 roku razem ze Zgorzelcem stanowiły jeden organizm, ale po wojnie podzieliła je Nysa Łużycka i konferencja poczdamska oraz… zburzone mosty. Przez wiele lat były po dwóch stronach barykady, ale dziś znów są blisko, choć dzieli je język, waluta i kultura. Te bliźniacze miasta tworzą dziś Europastadt, czyli miasto europejskie, które łączy wiele inicjatyw społecznych i kulturalnych. No i odbudowane mosty. Tym Staromiejskim (o którym wspomina się już w 1298 roku, bowiem tędy wiódł szlak z Kijowa do Santiago de Compostela), który odbudowano dopiero po naszym wejściu do Unii Europejskiej przechodzimy do części niemieckiej. To po tej stronie rzeki znajduje się cała tysiącletnia starówka. Oryginalna, bowiem nie dotknęły jej wojenne zniszczenia. Piękna, odnowiona i bardzo zadbana.
Z MOSTU STAROMIEJSKIEGO.
Już z mostu są wspaniałe widoki na Stare Miasto, w których dominuje bryła fary św. Piotra i Pawła z wysokimi wieżami. Wchodząc w uliczki miasta widzimy pamiątki z wszystkich architektonicznych epok, a ich liczba jest imponująca, bowiem wynosi około 4 tysięcy. Po wojnie były pozostawione same sobie i powoli niszczały, ale po zjednoczeniu Niemiec dostrzeżono ich urok i potencjał i zaczęła się wielka rewitalizacja. Przyczyniły się do tego władze miejskie, ale przede wszystkim Anioł z Görlitz, jak nazwała prasa anonimowego darczyńcę, który przez dwie dekady, aż do 2016 roku przekazywał co roku na konto samorządu pół miliona euro za co wyremontowano ponad półtora tysiąca przedsięwzięć. I publicznych, i prywatnych.
W STRONĘ RYNKU DOLNEGO.
A warto dbać o miejskie dziedzictwo, bowiem charakterystyczne dla zabudowy Görlitz są domy halowe, czyli duże kupieckie kamienice świadczące o bogactwie ówczesnych właścicieli (późne średniowiecze). Łączyły one funkcje mieszkalne, użytkowe i handlowe, gdyż w okolicach schodów istniała dobrze oświetlona i duża przestrzeń, w której eksponowane i sprzedawane były ich towary. Z tej reprezentacyjnej przestrzeni przejeżdżało się na dziedziniec kamienicy, z którego wchodziło się do pomieszczeń mieszkalnych. Szczególne znaczenie miały tu schody, które w XV wieku pełniły funkcję reprezentacyjną i były wyrazem bogactwa właścicieli kamienic. Miasto znajdowało się wtedy na szlaku Via Regia, który prowadził z Hiszpanii do Rosji, więc handel kwitł.
Przy ulicy prowadzącej nas z mostu w stronę Rynku Dolnego jest wiele wspaniałych kamienic, bogato zdobionych malunkami lub płaskorzeźbami. Znajdziemy wśród nich Dom Biblijny, czyli kamienicę, której fasadę zdobią biblijne sceny ze Starego i Nowego Testamentu.
![]() |
| DOM BIBLIJNY. |
Zaraz obok stoi Dom
Barokowy, który dziś jest siedzibą Muzeum Historii i Kultury wraz z
Górnołużycką Biblioteką Nauk ze zbiorami 140 tyś. drogocennych woluminów.
NA RYNKU DOLNYM.
Rynek Dolny to od setek lat
centrum lokalnego życia, serce miasta. Wśród zachwycających renesansowych i
barokowych budynków, wiele z podcieniami, uwagę zwraca Stary Ratusz z
przylegającą doń wieżą i charakterystycznymi schodami. Stoi przy
nich posąg Temidy bez opaski na oczach, co świadczyło, że sądy wydawane
w mieście są sprawiedliwe. Na wieży są niezwykłe dwa zegary. Jeden z nich na
księżycowej tarczy ma zamontowanego złotego
lwa, który rykiem oznajmia zmiany faz księżyca, natomiast drugi zegar ma wkomponowaną
głowę dawnego strażnika, który podobno zasnął na służbie i nie zauważył pożaru.
Teraz za karę, co minutę otwierają mu się oczy i świecą na pomarańczowo, niby
ogień.
Na rynku znajduje
się też dawna Waga Miejska i fontanna Neptuna. Ale na mnie
największe wrażenie zrobiła przepiękna pomarańczowa kamienica Schönhof, w której
mieści się dziś Muzeum Śląskie. To pochodzący z XV wieku dwór halowy i
podobno najstarszy renesansowy dom kupiecki w całych Niemczech. Przyciąga wzrok
z każdej rynkowej strony.
Od Starego Ratusza
krótką uliczką dojdziemy do Nowego Ratusza z podcieniami.
W tej części rynku w
jednej z kamienic znajduje się Apteka Ratuszowa, która pochodzi z 1453
roku. Ma bardzo bogaty portal wejściowy a na fasadzie zegary słoneczne Zachariasa
Scultetusa z 1550 roku.
Inna z kamienic
posiada półkolisty portal z niezwykłą akustyką zwany Łukiem Szeptów. Jest
on dość mocno oblegany, bowiem każdy chce sprawdzić, czy wyszeptane słowa z
jednej jego strony są naprawdę świetnie słyszane po jego stronie przeciwnej. I
to jest prawda! Sama sprawdziłam.
