04 września, 2018

Miasto twardsze od spiżu – Zamość.

No i spełniło się! Zwiedziłam kolejne miasto z mojej marzeniowej listy must see (muszę zobaczyć)! Właściwie tych miast było kilka, bo była to wspaniała wycieczka Hity Lubelszczyzny + Sandomierz z Biurem Podróży Oskar. Oczywiście, najbardziej chciałam znaleźć się w Zamościu! Ktoś powie: z biurem podróży – to nie zwiedzanie, ale ja - jako osoba niemłoda i z ograniczonym, emeryckim portfelem, łapię każdą niedrogą okazję, byle ruszyć się z domu i spełniać swoje marzenia. Tak więc, kiedy w ofercie biura znalazłam taka opcję, postanowiłam zwiedzić kawałek wschodniej części naszego kraju. O Kazimierzu Dolnym już na blogu było, bowiem byłam tam w ubiegłym roku, w kolejce czeka Nałęczów, Lublin oraz Sandomierz. A dziś na blogu perła renesansu Jana Zamoyskiego – Zamość. 



Swoją drogą Jan Zamoyski to bardzo ciekawa postać. To jeden z najlepiej wykształconych i najbardziej wpływowych Polaków drugiej połowy XVI wieku. Był najpierw sekretarzem królewskim, podkanclerzem, potem kanclerzem i hetmanem wielkim koronnym. Doradzał królowi Zygmuntowi II Augustowi, potem Stefanowi Batoremu. Miał ogromny wpływ na dworze królewskim, do tego stopnia, że zaczęto się go nawet obawiać. Kiedy wycofał się z polityki, postanowił zadbać o swoje dziedzictwo i z bogactw, które zgromadził kazał wybudować prywatne miasto szlacheckie, otoczone ogromnymi murami obronnymi nie do zdobycia. Był to Zamość, a od jego nazwy przybrał sobie nazwisko (najczęściej bywało odwrotnie).



Miasto projektował i doglądał budowy sprowadzony przez Zamoyskiego z Włoch – uzdolniony Bernardo Morando, który ma tutaj swoją ulicę i jest tu pochowany. To idealne i piękne, w stylu renesansu lubelskiego miasto, otoczone ogromnymi murami, przetrwało z nielicznymi zmianami do dnia dzisiejszego. Przetrwało przeszło 400 lat, jak wymarzył to sobie Jan Zamoyski, który ustanowił tu ordynację dla zachowania całości jego dóbr i dla trwania dziedziczności rodu. I gdyby nie ostatnia wojna i komunizm to utworzone przez niego „królestwo” trwałoby pewnie do dzisiaj. Był pierwszym ordynatem, a po nim władało jego dobrami jeszcze 15 potomków, aż do 1944 roku. Niezwykła i niespotykana siła rodu Zamoyskich! 


MAPA STAREGO MIASTA, PO LEWEJ PAŁAC (10).


A miasto mieli piękne! Już od parkingu znajdującego się przy murach Twierdzy widać jego dawną potęgę. Dawną, bo część murów została w XIX wieku wyburzona na korzyść rozbudowy miasta, ale i tak to, co pozostało daje nam obraz wielkości i budzi respekt. Mur, który otaczał miasto miał siedem bastionów. Dziś pozostał tylko siódmy z nadszańcem i tarasem widokowym, z którego można sobie postrzelać, odpłatnie, z armaty dla wiwatu lub być zakutym w dyby - to bezpłatnie. 


BASTION VII Z NADSZAŃCEM.

SYLWETKI ŻOŁNIERZY NA MURACH.


Do miasta prowadziły trzy bramy istniejące do dzisiaj, choć niektóre są przebudowane. A wewnątrz twierdzy znajduje się Stare Miasto z ponad dwustoma zabytkami (bagatelka), które w 1992 roku zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. 


STARA BRAMA LWOWSKA.

PRZEBUDOWANA BRAMA SZCZEBRZESKA.

STARA BRAMA LUBELSKA.


Wchodzimy za mury Starą, XVI-wieczną Bramą Lwowską i od razu widać ogromny obiekt w odbudowie – to Kościół Franciszkanów, któremu przywracany jest dawny, XVII-wieczny blask. Dookoła też widać uliczki ze starymi, ciekawymi kamieniczkami.





Przy ulicy Kościuszki podziwiamy piękną kamienicę – Centralkę, w której jako pierwszej w mieście w 1911 roku założono centralne ogrzewanie. W latach 20-tych mieszkał tu Bolesław Leśmian. Gdy odejdziemy kawałek w lewo ujrzymy nieduży kościół św. Mikołaja, w którym na sklepieniach zachowały się piękne sztukaterie charakterystyczne dla renesansu lubelskiego. Takich elementów zdobienia sklepień jest w mieście całe mnóstwo! 








Dalej Rynkiem Wodnym, przy którym mieszkali bogaci mieszkańcy miasta, a na którym powstało współcześnie wiele nowoczesnych dekoracji np. tryskająca z chodnika fontanna z iluminacją, przechodzimy ulicą Moranda na najładniejszy rynek, jaki widziałam! 






