U mnie,
za oknem, bardzo nieciekawa zima, więc wzięłam sobie za cel odwiedzanie
ciepłych i jasnych wnętrz okolicznych muzeów. Moje najbliższe, Muzeum
Okręgowe w Koninie-Gosławicach (tutaj) odwiedzałam i opisywałam już wielokrotnie,
więc teraz przyszedł czas na te trochę dalsze: Muzeum Miasta Turku im.
Józefa Mehoffera (tutaj), Muzeum Technik Ceramicznych w Kole oraz Muzeum
Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie. Pierwsze już przedstawiałam, a dziś
pokażę wam to przedostatnie.
Koło to wielkopolskie
miasto lokowane przez Kazimierza Wielkiego, który pobudował tu jeden ze
swych licznych zamków. Zamek zabezpieczał przeprawę przez Wartę. Do dziś stoją
tylko jego ruiny. Pozostały jednak inne ciekawe zabytki.
Najstarszy to kościół parafialny Podwyższenia Krzyża Świętego zbudowany na podstawie dyspozycji królewskich zawartych w akcie lokacyjnym z 1362 roku. Choć przebudowywany później wielokrotnie zachował swój gotycki wygląd. Wnętrza również posiadają wiele dawnych cech, jednak piękna, kolorowa polichromia powstała na początku XX wieku.
Obok jest kościół i klasztor bernardynów. Choć przybyli oni do Koła w XV wieku, to obecne zabudowania klasztorne pochodzą z czasów późniejszych. Odbudowano je po licznych zniszczeniach, w tym spowodowanych wylewami Warty, w XVIII wieku. Stąd dziś widzimy inny wygląd świątyni i jej bogaty, barokowy wystrój. Zdjęcia obu wnętrz robiłam tylko zza ich krat.
Ozdobą miasta jest też klasycystyczny ratusz, przebudowany i rozbudowany po zniszczeniach na podstawie planów wybitnego ówczesnego architekta Henryka Marconiego. Wcześniej stał tu gotycki, pobudowany na początku XVI wieku, kiedy Aleksander Jagiellończyk darował miastu plac i wydał przywilej jego budowy. Wnętrza zachowały jednak liczne dawne elementy. Dziś ma ozdobną fasadę i charakterystyczny dla stylu portyk z czterema kolumnami, na którym jest balkon. Na tympanonie znajduje się herb miasta – koło wozowe z ośmioma szprychami i dwoma fortecznymi wieżyczkami. Z jasną elewacją budynku kontrastuje czerwona, wysoka wieża, która kiedyś pełniła funkcje więzienia. W okresie letnim można się na nią wspiąć i podziwiać miasto oraz okolicę.
W czasie kiedy przebudowywany ratusz nabierał blasku, w mieście pojawiła się spolonizowana rodzina Freudenreichów o austriackich korzeniach, która zmieniła jego oblicze na zawsze. Nie tylko wygląd, ale i status społeczny. Koło w tym czasie było typowym, niewielkim prowincjonalnym miasteczkiem przy zachodnich granicach wpływów rosyjskich, zamieszkiwanym przez Polaków, Żydów i Niemców. Józef Freudenreich zapoczątkował tu przemysłową produkcję ceramiki, czym miasto rozsławił. Jego produkty charakteryzowały się bardzo wysoką jakością i zdobywały wiele nagród. Fabrykę rozbudowywał też jego syn, a później wnuk – Czesław.
POMNIK CZESŁAWA W HOLU KOLSKIEGO RATUSZA. |
Ten ostatni był nie tylko fabrykantem, ale i społecznikiem oraz wielkim polskim patriotą. Miał wiele pasji: teatr, w którym chętnie występował, śpiew, literaturę, sport, angażował się w działalność oświatową i dobroczynną, bronił z bronią w ręku swego kraju. Zginął rozstrzelany w Koninie przez Niemców, wraz z córką, która była równie utalentowana, co oddana sprawie Polski. Czesław Freudenreich był człowiekiem pracowitym, budzącym zaufanie i cieszącym się szacunkiem wśród robotników. Wprowadzał nowe asortymenty produktów, nowe wzory, i dekoracje, zdobywał nagrody w kraju i za granicą. Jako trzeci właściciel fabryki zgromadził ich okazały zbiór i zainicjował powstanie kolskiego muzeum. Dziś zbiory z tamtych czasów możemy oglądać na poddaszu ratusza, który jest częścią Muzeum Technik Ceramicznych. Są tam też informacje o historii fabryki i tej niezwykłej rodzinie. Wszystkie pamiątki są pięknie wyeksponowane i opisane. Ciekawie też o nich opowiada przewodnik po muzeum. I znów dowiedziałam się czegoś naprawdę interesującego!
Fabryka
kolska, już znacjonalizowana, działała również po wojnie. Wyroby z tego okresu oglądałam na czasowej wystawie
„Pasja i talent. Artystyczny charakter fajansu” w Muzeum Technik
Ceramicznych, które znajduje się w niewielkiej i niezbyt ciekawej
XIX-wiecznej kamienicy znajdującej się w bocznej uliczce (ul. M. Kajki 44) naprzeciw
ratusza. Są one już bliższe mojemu pokoleniu, ponieważ można je było
spotkać dosłownie w każdym domu. I tak jest pewnie jeszcze do dziś.
Gdyby kiedyś Wasze kroki skierowały się w te rejony, to informuję, że największe atrakcje Koła znajdują się przy głównej trasie, która kiedyś prowadziła z Poznania do Warszawy. Teraz obok miasta jest obwodnica, a kawałek dalej autostrada A2 i trzeba do centrum wykręcić. Ale warto, bo miejsce ciekawe i z ciekawą, odkrywaną jeszcze historią. Koło ma więcej atrakcji, ale wrócę tu jeszcze latem, dla bardziej fotogenicznych widoków.
Długo
powstawał ten wpis. Trudno się myśli przy takim natłoku tragicznych światowych
zdarzeń. Zmusiłam się, bo jednak odskocznia musi być, aby nie zwariować…