02 sierpnia, 2024

Valldemossa – kamienne miasteczko w górach. Majorka.

 

Drugi wpis z naszego majowego wyjazdu na Majorkę dotyczy miejsca, które jest tak wspaniałe, że do dziś nie mogę opanować zachwytu i radości z tego, że tam się znalazłam i je zobaczyłam. Valldemossa to miejsce, w którym się zakochałam, o czym świadczy ilość zamieszczonych dziś zdjęć. Bo trudno spacerować tu bez chęci uwiecznienia kolejnego napotkanego fantastycznego miejsca!




Już sam dojazd wąskimi drogami do tego położonego wśród gór Serra de Tramuntana miasteczka wzbudza wiele zachwytu, bowiem najpierw podziwiamy piękne górskie widoki, potem zauważamy urokliwie wpisaną w jego zbocza kamienną zabudowę Valldemossy z położonymi tarasowo ogrodami. Leży ona kilkanaście kilometrów od stolicy wyspy – Palmy i można tam się dostać lokalną komunikacją. My byliśmy tam z grupą wycieczkową, jednak po krótkim wstępie na temat historii miasteczka mogliśmy penetrować je sami. Nie jest duże, ale ileż w nim uroku!



Zadbane wiekowe, kamienne domy w kolorze ochry z zielonymi drzwiami i okiennicami; wąskie, kamienne uliczki pnące się w górę lub w dół udekorowane donicami z kolorowymi kwiatami dodają miasteczku niebywałego uroku. Trudno to opisać, nawet fotografie nie oddają tego czegoś, co tu można poczuć.









Jego początki sięgają XIV wieku, bowiem wtedy król Królestwa Majorki Jakub II kazał wybudować tu pałac dla swego następcy - syna Sancha, który cierpiał na astmę, ale w górach czuł się lepiej, więc spędzał w nim dużo czasu. Kiedy Sancho zmarł bezpotomnie budowla została przekazana zakonowi kartuzów, a ci zamienili pałac w klasztor, który później jeszcze rozbudowali. Wokół powstało miasteczko.

Dziś więc na pierwszy plan wysuwają się wieże dwóch kościołów. Jednym z nich jest ten z piękną końcówką wieży pokrytą niebieskimi płytkami należący niegdyś właśnie do zakonu kartuzów. W zadbanym ogrodzie za świątynią wita nas popiersie Fryderyka Chopina, który mieszkał tutaj z George Sand w 1838 roku.




Przed świątynią jest duży plac miejski, któremu cień dają rozłożyste drzewa. Wokół wiele restauracji i sklepów. Trzeba tu spróbować pysznych lokalnych bułeczek coca de patata wypiekanych z mąki ziemniaczanej oraz lokalnych likierów, potem zwiedzić te miejsca, które historię miasteczka zbudowały czyli znajdujący się przy placu kompleks klasztorny.



Klasztor kartuzów funkcjonował do 1835 roku, ale do dziś zachował swój ascetyczny charakter. Surowe mury, cisza i prostota przybliżają zwiedzającym jego dawny klimat. Dziś możemy zobaczyć w nim pałac Sancha z 1309 roku, piękny kościół kartuzów, krużganki z białym łukami prowadzące do mnisich cel, w dwóch z nich są pamiątki po Chopinie, starą aptekę, muzeum miejskie oraz galerię sztuki współczesnej.

Pałac króla Sancha I z 1309 roku jest mało widoczny od strony placu w ciasnej miejskiej zabudowie, ale po przekroczeniu jednego z wejść przenosimy się daleko w czasie, choć pamiątek po dawnych lokatorach pozostało niewiele. Tu przemawia stylowa architektura: wieża obronna, krużganki, wewnętrzny ogród, piękna klatka schodowa, zdobione sklepienia czy freski. Zakupiony w kasie przy wejściu bilet za 12 € z odpowiednią bransoletką na ręku upoważnia do zwiedzania pozostałych klasztornych zabudowań.











