Darłowo odwiedzam po raz kolejny po kilku latach. Jadę
parę kilometrów dalej, do nadmorskiej dzielnicy miasta – Darłówka, ale z
przyjemnością zatrzymuję się w centrum tego królewskiego miasta, by ponownie po
nim pospacerować i zwrócić uwagę na to, czego przedtem nie zobaczyłam albo co
przeoczyłam.
Nad naszym morzem jest wiele miejscowości, które
śmiało można nazwać polskimi perełkami. Oprócz pięknych plaż mają one długą i
czasami burzliwą historię, po której pozostały opowiadania, legendy i zabytki.
Te ostatnie są naocznymi świadkami naszej przeszłości. Do takich miejsc należy
zdecydowanie Darłowo. Zwiedza się je przede wszystkim ze względu na Zamek
Książąt Pomorskich, jedyny gotycki tego typu nad Morzem Bałtyckim. Urodził
się w nim i mieszkał Eryk I Pomorski, pochodzący z książęcego rodu Gryfitów.
Był królem Danii, Szwecji i Norwegii. Ale w ciągu swego życia był również
korsarzem (!), nazwano go ostatnim wikingiem na Bałtyku. Po śmierci został
pochowany w miejscowym kościele Matki Bożej Częstochowskiej. To właśnie
ze względu na niego miasto nazywane jest królewskim. Więcej o zamku w
poprzednim wpisie TUTAJ.
Tym razem zostawiamy auto na parkingu naprzeciwko zamku. Oglądamy więc go z innej strony, jednak ta główna jest ciekawsza. Dziś nie wchodzimy do środka, nie mamy tyle czasu. Zwiedzaliśmy go ostatnio.
Wokół coraz ładniej, bowiem odnawiane są okoliczne budynki, choćby ten po młynie wodnym z przeznaczeniem na sklepiki i lokale gastronomiczne.
Teraz ulicą Krótką dochodzimy do mostu na rzece Wieprzy i idziemy nim kawałek by zobaczyć położony nieco dalej kolejny zabytkowy obiekt królewskiego miasta, czyli kaplicę św. Jerzego z XV wieku. Dziś należy do parafii Matki Boskiej Częstochowskiej, dawniej był kościołem szpitalnym, w którym przebywali biedni i chorzy.
Na jego tle znajduje się pomnik powojennego pisarza i
publicysty Leopolda Tyrmanda siedzącego z książką na ławeczce, na ogromnej walizce. Powieść
nosi tytuł Siedem dalekich rejsów, a akcja dzieje się właśnie w
Darłowie. Na jej podstawie nakręcono tu film: Naprawdę wczoraj z Beatą Tyszkiewicz i Andrzejem Łapickim. Pomnik jest częścią darłowskiego szlaku Śladami bohaterów Leopolda Tyrmanda.
Wracamy przez most, z którego wspaniale prezentuje się patchworkowy wygląd zamku wielokrotnie remontowanego i rozbudowywanego. Stąd mamy najładniejszy na niego widok.
HERB DARŁOWA WIDOCZNY NA MOŚCIE. |
Dalej ulicą Powstańców Warszawskich idziemy
w stronę rynku. To ulica-deptak, pełna sklepików i restauracyjek oraz starych
kamieniczek, które przetrwały burzliwe czasy miasta.
Pod numerem 15 jest kamienica Jana z Maszewa, rycerza, który dowodził zamkową załogą. Zachowała się tylna gotycka elewacja, zaś
przednia, ze zdobieniami przebudowana została w stylu renesansowym. Potrzebuje
ona jednak remontu.
Pod 14-tką znajdujemy tablicę pamiątkową, która
upamiętnia powstanie tu pierwszej wytwórni kiełbasy Rügenwalder Teewurst
w 1834 roku, słynnej do dziś w całych Niemczech.
Na uwagę zasługuje też ostatnio odnowiona kamienica Hemptenmacherów pod numerem 5o, nazywana Kamienicą pod Kogą, gdyż na elewacji bocznej wbudowana jest tablica przedstawiająca żaglowiec-kogę. Symbol ten oznaczał własność kamienicy, którym był armator. Obok kogi jest jeszcze data jej budowy – 1604 rok i remontu - 1793.
