23 grudnia, 2018

Christkindlmarkt, czyli jarmark świąteczny w Salzburgu.


Popularność jarmarków bożonarodzeniowych jest coraz większa. Reklamowane są wszędzie i odwiedzane bardzo tłumnie. Mamy przecież teraz łatwość przemieszczania się i podróżowania, bowiem środków transportu dostatek, a i granice otwarte. A jarmarki mają wielowiekowe tradycje, najstarsze to te w Austrii (XIII wiek) i w Niemczech (XIV wiek). Także te polskie (Wrocław), to cztery wieki tradycji. 

Postanowiłam w tym roku też skorzystać z oferty i zobaczyć, czym zachwycają się organizatorzy i zwiedzający na takim jarmarku, i czy jest się czym zachwycać! Wybrałam weekendowy wyjazd do Austrii, do Salzburga, oczywiście, z Biurem Podróży Oskar. Czemu tam? Bo Salzburg to miasto jednego z moich ulubionych kompozytorów – Mozarta, a w pobliskim Oberndorf powstała najbardziej znana na świecie kolęda Cicha noc. Poza tym to miejsce jednego z najstarszych jarmarków bożonarodzeniowych na świecie. A czemu z Oskarem? Bo zabierają mnie prawie spod domu, dowiozą wygodnym autobusem, no i całkiem niedrogo! Mniej komfortowe jest tylko to, że podróżuję w nocy, zwiedzam w dzień, a drugą nocą - droga powrotna, czyli dwa noclegi na pokładzie autokaru. Jednak z podusią i kocykiem daję radę i wierzcie mi, idzie przeżyć! W niedzielne południe jestem z powrotem w domu! 


WIDOK NA STARE MIASTO I ZAMEK-FORTECĘ.

Podróż przebiegła sprawnie, choć w zimowych warunkach i około godziny 10 byliśmy na miejscu. Najpierw zwiedzanie miasta z przewodnikiem, około 2,5 godziny, a potem do wieczora samodzielnie penetrowanie jego najciekawszych miejsc, z jarmarkiem bożonarodzeniowym na czele. O związkach Mozarta z tym miastem napiszę osobno, teraz chcę skupić się na tym, co najciekawsze w tym czasie – Christkindlmarkt, czyli jarmarku świątecznym, jak tłumaczy słownik.






Salzburg to 170-tysięczne miasto, położone w Alpach Salzburskich, które przecina rzeka Salzach. Jego historia jest odległa i sięga VII wieku, a nawet dalej. Ma przepiękne Stare Miasto, które z racji swej niebywałej urody i zabytków zostało wpisane na listę UNESCO. Dobrze się je zwiedza, bowiem wszystkie zabytki są w zasięgu ręki, po jednej lub drugiej stronie rzeki. Wszystko w odległości spaceru. Nieduże place Starego Miasta są obok siebie i tam właśnie umiejscowione są salzburskie jarmarki. Przemierzyliśmy je kilkakrotnie, o różnych porach dnia, aby porównać i nacieszyć się ich atmosferą. A ta była wspaniała! 













Residnztplatz (Plac Rezydencji), Domplatz (Plac Katedralny), czy Mozartplatz (Plac Mozarta), Alter Markt (Stary Rynek) – to główne place miasta, wkomponowane w zabytkową zabudowę światowego dziedzictwa. Wspaniale udekorowane i oświetlone z okazji świąt (zrealizowano tu projekt Gwiaździste Niebo) łącznie z przylegającymi uliczkami, zrobiły na mnie ogromne wrażenie!


KATEDRA SALZBURSKA.










Ładne, tradycyjne stragany oferowały ręcznie wykonane fantastyczne ozdoby choinkowe. Pachniały dekoracyjne świece oraz pomysłowe świerkowe wieńce i stroiki. Można było tu kupić wiele ciekawych rzeczy na świąteczne prezenty. Wszystko było pięknie zaprezentowane i wyeksponowane, nawet, gdy były to tylko drewniane deseczki kuchenne. Na obrzeżach jarmarku, w ładnych witrynach, wystawiono pięknie wykonane bożonarodzeniowe szopki. Feeria zapachów, kolorów i wzorów!



















Wszędzie mnóstwo przysmaków lokalnej kuchni, szczególnie tych słodkich i kalorycznych, np. ciekawie powykręcane schneeball (śnieżne kule). Nie sposób wszystkiego spróbować, zwłaszcza, że ceny raczej europejskie! No i mnóstwo, mnóstwo ludzi! Im późniejsza pora, tym tłumy coraz większe, choć coraz większy był też mróz szczypiący w nos. Nikomu to jednak nie przeszkadzało! Większość rozgrzewała się gorącymi napojami, dorośli popularnym i wszechobecnym grzanym winem lub ponczem. Stali grupkami na ulicy (nie ma tu miejsc do siedzenia), z kubkami parującego napoju w rękach i rozmawiali, śmiali się i dobrze bawili. I choć ten tłum przeszkadzał w przemieszczaniu się, to ta swobodna, radosna atmosfera bardzo mi się podobała. Dobrze się tu czułam! 








Problemem za to było znalezienie miejsca w jakimkolwiek lokalu. Wszędzie zapełnione! Chcieliśmy posmakować kawy w najstarszej salzburgskiej kawiarni Tomaselli (z 1703 roku), w której bywał sam Wolfgang Amadeusz Mozart, ale po dłuższym oczekiwaniu zrezygnowaliśmy. Posłuchaliśmy za to austriackich kolęd śpiewanych na placu przed Katedrą. Zaś wewnątrz świątyni uraczyli nas swoimi występami Słoweńcy. Przybyła ze Słowenii duża grupa chórów i zespołów dała rewelacyjny koncert w tym pięknym, ogromnym kościele, który ma wspaniałą akustykę. Było coraz bardziej świątecznie! Magia świąt działała…




To była wielka przyjemność znaleźć się w Salzburgu w tym czasie. Piękne miejsce! Zobaczyłam wspaniałe miasto oraz doświadczyłam, jak wygląda jeden z najstarszych europejskich jarmarków bożonarodzeniowych. I wiecie co? Bardzo mi się podobało!!! I wszechobecne dekoracje świąteczne ulic, kamienic, sklepów, kawiarń i restauracji, i jarmarki umiejscowione w różnych miejscach miasta, nawet tych niewielkich, i zapachy regionalnych potraw, i sprzedawane dekoracje, i koncerty, ale przede wszystkim radosna atmosfera ludzi, którzy chcieli być razem, całymi rodzinami, pomimo ogromnego tłumu i sporego mrozu.

I o to chodzi najbardziej w Święta Bożego Narodzenia!



DOM - MUZEUM, W KTÓRYM URODZIŁ SIĘ MOZART. 

Polecam inne wpisy o Salzburgu:


2 komentarze:

  1. Marzy mi się jarmark Adwentowy właśnie w Salzburgu albo w Dreźnie. Oby znowu nie było pandemii bo wtedy z marzeń będą nici.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)