Zabiegi sanatoryjne, wygrzewanie się nad morzem czy spacery po plaży, po nadmorskich deptakach i alejkach albo biesiadowanie w licznych kafejkach, które opisałam w poprzednim poście, to nie jedyne sposoby relaksu w Kołobrzegu. Będąc tu trzeba także zwiedzić miasto, bowiem posiada ono urokliwe miejsca, które mogą zachwycić. Tak, jak mnie!
MAKIETA XIX-WIECZNEGO MIASTA WYKONANA PRZEZ LICEALISTÓW ZNAJDUJĄCA SIĘ NA WIEŻY W BAZYLICE. |
Spacerując główną plażą w stronę mola i
dalej falochronu natkniemy się na największą kołobrzeską atrakcję – Latarnię
Morską. Pierwsza istniała tu już w XVII wieku, jednak ta, którą widzimy
dzisiaj została zbudowana po ostatniej wojnie (na miejscu wysadzonej przez
Niemców). Postawiono ją na fundamentach dawnych, potężnych fortyfikacji miasta
(Fortu Ujście) i stanowi pomnik zwycięstwa nad hitlerowcami. Ma wysokość
26 metrów i jeśli wejdziemy wygodnymi schodami na tę właśnie wysokość
podziwiamy przepiękną panoramę 360 stopni. I to nic, że wiatr głowę urywa, bo
jest pięknie! Bilet jest niedrogi, po drodze mamy sklepik z pamiątkami i wystawy.
W podziemiach zaś znajdziemy Muzeum Minerałów, czarodziejskie miejsce
kolorowych skarbów wytworzonych przez naturę. Nie mogłam się oprzeć i napstrykałam
wiele zdjęć, więc będzie osobny wpis muzealny.
Za latarnią jest Port Pasażerski, a obok przystanek meleksów, którym postanowiliśmy się przejechać, by zobaczyć najciekawsze miejsca miasta, wysłuchać jego historii i sprawdzić odległości od strefy uzdrowiskowej. Potem wiedzieliśmy jak się poruszać, więc sami penetrowaliśmy jego zakamarki.
Meleks najpierw przejechał obok 130-metrowego
Bindażu, czyli pięknego, spacerowego szpaleru grabowego z XIX wieku. Świetne
miejscem nie tylko dla zakochanych!
Potem pokonał Most Portowy, by pokazać nam Wyspę Solną położoną urokliwie między Parsętą a Kanałem Drzewnym. Wzdłuż rzeki widać było bulwary spacerowe. Znajdują się tu też obiekty dawnych fortyfikacji (Reduta Morast i Solna).
Potem wjechaliśmy do portu rybackiego, by podziwiać jeden a najpopularniejszych pomników miasta – Pomnik Rybaka. Obok można kupić świeżutkie ryby, które pakowane są próżniowo, by przetrwały często wielogodzinną podróż.
Historia powstania Kołobrzegu sięga IX wieku, wiek później Mieszko I rozbudował tu gród, a jego syn - Bolesław Chrobry założył biskupstwo nadając miastu wielką rangę. Od XII wieku weszło ono w skład Księstwa Pomorskiego, w XVII wieku przejęli je Brandenburczycy, którzy zrobili z Kołobrzegu (Kolbergu) twierdzę, a rozbudowali ją Prusacy. Niemcy opuścili je dopiero w 1945 roku po ciężkich walkach. Miasto odbudowano, niektóre obiekty udało się wyremontować, jednak większość jest całkiem nowa, stąd spoglądając na miasto z wieży Bazyliki Konkatedralnej widzimy patchwork - obok starszych budynków nieciekawe blokowiska. Stamtąd widać to najlepiej!
Jednak spacer po mieście, do którego dochodziliśmy potem z części uzdrowiskowej kładką nad torami kolejowymi i tak był przyjemnością. W samym centrum, do którego nie sposób nie trafić, wysoką wieżą przyciąga monumentalny budynek Bazyliki Konkatedralnej Wniebowzięcia NMP z początków XIII wieku. Był on również zniszczony, jednak jest duszą miasta zrośniętą z nim od jego początków, więc świątynię odbudowano w kształcie, jaki nadali jej średniowieczni architekci. Ten niesamowity obiekt wymaga osobnego wpisu.
