Słyszeliście
kiedyś o Nowym Tomyślu? Pewnie mało kto, bo to miasteczko nieduże, choć ciekawie
położone przy autostradzie A2. Ma dwadzieścia pięć tysięcy mieszkańców i leży w
zachodniej części województwa wielkopolskiego, skąd bliżej do Berlina niż do
własnej stolicy. Jest też stosunkowo młodym miastem, gdyż przywilej jego
lokowania potwierdził Stanisław August Poniatowski w 1786 roku, dlatego nie ma
w nim wielu zabytków. Ale ma za to inne, powiem nawet niespotykane, atrakcje i
o nich będzie poniżej.
|
|
|
|
|
|
A
powstało dzięki osadnictwu olęderskiemu (olenderskiemu) i prowadzeniu przez nich
nowoczesnego rolnictwa na tych ziemiach. Już wtedy uprawiano tu chmiel i
wiklinę, które przynosiły duże zyski, a jarmarki, które tu organizowano
cieszyły się dużą popularnością w kraju i za granicą. Przebywający w Ameryce
Północnej mistrz koszykarski – Ernest Hoedt przywiózł w 1885 roku do Nowego
Tomyśla nowe gatunki łatwej do formowania wikliny. I tu ciekawa historia: wywiózł
ją podstępem, bo nie wolno było tego robić. Uplótł więc z tej wikliny koszyk,
bo to było można przewieźć, przechowywał w czasie podróży w wilgotnych
warunkach i dowiózł do kraju. Ten gatunek rośnie tu z powodzeniem do dziś. Może
dlatego, że kradziony!?
|
RÓŻNE GATUNKI I KOLORY WIKLINY. |
Więc dziś
Nowy Tomyśl tradycje te kultywuje i nazywa się go miastem chmielu i wikliny,
albo raczej wikliniarzy. Tematyczne jarmarki, pikniki i festyny odbywają się tu
do dziś, nawet festiwal światowy (w tym roku będą uczestnicy z 75 krajów, a
patronatem objął go prezydent Polski). Efekty pracy wikliniarzy i plecionkarzy
widać w mieście na każdym kroku. Postawiono bowiem na bardzo ciekawe formy,
małe, duże i bardzo wielkie, zdobiące ulice miasta, place i skwery.
|
MUSZLA KONCERTOWA. |
|
OPLECIONY TARAS RESTAURACJI W MIEJSCOWYM DOMU KULTURY. |
|
WIKLINOWE IGLOO, CZYLI WIGLOO. |
Miejscowi
artyści skupieni w Stowarzyszeniu Plecionkarzy i Wikliniarzy Polskich (przeszło
50 osób) zostali wpisani nawet do księgi Guinnessa, bowiem upletli tu
największy koszyk świata!!! Nad pierwszym, w 2000 roku, praca trwała
nieprzerwanie 55 godzin i zużyto 8 ton wikliny. Sześć lat później go
powiększono i obecnie jego wymiary to prawie: 20 na 10 metrów i 9 metrów
wysokości. Imponujący kosz! I bardzo ładny! I bardzo ciekawy pomysł!
W mieście
działa też Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa, które jest chyba jedynym takim
w Polsce. Mieści się ono na obrzeżach dużego, ciekawego parku, w którym jest
również zoo. Widać na zdjęciach, jakie cuda można tworzyć z tego materiału!
Jest nawet opleciony trabant, są też naturalnych rozmiarów wiklinowe zwierzęta.
Wielki podziw dla artystów wikliniarzy!
|
CHMIEL WIDZIAŁAM TYLKO TUTAJ! |
|
MAJSTERSZTYK!!! |
Muzeum to
dwa budynki, w jednym jest stała ekspozycja dotycząca wikliny i narzędzi do
dawnej jej obróbki. Drugi, ogromny, to wielkopolska stodoła z okresu
olęderskiego, w którym na parterze i strychu znajdują się wiklinowe cudeńka. Najwięcej
jest koszyków i koszyczków, niektóre to tak piękne i misterne dzieła, że nie
powstydziła by się nosić ich żadna dama. Jest jeszcze wielka wiata
wystawiennicza, pod którą podziwialiśmy wspomniane wyplecione zwierzęta.
|
MÓWIĘ WAM, NAWET WYGODNIE! |
|
CIEKAWOSTKA! KOMODA WYPLECIONA Z WIKLINY PAPIEROWEJ!!! |
Wyplatanie
wikliny to dzisiaj rzadki fach, bardziej hobbystyczny niż dochodowy. I raczej
dla podtrzymania tradycji, choć koszyków, pojemników czy mebli z wikliny używamy
jeszcze na co dzień. A szkoda, bo to naturalny i bardzo ekologiczny materiał. Nie
ma też problemu z jego utylizacją.
