07 listopada, 2017

Agadir - marokański kurort.

Wakacje w październiku? Czemu nie. Tylko gdzie? W grę wchodziły miejsca, gdzie jeszcze nie byliśmy i gdzie jest ciepło. Braliśmy pod uwagę piękne, wulkaniczne Wyspy Kanaryjskie, ale skończyło się na Maroku, bo znacznie taniej (jak na kieszeń emerytki). Poza tym pogoda zapowiadała się prawdziwie letnia, a Ocean Atlantycki, nad którym leży Maroko - ciepły. Wybraliśmy Agadir – kurort leżący na południu kraju, z międzynarodowym lotniskiem. Lecieliśmy z lekkim strachem, bo to przecież kraj muzułmański, ale rzeczywistość przeszła nasze oczekiwania. Samo lotnisko jest bardzo ładne, w lekkim, arabskim stylu. I po przejściu kilku kontroli, mogliśmy cieszyć się już ciepłym, marokańskim klimatem. 



Mieszkańcy kraju, Arabowie oraz potomkowie Berberów, są niezwykle serdeczni i życzliwi. Nie nachalni, trochę europejscy, lubiący turystów i bardzo o nich dbający. Samo miasto jest cudnie położone, bo nad ciągnącą się prawie dziesięciokilometrową, szeroką, piaszczystą plażą. Wzdłuż niej pobudowano falującą promenadę z pięknych płytek. 








Za miastem rozciągają się łyse szczyty wzgórz i gór Antyatlasu. Samo miasto jest nowe. Nie ma w nim zabytków, bowiem zostało doszczętnie zniszczone przez trzęsienie ziemi w 1960 roku. Trwało piętnaście sekund, a pochłonęło kilkanaście tysięcy ofiar. Ich cmentarz widoczny jest u podnóża gór przy wjeździe do miasta. 




Król Maroka, Mohammed V, postanowił, że miasto szybko zostanie odbudowane i pomagał w tym finansowo. W tej chwili mieszka tam około 700 000 tysięcy mieszkańców. Jest kilka dużych dzielnic skomunikowanych autobusami lub taksówkami, których tu jest ogromna ilość (żółte - miejskie i białe – dalsze trasy). Jeżdżą cały czas i nie ma sposobu, aby na taksówkę czekać. Miałam zresztą wrażenie, że paliwo jest tu bardzo tanie, bo ruch uliczny jest niesamowity i trwa…  24 godziny na dobę, ale cena podobna jest do naszej. Ruch na ulicach spowalniają ronda, których jest tu ogromna ilość, a pasy jezdni kierowcy zmieniają bez używania kierunkowskazów. Jeżdżą jednak raczej bezwypadkowo, my w każdym razie nie widzieliśmy żadnej kolizji. 

 



Mieszkaliśmy w hotelu Royal Mirage, z arabskim wystrojem (i oczywiście z arabskimi niedoróbkami), który znajduje się przy głównej ulicy miasta – Mohammeda V. Ulica ta oddziela nadmorską dzielnicę hotelową od reszty miasta. Z balkonu mieliśmy wspaniały widok na ocean, miasto, wzgórze z ruinami kazby i wesołe miasteczko z diabelskim młynem.














Ale zaśnięcie przy takim hałasie ulicznym sprawiało nam problem. Niedogodności te wynagradzała nam sympatyczna obsługa hotelu, która dbała o każdą naszą chwilę spędzoną w ich hotelu. Pyszne jedzenie (sporo regionalnego), wspaniałe ciasta, desery i słodkie owoce, serwowany na śniadanie narodowy napój – miętowa, słodka herbata oraz uśmiechy i życzliwość obsługujących panów sprawiły, że były to wspaniałe wakacje. 










Do tego niesamowity team animatorów – młodych ludzi, którzy w ciągu dnia zabawiali nas przy basenie posługując się różnymi językami i zawiązywali przyjaźnie polsko - angielsko – marokańskie. Wieczorami zaś przeistaczali się w prawdziwych artystów prezentując taneczne show np. do utworów Michaela Jacksona lub Madonny. Rewelacyjne!!! 



Pogoda też była wspaniała: 26 – 32 stopnie, temperatura Atlantyku – około 20. Odpoczęliśmy, zrelaksowaliśmy się, kąpaliśmy się w oceanie (po raz pierwszy!!!) i zwiedziliśmy okolicę.

Agadir jest bardzo zakurzony, ponieważ deszcz pada rzadko. Jest też problem ze śmieciami, bo sporo ich widać wzdłuż dróg. Ale miasto jest ładne, z dużą ilością restauracji i kawiarń oraz zieleni i kolorowych kwiatów (wszechobecne bugenwille, hibiskusy i oleandry). 










Kurort ciągle się rozbudowuje i będzie coraz piękniejszy. Uważam, że jest to fajna miejscówka na wakacje, bo można wypoczywać tu przez większość roku, przy średniej temperaturze latem – 30 stopni, a zimą – 20.  Oczywiście, ta czasem bywa zmienna przez dopływające prądy oceaniczne. My trafiliśmy idealnie. Ceny też nie są porażające (porównywalne do naszych), a płacimy tu w marokańskich dirhamach (1 euro=10,8 mad). 












Stałym punktem w programie zwiedzania miasta jest wzgórze z ruinami XVI wiecznej kazby (dawnej fortecy), która jest jedynym zabytkiem Agadiru. Jego zbocza pokryte są suchymi zaroślami, wśród których wypasają się dzikie stada kóz i owiec. Na zboczu, od strony miasta, widoczny jest ogromny arabski napis BÓG, OJCZYZNA, KRÓL, który wygląda ładniej w nocy, gdyż jest podświetlony. 








