Jeszcze nie pisałam na blogu o wydarzeniach, które
miały miejsce na naszych ziemiach w marcu 1863 roku. Chodzi o powstanie
styczniowe, bo w bliższej i dalszej okolicy trwały wtedy ciężkie starcia
powstańców z wojskami rosyjskimi. Niedaleko Kazimierza Biskupiego były
trzy potyczki w marcu: pod Bieniszewem, Olszowym Młynem i pod Dobrosołowem.
W tym roku minęło 160 lat od tamtych wydarzeń, a rok 2023 został w naszej
gminie ROKIEM POWSTANIA STYCZNIOWEGO NA ZIEMI KAZIMIERSKIEJ.
Towarzyszyły temu różnego rodzaju wydarzenia: prelekcje,
sesje naukowe, wystawy, konferencje naukowe, konkursy, rajd rowerowy i pieszy.
Miały one na celu przypomnieć starszemu, a uświadomić młodszemu pokoleniu, jak
nasi przodkowie zmagali się z zaborcami, by wyrzucić ich z naszych ziem i nazwa
Polska mogła wrócić na mapy świata. Pamięć o naszych przodkach jest elementem
naszej tożsamości narodowej, a przekazywanie jej młodszemu pokoleniu jest
naszym obowiązkiem. Powinniśmy być dumni, że nasza Ojczyzna jest wolna, bowiem
wielu walczących oddało za nią swoje życie.
LAS SMUCZYN. |
OLSZOWY MŁYN. |
DZIESIĘĆ LAT TEMU BYŁO CZYTELNIE! |
Powinnością moją jest wspomnieć, że dowódcą oddziałów na naszych zachodnich krańcach Królestwa Polskiego był niezwykły człowiek - pułkownik Kazimierz Mielęcki. Ten urodzony w Karnie (między Zbąszyniem a Wolsztynem) syn ziemianina wielkopolskiego Prota Piusa Mielęckiego, oficera z czasów napoleońskich i majora jazdy poznańskiej z powstania listopadowego, miał w chwili wybuchu powstania 1863 roku zaledwie 26 lat. Trzy lata wcześniej poślubił Salomeę z Pągowskich z niedalekich okolic. Był szczęśliwie zakochany i miał dwie córeczki.
Jednak na wieść o wybuchu powstania przyłączył się
do niego jako jeden z pierwszych ziemian. Służył co prawda wcześniej w
poznańskim pruskim pułku huzarów, ale doświadczenia wojskowego raczej nie miał,
choćby z racji na młody wiek. Okazał się jednak jednym z najdzielniejszych
dowódców, a na podkomendnych robił bardzo dobre wrażenie. Dostrzeżono jego
zaangażowanie, pomysłowość i ogromnego ducha walki, więc Rząd Narodowy (tajny
organ władz powstania) mianował go pułkownikiem i naczelnikiem sił zbrojnych
województwa mazowieckiego. Pułkownik Mielęcki prowadził działania bojowe
ze zmiennym szczęściem do 22 marca, bowiem wtedy, podczas bitwy pod Olszowym
Młynem (zwanym Olszakiem) lub nieco dalej pod Mikorzynem (różnie
źródła podają) został ranny w kręgosłup i wywieziony do Księstwa Poznańskiego.
Zmarł w lipcu tego roku w Mamliczu koło Łabiszyna. Jego uroczysty
pogrzeb zorganizowała 13 lipca rodzina Skórzewskich, a zgromadziło się na
nim 10 tyś. ludzi, aby przy palących się beczkach smoły oddać mu hołd (WIKIPEDIA). Odwiedziłam go na cmentarzu w Łabiszynie
(pod Bydgoszczą), aby zapalić mu symboliczną lampkę i oddać hołd jego
poświęceniu i odwadze.
Cześć jego pamięci, cześć pamięci wszystkim
poległym za wolność naszej Ojczyzny!