Do zamku Książ,
znajdującym się na obrzeżach Wałbrzychu wybraliśmy się w pierwszą marcową
sobotę. Było zimno, ale naszej miejscowej grupie wyjazdowej nie straszne jest
podróżowanie o żadnej porze roku. Zebrał się cały autokar wycieczkowiczów spragnionych
penetrowania pięknych zakątków naszego kraju, więc ruszyliśmy w drogę. Zwłaszcza,
że miejsce, do którego zmierzaliśmy jest niezwykłe. I historię też ma
niezwykłą.
ZDJĘCIE ZE STRONY ZAMKU |
LOKALIZACJA.
Zatrzymaliśmy
się na jednym z parkingów należących do dużego kompleksu, trzeciego pod
względem wielkości po Malborku i Wawelu, zamku w Polsce - zamku Książ. I
zobaczyłam ze zdziwieniem, że mimo zimna jest już na nim wiele samochodów. Czyli
więcej jest takich podróżników, którym zimno nie przeszkadza w zwiedzaniu! Podczas
kilometrowego spaceru parkowymi alejkami, zza gałęzi wiekowych drzew, powoli wyłaniał
się zamek. Po drodze mijamy ogromne krzewy rododendronów. Z nich słynie
miejscowy park. Znacznie ładniej tu w maju, w porze ich kwitnienia, ale teraz jest
ten plus, że widać migającą między drzewami niezwykłą sylwetkę zamku. Po drodze
mijamy jeszcze, nieczynne w porze zimowej, mauzoleum ostatnich właścicieli
posiadłości – rodziny Hochbergów.
Im bliżej zamku tym widoki coraz ładniejsze: na jego zadbane otoczenie, na wysokie urwisko, na którym budowla uroczo jest położona oraz na sam zamek górujący nad wzgórzami i lasem. Malownicza to lokalizacja i kiedyś na pewno trudno dostępna. Najlepiej to widać z poziomu tarasów i pięknych ogrodów (kręcono w nich Trędowatą), które w porze zimowej też są zamknięte.
Można też
i zamek, i jego położenie podziwiać schodząc jednym ze zboczy do tajemniczych
podziemi (nie polecam osobom z trudnościami w poruszaniu się!), które tak do
końca nie wiadomo po co powstały. Kryją jednak w sobie ogromne tragedie drugiej
wojny, bo podczas ich kopania zginęło tu wielu więźniów niedalekiego obozu
Gross-Rosen. Wymowne są ich nazwiska wyświetlane na dużym monitorze w
podziemiach.
NA ZAMEK.
Docieramy teraz do budynku bramnego, obecnie remontowanego, z pięknie zagospodarowanym otoczeniem. Po bokach mamy oficyny, które mieszczą dziś kasy, sklepiki, restauracje i pokoje hotelowe. Jeszcze zakup biletu, które są dość drogie, ale atrakcji mnóstwo. Możemy teraz przekroczyć bramę. Naszym oczom ukazuje się pomarańczowa fasada zamku. Prowadzi do niej ładnie zagospodarowany dziedziniec. Zanim wejdziemy w zamkowe progi, czas na trochę historii tego miejsca.
TROCHĘ HISTORII.
Pierwsze
wzmianki pochodzą z XIII wieku, kiedy to książę świdnicko-jaworski Bolko I
Surowy zbudował tu jedną ze swoich siedzib obronnych. Warownia położona
było nie tylko malowniczo, ale też w doskonałym strategicznie terenie. Stąd
nazywana była kluczem do Śląska, a książę nadał sobie tytuł pana na
Książu. Po wygaśnięciu jego piastowskiej linii, właścicielami zamku byli
królowie czescy, potem węgierscy, jeszcze później Władysław Jagiellończyk. Na
początku XVI wieku dobra zamkowe zaczęły należeć do Hochbergów. Jest to
śląski ród z niemieckimi korzeniami, w którego rękach Książ pozostał do
1941 roku i to oni najbardziej wpłynęli na jego wygląd i otoczenie. Liczne
metamorfozy i przebudowy zamku, od kamienia przez cegłę do tynkowanych ścian,
widać na zewnątrz oraz na wewnętrznych dziedzińcach.
DZIEDZICTWO
HOCHBERGÓW.
