Uwielbiam jazdę na rowerze i jest to mój
najlepszy, rekreacyjny środek transportu. Jakiś czas temu korzystałam z tras rowerowych
w naszych pięknych lasach. Jednak od kiedy niektóre z nich zostały wysypane drobnym
kamieniem, popsuły całą przyjemność z jazdy. Nie mam pojęcia, kto wpadł na taki
absurdalny pomysł! Ani wygodnie jechać, ani wygodnie spacerować! Więc kiedy
pojawiła się wyłożona kostką ścieżka rowerowa w stronę Goliny, byłam z tego bardzo
zadowolona. I jeżdżę po niej prawie codziennie, jednak trzeba cały czas mieć
oczy szeroko otwarte, bo nie do końca jest ona bezpieczna!
Po
pierwsze – bliskość
kilkukilometrowej, prostej i dość uczęszczanej szosy powoduje, że szybkość
sunących nią samochodów albo podmuch powietrza przejeżdżających ciężarówek powodują
czasem ciarki na plecach. Po drugie –
znajdujące się co kawałek zaniżenia z wjazdami na posesje i na pola podbijają
rower i psują komfort jazdy, nie mówiąc już o moim kręgosłupie. Po trzecie – ścieżka poprzekładana jest
płytkami, którymi przykryte są odpływy melioracyjne. Tu jest największa
atrakcja!!! Płytki te są nagminnie połamane i zapadają się lub sterczą, co
stwarza zagrożenie nie tylko dla kręgosłupa, ale można wybić zęby albo rozbić
głowę. Te połamane są co jakiś czas wymieniane (ostatnio również) i następny
bubel jest wstawiany, bo sytuacja znów się powtarza. Tak jest od kilku lat! I
choć nikt już nie zmieni położenia ścieżki, ani obniżeń wjazdowych, o tyle
felerne płytki chyba można zamienić mocniejszymi, by było bezpieczniej.
To tyle nie tylko moich osobistych
przemyśleń, ale i uwag innych użytkowników ścieżki rowerowej. Podróżując nią uważam
na jej zagrożenia, ale przede wszystkim rozkoszuję się jazdą i podziwiam zmieniającą
się w ciągu pór roku ładną okolicę, zachwycam się pięknymi zachodami słońca i
oglądam przyrodę, którą mijam po drodze, szczególnie tę najbliższą. I tu
ujawnia się siła natury, bo po przeszło miesiącu suszy i wyschniętej,
nieskoszonej roślinności na poboczu, można wśród niej dostrzec najmocniejsze
okazy z pięknymi kwiatkami. Wyłaniają się w miejscach, gdzie nic nie rośnie i
zachwycają kształtami i kolorami. Oczywiście, gdy się zatrzymamy i nad nimi
pochylimy!
Doczytałam na ich temat i okazuje się,
że są tu chwasty, ale i leczące zioła, stosowane dawniej w medycynie ludowej, również
dzisiaj w kosmetyce i farmaceutyce (może nie te konkretne, bo te są zakurzone i
dokarmione oparami samochodowymi). Są wśród nich: krwawnik pospolity, nawłoć,
wrotycz, hyzop lekarski, cykoria podróżnik i inne. Ciekawe nazwy i szerokie
zastosowanie medyczne. Ale takie właśnie cudeńka rosną przy naszej ścieżce
rowerowej! Kto by pomyślał! Zrobiłam kilka zdjęć, na których można podziwiać
ich piękno, ale też wolę życia w tych trudnych warunkach. Pooglądajcie!
|
CYKORIA PODRÓŻNIK |
|
WROTYCZ |
|
NAWŁOĆ |
|
HYZOP LEKARSKI |
|
BRODAWNIK JESIENNY |
|
KRWAWNIK POSPOLITY |
|
OSTROŻEŃ |
|
RUMIAN POLNY |
Mimo wszystko cieszę się, że choć
niedoskonała, to jest u nas ścieżka rowerowa, po której mogę podróżować!
Wycieczki rowerowe są świetne! Można odkryć wiele wspaniałych miejsc
OdpowiedzUsuń