04 listopada, 2018

Na wschodnim, królewskim szlaku - Lublin.

O Lublinie wiedziałam to, że jest miastem wojewódzkim. Pamiętałam też, że ma ładny zamek. Poza tym niewiele więcej. Leży na drugim końcu Polski od mojego województwa wielkopolskiego, więc tam nie bywałam. Wreszcie w tym roku postanowiłam to zmienić! Nie wiedziałam czego się spodziewać, bo to wschód kraju, o którym się mówi, że jest niedofinansowany, więc zaniedbany. Ale zaskoczenie było ogromne, bo miasto ma mnóstwo zabytków, jest w większości odnowione i zadbane, po prostu piękne! Od zawsze przecież było na wschodnim szlaku dawnych wędrówek z Krakowa do Wilna, więc historię ma długą i przebogatą. Zachowały się również zabytki z czasów średniowiecznych i późniejszych, w przeróżnych stylach. W dodatku wszystko w odległości spaceru! Wzgórze Zamkowe, potem Stare Miasto z Rynkiem, dalej ulica Krakowskie Przedmieście i Plac Litewski, to ścisłe historyczne centrum, które trzeba zobaczyć. 


ZAMEK LUBELSKI.

Stare Miasto leży na wzgórzu, więc widać je już z daleka. Podjeżdżamy bardzo blisko, parking jest u jego podnóża. Otoczony jest ładnymi, przytulonymi do siebie kamienicami, wokół sporo dekoracyjnych kwiatów. A obok, na drugim wzgórzu widać biały, ozdobny Zamek Lubelski i stąd zaczynamy zwiedzanie. 





Prowadzą do niego szerokie schody i z chwilą przybliżania odsłania się coraz ładniejszy widok. Zamek jest inny niż wszystkie do tej pory przeze mnie zwiedzane, to lekki styl neogotyku angielskiego. Ma ozdobne attyki, ładne okna i bramę prowadzącą na dziedziniec. Zamki królewskie istniały na wzgórzu od wielu stuleci, przebywało w nich wielu naszych władców, jednak wojny XVII-wieczne dokonały zniszczeń. Ten obecny postawiono na początku XIX wieku i przez przeszło 100 lat służył jako więzienie. Aż strach pomyśleć, jak tragiczne rzeczy działy się w murach tak pięknego obiektu! Chyba jak na ironię! Od lat 50-tych XX wieku jest to główna siedziba Lubelskiego Muzeum. 





Zaglądam na remontowany właśnie dziedziniec zamkowy. Z najdawniejszych czasów (XIII wiek) zachowała się tu okrągła, romańska wieża obronna, pomurowana z kamienia i cegły, z późniejszym, ozdobnym wykończeniem. To najstarszy lubelski zabytek i od razu zwraca uwagę średniowieczną architekturą. 



Za nią jest połączona z zamkiem kaplica. Jest to królewska Kaplica Trójcy Świętej, która pewnie pamięta wielkie wydarzenia w historii Polski (np. podpisanie unii lubelskiej między Polską i Litwą). Władysław Jagiełło ufundował w niej przebogatą polichromię w stylu bizantyńsko–ruskim i przetrwała ona prawie w nienaruszonym stanie do czasów współczesnych. Jest piękna i kolorowa, bogactwo malowideł religijnych zdobi całe ściany, stropy i podtrzymujący ją filar. Niesamowite! Jest to najcenniejszy i unikatowy zabytek w skali polskiej i europejskiej. Zwiedzających wpuszcza się tu niedużymi grupami, aby nie naruszyli panującego w niej mikroklimatu potrzebnego do przetrwania dzieła. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego miejsca! 









Opuszczamy wzgórze zamkowe i przechodzimy wybrukowaną ulicą Zamkową do miasta. I z lewej i z prawej strony mijamy zabytkową zabudowę jego najstarszej części. Przez Bramę Grodzką wciśniętą między kamieniczki podchodzimy pod górkę na kolejne wzgórze. Mijamy zaniedbane lub odnowione kamienice, w których mieszczą się małe galerie, klimatyczne restauracje serwujące lokalne specjały lub hotele. Podoba mi się coraz bardziej! Panuje tu przyjemny klimat, może dlatego, że nie wszystko jest na wysoki połysk! 


