Skończyły się wpisy z południowoeuropejskim słoneczkiem i
błękitnym morzem w tle. Kolejne będą z naszego polskiego podwórka, słoneczka w nich trochę będzie, morza już nie. Trudno! Nie wszystko może leżeć
nad morzem!
Jarocin na pewno nad morzem nie leży, tylko w Wielkopolsce
na trasie Poznań-Kalisz. Najbardziej znany jest z organizowanych tu od
pięćdziesięciu lat festiwali rockowych. Nazywany jest zresztą stolicą polskiego
rocka. Odnajdziemy tu wiele akcentów z nim związanych, ale innych atrakcji w
Jarocinie też nie brakuje. Byłam tu na krótko w ubiegłym roku, jednak to co
zobaczyłam spowodowało, że postanowiłam wrócić. Czekałam tylko na zakończenie
trwających w centrum ogromnych remontów. I tak minęło półtora roku. W
listopadzie zrealizowałam swoje marzenie. Co prawda remont nawierzchni na rynku
jeszcze trwa i to utrudnia zwiedzanie, ale inne miejsca są dostępne. To
zaczynamy!
PAŁAC RADOLIŃSKICH. |
Samochód zostawiamy na parkingu, przy niedługiej ulicy
Zamkowej. Latem na pewno jest tu tłoczno, ale w listopadową sobotę było
spokojnie. Skoro ulica Zamkowa, to jest i zamek. Ten jest dość nowy, odbudowany
po zniszczeniach, ale Jarocin jest miastem z długą historią, sięgającą XIII
wieku, więc pewnie inne pałace tu istniały. Miasto leżało na ważnych szlakach
komunikacyjnych, handlowych i przez wieki było własnością różnych wielkopolskich
rodów szlacheckich, którzy o nie dbali. Choć nie omijały je też klęski. Obecny pałac
rodu Radolińskich herbu Leszczyc (w czasach pruskich przemianowani na von
Radolin) został zbudowany w połowie XIX wieku, jako niezwykle piękna rezydencja
w stylu angielskiego gotyku. Widać to na obrazie w ocalałej z pożaru w 1917
roku części pałacu, który strawił większość zabudowy oraz bogate zbiory i
pamiątki rodzinne gromadzone przez wieki.
Dziś mieści się w nim muzeum, szkoła muzyczna i biblioteka. Po Radolińskich niewiele zostało, ale to co zobaczyliśmy mówi wiele o ich zamożności i dobrym smaku, choćby srebrne guziki z herbem z kamerdynerskiej liberii czy gotyckie intarsje zakupione w Salzburgu, a także przepiękne witraże, meble, drzwi oraz klatka schodowa.
WYSTAWA CZASOWA DLA DZIECI WYPOŻYCZONA Z CENTRUM NAUKI KOPERNIK. |
HISTORIA JAROCINA. |
GUZIKI Z HERBEM DO LIBERII. |
GOTYCKIE INTARSJE. |
URATOWANE WITRAŻE. |
ORYGINALNE DRZWI. |
PIĘKNA KLATKA SCHODOWA. |
Niezmiernie ciekawa jest historia rodu Radolińskich vel
Radolin, którzy dla Polaków stali się Niemcami, a dla Niemców byli Polakami.
Dla zainteresowanych do doczytania ich dzieje. Pałac, jak widzicie, prezentuje
się całkiem przyjemnie. Zwłaszcza, że otoczony jest dużym, zadbanym parkiem.
W parku znajdziemy wiekowe okazy drzew, stawy z fontannami, aleje
spacerowe, gotyckie ruiny kościoła św. Ducha, nowy amfiteatr z rockowymi
wspomnieniami i budynek zwany Skarbczykiem. Ten ostatni niegdyś był
siedzibą właścicieli miasta, później rodowym skarbcem Radolińskich. Dziś jest
tu galeria i miejsce spotkań różnych organizacji.