Kościół Dzieciątka Jezus z Nazaretu kartuzi zbudowali w połowie XVIII wieku. Wewnątrz można zobaczyć piękne sklepienie kolebkowe z freskami, które namalował zakonnik Manuel Bayeu, szwagier Goi. Ciekawe są również posadzki oraz stalle modlitewne usytuowane w tylnej części świątyni.





Po wyjściu z kościoła mijamy starą aptekę z dawnymi naczyniami, pojemnikami, surowcami i lekarstwami. Pojemniki mają interesujące etykiety w kształcie serca, ponieważ zawierają medykamenty pobudzające żołądek  i serce.





Potem idąc długim klasztornym korytarzem mijamy cele, które mnisi zamieszkiwali przez 400 lat. Wiele z nich ma taras z ogródkiem, wiszący wysoko nad doliną, z którego są spektakularne widoki. W małych ogródkach mnisi uprawiali warzywa i zioła na własne potrzeby.









W celi numer 2 i numer 4 (w tej obowiązuje osobny bilet za 5€) zobaczymy pamiątki po Fryderyku Chopinie i George Sand, bowiem zamieszkiwali jedną z tych cel (trwają spory którą!) podczas pobytu na wyspie od 28 grudnia 1838 roku do lutego przyszłego roku. Zgromadzono tu partytury, zapiski, korespondencję związaną z pobytem na wyspie, meble oraz pianina Chopina. Jedno, na którym tam tworzył oraz drugie z wytwórni Pleyel, które dotarło później. Jest też grzebień kompozytora, jego pośmiertna maska i odcisk dłoni. Wyjątkowo deszczowy czas pobytu nie służył jednak zdrowiu kompozytora. Napisał nawet tutaj słynne preludium Deszczowe. Latem w kilku miejscach zabudowań klasztornych odbywają się koncerty jego muzyki. Mamy więc taki ciekawy polski akcent. George Sand napisała w czasie pobytu książkę Zima na Majorce, która przetłumaczona na wiele języków sprzedawana jest tutaj do dziś.










Przy końcu klasztornego korytarza znajduje się Muzeum Miejskie, w którym zobaczymy nadal działającą XVII-wieczną prasę drukarską z ponad tysiącem klocków drzeworytowych, galerię obrazów, których motywem przewodnim są Serra de Tramuntana, są też materiały na temat wyspy zakochanego w Majorce bez pamięci arcyksięcia Ludwika Salvatora Habsburga. Stworzył on w drugiej połowie XIX wieku obszerne dzieło (dziewięć tomów) na temat krajobrazu, zwyczajów i kultury Balearów, a wiele ilustracji  wykonał sam, co świadczy o jego artystycznej duszy.

Sala poświęcona sztuce współczesnej zawiera dzieła wielu uznanych artystów, w tym nawet prace Pabla Picassa, a na piętrze plakaty Joana Miró.





Oprócz tego klasztornego kompleksu w Valldemossie jest jeszcze druga świątynia, z górującą nad miastem wieżą. Ta nosi wezwanie św. Bartłomieja Apostoła i pochodzi z XIII wieku. Rozbudowywana później wiele razy zachowała jednak swój dawny klimat i urok.




Wędrując wąskimi uliczkami miasteczka zauważymy na każdym budynku ręcznie malowane kolorowe kafelki. Wiążą się one ze wspomnieniem patronki Valldemossy, świętej i wizjonerki – Cataliny (Katarzyny) Thomas. Przedstawiają one sceny z jej trudnego życia, a umieszczone na budynku są prośbą jej mieszkańców o opiekę, wstawiennictwo i ochronę.






Catalina Thomas tutaj się urodziła (XVI wiek). W miejscu narodzin, za kościołem św. Bartłomieja, mieści się kaplica z jej figurą, a obok także jej pomnik. Miała smutne dzieciństwo, bowiem została wcześnie osierocona i musiała pracować na swoje utrzymanie. Była pasterką i służącą, codziennie chodziła do stolicy do kościoła. Chciała wstąpić do zakonu, ale nie miała żadnych środków, które trzeba było wnieść tam w wianie. Widząc jej pobożność okoliczny proboszcz zrobił to za nią i wtedy mogła spełnić swe pragnienia. Wstąpiła do zakonu augustianek w Palmie i tam spędziła resztę życia. W tamtejszym kościele św. Marii Magdaleny jest też pochowana, a jej ciało do dziś nie ulega rozkładowi. W obu świątyniach Valldemossy są o niej wspomnienia.




