O carvingu trochę już wiedziałam. Z Internetu i telewizji. Zachwyciła mnie ta dziedzina sztuki, bo tak trzeba przecież nazwać rzeźbienie w owocach i warzywach. Sztuka, która jest od wieków dziedzictwem narodowym Tajlandii, a do Europy dotarła dopiero na początku XXI wieku. To, co można w nich wyczarować to prawdziwe majstersztyki tej niezwykłej i ulotnej dziedziny. Ulotnej, bo wyczarowane dzieła sztuki przetrwają dzień, może dwa. Kiedy więc nasza Lokalna Grupa Działania „Między Ludźmi i Jeziorami” zorganizowała warsztaty na ten temat z przyjemnością wzięłam w nich udział. Zajęcia prowadził Mistrz Polski w Carvingu - Łukasz Szewczyk. Bardzo kompetentny młody człowiek, który tak pokierował grupą, że sami przez parę godzin staliśmy się rzeźbiarzami i rzeźbiliśmy w papryce, cukinii, fenkule, melonie i w arbuzie. Specjalnymi, profesjonalnymi nożami służącymi do tego celu wychodziły niezwykłe cudeńka! Pochwalę się, a co!
Jednak parę dni później czas się dla mnie zatrzymał,
a właściwie wyhamował. Dzień 26 maja – Święto Matki. Ale nie ma czasu na świętowanie,
bo wielki ból w brzuchu powoduje, że znajduję się w szpitalu. Ukruszony i
połknięty haczyk od protezy atakuje wyrostek robaczkowy i rozlewa go. Operacja.
Potem kilka dni klimatyzowania się w szpitalnej rzeczywistości i mozolnego
stawania na nogi, mimo bólu. Powolne odstawianie worków pooperacyjnych, ciągła
zmiana leków, dieta… Szpitalna rzeczywistość. Inny świat rządzący się własnymi
prawami. Ogromna rana trudno się goi, wreszcie dobranie właściwych antybiotyków
powoduje progres, ale mogę je przyjmować tylko w szpitalu. Jeden weekend, drugi,
trzeci wreszcie w domu. Jestem osłabiona, rana jeszcze się goi, ale jest coraz
lepiej. Za oknem lato – jest nadzieja! Taka to niesamowita i niemiła przygoda
spowodowała wykluczenie z życia na trzy
tygodnie!
Dziękuję Wam, kochani, za zainteresowanie się
moimi losami i wyrazy wsparcia, dzięki czemu przetrwałam jakoś tę szpitalną,
raczej nudną rzeczywistość. Pozdrawiam serdecznie 💗💖💓
Ulcia, jak dobrze, że wyjaśniłaś przyczynę tej paskudnej dolegliwości. Cieszę, że pomału wracasz do zdrowia i ponownie raczysz swoich czytelników swoją pasją blogowania.
OdpowiedzUsuńCzy kupiłaś komplet noży do carvingu? Wspaniałe dzieła!
Buziole i szybkiego powrotu do super kondycji podróżniczej :) :) :)
(Dzisiaj mój komputer nieco lepiej się zachowuje i pozwala mi pisać)
Dziękuję Ewuniu!
UsuńNiestety, noży nie zakupiłam, bo ceny takich specjalistycznych są wysokie. Komplet trzech kosztuje 250 zł i sprowadza się je z Francji. Pozostanę przy jednorazowej carvingowej przygodzie!
Powoli wracam do zdrowia, choć rana jeszcze nie pozwala na szybsze przemieszczanie się. Potrzebny czas!
Całusy zasyłam:)))
Ale arcydzieła wyczarowałaś ! Bardzo ładne. Nabyłaś takie profesjonalne narzędzia? Dobrze, że już po operacji, wszystko się udało :) Dużo zdrówka życzę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTakie profesjonalne narzędzia są drogie i trudno dostępne, więc pozostaje tylko ta przygoda.
UsuńDziękuję za życzenia i posyłam serdeczne pozdrowienia:)))
:)
UsuńCuda i cudeńka wyrzeźbiłaś, kiedyś już coś takiego widziałem i jestem pod wrażeniem. Dobrze, że już jesteś w domu. Życzę szybkiego powrotu do formy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne za wsparcie i wyrazy pocieszenia.
UsuńZasyłam pozdrowienia:)))
Po pierwsze to witam rzezbiarke a po drugie to jak córka rzezbiarza przypominam ze rzezbienie to ciezka praca fizyczna do ktorej potrzebne jest konskie zdrowie :-)))))
OdpowiedzUsuńI takiego zdrowia Ci życzę!!!
Rzeźbienie to ciężka praca, choć tutaj materiał bardziej plastyczny i... smaczniejszy!