SKARBCZYK |
SKARBCZYK W JESIENNEJ ODSŁONIE. |
Obok pochowano, według życzenia, jednego z właścicieli – Alfreda von Radolina. Z tego miejsca jest ładny widok na najstarszą część miasta. Zauważyliście pewnie, że już tutaj pojawiły się wspomnienia jarocińskich festiwali rockowych. Znacznie więcej ich jednak po drugiej stronie ulicy.
Stoi tu zabytkowy, wyremontowany spichlerz, a w nim muzeum - Spichlerz Polskiego Rocka i to w tej niezwykłej
scenerii wyeksponowano bogatą dokumentację fotograficzną kultowego festiwalu,
wycinki prasowe, nagrania muzyczne i filmowe z kolejnych festiwali, a także
pamiątki po festiwalowych, czasem kontrowersyjnych, wykonawcach. Są tu także
oryginalne plakaty, wejściówki, ubrania, pamiątkowe koszulki oraz, oczywiście,
glany. Wystawa ma nowoczesną, multimedialną oprawę, można posłuchać - słuchałam
i pośpiewać – śpiewałam ulubione kawałki. Ich dźwięki zresztą towarzyszą nam od
początku zwiedzania. Muzyka, jak wiadomo uszczęśliwia, więc pobyt w tym muzeum jest
niezwykle przyjemny. Fani rocka mogą zapoznać się z jego historią, a także
spotkać się i powspominać, bowiem na parterze znajduje się klubokawiarnia.
Wychodzimy z muzeum i od razu rzuca nam się w oczy duży mural o tej samej tematyce. To mural punka, jeden z wielu jarocińskich murali nawiązujących do historii polskiego rocka. Są one elementem projektu promocji Spichlerza Z kontrkultury w popkulturę. W najstarszej części miasta, które zwiedzaliśmy spotkałam jeszcze kilka.
Stąd już dosłownie trzy kroki do rynku. Ale po drodze jeszcze wizyta w kościele parafialnym św. Marcina. To najstarszy jarociński zabytek z XIII wieku zbudowany przez założycieli miasta – Jarocińskich, choć przebudowany i powiększony przez Radolińskich, stąd gotyku na pierwszy rzut oka niewiele. Okolony jest krużgankiem, a wnętrze posiada ogromy i przepiękny barokowy ołtarz. Jest tu też kaplica rodowa Radolińskich.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się kino Echo, a w niej kawiarnia Filmowa, którą polecam na obiad, kawę i deser. Jest nastrojowo, pysznie i niedrogo!
A teraz jarociński rynek. Wspominałam już, że remonty nawierzchni jeszcze trwają i to nam utrudniło zwiedzanie, ale zza stert płytek można zauważyć ładny ratusz. Zbudowano go w XVIII wielu w miejscu poprzedniego, który uległ spaleniu. Interesujące są jego podcienia okalające cały budynek. Dookoła ładne kamienice i zadbane uliczki. Widać, że część jest po zakończonych właśnie remontach.
RYNEK PO REMONCIE (2024). |
Wracamy do auta. Po drodze jeszcze jeden symbol jarocińskich
festiwali – popularny pomnik Glana. Na zdjęciach mamy go w letniej i
jesiennej odsłonie.
Możemy wracać. To był szarobury listopadowy dzień, ale jakże wesoły i doskonale spędzony, urozmaicony jarocińskimi atrakcjami, których w tym mieście nie spodziewałam się zastać.
Super fotorelacja, jak zawsze wszystko tak dokladnie opisane, super! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Wielkie dzięki, Kasia.
UsuńPozdrowionka:)))
Nie myślałam, że w Jarocinie jest tyle do zwiedzania. Może poczekam aż skończą remont i się wybiorę.
OdpowiedzUsuńA ja przejeżdżałam przez miasto wiele razy i też jakoś nie wpadło mi, aby się zatrzymać. Dobrze, że ten pierwszy raz jednak nastąpił:)))
UsuńZ zespołu pałacowo-parkowego najbardziej zainteresowały mnie ruiny kościoła Św. Ducha i Skarbczyk :)
OdpowiedzUsuńRock nigdy nie był moim ulubionym gatunkiem muzycznym - nie znoszę wręcz brzmienia gitary elektrycznej... ot taka moja przypadłość.