Wyciągam głowę ponad innych zwiedzających, aby zobaczyć Ratusz, który widoczny jest z daleka. Znam go z podręczników historii i geografii, ale widzieć go na własne oczy, to dopiero przyjemność. Ozdobny, dekoracyjny, z podcieniami, z wysoką wieżą zegarową pośrodku i białymi, wachlarzowymi schodami z przodu robi naprawdę niesamowite wrażenie. Na wieży balkon, na którym w południe grany jest hejnał na trzy strony świata (bo trzy bramy?). Jestem zachwycona!



Obok przepiękne, przyciągające wzrok wspaniałymi kolorami Kamienice Ormiańskie z cudnymi zdobieniami na fasadach i pięknymi attykami. Kolory są oryginalne, zgodnie z zapisami historycznymi.





Tych jest pięć, ale gdy obrócimy głowę dookoła Wielkiego Rynku widać też inne wspaniałe kamienice, wszystkie z podcieniami, można więc przyjemnie tu spacerować w deszczowy lub gorący dzień, taki jak podczas naszej wizyty. Są tu sklepy z pamiątkami, klimatyczne kafejki i restauracje, latem rozstawione również na rynku. W każdym zaułku dostrzegamy renesansowe ślady i zdobienia. Czuję się, jak odkrywca!









Rynek ma idealne wymiary 100 na 100 metrów i najlepiej go podziwiać ze schodów Ratusza. A wychodząc bocznymi ulicami dochodzimy szybko do wszystkich najważniejszych zabytków, dlatego tak przyjemnie zwiedza się to miasto. 



Wychodząc ulicą Grodzką na wprost widzimy pomnik założyciela – Jana Zamoyskiego siedzącego na koniu, a za nim jego dawny Pałac, dziś nieciekawy, ale są plany na jego zagospodarowanie, bo miejsce jest ogromne i ma potencjał.



Po lewo cudna Katedra, która świeci przykładem renesansu lubelskiego z tą swoją lekkością bryły, smukłością, białym tynkowaniem i wspaniałymi detalami architektonicznymi. Są tu bogato zdobione gzymsy, charakterystyczne dla stylu sterczyny (pionowe zdobienia) oraz ozdobna fasada. Wewnątrz świątynia jest równie piękna, z wieloma kaplicami, bogatym wyposażeniem i ogromnym, srebrnym tabernakulum. Wzrok ucieka do góry, tam bowiem są przepiękne kolebkowe sklepienia z malowaną sztukaterią. Cudne! W Katedrze jest Mauzoleum Zamoyskich, w którym pochowany jest również założyciel – Jan Zamoyski. 









Po prawej stronie pałacu mamy budynek Akademii Zamoyskiej. Jan jako ogromny patriota zbudował tu trzecią w ówczesnej Polsce, po krakowskie i lwowskiej, wyższą uczelnię dla kształcenia światłych polskich umysłów. Dziś ten duży obiekt mieści Liceum Ogólnokształcące imienia swego założyciela. 





Kiedy wrócimy i z Wielkiego Rynku przejdziemy ulicą Ratuszową lub Solną, dotrzemy do trzeciego Rynku – Solnego, na którym, oczywiście, handlowano solą. To również ciekawe miejsce, z ładnymi kamienicami, siedzibą Urzędu Miejskiego, restauracyjkami i nowoczesną małą architekturą w centrum placu. Na lewo widać drugą stronę budynku Akademii, a z tyłu barokowy kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej, z pięknym wyposażeniem z ciemnego drewna.









Po prawej od Rynku Solnego jest ulica Pereca, przy której mieszkali Żydzi. Pozostała po nich XVII-wieczna Synagoga w podobnej do innych, renesansowych budowli architekturze oraz kamienice. Sami zginęli w okolicznych obozach podczas II wojny światowej. 



Miasto położone na ważnych szlakach handlowych rozwijało się prężnie. Docierali do niego kupcy z różnych stron świata. Byli tu, oprócz Polaków i Żydów, Ormianie, Grecy, Niemcy, Węgrzy i Szkoci, więc była tu mieszanka różnych kultur i wyznań, które funkcjonowały w komitywie przez długi czas. Czyli, oprócz tego, że piękne, było to idealne miasto do życia! Dobrze o tym wiedzieć zwiedzając dziś Zamość, bo nie tylko lokalizacja i piękna zabudowa, ale atmosfera jaka w nim panowała świadczy o jego potędze. Tylko wtedy zrozumiemy, w jak niesamowitym miejscu się znaleźliśmy! W miejscu, które wyrosło z marzeń jednego człowieka o potędze i mocne, bowiem trwa do dzisiaj, jako żywy świadek dziejów i renesansowej przeszłości Polski! 


NA OBRZEŻACH STAREGO MIASTA JEST PIĘKNY PARK MIEJSKI.


Opisałam tylko fragment tego, co zobaczyłam w Zamościu. Wszystkiego się nie da w jednym wpisie, a najlepiej je zwiedzić samemu! Polecam!!!


I JESZCZE CIEKAWOSTKA!
ULICA GRODZKA JEST ALEJĄ SŁAW Z ODCISKAMI BUTÓW
LUDZI ZASŁUŻONYCH DLA MIASTA!


2 komentarze:

  1. Interesującym wydaje się, jak na przykład wyglądały instalacje ponad 100 lat temu. Macie zdjęcia np. centralnego ogrzewania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie mam. Tyle jest w Zamościu do zwiedzania, że nawet o tym nie pomyślałam. Ale dzięki za zwrócenie uwagi. Zrobię to podczas następnej wizyty, bo to ciekawe!

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)