W TEJ KAMIENICY DZIECIŃSTWO SPĘDZIŁA BEATA KOZIDRAK (BAJM).






Po lewej stronie mijamy stare fundamenty. Tak, prawie w środku Starego Miasta! To Plac Po Farze, na którym stał jeden z najstarszych lubelskich kościołów - kościół św. Michała Archanioła. Kiedy go rozebrano pozostawiono zabezpieczone fundamenty, aby dać wyobrażenie, jak potężna była to świątynia. Z tego miejsca jest też wspaniały widok na wzgórze zamkowe. 




TAK WYGLĄDAŁA ŚWIĄTYNIA.

WIDOK NA WZGÓRZE ZAMKOWE.


Dalej można pójść prosto ulicą Grodzką do Rynku, ale my odchodzimy w lewo, aby zobaczyć wciśnięty między kamienicami kościół z piękną fasadą w stylu renesansu lubelskiego. To Bazylika św. Stanisława i Klasztor Ojców Dominikanów, którego historię datuje się na XIV wiek i fundację Kazimierza Wielkiego. Wnętrze świątyni jest przebogato zdobione, z wieloma bocznymi kaplicami i przepięknym ołtarzem głównym. W skarbcu klasztornym przechowywane są wspaniałe i cenne zbiory dominikańskie: stare rękopisy, ornaty, monstrancje i chorągwie. Warto tu zajrzeć będąc w Lublinie, wstęp jest bezpłatny.











Stąd bocznymi uliczkami, z których powiewa przedwojenny jeszcze klimat nie zawsze wyremontowanych kamienic, udajemy się na Rynek. Droga jest trochę okrężna, bo zahaczamy o wąską ulicę Ku Farze i dowiadujemy się, jak niebezpieczne było poruszanie się nią dawno temu, ponieważ wszystkie nieczystości wylewano z okien wprost na bruk! Trzeba było uważać, by nie zostać oblanym. Dziś jest tu tak, jakby czas się zatrzymał, choć na głowę nic się już nie wyleje. I wiele jest takich klimatycznych uliczek w Lublinie, stąd jest to ukochane przez filmowców miejsce do kręcenia filmów o tematyce wojennej. Nie trzeba tu tworzyć wielkiej scenografii. Scenografia istnieje na miejscu!





Starą Bramą Rybną wychodzimy na lubelski Rynek. I to już inny świat! Tu większość budynków jest odnowiona i tchnie jeszcze świeżością. Pięknie zdobione i kolorowe fasady kamienic przyciągają wzrok. Mieszkali tu najznamienitsi obywatele miasta tworzący jego historię. Tu też jest wiele kafejek z letnimi ogródkami, sklepów z pamiątkami i restauracji. Nasz wzrok zwróciła szczególnie jedna, z mnóstwem kwiatów, wiejskim wystrojem i przyciągającą nazwą Sielsko – Anielsko. Zjedliśmy tu pyszne, lokalne pierogi z kaszą gryczaną, poprzedzone sytą przystawką, a wszystko popiliśmy lokalnym, smacznym piwem. Zaspokojeni ciałem ruszyliśmy zwiedzać dalej! 













Teraz można pójść na wprost i piękną Bramą Krakowską wyjść do nowszej części miasta. Jednak my znów udajemy się w lewo, chłoniemy dalej klimat Starego Miasta i przez równie piękną i najwyższą w mieście Wieżę Trynitarską – dzwonnicę wychodzimy na wprost okazałego kościoła. Na wieży jest punkt widokowy na miasto, a wewnątrz muzeum.  Mamy pecha – dziś zamknięte. 


BRAMA KRAKOWSKA.


PIĘKNA WIEŻA TRYNITARSKA.

