05 października, 2024

Giethoorn – holenderska Wenecja.

 

Miał być inny wpis, ale zauroczona wrześniowym wyjazdem do Niderlandów, spieszę pokazać Wam miejsca wtedy odwiedzone. Szczególnie jedno podbiło moje serce. To Giethoorn – nieduża miejscowość w Holandii, położona w jej północnej części. Już podczas dojazdu, wiele kilometrów przed wioską, można było zauważyć pola poprzecinane licznymi kanałami. Tak też położone jest Giethoorn, nazywane holenderską Wenecją. Ale to nie względu na zabudowę, bo ta jest zupełnie inna, ale ze względu na ilość dróg wodnych i na to, że zwiedzamy je łódkami. Choć na piechotę i na rowerze też można, jednak dróg przejazdowych dla aut w najstarszej części miejscowości w ogóle nie ma.




Miejscowość powstała na rozległych terenach bagiennych w XIII wieku, założyli ją przybysze z krajów śródziemnomorskich, podobno mnisi, i w tej trudno dostępnej lokalizacji żyli wydobywając torf. Nie znalazłam informacji (w ogóle info na jej temat jest bardzo mało), co dalej działo się z wioską, ale część dzisiejszej zabudowy pochodzi z XVIII  i późniejszych wieków.

Zwiedzanie zaczynamy od pozostawienia auta na pierwszym parkingu przy łodziach (bezpłatnym!), idziemy do kasy i zamawiamy jedną z elektrycznych łódek, którą sami sterujemy. Sześcioosobowa kosztuje 60 euro, czyli nie majątek, i dalej ucząc się sterowania nią posuwamy się cicho do przodu. Uważamy na innych pływających, bowiem chętnych do zwiedzania wioski jest bardzo wielu, z różnych zakątków świata. Widać, że Giethoorn jest bardzo popularne!






I wpływamy do najstarszej części wioski od razu zachwycając się pięknymi, zadbanymi przycupniętymi na wyspach domkami, z których większość pokryta jest strzechą. Każdy jest inny, każdy ma inne dekoracyjne elementy, inne okiennice. I każdy ma wspaniały, zadbany ogródek z soczystą trawą i mnóstwem kwiatów, szczególnie kolorowych hortensji. No i każdy ma kanał do zacumowania swojej łodzi. Z jednej na drugą stronę można się dostać przez jeden w kilkudziesięciu drewnianych mostków przerzuconych przez kanały. Czujemy, że znaleźliśmy się w innej czasoprzestrzeni…








Giethoorn zamieszkuje ponad dwa tysiące osób i łódki, choć ciche, robią na pewno zamieszanie w ich życiu, jednak bawiący się pies nie zwracał na turystów uwagi. Wiele domów można wynająć na wakacyjny pobyt, są też w okolicy współczesne domki, w których można zamieszkać, by zachwycać się dłużej tym unikatowym miejscem. Znajdziemy tu też kościół, restauracje i sklepiki. Urzekające miejsce!




Nasza trasa prowadzi też przez wyjątkowe jezioro Bovenwijde leżące na terenie parku narodowego, które ma zaledwie metr głębokości. Widać tu ilu pływających chętnych odwiedziło dziś wioskę. Po drodze mijamy liczne łabędzie rodziny i dom na wyspie, z  którego korzystają chętnie organizatorzy przyjęć. Mijamy też popularną restaurację na wodzie i zmierzamy do końca jeziora, by ponownie wpłynąć do kanału i zanurzyć się w urodzie tej niepowtarzalnej wioski. 







I jak, można się Giethoorn zauroczyć, prawda?











O Holandii będzie jeszcze jeden wpis. Miało być więcej odwiedzonych miejsc, ale pojechał ze mną na gapę jakiś wirusik i położył mnie na kilka dni. A wiadomo, zdrowie najważniejsze!


19 komentarzy:

  1. Usiu!
    Zobaczyłaś przecudną, holenderską wioskę z zachwycającymi, bardzo przytulnymi, starymi, domkami krytymi strzechą. Te domy są nienagannie zadbane, z pięknie pomalowanymi okiennicami i wspaniałymi ogrodami. Przypuszczam, że sam rejs po tych kanałach w czasie takiej pięknej pogody, był prawdziwą przyjemnością. Usiu, bardzo dziękuję za przepiękną relację z Giethoorn.
    Życzę pięknej, jesiennej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że w czasie słonecznej pogody wszystko wygląda piękniej. Ale kolejny wpis z Holandii dowiedzie, że nawet w deszczu niektóre miejsca wyglądają fantastycznie.
      Dzięki Lusia, pozdrawiam niedzielnie:)))