Najwyrazistszą
postacią Hochbergów był Jan Henryk XI, który w połowie XIX wieku uzyskał
tytuł książęcy. Rodzina ta było podobno trzecią najbogatszą w Niemczech, bowiem
posiadali liczne kopalnie, huty, cementownie, młyny, majątki ziemskie, domy
handlowe, hotele, uzdrowiska, zamek w Pszczynie, dwory i pałace za granicą. Stać
więc było rodzinę na życie w luksusie. Zmiany, które tu wprowadził były
przeogromne. Założył drogi, parki i lasy. Ale angażował się też mocno w pomoc
najuboższym, zorganizował szkoły wieczorowe dla robotników, stworzył szkołę
kucharską, kasy pogrzebowe, szpitalne, rentowne i emerytalne, wspierał
wszystkie parafie. Jego działania stały się podwalinami reformy socjalnej
Bismarcka.
Jego syn
– Jan Henryk XV przebudowę zamku kontynuował. Pobudował też nieco od
zamku oddaloną Palmiarnię. Była ona podarunkiem dla jego angielskiej żony – Marii
Teresy Cornwallis West, zwanej później Księżną Daisy. I to jest najpiękniejsza
i najciekawsza postać w historii zamku, której działania i życie daleko wyprzedzały
tamtą epokę. Kontynuowała politykę społeczną teścia, podróżowała po całym
świecie, próbowała zapobiec wybuchowi pierwszej wojny prowadząc rozmowy angielsko-niemieckie.
Nawet pracowała jako pielęgniarka w czasie wojny. Swoje życie spisała w
pamiętnikach, a w Internecie również wiele o niej wiadomości. Warto doczytać!
KSIĘŻNA
DAISY.
W zamku
widać jej piękną postać na wielu portretach. Na jednym z nich siedzi otulona prawie
siedmiometrowym sznurem pereł, wokół których narosło wiele legend. Otrzymała je
od męża. Do dziś nie wiadomo co się z nimi stało, tak, jak i z pozostałą jej bogatą
kolekcją biżuterii. Nie była szczęśliwa, nie wyszła za mąż z miłości, nie odpowiadała
jej pruska postawa męża i jego zdrady. Urodziła czwórkę dzieci, z czego trójka chłopców
przeżyła: Jan Henryk (służył w armii brytyjskiej), Aleksander (zwany
Pszczyńskim, służył w armii polskiej) i Bolko (zmarł w 1936 roku). W 2022
roku zmarł ostatni potomek tego rodu.
Daisy rozwiodła się z mężem w 1922 roku. Wojna zabrała im majątek, jej życie diametralnie się zmieniło. Pojawiła się też choroba – stwardnienie rozsiane. Końca swoich dni doczekała jednak w swoim ukochanym Książu, choć nie w zamkowych komnatach wysiedlona przez Niemców, ale w jednym ze skrzydeł budynku bramnego.
NA
SALONACH.
Przez
piękne, stylowe drzwi wchodzimy na salony, najlepiej z przewodnikiem. Piękne,
odremontowane po wojennych i powojennych zniszczeniach pomieszczenia zamkowe,
korytarze i klatki schodowe zachwycają kunsztownymi zdobieniami i rozwiązaniami
architektonicznymi, marmurowymi kominkami, pięknymi meblami, działami sztuki i
bibelotami. Ale i tak możemy mieć tylko
wyobrażenie, jak to wyglądało w najbardziej tłustych latach, bo pewnych miejsc
nie da się całkowicie odtworzyć.
ZAPROSZENIE.
Wspaniałe
miejsce, tym wspanialsze jeśli zna się choć kawałek jego niezwykłej historii. Gdybyście
zdecydowali się je odwiedzić, to już mówię, że potrzeba sporo czasu na jego zwiedzanie.
A zdecydowanie warto tu nawet zanocować. Może spotkacie spacerującą gdzieś Księżną
Daisy. Pewnie jest zadowolona, że zamek coraz piękniejszy i że tyle w nim
ciągle gości, bo ona to uwielbiała. Może nie takiego pochodzenia jak za jej
czasów, ale przybywający turyści zostawiają tu swoje złotówki, a dzięki temu to
miejsce jest coraz piękniejsze. Wiem, co piszę, bo byłam tu trzy razy! A w najbliższy
weekend odbędzie się tam kolejny raz oblegany mocno Festiwal Kwiatów i
Sztuki (LINK TUTAJ)!