Odchodząc od kościoła poszczególnymi uliczkami natykamy się na inne kołobrzeskie atrakcje. Na przykład po drugiej stronie ulicy stoi zachwycający Ratusz, przepiękny ceglany obiekt z początków XIX wieku. Projektował go wybitny pruski architekt - Karol Fryderyk Schinkel.
Przy innej uliczce stoi jedyny zachowany
w całości obiekt z czasów średniowiecznego sytemu obronnego miasta –
czterokondygnacyjna Baszta Prochowa (Lontowa) z widocznymi otworami
strzelniczymi.
Po drodze, między blokami, możemy zauważyć Wieżę Ciśnień. Ta 26-metrowa neogotycka budowla była częścią miejskiej sieci wodociągowej. Dziś mieści się w niej restauracja z browarem oferującym lokalne piwo Colberg (bardzo dobre!).
Kawałek dalej natykamy się na obiekt z
XV wieku, który był spichlerzem, a potem być może sądem lub miejscem
przesłuchań, gdyż do dziś potocznie nazywany jest Domkiem Kata i taką
nazwę ma znajdująca się tu restauracja i kawiarnia. Wygląda bardzo niezwykle!
Od centrum blisko też na Bulwary nad
Parsętą, a po drodze mijamy Kościół Rektorski Niepokalanego Poczęcia NMP
odbudowany po zniszczeniach w XIX wieku. Skromny w wyposażeniu jest dziś Domem
Księży Emerytów.
Do centrum wracamy obok Muzeum Oręża Polskiego, w którym, w obiektach zamkniętych i w plenerze, pokazano umundurowanie i uzbrojenie polskich żołnierzy od średniowiecza do współczesności. Część obiektów wyeksponowano w zabytkowej XV-wiecznej Kamienicy Kupieckiej Schlieffenów, która przetrwała jako jedyny obiekt kupiecki w mieście. Muzeum z ogromną ilością zgromadzonych eksponatów cieszy się niezmienną popularnością.
Nie tylko w części nadmorskiej, ale i w tej
części miasta znajdziemy wiele parków, skwerów z kolorowymi kwiatami, ciekawych
fontann i niezwykłych pomników. Jak wspominałam, spacer po centrum Kołobrzegu
może być przyjemnością, jeżeli zna się ciekawą historię miasta, jego wojenną pożogę
i przymknie się oko na nieciekawe architektonicznie powojenne blokowiska. Ale
nie zamykamy ich całkiem, gdyż wtedy wypatrzeć można między nimi niezwykłe
miejsca i prawdziwe perełki. Nie zobaczyłam wszystkich, więc chciałabym wrócić!
Przyjemnego spaceru i uśmiechu na twarzy,
mimo często szarych i deszczowych dni 😄😃😀
Moja Matka chrzestna mieszkała na ulicy Dworcowej, kilka kroków od dworca kolejowego w jedną stronę i hotelu Skanpol w drugą. W czasach PRL-u w tym luksusowym hotelu mogli przebywać jedynie "goście uprzywilejowani" to jest ścisła elita PRL-u i dewizowcy. Przechodząc tamtędy spodziewałam się zawsze spotkać jakiegoś "celebrytę". Dzisiaj nastały inne czasy i kto ma pieniądze może mieszkać gdzie mu się podoba. Kilka dni temu dzięki Twojemu poprzedniemu wpisowi postanowiłam dowiedzieć się co się stało z mieszkaniem mojej ciotki. Wiedziałam, że dość dawno temu sprzedała je jej wnuczka, nietrudno było znaleźć w Googlach, że obecnie mieszkanie to, to apartament do wynajęcia. Z przyjemnością obejrzałam jak zostało przekształcone na ten cel. Ech, Uleńko ileż ja mam wspomnień z dzieciństwa - wakacji u ciotki. Mając lat 9 lub 10 ciężko chorowałam na anginę i lekarz zalecił mi zmianę klimatu. Od tamtej pory co roku jeździłam do Kołobrzegu. Pociągi zawsze tak były zatłoczone, że trudno było się przebić do toalety. Dzisiaj w Kołobrzegu mieszka moja bliska kuzynka a brat cioteczny sprzedał dom i mieszka teraz w Ustroniu Morskim...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Wiesz Ewuniu, trochę Ci zazdroszczę, bo moich rodziców nie było stać na wyjazdy, zresztą co wtedy z gospodarstwem? Ale na wszystkie wycieczki szkolne jeździłam, już wtedy mnie gdzieś gnało. Ale często trzeba było na to sobie zapracować. Dobrze, że przyszły lepsze czasy i stać nas i nasze dzieci na wyjazdy, nawet na granicę, o których wtedy nawet nie myślałam.