Wycieczka ciekawa - podziwiam ludzi, którzy gromadzą eksponaty związane z historią jakiegoś miejsca. Kilku takich pasjonatów znam osobiście :)
Buziaki :)
Ruiny kościoła są zabezpieczone i odbywają się w nim wystawy i kameralne koncerty. Atmosfera wtedy musi tam być wspaniała. Ot, taka odskocznia od rockowych miejsc Jarocina.
UsuńCałusy, pozdrawiam serdecznie:)))
Zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie Jarocinem. Żona obejrzała i powiedziała, że koronki chyba nawet ładniejsze niż te koniakowskie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTen haft jest charakterystyczny dla południowej Wielkopolski, o czym dopiero się dowiedziałam. Ale na pewno trudniejszy niż koniakowski, bo tu wycina się pozostałości. Coś jak haft richelieu, tylko drobniejsze wzory. Mnie zafascynował!
UsuńHermosa ciudad, me enamorado. Te mando un beso. Enamorada de las letras
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że to takie wspaniałe miasto z pięknymi zabytkami. Od zawsze kojarzy mi się przede wszystkim z legendarnym już festiwalem rockowym. Oczarowały mnie snutki golińskie, przypominają haft richelieu. Jednak są delikatniejsze.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Też byłam zaskoczono ilością atrakcji, jakie to miasto oferuje. A snutki też mnie oczarowały. Fajnie jest podróżować i ciągle uczyć się czegoś ciekawego. Całusy:)))
UsuńNo niestety, nie wszystko może leżeć nad morzem ale byłoby lepiej, gdyby jednak leżało 🙂. Do Jarocina chciałam pojechać kiedy byłam na takie imprezy za młoda. Kiedy już osiągnęłam wiek ku temu odpowiedni to mi się odechciało i zdecydowanie wolałam rockowe koncerty pojedynczych wykonawców. A teraz to już jestem taka stara, że pojechałabym do Jarocina jedynie turystycznie bo to musi być fajne i ciekawe miasto 🙂.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Ulcia, żyj radośnie.
I najlepiej oglądać rockowe wspomnienia w jarocińskim muzeum. Ale szaleństwo w czasie festiwali bywało niesamowite. Dziś dalej się one tu odbywają, ale nie są już takie kultowe.
UsuńPięknego weekendu Monia:)))
No proszę.... I znowu mnie mile zaskoczyłaś ...bo pięknie wyglądasz na tej kanapce:-))) i nie tylko na kanapce!!!
OdpowiedzUsuńA Jarocin że swoim pałacem i innymi ciekawymi budynkami wygląda bardzo ciekawie.
Serdeczności Urszulko.
To zaskakujące miasto. Przynajmniej dla mnie.
UsuńDzięki za komplementy. Jakoś się trzymam, póki zdrowie.
Całusy:)))
Ta klatka schodowa jest super :) Świetne zdjęcia :) Dobrego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się bardzo podoba. Pozdrawiam:)))
UsuńKaroci z am że słyszenia, oczywiście z pankowych koncertów, które tam były jak bylam jeszcze mocno młoda :) nie były to moje klimaty, takze nie ciągnęło mnie tam. Dzis bym pozwoedzala. Ula dzięki za wspólny spacer :)
OdpowiedzUsuńTeż nie byłam kiedyś, ale teraz dorosłam i z chęcią zwiedziłam.
UsuńPozdrawiam serdecznie 😘
Nawet w tak niepozornych miejscowościach można znaleźć coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńSama wiesz najlepiej, że kto szuka, ten znajdzie. Nawet tam, gdzie inni nie znajdą:)))
UsuńDo Wielkopolski kiedyś wrócę napewno, jak pewnie się domyślasz z powodu Wielkopolskiego Szlaku Wiatracznego. Natomiast Jarocin w Twojej relacji wygląda dobrze i być może również i o niego zahaczę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiatraków w okolicy nie widziałam, ale jest świetnie odnowiony całkiem niedaleko ode mnie, w Budzisławiu Kościelnym, o którym już pisałam. Pozdrawiam ❤
Usuń