Zanim wyjdziemy na rynek mijamy jeszcze postać stojącą na środku deptaka. To pomnik Stanisława Dulewicza, pierwszego powojennego polskiego burmistrza miasta, który bardzo zasłużył się w powojennej odbudowie i rozwoju miasta. Pewnego dnia zrezygnował z pracy z przyczyn politycznych, wziął teczkę i wyszedł z pracy. I tak widać go na pomniku.
Kiedy wchodzimy na rynek, czyli plac Tadeusza Kościuszki musimy pamiętać, że jego układ ma siedemset lat. Widać stąd najstarsze zabytki: kościół Mariacki i jedyną ocalałą część murów obronnych – Bramę Wysoką.
Rynek prezentuje się bardzo ładnie, choć latem przesłonięty jest nieco kawiarnianymi ogródkami. Otacza go zabytkowa zabudowa, wśród niej jest piękny, ukwiecony ratusz ze wspaniałym barokowym portalem.
Przed nim widzimy ciekawą fontannę Rybaka, którą zbudowano ku czci ludzi morza. Dookoła niej poszukamy płytek ulicznych, na których umieszczono galerię ryb Morza Bałtyckiego.
Za ratuszem stoi monumentalna gotycka świątynia. To kościół Mariacki czyli Matki Boskiej Częstochowskiej z XIV wieku. Po licznych pożarach wyposażenie jest częściowo barokowe, a jego wysokie wnętrze robi ogromne wrażenie.
W tylnej części zlokalizowano Mauzoleum Pomorskie z sarkofagami króla Eryka, księżniczki Elżbiety oraz księżniczki Jadwigi.
Obok kościoła znajdziemy lapidarium ze starymi nagrobkami z byłych cmentarzy ewangelickich, protestanckich, żydowskich i katolickich.
Wracamy teraz na rynek, a stamtąd udajemy się w stronę wspomnianej gotyckiej bramy. Pochodzi z XIV wieku i jest jedyną z czterech bram, które dotrwały tu do dzisiejszych czasów.
Kawałek dalej jest cmentarz, a na nim znajduje się wyjątkowy kościół św. Gertrudy. Powstał w XV wieku w rzadko spotykanym na polskich ziemiach skandynawskim gotyku. Z jego budową wiąże się legenda o księżniczce Gertrudzie, ale o tym możecie sobie doczytać. Jest pobudowany na planie sześcioboku i ma namiotowy dach, pokryty łupkami. Kiedy byliśmy tu ostatnim razem był zamknięty, teraz mamy szczęście, bowiem za chwilę miało rozpocząć się nabożeństwo, więc mieliśmy okazję podziwiać wnętrze z jego przepiękną polichromią i gwiaździstym sklepieniem. Całość jest niezwykła i bardzo atrakcyjna!
Jest późno, ale wracamy
na parking niespiesznie, bowiem jesteśmy pod wrażeniem ilości i jakości
darłowskich atrakcji oraz zmian na lepsze w tym królewskim mieście. Pewnie kiedyś wrócimy...
Jakże inaczej widzę to miasto dzisiaj, nie zdawałem sobie sprawy z ilości zabytków. Jako uczestnik kolonii zwiedzałem ów Zamek Książąt Pomorskich i traktowałem to wówczas jako katorgę. Teraz pewnie nie pominąłbym żadnego z prezentowanych przez Ciebie miejsc. Do pewnych spraw trzeba jednak dorosnąć. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Na wszystko w życiu przychodzi czas. Zamek nie ma raczej oryginalnego wyposażenia, ale takie z epoki. I ciągle zbiory są uzupełniane, więc chętnie bym je znów odwiedziła, gdybym była tam na dłużej.
UsuńDzięki Ci, pozdrawiam serdecznie 🙂
Od kliku lat regularnie tu bywam, bo ostatnio jezdzimy nad morze nie na Hel, a do Dąbek, które o krok 😊 lubię to miejsce. I, wstyd się przyznać, dotąd nie bylam w muzeum, zawsze w planach.
OdpowiedzUsuńMuzeum więc przez Tobą, a Dąbki przed mną 😉
Usuń😊
UsuńJak już wspominałam w komentarzu pod poprzednim postem traktującym o Darłówku akurat w tych miejscowościach nie byłam i jak wynika z ostatniego wpisu o Darłowie wiele mam do nadrobienia...
