No i spełniło się! Zwiedziłam kolejne
miasto z mojej marzeniowej listy must see
(muszę zobaczyć)! Właściwie tych miast było kilka, bo była to wspaniała wycieczka
Hity Lubelszczyzny + Sandomierz z
Biurem Podróży Oskar. Oczywiście, najbardziej chciałam znaleźć się w Zamościu! Ktoś
powie: z biurem podróży – to nie
zwiedzanie, ale ja - jako osoba niemłoda i z ograniczonym, emeryckim
portfelem, łapię każdą niedrogą okazję, byle ruszyć się z domu i spełniać swoje
marzenia. Tak więc, kiedy w ofercie biura znalazłam taka opcję, postanowiłam
zwiedzić kawałek wschodniej części naszego kraju. O Kazimierzu Dolnym już na
blogu było, bowiem byłam tam w ubiegłym roku, w kolejce czeka Nałęczów, Lublin
oraz Sandomierz. A dziś na blogu perła renesansu Jana Zamoyskiego – Zamość.
Swoją drogą Jan Zamoyski to bardzo ciekawa postać. To jeden z najlepiej
wykształconych i najbardziej wpływowych Polaków drugiej połowy XVI wieku. Był
najpierw sekretarzem królewskim, podkanclerzem, potem kanclerzem i hetmanem
wielkim koronnym. Doradzał królowi Zygmuntowi II Augustowi, potem Stefanowi
Batoremu. Miał ogromny wpływ na dworze królewskim, do tego stopnia, że zaczęto
się go nawet obawiać. Kiedy wycofał się z polityki, postanowił zadbać o swoje
dziedzictwo i z bogactw, które zgromadził kazał wybudować prywatne miasto
szlacheckie, otoczone ogromnymi murami obronnymi nie do zdobycia. Był to Zamość,
a od jego nazwy przybrał sobie nazwisko (najczęściej bywało odwrotnie).
Miasto projektował i doglądał budowy sprowadzony
przez Zamoyskiego z Włoch – uzdolniony Bernardo
Morando, który ma tutaj swoją ulicę i jest tu pochowany. To idealne i piękne,
w stylu renesansu lubelskiego miasto, otoczone ogromnymi murami, przetrwało z
nielicznymi zmianami do dnia dzisiejszego. Przetrwało przeszło 400 lat, jak
wymarzył to sobie Jan Zamoyski, który ustanowił tu ordynację dla zachowania
całości jego dóbr i dla trwania dziedziczności rodu. I gdyby nie ostatnia wojna
i komunizm to utworzone przez niego „królestwo” trwałoby pewnie do dzisiaj. Był
pierwszym ordynatem, a po nim władało jego dobrami jeszcze 15 potomków, aż do
1944 roku. Niezwykła i niespotykana siła rodu Zamoyskich!
MAPA STAREGO MIASTA, PO LEWEJ PAŁAC (10). |
A miasto mieli piękne! Już od parkingu
znajdującego się przy murach Twierdzy
widać jego dawną potęgę. Dawną, bo część murów została w XIX wieku wyburzona na
korzyść rozbudowy miasta, ale i tak to, co pozostało daje nam obraz wielkości i
budzi respekt. Mur, który otaczał miasto miał siedem bastionów. Dziś pozostał tylko
siódmy z nadszańcem i tarasem widokowym, z którego można sobie postrzelać,
odpłatnie, z armaty dla wiwatu lub być zakutym w dyby - to bezpłatnie.
BASTION VII Z NADSZAŃCEM. |
SYLWETKI ŻOŁNIERZY NA MURACH. |
Do miasta prowadziły trzy bramy
istniejące do dzisiaj, choć niektóre są przebudowane. A wewnątrz twierdzy
znajduje się Stare Miasto z ponad dwustoma
zabytkami (bagatelka), które w 1992 roku zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa
UNESCO.
STARA BRAMA LWOWSKA. |
PRZEBUDOWANA BRAMA SZCZEBRZESKA. |
STARA BRAMA LUBELSKA. |
Wchodzimy za mury Starą, XVI-wieczną Bramą Lwowską i od razu widać ogromny obiekt w
odbudowie – to Kościół Franciszkanów,
któremu przywracany jest dawny, XVII-wieczny blask. Dookoła też widać uliczki
ze starymi, ciekawymi kamieniczkami.
Przy ulicy Kościuszki podziwiamy piękną
kamienicę – Centralkę, w której jako
pierwszej w mieście w 1911 roku założono centralne ogrzewanie. W latach 20-tych
mieszkał tu Bolesław Leśmian. Gdy odejdziemy kawałek w lewo ujrzymy nieduży kościół św. Mikołaja, w którym na
sklepieniach zachowały się piękne sztukaterie charakterystyczne dla renesansu
lubelskiego. Takich elementów zdobienia sklepień jest w mieście całe mnóstwo!
Dalej Rynkiem Wodnym, przy którym mieszkali bogaci mieszkańcy miasta, a
na którym powstało współcześnie wiele nowoczesnych dekoracji np. tryskająca z
chodnika fontanna z iluminacją, przechodzimy ulicą Moranda na najładniejszy rynek,
jaki widziałam!