Witaj Ula :) Zamek Książ jest niesamowity. Cieszę się że mieliśmy okazję go zobaczyć i posłuchać o historii tego miejsca.
OdpowiedzUsuńNa mnie buwla ta zrobiła ogromne wrażenie i cieszę się że mogliśmy tam byc. Niestety nie bylismy w podziemiach i mimo że ze spędziliśmy tam większe pół dnia to było za mało :) może kiedyś jeszcze raz uda nam się tam byc :)
Podziemia to dość nowa atrakcja. I ciągle powstają tam nowe, więc na pewno warto kiedyś wrócić.
UsuńPozdrawiam Aniu 💖
Zamek Książ choć znany, wielokrotnie opisany to ciągle robi wrażenie. Byliśmy tam kilka razy i to w różnych porach roku, ostatnio jesienią i chyba wtedy najbardziej mi się podobał. Z księżną Daisy związany jest jeszcze inny zamek - przepiękny zamek w Pszczynie. Dzięki za spacer po jednym z naszych ulubionych zamków. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPszczyna jeszcze przede mną. A zamek w Książu też należy do moich ulubionych. Nigdy dość jego podziwianie zwłaszcza, że ciągle udostępniane są nowe, wyremontowane pomieszczenia.
UsuńPięknego tygodnia życzę 😊
Ja byłam w Książu w porze kwitnienia rododendronów, wspaniały spektakl kolorów...
UsuńPodobnie jak Wkraj polecam także założenie pałacowo-parkowe w Pszczynie, a nie tak daleko od Pszczyny Zameczek Myśliwski Promnice, który należał do Hochbergów i który w ubiegłym roku po zakończeniu renowacji został na nowo przekazany do użytku. Księżna Daisy tak o nim pisała: „Zawsze kochałam Promnice. Jest małe i architektonicznie malownicze, ale nie budzi szczególnego zaciekawienia. Stanowi jakby skrzyżowanie drewnianego domku elżbietańskiego i szwajcarskiego domku wypoczynkowego. Wychodzi na duże, śliczne jezioro, otoczone wspaniałymi drzewami. Kiedy po raz pierwszy je zobaczyłam, było smutne i ponure. Po śmierci drogiego Vatera (nic nie zmieniałabym tu za jego życia) zleciłam pomalowanie ścian na jasne, radosne kolory, kupiłam dużo wygodnych kanap i foteli oraz bardziej wesołe perkale i brokaty. Na początku rodzina była temu przeciwna, ale wkrótce polubili zmiany. Byłam tu bardzo szczęśliwa, również dlatego, że nie było tu miejsca na urządzanie wielkich przyjęć. Jedynie dzieci i członkowie rodziny mogli spędzać tu większość czasu, polując i urządzając pikniki.”
W pszczyńskim pałacu wiszą dwa obrazy ukazujące Zamek Książ i Zameczek Myśliwski. Poromnice. Trudno je ominąć.
Pozdrawiam serdecznie :)
Też byłam tam kiedyś w maju, kiedy krzewy były jeszcze mniejsze. Było cudnie! Bardzo mi się podoba Daisy. Nietuzinkowa postać, zwłaszcza w tamtych czasach!
UsuńZamek, który jeszcze nie jest przez nas zdobyty, ale myślę że to kwestia czasu :)
OdpowiedzUsuńPrzejeżdżaliśmy niedaleko niego, bo przez Wałbrzych do Karpacza. Serdeczności.
Był bardzo blisko. Ale to wielogodzinna atrakcja. Inaczej szkoda tam zajeżdżać. Pozdrowionka:)))
UsuńByłam, pięknie tam i faktycznie potrzeba czasu żeby wszystko zwiedzić. Obok są stajnie, byłam też, ale to było dość dawno i niewiele pamiętam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W pięknie wyremontowanych stajniach funkcjonuje stadnina ze stadem ogierów. Też można je zwiedzać. Czyli następne miejsce do podziwiania w Książu.
UsuńPięknego tygodnia życzę:)))
Zamek Książ to jeden z moich ulubionych. Piękne wnętrza i dużo zwiedzania. Szczególnie jeśli przyjedzie się w bardziej zielonym okresie, kiedy można pospacerować po kwitnącym ogrodzie i parku. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWtedy jest komplet tamtejszych atrakcji, ale i zwiedzających więcej. Byłam zdziwiona, że nawet w marcu było ich wielu. Widać popularne miejsce i nie tylko nasze ulubione!