UsuńFajne masz wspomnienia! Dzięki, całusy:)))
Ulcia, czy wiesz, że mając 10 lat, Mama wsadziła mnie w Warszawie w pociąg i samą wysłała w drogę, bo oboje z ojcem nie mieli urlopów. Byłam tak wystraszona, że pamiętam ten strach do dzisiaj. Nawet nie wyobrażasz sobie jak chciało mi się do toalety, a korytarz był tak zapchany, że kiedy już zdobyłam się na odwagę, to niemalże podawano mnie sobie z rąk do rąk. Od tamtej pory jeździłam już zawsze sama do Kołobrzegu. Później był pociąg z Białegostoku do Szczecina bezpośredni i zatrzymywał się na dworcu w Kołobrzegu. Szybko stałam się samodzielna i radziłam sobie doskonale, nie pokazując strachu.
UsuńZ możliwości zagranicznych wyjazdów zaczęłam korzystać od 1981 roku, kiedy to za działalność w Solidarności opuszczałam Polskę i wyjechałam do Paryża. Ech!
Dzisiaj, młodzi nawet sobie niewyobrażaną stania na przystankach (mają własne samochody) w mrozach minus 20 i więcej, nawet po kilka godzin! Śniło mi się po nocach, że kolejny autobus też mnie zabiera, a drzwi starego Sana zamykają mi się przed nosem... Pamiętam w czasie gdy wisiała w powietrzu gęsta mgła chodziliśmy na piechotę z Białegostoku do Supraśla. Taka sytuacja nam nie przeszkadzała, bo co mieliśmy do roboty, praca i spanie, rozrywek praktycznie żadnych, o podróżach tylko mogliśmy marzyć...
Uściski :)
Cieszę się, że mamy lepsze czasy, jakby na to nie patrzeć 😊 Ale też ile wspomnień 😉
UsuńBardzo mi się podoba Kołobrzeg! Jestem zachwycona budynkiem Ratusza, nawet załatwianie spraw urzędowych wydaje się być przyjemniejsze w takich murach :)
OdpowiedzUsuńPomniki przesympatycznych mew z poprzedniego wpisu i teraz ta dziewczyna robiąca selfie pozwalają przypuszczać, że w Kołobrzegu żyją sympatyczni i fajni ludzie, z poczuciem humoru.
Panorama miasta widziana z latarni to coś dla mnie bo lubię świat z wysoka :)
Pozdrawiam przeserdecznie.
A jak przyjemnie w takich murach pracować! Choć zwiedzający mogą trochę tę pracę zakłócać. W podziemiach jest jeszcze ciekawe muzeum, ale to innym razem.
UsuńDziś dowiedziałam się z fb, że dziewczynę z selfie ktoś uszkodził, więc nie wszyscy są tu fajni i nie wszyscy mają poczucie humoru, chyba że to czarny humor!
I masz rację, jest tu wiele takich ciekawych i humorystycznych smaczków.