OdpowiedzUsuńMój dzisiejszy komentarz ograniczę jednak do bardzo ciekawej postaci Leopolda Tyrmanda, który żył w trudnych czasach. Jego pomnik w Darłowie wyraźnie podkreśla jego tułacze życie, życie podróżnika poszukującego swojego miejsca na ziemi. Świadczy o tym chociażby postument z granitu w formie walizki, na którym stoi ławeczka. To Dorota Dziekiewicz-Pilich jest autorką tej rzeźby, jak również ławeczki gen. Józefa Hallera w Szczecinie. Leopold Tyrmand związany był z Francją stąd pewnie moje zainteresowanie, które odżyło po obejrzeniu filmu Filip nakręconego na podstawie jego powieści. Film wszedł na ekrany kin w marcu 2023 roku, teraz można go chyba obejrzeć na Netflixie, co polecam. Oby jak najwięcej tego typu pamiątek po słynnych Polakach powstawało w naszych miastach.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wcześniej słyszałam o nim, ale dopiero teraz tak trochę więcej doczytałam. To rzeczywiście ciekawa postać. W wolnej chwili nadrobię filmy kręcone na podstawie jego powieści.
UsuńDzięki Ewa. Trzymaj się dzielnie, byle do wiosny 😘
Niezwykle interesujace jestvto miasto. I bardzo ciekawie o nim napisalas. Pojecia nie mialam ze lezy na Szlaku Leopolda Tyrmanda.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziekuje Urszulko.
Stokrotka
Ten szlak jest w mieście, bo tutaj przebywał, pisał i potem powstały tu filmy na podstawie jego powieści, więc mają się czym chwalić:)))
UsuńPowiem Ci Ula, że nie spodziewałam się, że Darłowo jest aż takie klimatyczne, po poprzednim wpisie nie byłam aż tak zachwycona. Nieduże polskie miasta, nie tylko te nadmorskie, mają w sobie ogrom uroku. Te nadmorskie, jak Darłowo, mają go jeszcze więcej. Ciekawa historia i sporo zabytków sprawiają, że tutaj nie sposób się nudzić, można i plażować, i odbywać spacery zadbanymi uliczkami, co chwilę odkrywając coś nowego.
OdpowiedzUsuńSobotnie buziaki lecą do Ciebie razem z życzeniami cudnej niedzieli.
Bardzo ci dziękuję Monia. Weekend był trochę chorowity, bo zmógł mnie jakiś wirusik. Jeszcze trzyma, ale się nie poddaję.
UsuńCałusy zasyłam 😘
No pięknie pokazane fajnie atuty Darłowa. Pomimo, że byłem osobiście to tyle fajnych rzeczy nie wiedziałem :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa drugi raz lepiej się przygotowałam, bo wcześniej wiele pominęłam.
UsuńDziękuję i pozdrawiam:)))
Kolejny cudowny wpis z miejscowości w której byłam będąc nastolatką. Darłowo 30 lat temu wyglądało nico inaczej, ale Zamek Książąt Pomorskich zapamiętałam. Cudownie się kochana z Tobą podróżuje. Pozdrawiamy ze Stefanem.
OdpowiedzUsuńW zamku też wiele zmian, jak wszędzie w mieście. Ładne miejsce.
UsuńCałuski dla Was 😘
Bardzo interesujący kolejny post. Zaciekawił mnie Szlak Leopolda Tyrmanda. To coś nowego w tym mieście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jeśli jeszcze raz tam pojadę, to ten szlak rozgryzę. Wtedy nie miałam czasu.
UsuńPozdrowionka 💗
Ula Twoja relacja z wizyty w Darłowie jest niesamowicie bogata i interesująca! Opisujesz zabytki i historyczne miejsca z taką pasją i szczegółowością, że sama czuje się jakbym odwiedzała to miejsce. Darłowo z pewnością ma wiele do zaoferowania, zarówno pod względem historycznym, jak i architektonicznym. Dziękuję za tak wyczerpujący opis i inspirację do odwiedzenia tego pięknego miasta!
OdpowiedzUsuńAnia, cieszę się, że tak to odbierasz. Widzę, że moje blogowanie ma sens. Dzięki!
UsuńW Darłowie byłam wielokrotnie, ale głównie nad morzem, na plaży. Zazwyczaj gdy odwiedzaliśmy rodzinę w Sławnie, wybieraliśmy się na lody do Darłowa.
OdpowiedzUsuńTo fajne miejsce, ale Bałtykowi daleko od ciepłego morza na Majorce:)))
Usuń