UsuńPiękna jest Twoja relacja. Ja też jestem oczarowana zamkiem Książ. Pierwszy raz zobaczyłam go jesienią. I chociaż nie mam zdjęć (wirus wykasował mi w komputerze) to zamek w jesiennych barwach pamiętam do dziś. Byłam gdy w parku kwitły wiekowe różaneczniki, kolejny raz podziwiałam wspaniałe okazy hortensji. Najwyższa pora aby zobaczyć kolejne wyremontowane pomieszczenia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dlatego lubię tam wracać, bo ciągle dodawane są nowe atrakcje. Dzięki temu to miejsce jest takie przyciągające. Zresztą tyle tam jest do oglądanie, że za każdym razem dostrzega się zupełnie coś innego, na co nie zwróciło się uwagi wcześniej. Fajnie, że znów się chcesz tam wybrać!
UsuńZ mojej wizyty w Zamku Książ pamiętam niewiele ale utkwił mi w pamięci punkt widokowy niedaleko, z którego można było spojrzeć na zamek w jego całej okazałości. Byłam tam w środku lata i świat cudnie mienił się zielenią. Pamiętam również zwiedzanie wnętrz i to, że zrobiłam mnóstwo zdjęć, które straciłam kilka dni później kiedy podczas włamania do samochodu ukradziono mi aparat.
OdpowiedzUsuńFakt, że byłaś tutaj aż trzy razy jest dla Zamku Książ najlepszą rekomendacją. Też mam zamiar wrócić żeby odświeżyć wspomnienia i odzyskać skradzione kadry.
Pozdrawiam Cię serdecznie Uleńko. Buziaki.
Tak, to doskonałe miejsce, więc serdecznie polecam. Zwłaszcza, że wiele się tam zmieniło. A może kradzież aparatu to był znak?
UsuńCałusy posyłam 😘
Kochana
OdpowiedzUsuńZawsze wybierasz piękne, malownicze miejsca na swoje podróże🤗
Wstyd, ale nie byłam w Książu, choć wiele dobrego słyszałam o tym zamku🏰
Słonecznie pozdrawiam💛🌞🌼😃
Wiele jest takich pięknych miejsc. I zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie odwiedzę. Ale staram się póki zdrowie pozwala.
UsuńCałusy posyłam 🥰💖🌞
Warto zwiedzić to miejsce. Byłam niedawno a już chętnie powtórzyłabym te odwiedziny, szczególnie chętnie ogrody i park.
OdpowiedzUsuńZimą nieczynne z wiadomych powodów, ale latem jak najbardziej i pięknie widać zamek z ich perspektywy:)))
UsuńW Książu byłam i to nie raz:) wycieczki szkolne itp jak jeszcze mieszkałam we Wrocku :) ale szczerze to niewiele z tego się potem pamięta, sam zamek tak ale już szczegóły nie bardzo :) z przyjemnością udałam się z Tobą w tą podróż pełną wspomnień z dzieciństwa :0)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że większość moich znajomych blogerów Książ zwiedzała. Widać jak miejsce jest popularne. I to jest fajne!
UsuńA ja nigdy nie byłam w Książu.... I wiem że to duże niedopatrzenie z mojej strony. To po prostu skandal!!!! Może w rym roku mi się uda bo myślę żeby znowu pojechać w kierunku Wrocławia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Urszulko.
Stokrotka
Żaden skandal. Po prostu jeszcze tam nie dojechałaś kochana 😉
UsuńTeż byłam i widziałam :))). Przepiękne miejsce, mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś tam pojechać, bo - tak jak piszesz - trzeba sporo czasu, żeby zobaczyć wszystkie cuda i zakamarki tego imponującego zamku. Z przyjemnością odświeżyłam sobie wspomnienia, oglądając Twoje wspaniałe zdjęcia :).
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miły komentarz. Pozdrawiam:)))
UsuńNa Dolny Śląsk muszę koniecznie wrócić, bo byłam dwa razy, ale ani razu nie udało mi się zobaczyć tego zamku na własne oczy. Jest monumentalny. Kolorowy. Z ciekawą historią. No czego chcieć więcej od takich miejsc?
OdpowiedzUsuńNo, właśnie! I ma fantastyczne położenie i fajny park. Ciekawe miejsce:)))
Usuń