      Usuń
  2. Ta niezwykle urokliwa miejscowość często pojawia się na portalach podróżniczych. Myślę, że Ty także nie raz widziałaś Giethoorn na stronach internetowych aż wreszcie sama mogłaś doświadczyć przygody na torfowiskach. A wiesz, że nazwa Giethoorn (kozi róg/kozie rogi) wzięła się od holenderskiego słowa geitenhoorns, które odnosi się do rogów dzikich kóz znalezionych na torfowiskach przez pierwszych uciekinierów (1230). Pozostały tam po powodzi, która wcześniej nawiedziła ten teren.
    W XVI wieku Giethoorn zamieszkiwany był głównie przez mennonitów (wyznanie chrześcijańskie zaliczane do protestantyzmu, powstałe w roku 1539 w Holandii). W tym czasie zbór Giethoorn został podzielony na dwa zbory, znane jako North Giethoorn i South Giethoorn. Zbór północny w XVI wieku należał najpierw do konserwatywnych Hulskooperów, a następnie w XVII i XVIII wieku do flamandzkich mennonitów z Gdańska. Księża z Gdańska często przyjeżdżali do Giethoorn, aby sprawować chrzty i Eucharystię...
    Warto zwrócić uwagę na dachy domów wyróżniające się swoimi zakrzywionymi kształtami - kryte strzechą zwane są dachami wielbłądów.
    Piękna wycieczka i nowe doświadczenie nawigowania łodzią.
    Podziwiam i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rogach i nazwie czytałam, ale pozostałe informacje są dla mnie nowością. Dzięki Ewa. Może pamiętasz, że też przez chwilę byłam mennonitką, gdy odwiedziłam Żuławy. Ciekawe doświadczenie.
      Pięknej niedzieli życzę 💗

      Usuń
  3. Faktycznie jest uroczo, strzecha i hortensje to już niepowtarzalny klimat a duża ilość wody robi resztę. A swoją drogą identyczne drewniane mostki są w Ostródzie na bulwarze, gdzie do jeziora wpadają kanały i rzeka. Pozdrawiam najserdeczniej miłego popołudnia!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zwiedzić Ostródę w takim razie. Przejeżdżałam, ale nie zwiedzałam. Dzięki, serdeczności przesyłam:)))

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc nie ma tu zbyt wiele do zwiedzania. Mamy co prawda ładny bulwar, ale poza nim i zamkiem podniesionym z ruin jest niewiele a oprócz tego jakoś nie mamy szczęścia do gospodarzy. Zresztą jeśli chcesz możesz zajrzeć u mnie pod tag Ostróda. Dla chętnych są też dość przyjemne wycieczki statkiem po jeziorach i kanale Ostródzko - Elbląskim i piękny skansen w Olsztynku (też pisałam) więc jeśli ktoś nie zna jednego czy drugiego to faktycznie warto.

      Usuń
    3. Ulu to mój komentarz pisałam z laptopa córki i się nie zalogowałam.

      Usuń
    4. Domyśliłam się. W Ostródzie macie fajne hotele w pięknymi widokami, czyli dobrą bazę do zwiedzania okolicy.

      Usuń
  4. Rzeczywiście urzekające miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bajkowo. Niczym w jakiejś baśni. Niesamowite miejsce. Choć wyobrażam sobie, że mieszkańcy pewnie aż tak bardzo nie podzielają naszego entuzjazmu, bo przecież życie w takim miejscu pewnie do najłatwiejszych nie należy, bo z jednej strony utrudniony dostęp do mieszkań, a z drugiej strony rzesze turystów.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyjątkowo urocze miejsce, domki jak z bajki leżące nad kanałami, a wszystko zadbane z mnóstwem kwiatów i soczystej zieleni. Bardzo przypomina mi Spreewald w Niemczech. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam się jeszcze nie wybrałam, choć zdjęcia oglądałam i była już opcja wyjazdu. Może kiedyś dam radę.
      Pięknego tygodnia Ci życzę:)))

      Usuń
  7. Uzmysłowiłaś mi, że byłam tam w sierpniu... dwa lata temu i Giethoorn do tej pory nie pojawił się na moim blogu. Dużo spacerowaliśmy i podobnie jak Wy odbyliśmy rejs po kanałach. Tyle się mówi o spokoju w Giethoorn bo nie ma tam komunikacji ale ja mieszkańcom współczuję tak intensywnego ruchu łódek wycieczkowych. Nie wiem czy bym chciała żeby turyści niemal zaglądali mi do okien, chociaż przez chwilę sama byłam jedną z tych wścibskich 🙂. Tak czy siak nie ma drugiego takiego miasteczka na mapie Europy, bez ulic, parkingów, korków i sygnalizacji świetlnej, wszystko jest takie ładne i zadbane, że czasem ciężko uwierzyć, że żyją tu ludzie.
    Szybkiego powrotu do zdrowia i mam nadzieję, że do zobaczenia 😘.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że turyści zaglądają do okien i na pewno przeszkadzają mieszkańcom, bo jest blisko od wody i ścieżek, ale tam jest tak urokliwie, że cieszę się, że mogłam tam pojechać i je zobaczyć.
      Zdrowie już ok. Dzięki Monia, Całusy:)))

      Usuń
  8. Cześć! Ula ;) powiem Ci tak w tajemnicy ze zazdroszczę Ci tego miejsca, bo juz od dawna marzy mi sie to zobaczyć :) Giethoorn brzmi jak magiczne miejsce! Te kanały, strzechy i urokliwe domki to idealna sceneria na relaksujący dzień. Fajnie, że można pływać elektrycznymi łódkami – to musi być super doświadczenie. Szkoda, że wirusik pokrzyżował plany, ale zdrowie rzeczywiście najważniejsze. Już nie mogę się doczekać kolejnego wpisu o Holandii! Wróć szybko do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowie już mi dopisuje. Wirus nie był tragiczny, ale szkoda, że popsuł plany zwiedzania Holandii. Będzie jeszcze tylko jeden wpis, który już publikuję:)))

      Usuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)