To tyle na temat atrakcji tego niedużego miasteczka. Wiele ich, jak na jego wielkość!  Tak… Tam można się zatracić i zapomnieć o czasie. Czy choć trochę poczuliście jego wyjątkowy i niezwykły klimat?



20 komentarzy:

  1. To rzeczywiście wspaniałe miejsce Urszulko. No i ten polski ślad jakim jest pobyt w tym miasteczku naszego Fryderyka Chopina.
    Oczywiście poczułam ten wyjątkowy klimat.
    Serdecznie Ci dziękuję.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dostarczyłam Ci dawkę fajnych wrażeń. Pięknego weekendu życzę:)))

      Usuń
  2. Wyjątkowe jest to miasteczko z jego kamienną zabudową, wąskimi uliczkami i historycznymi zabytkami. Klasztor Kartuzów i zamek robią wrażenie, no i dodatkowy smaczek - miejsce pobytu Fryderyka Chopina stanowią, że miejsce jest niesamowite. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej wyjątkowe z przeze mnie odwiedzonych. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Brak mi słów..
      Pozdrawiam:)))

      Usuń
  3. Pięknie położona w górach Valldemossa w znacznym stopniu swoją sławę zawdzięcza Chopinowi. Myślę, że turyści przyjeżdżają tu dla niego i jego ówczesnej miłości jaką była George Sand. Jak wiadomo pobyt na Majorce nie wpłynął korzystnie na zdrowie kompozytora... Załamanie pogody, brak ogrzewanego lokum, konieczność opuszczenia zajmowanej rezydencji i przeprowadzka do klasztoru, o którym tak pisze Luis Baldwin w swojej książce: Dawny klasztor był ruiną z okresu średniowiecza. Jego wielka kamienna bryła, chłostana bezlitosnymi wiatrami i deszczami nadciągającymi z gór, odstręczała wewnątrz ogromnymi salami, po których hulały przeciągi. Dawał wprawdzie schronienie, ale nie było to w żadnym razie odpowiednie miejsce dla człowieka dręczonego rozrywającym piersi kaszlem i plującego krwią. Zła pogoda odcinała ich często od świata, ponieważ zalane wodą drogi prowadzące do Palmy stawały się nieprzejezdne...
    Piękna wycieczka.
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny tekst odnalazłaś. Mówi wszystko na temat tego pobytu. Dziś do miasteczka prowadzą drogi, ale kiedyś... Zupełnie nie wyobrażam sobie wtedy podróży do Valldemossy.
      Dzięki Ewa. Pozdrawiam serdecznie:)))

      Usuń
  4. Przepiękna wycieczka, śliczne miasteczko a klasztor wspaniały, urzekły mnie schody i zastanawiam się, czy kolorowe wzory to płytki ceramiczne, intarsje, czy malowane drewno? Masz rację, że architektura to jedno a stopień zaangażowania w upiększenie miasteczka to drugie. Tu jak widać mieszkańcy potrafią kwiatami umilić życie sobie i innym co pewnie kosztuje ich sporo starania zważywszy gorący klimat. Jestem bardzo przyjemnie zaskoczona, że tak pięknie uhonorowali Chopina to bardzo dobrze, że można oglądać w tym miejscu pamiątki po nim (piękny grzebień!) i George Sand. Niedawno na kanale BBC oglądałam serial "Tajemnice Majorki" w zasadzie przede wszystkim dla pięknych widoków chociaż fabuła też była interesująca. Przesyłam moc pozdrowień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płytki są ceramiczne, ręcznie malowane i wmurowane w ścianę. Bardzo ciekawy element dekoracyjny. I wiele znaczący dla miejscowych. A Majorka jest piękna i interesującą ma historię.
      Serdeczności zasyłam:))))

