08 czerwca, 2023

Słoweńska perełka – Piran.

 

Miasto Piran leży na długim półwyspie o tej samej nazwie wciśniętym w wody Morza Adriatyckiego. To najdalej na zachód wysunięta część Słowenii. Dojeżdżamy tutaj serpentynową i malowniczą drogą położoną wśród wzgórz półwyspu. Jest pięknie!

Autokar wyrzuca nas na parkingu dla miejskich autobusów przy wjeździe do miasta i odjeżdża, bowiem Piran jest wolny od ruchu samochodowego, z wyłączeniem mieszkańców i dostawców.

Deszcz pada od kiedy przekroczyliśmy kilka godzin wcześniej granicę ze Słowenią. W dodatku wieje bura, czyli silny bałkański wiatr. No, nic! Ubieramy płaszcze przeciwdeszczowe, bierzemy parasole i idziemy na spotkanie z przewodnikiem. Ale widoki na przystań jachtową i miasto rozłożone na wzgórzu już są wspaniałe i to pomimo deszczu.









Historia tego miejsca jest bardzo odległa, ale to co dziś oglądamy zawdzięczamy Wenecjanom, którzy opanowali półwysep w XIII wieku i pozostali w nim do XVIII. Zbudowali tu twierdzę, która oddzielała miasto od lądu. Do dziś pozostały świetnie zachowane mury obronne z widowiskowymi wieżami. Widać je na wzgórzu po prawej stronie miasta, częściowo ukryte za bujną zielenią. My tam nie dotarliśmy, ale z centrum miasta to niedługi spacer.







Najpierw zapuściliśmy się w wąskie, brukowane uliczki, nie zważając na strumienie wody pod nogami. Dawna, ciasna zabudowa zwraca uwagę stylowymi elementami i urokliwymi zakątkami. W wielu miejscach znajdziemy znak lwa – symbol Republiki Weneckiej. Część budynków jest wyremontowana, są w nich mieszkania, pensjonaty, sklepy, galerie czy warsztaty wytwarzające lokalne pamiątki.  Na drzwiach domów, a także między nimi wiszą zielone bukiety i girlandy. To dekoracje z okazji święta patrona miasta – świętego Jerzego.














Wąskimi uliczkami wchodzimy coraz wyżej na szczyt wzgórza i docieramy do widocznej już od wjazdu dzwonnicy i katedry. Świątynia nosi wezwanie św. Jerzego, który według legendy uratował miasto. Jej budowę rozpoczęto w XII wieku, jednak obecny wygląd zawdzięcza restauracji z XVII wieku. We wnętrzu zwraca uwagę piękne, drewniane sklepienie oraz malowidła ścienne weneckiej szkoły malarskiej. Jest też piękny ołtarz i barokowe ławy. Przy kościele znajduje się muzeum parafialne. Obok stoi wysoka na 50 metrów przykatedralna dzwonnica, która jest świetnym punktem widokowym. Zresztą już z wysokości wzgórza, nawet w deszczowy dzień, są przepiękne widoki na miasto.









 

Schodzimy ścieżką po drugiej stronie katedry i promenadą okalającą miasto docieramy do jego centrum. Po drodze mijamy piękną zabudowę i liczne restauracje z widokiem na morze, które jest dziś bardzo wzburzone. Od promenady zostało ono oddzielone kamiennymi umocnieniami. Piaszczystych plaż w Piranie nie ma, do morza można wchodzić po znajdujących się tu drabinkach.






Na końcu półwyspu stoi niewielka latarnia morska, kościółek Matki Boskiej Śnieżnej, a najbardziej widowiskowa jest piękna wieża z krenelażem i arkadową galeryjką






Wiatr nam łamie parasole i próbuje zerwać płaszcze przeciwdeszczowe, ale niestrudzenie pokonujemy dalej urokliwą promenadę. Odbijamy jeszcze w lewo na XIII-wieczny, niegdyś główny rynek miasta – plac 1 Maja (Prvomajski trg). Jest nieduży, otoczony zabytkową zabudową, a w jego centrum na podwyższeniu widzimy kamienną studnię z barokowymi rzeźbami Prawa oraz Sprawiedliwości stojącymi przy schodach. Studnia służyła do magazynowania deszczówki, którą wypompowywano potem ręczną pompą, zachowaną do dziś.






Docieramy w końcu do okrągłego, dużego placu. Wspaniałe miejsce! To dzisiejsze serce Piranu – rynek Tartini. Z trzech stron otacza go dawna, kolorowa i piękna zabudowa z kościołem św. Piotra oraz budynki administracji publicznej, a z czwartej otwiera się na marinę i Morze Adriatyckie. Widoki z tego miejsca są wspaniałe. 








Najstarszy w tej części miasta jest budynek zwany Wenecjanką. Dom wyróżnia się zdobną gotycką architekturą z pięknymi oknami i balkonem. Między oknami widnieje płyta z napisem Lassa pur dir co znaczy Pozwól przemówić.

Z tym napisem w Piranie związana jest ustna legenda, która przekazywana jest od pokoleń. Zgodnie z jej treścią przed wieloma wiekami, kiedy miasto było jeszcze częścią wielkiej Republiki Wenecji, a morski handel pomiędzy Europą a krajami Orientu rozwijał się prężnie, miasto odwiedzało wielu zamożnych kupców. W miejskim porcie dobijali targu, czekali na rozładunek i załadunek towarów, natomiast w wolnym czasie poznawali mieszkańców. Pewnego dnia jeden z nich zakochał się w młodej i pięknej dziewczynie z Piranu. Od tego czasu, często przybywał do miasta, by ją odwiedzić, obdarowywał bogatymi prezentami, a także nawet zdecydował, że w pobliżu portu, tuż przy miejskich sukiennicach wybuduje dla niej dom. Chciał pokazać dziewczynie, jak wielka jest jego miłość, mieszczanom natomiast swoje bogactwo i obojętność wobec ich plotek. Mieszkańcy Piranu umierali z zawiści, dlatego wymyślali wciąż nowe intrygi na temat zakochanych. Para, by się przed nimi obronić, wymyśliła napis, który do dziś można oglądać na fasadzie: "Lassa pur dir" – opis pochodzi ze strony Visitslovenia.