Ze wzgórza roztacza się wspaniały widok na całe miasto, góry, ocean oraz wielki port: jachtowy, stoczniowy, dalekomorski, a przede wszystkim związany z rybołówstwem. Zresztą czuć to często przy „sprzyjającym” wietrze. Przywieźliśmy do spróbowania niedrogie puszki sardynek, bo Maroko jest w światowej czołówce w ich połowie i przetwórstwie. 








Byliśmy też na największym bazarze -  souku El Had. Jego wielkość i ogrom kolorowego towaru zrobiła na nas przytłaczające wrażenie. Nie wiedzieliśmy, co kupować, w którą stronę się zwracać i kogo słuchać. Ale pospacerowaliśmy i posmakowaliśmy tego klimatu! Zakupy zaś zrobiliśmy w Uniprixie, sklepie położonym niedaleko hotelu, gdzie ceny są ustalone i niewysokie. I jest spokój!!! 








Po drodze zobaczyliśmy meczet Mohammeda V, robiący wspaniałe wrażenie, gdyż pobudowano go z ogromną zdobnością i koronkową lekkością. Jest ogromny i piękny. 






Zabytków w Agadirze nie ma, więc powstają inne atrakcje, aby umilić czas mieszkańcom i turystom. Dla przykładu, w małą dolinkę między naszym a następnym hotelem, ciekawie wplecione jest mini zoo – Dolina Ptaków. Są tam papugi, flamingi, pawie i inne egzotyczne ptaki oraz muflony, mini – kozy, małpy i lamy. Jest też sporo ciekawej zieleni. Oczywiście wszystko zakurzone i trochę zaniedbane, ale za darmo, a w cieniu można odpocząć na licznych ławeczkach. Zainteresowanie jest bardzo duże. W niedzielne popołudnie trudno było przejść, tyle było miejscowych rodzin z dziećmi. 









Obok wejścia do zoo jest przystanek kolejki, którą za 18 dirhamów można objechać sporą część miasta.




Ale Agadir, to też miasto kontrastów i biednych ludzi, gdyż pośrodku ładnego osiedla i parkingu pełnego nowych samochodów zauważyliśmy spacerującego osiołka z załadowanym wozem, a także żebrzących ludzi.



Mój mąż wybrał jeszcze jedną ekstremalnie brzmiącą atrakcję – wizytę w parku krokodyli. Jest to nowo wybudowany Croco Park. Znajduje się on kilka kilometrów poza miastem, przy trasie do Marrakeszu. Na pustynnym terenie powstała piękna, zielona oaza, z wspaniałą roślinnością, mająca za zadanie ochronę ginącego gatunku krokodyla nilowego. Jest ich tam ok. 300. Mieszkają w specjalnych zielonych stawach z wodospadami i kaskadami wodnymi, odgrodzone od zwiedzających płotkami i przezroczystymi płytami. Podczas karmienia są w zasięgu ręki. Niebywały efekt!!!











Otoczenie to wspaniała, zielona dżungla z wytyczonymi ścieżkami, placami zabaw i fikuśnymi ławeczkami do siedzenia. Piękne miejsce! Oprowadzał nas Raszid, który łamanym polsko – angielskim językiem starał się przybliżyć nam misję parku. Odbywa się tam też wiele zajęć dydaktycznych, np. Raszid pokazał nam sposób wytwarzania papieru z drzewa papirusowego. Na koniec poczęstował nas „marokańską whisky”, jak powiedział, czyli miętową herbatką z pysznym ciasteczkiem. Była to bardzo ciekawa wycieczka, we wspaniałych okolicznościach przyrody. Polecamy odwiedzającym Agadir! 












Przebywając tutaj, na pewno powiedzieć można, że najatrakcyjniejszym miejscem jest widok na Ocean Atlantycki i plaża. Jest tu ciągle mnóstwo ludzi, turystów i miejscowych, od rana do wieczora. Miejscowi to kochają, piknikują tu całe rodziny, dzieci się bawią, dziewczyny i kobiety w chustkach na głowach rozmawiają i śmieją się, starsi chłopcy namiętnie grają w piłkę, co kawałek inna grupa. Jest też spora grupa kąpiących się w słonej wodzie, których ogromne fale próbują zrzucić z nóg. Daleko w morze jest płytko, więc jest to ogromna przyjemność. 




Wielu jest też spacerujących po pięknej promenadzie, ale więcej ludzi siedzi w knajpkach przy niej i leniwie spędza czas. Dla lubiących europejskie klimaty jest też McDonald i Pizza Hut. Po zmroku robi się w nich jeszcze bardziej tłoczno, a na promenadzie słychać lokalne zespoły, bębny i śpiewy. W hotelu też gra muzyka, można tańczyć w międzynarodowym towarzystwie lub podziwiać występy innych. Agadir to zdecydowanie doskonałe miejsce do wypoczynku, zresetowania sił i zdystansowania się od naszych codziennych problemów! 




2 komentarze:

  1. Treściwe informacje na temat Maroka i Agadiru. Miejsce, które warto odwiedzić podczas wakacyjnych wojaży. Byłam i polecam. Brawo Ula👌. M. S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było sześć lat temu. Mam nadzieję, że jest tylko lepiej.
      Dzięki 🙂

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)