Wspaniałego tygodnia:)))
Dziękuję za piękny spacer po znanym mi Kołobrzegu :) Dobrze było sobie przypomnieć :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSama z ogromną przyjemnością sobie ten spacer przypomniałam, bo to bardzo sympatyczne miejsce. Zdróweczka:)))
UsuńBardzo ciekawy spacer, budynek ratusza robi wrażenie i wielkością i architekturą. Zresztą takich perełek architektonicznych zauważyłem w tym poście więcej. W każdym mieście nadmorskim gdzie tylko jest latarnia morska zawsze muszę wejść i obejrzeć świat z wysoka, widzę że też się wybrałaś.Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMimo, że miasto było zniszczone, to trochę takich perełek się znalazło. I całe szczęście, bo wiek temu było ono bardzo piękne.
UsuńJa też lubię oglądać świat z wysoka, więcej można dostrzec i się pozachwycać.
Pozdrawiam:)))
Niesamowicie ciekawy ten Kołobrzeg!!!
OdpowiedzUsuńAle ja chciałabym się dowiedzieć czy masz tego selfika do którego się podłączyłaś :-)))
Serdeczności :-)
Nie mam selfika i już nie będę miała, bo wczoraj ktoś zniszczył jej kijek do selfie. Tacy to figlarze tam mieszkają!
UsuńA Kołobrzeg bardzo ładny. Będą jeszcze o nim wpisy. Zdrówka:)))
Nie byłam w Kołobrzegu, zatem z przyjemnością z Tobą pospacerowałam, choć tylko wirtualnie- dziękuję🧡😉
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam na kolejne miłe jesienne dni kochana🍁🍂🌸🌞😃
Przyjemnie jest sobie teraz powspominać wakacyjne wypady. Dla mnie to też był fajny spacer.
UsuńZdróweczka:)))
Urocze miejsca, wspaniała wycieczka:) Kołobrzeg sprzed 30 lat nie wiele przypomina obecny. Super że tam nas zabrałaś , moge sobie powzdychac i powspominać :)
OdpowiedzUsuńW Kołobrzegu dużo się dzieje. Ja też byłam pierwszy raz jakiś czas temu i widzę teraz ogromne zmiany na korzyść. I fajnie, bo to bardzo przyjemne miejsce:)))
UsuńO Kołobrzegu można pisać wiele, bo lata historii odcisnęły tutaj wyraźny ślad. Poza tym jako kurort o unikalnym klimacie przyciąga rzesze turystów i wczasowiczów. Kołobrzeg warto zwiedzać na rowerze, bo pozwalają na to liczne ścieżki rowerowe. Zazdroszczę kołobrzeżanom ścieżki rowerowej między Ustroniem a portem w Dźwirzynie.
OdpowiedzUsuńW Kołobrzegu nie ma zbyt wielu zabytków, bo Niemcy zniszczyli miasto prawie doszczętnie, ale to co pozostało warte jest obejrzenia.
Budynek kołobrzeskiego magistratu wzorowany był na ratuszu w Stralsund (północne Niemcy). Obecny ratusz jest budynkiem neogotyckim, powstałym na miejscu zniszczonego średniowiecznego rausza. Jedynymi jego zabytkowymi fragmentami są narożniki od strony północno-wschodniej oraz podziemia gdzie obecnie mieści się Muzeum Patria Colbergiensis.
"Domek Kata" nigdy nie miał nic wspólnego z katem, no chyba, że pan Gölberg, jeden z właścicieli, urządził katownię żonie za jej zdradę. Budynek ten jest przykładem magazynu handlowego z XIV-XV wieku, a makabryczną nazwę otrzymał w latach 50 ubiegłego wieku. Restauracja tutaj mieszcząca się jest naprawdę urocza i klimatyczna, tylko skrzypiące schody prowadzące na piętro mogą wywoływać dreszcz emocji.