      Usuń
  5. Jestem oczarowana Valldemossą, to są moje klimaty. Przede wszystkim jest przecudnie położona w idyllicznej dolinie pośród gór Tramuntana. Zachwycają ciche i malownicze uliczki , usiane sklepami, galeriami sztuki, kawiarniami i restauracjami. Drzwi udekorowane pięknymi roślinami i kwiatami. Wspaniały akcent polski, Fryderyk Chopin tez przybył do Valldemossy ze swoją kochanką, George Sand. Usiu, zaprezentowałaś nam wyjątkowe miejsce, które z pewnością zapadnie Ci na długo w pamięci.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w czołówce najpiękniejszych miejscówek, które zobaczyłam. Takie miejsca, które posiadają "to coś" zapadają w pamięci najmocniej!
      Dzięki, Lusia. Pozdrowionka:)))

      Usuń
  6. Pięknie położone i samo w sobie też przeurocze, w klimacie jaki bardzo lubię, typowym dla hiszpańskich miasteczek. Valdemossa przywołuje skojarzenia z naszym kompozytorem, trochę żałuję, że nie dotarłam tam podczas mojego majorkańskiego urlopu. Nie udało mi się wcisnąć Valdemossy w plan zwiedzania bo byłam pewna, że lepiej pojechać gdzieś indziej, nawet Julka powiedziała mi podczas spotkania, że Valdemossa by mi się bardzo spodobała. Zatem może następnym razem?😄
    Wysyłam Ci Ulcia ogrom ciepłych, bo skąpanych w słońcu myśli. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz mocną motywację do powrotu na Julki wyspę. Wiem, że by Ci się spodobało, bo klimat tam przeuroczy i trudny do opisania przeze mnie.
      Równie mnóstwo całusów zasyłam:)))

      Usuń
  7. Och, czaruje Majorka swymi zróżnicowanymi i ujmującymi krajobrazami. Miasteczko Valldemossa nie dość, że fenomenalnie położone, to jeszcze w swej zabudowie szalenie klimatyczne. Niezwykle ciekawy jest też polski wątek związany z pobytem na wyspie Fryderyka Chopina i jego muzy… Nie dziwię się Twoim zachwytom. Pamiętam, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie dziewicza Minorka – mniejsza siostra Majorki!
    Ula, pozdrawiam najcieplej życząc pięknych, sierpniowych dni!
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę sobie wyobrazić, jak pięknie i naturalnie może być na Minorce skoro jest mniej oblegana niż sławna siostra. Może kiedyś sama się przekonam. Dzięki Anitka, mnóstwo serdeczności:)))

      Usuń
  8. Ula Twoja relacja sprawiła, że aż sama poczułam się, jakbym znowu spacerowała tymi malowniczymi uliczkami Valldemossy! Z każdą linijką czuć Twoje zachwycenie tym miejscem – nie dziwię się, że nie mogłaś przestać robić zdjęć. Majorka ma swoje magiczne zakątki, a Valldemossa z pewnością należy do tych, które zapadają w pamięć na długo. Dzięki za tę podróż – aż chciałoby się teraz tam być ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, stamtąd są tylko same wspaniałe wspomnienia. Nie może być inaczej!
      Dzięki Ania:)))

      Usuń
  9. Byłam w 100% pewna, że tam przepadniesz. Valldemossa potrafi w sobie rozkochać, ja pojechłam do niej w dzień wylotu z Majorki i to chyba ona nie pozwala mi zapomnieć o tej pięknej wyspie. Spacerowałam tymi samymi uliczkami, którymi Ty spacerowałaś. Cudownie było powspominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno się tym miasteczkiem nie zachwycać. Uwielbiam takie klimaty!

      Usuń
  10. Valldemossa to jest takie miejsce na Majorce, które po prostu trzeba zobaczyć. Zawsze powtarzam, że pomimo tego, że jest to miejsce bardzo turystyczne, nie straciło ono swojego uroku i można gdzieś się zagłębić w labiryncie tych romantycznych uliczek i poczuć się jak w bajce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie traci ze swego uroku, pomimo tak wielu turystów. Tam jest szalenie romantycznie!

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)