Obok przepiękne, przyciągające wzrok
wspaniałymi kolorami Kamienice Ormiańskie
z cudnymi zdobieniami na fasadach i pięknymi attykami. Kolory są oryginalne,
zgodnie z zapisami historycznymi.
Tych jest pięć, ale gdy obrócimy głowę
dookoła Wielkiego Rynku widać też
inne wspaniałe kamienice, wszystkie z podcieniami, można więc przyjemnie tu
spacerować w deszczowy lub gorący dzień, taki jak podczas naszej wizyty. Są tu
sklepy z pamiątkami, klimatyczne kafejki i restauracje, latem rozstawione
również na rynku. W każdym zaułku dostrzegamy renesansowe ślady i zdobienia. Czuję
się, jak odkrywca!
Rynek ma idealne wymiary 100 na 100
metrów i najlepiej go podziwiać ze schodów Ratusza. A wychodząc bocznymi
ulicami dochodzimy szybko do wszystkich najważniejszych zabytków, dlatego tak
przyjemnie zwiedza się to miasto.
Wychodząc ulicą Grodzką na wprost widzimy
pomnik założyciela – Jana Zamoyskiego
siedzącego na koniu, a za nim jego dawny Pałac,
dziś nieciekawy, ale są plany na jego zagospodarowanie, bo miejsce jest ogromne
i ma potencjał.
Po lewo cudna Katedra, która świeci przykładem renesansu lubelskiego z tą swoją
lekkością bryły, smukłością, białym tynkowaniem i wspaniałymi detalami architektonicznymi.
Są tu bogato zdobione gzymsy, charakterystyczne dla stylu sterczyny (pionowe
zdobienia) oraz ozdobna fasada. Wewnątrz świątynia jest równie piękna, z
wieloma kaplicami, bogatym wyposażeniem i ogromnym, srebrnym tabernakulum.
Wzrok ucieka do góry, tam bowiem są przepiękne kolebkowe sklepienia z malowaną
sztukaterią. Cudne! W Katedrze jest Mauzoleum
Zamoyskich, w którym pochowany jest również założyciel – Jan Zamoyski.
Po prawej stronie pałacu mamy budynek Akademii Zamoyskiej. Jan jako ogromny patriota
zbudował tu trzecią w ówczesnej Polsce, po krakowskie i lwowskiej, wyższą
uczelnię dla kształcenia światłych polskich umysłów. Dziś ten duży obiekt
mieści Liceum Ogólnokształcące imienia swego założyciela.
Kiedy wrócimy i z Wielkiego Rynku przejdziemy
ulicą Ratuszową lub Solną, dotrzemy do trzeciego Rynku – Solnego, na którym, oczywiście, handlowano solą. To również ciekawe
miejsce, z ładnymi kamienicami, siedzibą Urzędu Miejskiego, restauracyjkami i
nowoczesną małą architekturą w centrum placu. Na lewo widać drugą stronę
budynku Akademii, a z tyłu barokowy kościół
św. Katarzyny Aleksandryjskiej, z pięknym wyposażeniem z ciemnego drewna.
Po prawej od Rynku Solnego jest ulica
Pereca, przy której mieszkali Żydzi. Pozostała po nich XVII-wieczna Synagoga w podobnej do innych,
renesansowych budowli architekturze oraz kamienice. Sami zginęli w okolicznych obozach
podczas II wojny światowej.
Miasto położone na ważnych szlakach
handlowych rozwijało się prężnie. Docierali do niego kupcy z różnych stron
świata. Byli tu, oprócz Polaków i Żydów, Ormianie, Grecy, Niemcy, Węgrzy i
Szkoci, więc była tu mieszanka różnych kultur i wyznań, które funkcjonowały w
komitywie przez długi czas. Czyli, oprócz tego, że piękne, było to idealne miasto
do życia! Dobrze o tym wiedzieć zwiedzając dziś Zamość, bo nie tylko
lokalizacja i piękna zabudowa, ale atmosfera jaka w nim panowała świadczy o
jego potędze. Tylko wtedy zrozumiemy, w jak niesamowitym miejscu się
znaleźliśmy! W miejscu, które wyrosło z marzeń jednego człowieka o potędze i
mocne, bowiem trwa do dzisiaj, jako żywy świadek dziejów i renesansowej
przeszłości Polski!
Opisałam tylko fragment tego, co
zobaczyłam w Zamościu. Wszystkiego się nie da w jednym wpisie, a najlepiej je
zwiedzić samemu! Polecam!!!
I JESZCZE CIEKAWOSTKA! ULICA GRODZKA JEST ALEJĄ SŁAW Z ODCISKAMI BUTÓW LUDZI ZASŁUŻONYCH DLA MIASTA! |
Interesującym wydaje się, jak na przykład wyglądały instalacje ponad 100 lat temu. Macie zdjęcia np. centralnego ogrzewania?
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mam. Tyle jest w Zamościu do zwiedzania, że nawet o tym nie pomyślałam. Ale dzięki za zwrócenie uwagi. Zrobię to podczas następnej wizyty, bo to ciekawe!
Usuń