W Kołobrzegu byłam chyba naście razy bo mam tu firmowe sanatorium. Lubię to miasto odwiedzać poza wakacyjnym sezonem, bo nie ma wtedy tu tłumów turystów i wtedy nawet jazda po ścieżkach rowerowych staje się przyjemnością. To co zastałam w tym roku w lipcu (termin odblokowanego turnusu, nie mój wybór) to był odpoczynek jak na peronie warszawskiego metra - tłumy, hałas i zgiełk. Ale to chyba ja jestem takim dziwolągiem, że na urlopie szukam ciszy i kameralności, większości turystom ten zgiełk kurortu odpowiada, każdy ma inne potrzeby duszy i ciała :)) Co by to było jakby wszystkim to samo się podobało i zachwycało :)) Ja niestety wymiękam w tym rozgardiaszu, a gdy dodam ceny i nadaktywność straży miejskiej polująjcej na kierowców, którzy źle zaparkowali auta i ceny parkingów, to zdecydowanie odpuszczam Kołobrzeg podczas polskiego lata. Za parking za 3 tygodnie zapłaciłam tyle ile wyniosły moje wczasy w Bułgarii wraz z przelotem i hotelem z wyżywieniem, czysty biznes na kawałku łąki i trawnika. Miasto zaprasza turystów, tylko włodarze zapomnieli, że teraz wczasowicze i kuracjusze nie dojeżdżają zakładowymi busami.
Ot, takie frycowe płaci się w renomowanym uzdrowisku.
Wiele o Kołobrzegu można mówić. I dobrego i złego. Ceny rzeczywiście czasem powalają, ale miejsce jest piękne. Chętnie wrócę, ale rzeczywiście po sezonie. Zdrówka 😘
UsuńCudny port❤
OdpowiedzUsuńPortów jest kilka, więc jest co podziwiać:)))
UsuńJeszcze bardziej zachęciłaś mnie do tego miasta. Nie wiem czemu zawsze jakoś omijałam Kołobrzeg. Jest co zwiedzić ale i gdzie odpocząć. Na pewno tam zawitam jak wybiorę się nad morze :)
OdpowiedzUsuńPamiętaj tylko, że w wakacje mogą przerazić Cię tam tłumy. Poza tym jest fajnie:)))
UsuńW Kołobrzegu byłam dwa razy. Pierwszy raz kiedy szłam do 1 klasy szkoły podstawowej. Były to czasy, kiedy w sklepach nic nie było, a rodzicom udało się kupić podczas tego pobytu plecak dla mnie do szkoły. Nie będę się tu rozczulać, ale napiszę krótko-był brązowy i całkowicie nie w moim guście. Wróciłam do Kołobrzegu 10 lat temu razem z moim mężem. On też będąc dzieckiem był na podobnych wczasach z rodzicami (oczywiście z zakładów pracy rodziców) i okazało się, że byliśmy w tym samym czasie :) . Ciągle to wspominamy, czy gdzieś wtedy otarliśmy się o siebie. Było to jakieś 37 lat temu :) Miło było powspominać z Tobą i pospacerować znanymi uliczkami :) . Pozdrawiam serdecznie. M.
OdpowiedzUsuńAleż fajne wspomnienia! Cieszę się, że je przywróciłam. Pozdrawiam:)))
UsuńWitaj Ulu. Gdy popatrzyłam na pierwsze zdjęcie, to miałam wrażenie że to nie Kołobrzeg a Kłodzko i twierdza. Dziękuję za wędrówkę po świecie, a dokładniej po naszej Ojczyźnie, która jest cudowna.
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla Ciebie.
Macie rację, mają podobne narożniki. Ale tam nie było tyle wody opływającej miasto.
UsuńI racja też jest w tym, że nasza Ojczyzna jest bardzo ładna. Przyjemnie się po niej podróżuje.
Pozdrawiam Was, pięknego tygodnia:)))
Bardzo ciekawe, bogate w zabytki miasto. Byłam kilkakrotnie zwiedzając miasto i na nadmorskiej plaży. Szczególnie zaciekawiła mnie Bazylika. Pięknie nam je opisałaś i przedstawiłaś w obrazach.
OdpowiedzUsuńBazylikę opisuję dokładniej i będzie o niej w najbliższym wpisie na blogu. Zapraszam do wirtualnego spacerku:)))
UsuńUwielbiam takie wpisy. Nigdy nie byłam, muszę odwiedzić. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki! Pamiętaj tylko, że latem tam tłumy!
UsuńMnóstwo serdeczności:)))