Na rynku znajdziemy też pomnik Giuseppe Tartiniego, którego imię nosi rynek. To urodzony w 1692 roku w Piranie włoski kompozytor, wybitny skrzypek, założyciel szkoły gry na skrzypcach i pedagog. W znajdującym się nieopodal domu, w którym się urodził jest izba pamięci poświęcona kompozytorowi.  




Teraz możemy coś zjeść i się ogrzać. Knajpek tu całe mnóstwo, każdy znajdzie coś dla siebie, zarówno na rynku, jak i przy promenadzie. Po odpoczynku powolny powrotny spacerek, bo padać przestało. Zatrzymujemy się co chwilę, aby delektować się każdym zakamarkiem i każdym miejscem, które widzimy po lewej, prawej czy powyżej. Naprawdę bardzo ładnie!










Wracamy mokrzy, ale zachwyceni. Na parkingu przebieramy się w suche rzeczy i jedziemy dalej. Czeka nas kolejna uczta, tym razem cud natury – jaskinia Postojna!



21 komentarzy:

  1. Nie byłam w Piranie. Z zachwytem oglądam Twoje wspaniałe zdjęcia. Pomimo deszczu jest prześliczny, kameralny i bardzo fotogeniczny. Cudna architektura i domyślam się, że jest też wspaniałe jedzenie.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem i pyszne deserki. Całość na duży plus. Mały minus pogoda...

      Usuń
  2. Miałam jechać do Słowenii pod koniec zeszłego roku, ale nie wypaliło :/ Może innym razem się uda, super fotki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piran nas zauroczył, faktycznie jest kameralny , pełen malutkich uliczek z pięknymi domami, kafejkami położonymi tuż przy nadmorskiej promenadzie i pięknymi widokami. Zresztą cała Słowenia jest przepiękna w myśl powiedzenia - małe jest piękne. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na małej powierzchni tak duża ilość przeróżnych atrakcji powoduje, że Słowenia jest tak atrakcyjna. Bardzo mi się ten kraj podoba!
      Pięknego weekendu:)))

      Usuń
  4. Ani deszcz ani wiatr nie poskromią Twojej ciekawości świata. To już nie pierwszy raz kiedy te "dwa typki" idą za Tobą krok w krok i nie są w stanie ani przestraszyć ani popsuć humoru, kiedy towarzyszy Ci uzbrojona w druty niebieska w kropki płachetka nad rumianą roześmianą buźką...
    Uściski :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie powiedziane! Niestety, parasol już przeszedł na emeryturę. Ale starty też muszą czasem być. To takie dodatkowe atrakcje, dzięki którym dłużej żyją wspomnienia!
      Dzięki, pozdrowionka zasyłam:)))

      Usuń
  5. Są miejsca, a przynajmniej ja tak mam, że w deszczu ciężej dostrzec mi ich urok. Na moje emocje negatywnie wpływa brzydka pogoda, która czasem pozbawia mnie chęci i sił. Ale w Piranie piękno i klimat widać nawet w strugach wody i spod parasola a kolorowe kamieniczki rozjaśniają niepogodę. Najważniejsze to umieć cieszyć się dniem nawet kiedy nie sprzyja aura.
    Pozdrawiam pourlopowo z balkonu. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że nie było zimno! Inne rzeczy można znieść. Nic nie zabierze temu miastu urody, choć szkoda, bo można byłoby dłużej penetrować jego urokliwe zakątki.
      Czekam na nowe pourlopowe wpisy. Pozdrawiam, Monia:)))

      Usuń
  6. Rok temu byłam w Słowenii i byłam w Piranie. Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam twój post i dowiedziałam się wielu nowych istotnych rzeczy. Pędzę przeczytać pozostałe posty o Słowenii.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak wypadnie porównanie.
      Serdeczne dzięki, Łucja. Pozdrawiam 🥰

      Usuń
  7. Ula to miasto jest przepiękne. Nawet w deszczu prezentuje się bardzo ładnie. W pierwszej chwili myślałam że to Wenecja. Wenecjebtez zwiedzaliśmy w deszczu i też nam to nie przeszkadzało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak zwiedzałam Dubrownik, i to dwa razy. Miasto nawet w deszczu jest piękne, choć za dużo deszczu było uciążliwe:)))

      Usuń
    2. Dokładnie, a na pogodę niestety nie mamy wpływu ;(

      Usuń
  8. Malownicze miejsca, piękna foto-relacja:)
    Pozdrawiam najcieplej kochana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam cieplutko z greckiej wyspy Thassos 💖

      Usuń
  9. Pięknie w tej Słowenii, bardzo interesująca architektura. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, bardzo mi się tam podoba. Taka różnorodność na niewielkim skrawku ziemi.
      Zasyłam pozdrowionka 💖

      Usuń
  10. Piran w Twojej relacji wygląda uroczo, nawet w kroplach deszczu. Pozdrawiamy z Stefanem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te krople chyba dodały mu uroku, bo miasto nic nie straciło na urodzie w deszczu:)))

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)