W STRONĘ KOŚCIOŁA
ŚW. PIOTRA I PAWŁA.
Z Rynku Dolnego
wyłożone dawnym brukiem klimatyczne stare uliczki prowadzą nas w stronę górującego
nad okolicą, a wspomnianego już wcześniej, kościoła farnego św. Piotra i Pawła.
To potężna świątynia z XIV wieku z jaśniejszymi 84-metrowymi wieżami
wzniesionymi pod koniec XIX wieku. Jest to największy kościół halowy w całej Saksonii.
Wnętrze świątyni jest jasne i wypełnione światłem, a smukłe filary podtrzymują
sklepienie sieciowe i gwiaździste. Są tu też wspaniałe nowe organy, ale
zachował się też prospekt z tych oryginalnych, zwanych organami słonecznymi,
których nazwa związana jest z kształtem piszczałek rozchodzących się niczym
promienie słoneczne.
Obok kościoła stoi szary
z pomarańczowymi zdobieniami Waidhaus, czyli najstarszy świecki budynek w
Gorlitz. Dawniej służył sukiennikom i farbiarzom, składowano w nim też sukno.
NA DAWNYCH MIEJSKICH
FORTYFIKACJACH.
Po potężnych średniowiecznych
fortyfikacjach nie zostało wiele pamiątek. Za kościołem znajdziemy fragmenty
murów obronnych, z których mamy wspaniały widok na rzekę, Zgorzelec oraz na
domostwa tych, którzy pobudowali się tuż poza murami. To dość ciekawe zaglądać
z góry na ich podwórka. Spokojną alejką wzdłuż murów dojdziemy do obronnej wieży
Mikołaja, jednej z trzech, które przetrwały. Pozostałe, czyli wieżę
Reichenbach, Grubą Wieżę i basztę Wołową spotkamy w innych częściach Starego
Miasta.
PRZEDMIEŚCIE
MIKOŁAJA.
Przy wieży Mikołaja przechodzimy przez ulicę i obok budynku starej i ciągle działającej piekarni kierujemy się na Przedmieście Mikołaja. Po drodze mijamy wąskie uliczki z zadbanymi budynkami, które są może mniej ozdobne od tych przy rynku, ale są również piękne i klimatyczne.
Dojdziemy nimi do kościoła
św. Mikołaja, obok którego znajduje się zabytkowy cmentarz będący
najstarszym miejscem pochówku w mieście. To pięknie położone na zboczu wzgórzu
miejsce, ciche i spokojne, porośnięte wysoką trawą, pośród której doszukamy się
600 renesansowych oraz barokowych nagrobków i 16 krypt grobowych ważnych rodów
z Görlitz. Najbardziej wydeptana ścieżka prowadzi nas do skromnego grobu
Jakoba Böhme, niemieckiego filozofa, działacza religijnego oraz mistyka, ojca
współczesnego gnostycyzmu.
RYNEK GÓRNY.
Wracamy w okolice
Rynku Dolnego i za Starym Ratuszem kierujemy się na Rynek Górny. Przed
nami otwiera się długi na 250 metrów plac, który otaczają kolorowe, starannie
utrzymane kamienice. Mają eleganckie detale i subtelne zdobienia. Pochodzą już
z nieco nowszych czasów miasta. Z balkonu jednej z nich przemawiał Napoleon,
kiedy zjechał tu ze swoją armią. Ale najpierw widzimy fontannę z figurą św.
Jerzego, a za nią najstarszą świątynię w mieście – kościół św. Trójcy.
Ma on wspaniałe, bogato zdobione wnętrze, zajrzałam, choć zdjęć nie mam. Można
je robić po wykupieniu biletu, na co nie miałam już czasu. Rynek zamyka wspomniana już wieża
Reichenbach z XIII wieku i jest najwyższą z trzech zachowanych wież
obronnych. Ma plan kwadratu, ale wyżej jest okrągła i nakryta barokową kopułą. W
połowie rynku skręcamy w lewo by dojść do kolejnej ozdobnej części miasta.
DZIELNICA SECESYJNA.
Dzień dobiegał
końca, a spacer po mieście nie miał końca. Dochodzimy teraz do Placu Pocztowego, na którym mieści się elegancki skwerek z fontanną dziewczyny z muszlą na głowie. Już stąd
widać, że ta część miasta, którą teraz odwiedzamy jest najnowsza. Pochodzi z końca XIX i początków XX
wieku.
Dominują tu bardzo
zdobne, eleganckie, kilkupiętrowe kamienice. Ich zadbane fasady lśnią swym
blaskiem, a ilość i jakość dekoracyjnych elementów przyprawia o zawrót głowy. Widać
też tu mnóstwo dobrze zagospodarowanej i utrzymanej zieleni z drzewami,
krzewami i rabatami kwiatowymi. Spacer zakończyliśmy przy dworcu kolejowym,
który architekturą wpisuje się w klimat tej części Görlitz.
NA KONIEC.
Miasto nie jest zatłoczone,
wiele tabliczek informacyjnych ma polskie tłumaczenia a w wielu sklepach i
lokalach również można porozumieć się po polsku. Najstarsza część miasta jest
dość duża, choć na piechotę dacie radę ją zwiedzić. A naprawdę warto, tylko
potrzeba na to więcej niż jeden dzień. Ja zamierzam tam wrócić!
















































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)