|
PRAWDA ŻE PIĘKNA KOŁYSKA? |
Ciekawy
ten Nowy Tomyśl! Jest jeszcze gdzieś takie wiklinowe miejsce? Jeśli tak, dajcie znać i do usłyszenia w następnych wpisach! Pozdrawiam:)
Ciekawe miejsce. Nie słyszałam o muzeum wikliniarstwa. Ładne rzeczy z wikliny udało Ci się wytropić.Na jarmarkach widziałam wiele wiklinowych wyrobów, ale raczej były to użytkowe przedmioty. Tu zobaczyłam duże rzeczy wyplecione z wikliny. Ciekawe. Pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńTeż byłam zachwycona i zdziwiona tym, co można z wikliny zrobić! Dziś jego obróbka jest łatwiejsza, więc można tak wydziwiać. Cieszę się, że mogłam to miejsce zobaczyć. Również zasyłam serdeczności na cały, nowy tydzień:)
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńNie byłam, ale obejrzałam z przyjemnością te wiklinowe cuda:)
Samocho0d- super!
Serdeczności przesyłam na udany tydzień:)
Samochód opleciony wikliną, to największa atrakcja w muzeum. Jest na co popatrzeć i podziwiać ludzką pomysłowość. Zasyłam uściski na cały tydzień:)
UsuńBardzo lubię wiklinę....ale faja wycieczka.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidziałam to na Twoim profilowym zdjęciu, jest tam sporo wiklinowych kompozycji. A wycieczka była naprawdę fajna! Dokładam twój adres do mojej listy czytelniczej, bo ciekawy ten Twój blog. Pozdrawiam:)
UsuńDziękuję i nawazajem:) Do miłego więc:)
UsuńZaiste Nowy Tomyśl ciekawy jest i wart zobaczenia. Już go sobie zapisuję i postaram się na przełomie lipca i sierpnia tam dotrzeć i pójść Twoim śladem. Gdybyś miała jeszcze jakieś ciekawostki mniej znane, znajdujące się wokoło Poznania daj znać. W Poznaniu byłam wiele razy, ale już jakiś czas temu i niektóre miejscowości w pobliżu zwiedzałam. W te wakacje mam zamiar nieco odświeżyć swoje wspomnienia.
OdpowiedzUsuńA przy okazji poczytałam sobie trochę o Olędrach i myślę Urszulo, że powinno się pisać "olęderski". Na tych osadników natknęłam się już czytając o Prusach Królewskich.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jeśli chodzi o pisownię, to w Internecie pojawiają się obie, choć w Nowym Tomyślu piszą rzeczywiście przez ę. W okolicy zwiedziłam jeszcze Wąsowo. Jest tam reaktywowany, największy kiedyś w Europie, folwark z miejscami noclegowymi. Za jego murami jest przepiękny pałac w Wąsowie (a właściwie dwa i kaplica). Tam też jest hotel. Sprawdź w Internecie, może Cię zainteresują. Pozdrawiam i dziękuję:)
UsuńTa pisownia przez "en" zapewne pochodzi od pisowni oryginalnej, w której "ę" nie występuje... ale to dłuższe rozważania...
UsuńWąsowo już sobie zapisałam i sprawdziłam w Internecie. Mieszkać będę w Suchym Lesie...
Buziaki :)
Jeśli chciałabyś przy okazji zwiedzić moją miejscowość, to serdecznie zapraszam na obiadek lub kawę... lub na jedno i drugie:):):) Zasyłam pozdrowienia i czekam na odpowiedź:)
UsuńCiekawe miejsce. Z przyjemnością z Tobą pozwiedzałam. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na blogu, cieszę się, że mogłam Ci pokazać takie ciekawe miejsce. Również zasyłam pozdrowienia:)
UsuńUrszulo, ależ ciekawe miejsce. :) Podziwiam te wyroby z wikliny. Trabant - caceńko!
OdpowiedzUsuńDzięki Wam, wiem, że gdybym kiedyś zawitała w te strony, koniecznie trzeba je zobaczyć.:)
A ten koszyk - to naprawdę mistrzostwo świata!:)
Dziękuję za bardzo interesującą wycieczkę.
Pozdrawiam Cię serdecznie i Twojego męża.
Cieszę się, że mogłam je zobaczyć i pokazać innym. To takie nietypowe miejsce, ale interesujące. Dziękuję za pozdrowienia, również w imieniu męża, który dopiero co pojechał na "nockę" do pracy. Również całusy dla Was:)
UsuńNiesamowite sa te wiklinowe plecionki, czego to ludzie nie wymyślą :) fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńTeż się zachwycałam tymi niesamowitymi pomysłami. Ale Twoje pomysły też niesamowite. Pozdrawiam:)
Usuń