W ubiegłym miesiącu opisałam naszą
wspaniałą trasę turystyczną od Zadaru do Trogiru, dzisiaj ciąg dalszy zwiedzania
chorwackiej Dalmacji. Zaczynam ją od Splitu, drugiego co do
wielkości miasta w Chorwacji. Prowadzi do niego droga nazwana imieniem
Jana Pawła II.
SPLIT.
Split
jest też stolicą Dalmacji. Liczy około dwieście tysięcy mieszkańców i
jest największym chorwackim miastem portowym, do którego przybijają promy i
wycieczkowce z całego kraju i z Włoch. Miłością mieszkańców jest lokalna
drużyna piłkarska Hajduk Split, ale największą atrakcją, wpisaną na listę
zabytków UNESCO, są pozostałości ogromnego pałacu Dioklecjana zbudowanego w
III wieku. Dioklecjan pochodził z nizin społecznych, a wybił się służąc w
wojsku rzymskim. Obwołany cesarzem przez wojsko przejął władzę, gdy Cesarstwo
Rzymskie było na skraju bankructwa i w kompletnej ruinie. Nazywał siebie „bogiem
i panem” i … skończył z demokracją rzymską. Wprowadził dominat, czyli władzę
absolutną. Dzięki temu zreformował armię i gospodarkę. Zwalczał też
chrześcijaństwo, niszczył kościoły i prześladował jego wyznawców, bo przecież
on był bogiem. Jego pałac w Splicie był tak ogromny, gdyż mieszkał tam z
rodziną, urzędnikami i ogromną armią. Wodę doprowadzał akwedukt, którego
fragmenty istnieją do dziś. Pałac zrujnowany został później przez plemiona
barbarzyńskie. Obecnie zajmuje całą część Starego Miasta, a zabytkowe elementy
wkomponowane są w nowszą zabudowę, w którym mieszkają zwykli mieszkańcy Splitu.
Są tam też restauracje, kawiarenki, sklepy z pamiątkami i hotele. Od morza i
portu oddziela go piękna promenada z palmami, są tam też ciekawe lampy i
parasole w kształcie żagli. Jest to ogromnie klimatyczne miejsce, co widać na
załączonych filmach.
OMIŠ.
Omiš
to nieduże miasteczko, leży 20 kilometrów na południe od Splitu. Jest
wciśnięte między ogromne skały gór Mosor, a rzekę Cetinę. Ma
średniowieczną historię i jest znane z tego, że był tam wtedy ośrodek piracki. Miasteczko
ma wiele do zaoferowania: piękne położenie i widoki, zabytki, piaszczyste
plaże, rejsy po Cetinie lub rejsy na pobliskie wyspy np. Brač, na którą my
popłynęliśmy. Omiš to kolejne miejsce do polecenia na wakacje.
WYSPA BRAČ.
Wyspa Brač najbardziej znana jest z tego, że
wydobywany jest tam biały wapień (wygląda jak marmur), z którego zbudowano
wiele obiektów, nie tylko w Chorwacji. Oprócz tego jest zielona, z plamami
białych miast w zatoczkach i plażami. Kiedy dopływaliśmy do miasta Pučišća,
widoki wprawiły nas w zachwyt. Kaskadowo położone wokół zatoki domy, na tle
zielonych wzgórz, wyglądają pięknie. W mieście istnieje też Klesarska Škola
(Szkoła Rzeźbiarska), w której uczy się młodych adeptów sztuki ręcznego
rzeźbienia kamienia dla zachowania tradycji kultury narodowej. Sam budynek jest
ozdobiony misternymi pracami uczniów, w oknach są przepiękne rozety i zdobienia,
a przed szkołą wystawiono rzeźby. W miasteczku można też kupić piękne wyroby z
białego kamienia, by przypominały o tych wspaniałych miejscach. Potem zwiedziliśmy
jeszcze jedno urokliwe miasteczko - Postirę, aby nacieszyć oczy
widokami. Po zjedzeniu pysznego obiadu z deserem na statku (wino, rakija,
obiad, wino, rakija) syci i weseli wróciliśmy na ląd, aby dalej na południe kosztować
uroków Chorwacji.
RIWIERA MAKARSKA.
Riwiera Makarska - ten sześćdziesięciokilometrowy
odcinek trasy wzdłuż Morza Adriatyckiego jest wyjątkowo urokliwy. Prowadzi
przez zbocza gór, które z jednej strony łagodnie opadają do morza, a z drugiej widać
wysokie szczyty.
Na końcu tych łagodnych zboczy, przy
piaszczystych zatoczkach z błękitną wodą, zbudowano cudne miasta i miasteczka.
Największym z nich jest kilkunastotysięczna Makarska, która na tle
wysokiego pasma gór Biokovo wygląda zjawiskowo. Mnóstwo tam pensjonatów
i hoteli oraz całej infrastruktury turystycznej. Port, długie ulice wzdłuż
morza, promenada i górujący szczyt Św. Jerzego (1762 metry – drugi co do
wysokości w Chorwacji), na który można wjechać samochodem, to tylko nieliczne
atrakcje. Makarska po prostu jest piękna i gdybym miała gdzieś się
przeprowadzić, to właśnie tam.
DALEJ NA POŁUDNIE CHORWACJI.
Dalej na południe został nam do
odwiedzenia tylko Dubrownik – perła Riwiery Adriatyckiej. Ale po
drodze jeszcze nocleg w miejscowości Gradac, w pachnącym rozmarynem
hotelu Labineca, pod którego oknami szumi Morze Adriatyckie. Aby
odwiedzić Dubrownik, trzeba przejechać granicę Bośni i Hercegowiny i
pokonać jedenastokilometrowy odcinek wybrzeża należący do tego kraju. Z
kontrolą graniczną nie było problemu. Zanim to się jednak stało, zatrzymaliśmy
się w punkcie widokowym, z którego widać w dole dorzecze rzeki Neretwy.
A jest ono bardzo ciekawe, bowiem dolina poprzecinana jest tysiącami kilometrów
kanałów wykopanych przez rolników wykorzystujących to podmokłe miejsce do
uprawy owoców i warzyw. Ta część kraju jest górzysta, więc taki urodzajny
skrawek ziemi jest pięknie zagospodarowany i wykorzystany, choć praca na nim na
pewno nie należy do łatwych.
Na dziś to tyle
informacji, bo i tak jest ich mnóstwo. Zostało jeszcze wiele ciekawych miejsc
do opisania, więc będzie trzecia odsłona naszej chorwackiej, pięknej opowieści.
Zapraszam!
No cóż człowiek ma poczucie estetyki, piękna i pragnienie życia w otoczeniu przyrody i chyba nie dziwota, ponieważ w takich warunkach został stworzony :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Dzięki za wszystkie miłe komentarze:)))
Usuń