UsuńŻyczenia zdrówka się przydadzą, bo proces gojenia trochę potrwa:)))
Całusy:)))
Ula, masakra, ja myślałam, ze Ty masz covid i musisz swoje odchorowac. A tu było blisko... aż strach pomyśleć. Dobrze, ze Cię odratowali, dobrze że już wracasz do zdrowia. Trzymaj się kochana dzielnie.
OdpowiedzUsuńA kurs owocowy zaliczyłas na 6 z plusem, podziwiam i zachwycam się :)
Cieszę się, że przetrwałam i mogę żyć dalej. Trochę potrwa dojście do pełnej sprawności, ale co dzień jest lepiej.
UsuńPięknie dziękuję za życzenia. Całusy posyłam 😘😘😘
Jeju, jak dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. Trzymam kciuki, żebyś jak najszybciej wróciła do pełni sił :)
OdpowiedzUsuńNo a carving to faktycznie sztuka. Niesamowite cudeńka wyrzeźbiłaś.
Pozdrawiam
Też się cieszę, choć fizycznie i nawet psychicznie trochę to potrwa. To był dla mnie bardzo trudny czas.
UsuńDzięki za życzenia, pozdrawiam 😘
Kochana
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrówka życzę🤗🌼🧡
Podziwiam ludzi, którzy wyczarowują takie cudeńka wycinając w owocach i warzywach precyzyjne śliczne wzory💚😀
Pozdrawiam najserdeczniej🍀🌸🍒😊
Dziękuję za życzenia. Jest coraz lepiej, powoli, ale do przodu!
UsuńCałusy:)))
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńAle piękne prace! Rewelacyjne arcydzieła! Znałam tę sztukę, ale nie widziałam, że tak się nazywa :) Chciałabym umieć robić takie zachwycające rzeźby :)
Wszystkiego dobrego i dużo, dużo zdrówka!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Miło Cię u mnie gościć! Bardzo dziękuję za miłe słowa i życzenia. Cieszę się, że poszerzyłam twoją wiedzę na temat tej wyjątkowej dziedziny sztuki:)))
UsuńWielokrotnie widziałam takie cuda wyrzeźbione w jedzeniu ale nie miałam pojęcia że ta sztuka ma swoją własną nazwę. W pierwszym momencie w tytule przeczytałam caravaning, a tu nie dość, że nie objechałaś świata przyczepą kempingową to jeszcze nieszczęsny wypadek losowy uziemił Cię w szpitalu na tak długo. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło a jeśli chodzi o carving to naprawdę masz talent, szkoda tylko że narzędzia są takie drogie. Życzę Ci szybkiego odzyskania pełni sił. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała objechać choć małą część świata przyczepą kempingową! Może kiedyś się spełni. Kto wie? Na razie totalne uziemienie!!! A przygoda z carvingiem bardzo interesująca, choć gdybym miała każdą podaną potrawę tak dekorować, to życia by zabrakło. Sztuka dekorowania jest cudna, ale bardzo czasochłonna.
UsuńDziękuję za życzenia, spełniają się powoli, ale najważniejsze, że do przodu.
Pięknego weekendu:)))
Mo. chyba myślimy podobnie, bo ja też przeczytałam o caravaningu hahaha
UsuńUla dobrze że odzyskujesz siły i wracasz do zdrowia.
OdpowiedzUsuńRzeźbiarką jesteś bardzo zdolną, na pierwszej lekcji takie cudeńka wyrzeźbić! Pięknie.
Pozdrawiam serdecznie
Jeśli jest dobry nauczyciel, to i uczeń coś potrafi!
UsuńDziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam:)))
Przeczytałam " O CARAVANINGU trochę już wiedziałam. Z Internetu i telewizji. Zachwyciła mnie ta dziedzina sztuki" i yyy zgłupiałam, jaka sztuka z karawaningiem...dobrze, ze dalej doczytałam haha. Śmiałam się sama z siebie ;) . Cudeńka wyrzeźbiłaś przepiękne, ale końcówka historii mnie zmroziła. Mam nadzieję, ze czujesz się już kochana dobrze :) .
OdpowiedzUsuńWszystko jest na dobrej drodze i cieszę się, że otrzymałam od życia jeszcze jedną szansę:)))
UsuńUleńko! Cudny jest Twój blog. Znowu zaczytałam się w Twoich przepięknych postach.
OdpowiedzUsuńMiłej soboty i niedzieli.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję Ci bardzo serdecznie. Też lubię czytać wpisy na Twoim blogu. Są bardzo inspirujące. Dla takich pochwał warto pisać!
UsuńPięknej niedzieli:)))