Za to świątynię można podziwiać z zewnątrz i od środku. Perełka! Jest to barokowa Archikatedra św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty. Wybudowana na początku XVII wieku, ma ozdobną fasadę z kolumnadą i balkonem przy wejściu, wewnątrz zaś wzrok przykuwają kolorowe freski od dolnych partii ścian, aż do samego sufitu. Ma też bardzo ozdobne wyposażenie, wspaniałe boczne ołtarze i piękny, czarny ołtarz główny wykonany z gruszy libańskiej. Świątynia robi naprawdę wielkie wrażenie!









Żegnamy już Stare Miasto i przechodzimy do trochę nowszej części, odbudowanej w XIX wieku po wcześniejszych pożogach i wojnach. Wchodzimy w ulicę Krakowskie Przedmieście, która jest główną ulicą Lublina. Kiedyś biegł tędy trakt krakowski do miasta i dalej do Wilna, więc znajdują tu się również wiekowe zabytki np. Ratusz, kościół św. Ducha z XV wieku lub kościół i klasztor Kapucynów z XVIII wieku. 


PRZEBUDOWANY RATUSZ.

KOŚCIÓŁ I KLASZTOR KAPUCYNÓW.

Większość ulicy stanowią efektowne, eklektyczne kamienice mieszkalne. Niektóre zajmują różnego rodzaju urzędy. Większość tej ponad kilometrowej ulicy jest deptakiem, przy którym są sklepy, kafejki i restauracje z letnimi ogródkami oraz hotele np. czterogwiazdkowe Europa czy Grand Hotel. Kamienice są wyremontowane i powodują, że spacer tu to przyjemność. Ma ona też nowoczesną małą architekturę: ławeczki, fontanny i pomnik lubelskiego koziołka głaskanego, oczywiście, na szczęście. 









Przy końcu ulicy jest ogromny, reprezentacyjny Plac Litewski, który również pamięta wiele wydarzeń z historii naszej Ojczyzny. Na początku widać wysoki obelisk Unii Lubelskiej, upamiętniający zawarcie unii między Polską a Litwą w 1569 roku. Postawiono go w miejscu, gdzie stacjonowała szlachta biorąca udział w tym wydarzeniu. Na wyłożonej atrakcyjną kostką części placu stoją też pomniki Józefa Piłsudskiego, Konstytucji 3 Maja i Nieznanego Żołnierza. Obok jest mnóstwo ciekawych ławeczek, z których można podziwiać pięknie zagospodarowane otoczenie. 



Część placu jest parkiem, a zza drzew wyłaniają się odbudowane, okazałe pałace Lubomirskich, Czartoryskich i Gubernialny. W parku są atrakcyjne place zabaw, podest taneczny i wkomponowany w nowoczesną architekturę parku - szalet miejski.





Natomiast moją uwagę przyciągnęła ogromna, kilkupoziomowa fontanna multimedialna, wyrzucająca w znanym sobie rytmie strumyki wody, szczególnie pożądana w taki gorący dzień zwiedzania, jak nasz. Można było tu odpocząć i schłodzić zgrzane ciało. Po chłodnym relaksie pospacerowaliśmy jeszcze najbliższymi uliczkami. Ostatni rzut oka na miasto w drodze powrotnej na parking i zakup na drogę powrotną tradycyjnego lubelskiego cebularza. Zdecydowanie fajny klimat, atmosfera i ludzie! 






Zaskoczona urodą i urokiem tego polskiego miasta na wschodnich rubieżach, zapraszam do jego odwiedzenia! A na razie polecam zdjęcia i mój opis!



2 komentarze:

  1. Za oknem ulewny deszcz a ja spaceruję po słonecznym, nieznanym mi Lublinie.
    Uleńko, dziękuję za cudowną wędrówkę po pięknym mieście.
    Czytałam Twój dzisiejszy post ale jeszcze nie komentuję by mieć okazję na wizytę u Ciebie.
    Moc uścisków i pozdrowień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie znałam Lublina i jestem bardzo mile miastem zaskoczona. Dzięki Łucjo ❤

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)