Białym złotem nazwana została w średniowieczu sól
kamienna, bowiem już wtedy (a wiemy też, że i wcześniej) była produktem
niezastąpionym w życiu człowieka i płacono za nią jak za złoto, albo… złotem. Przynosiła
więc ogromne dochody m.in. właścicielom żup solnych, choćby naszemu królowi
Kazimierzowi Wielkiemu. Kiedyś intuicyjnie, dziś po naukowych badaniach
okazuje się, że sól kamienna stanowi najbogatsze źródło „pierwiastków życia”,
które są nam niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Oczywiście ich nadmiar
szkodzi, ale niedobór również.
Sól jest dziś najpopularniejszą przyprawą kuchenną, nie
kosztuje kroci, a jej zastosowanie w różnych dziedzinach życia jest przeogromne.
Pozyskuje się ją w różny sposób. Część soli wydobywana jest w kopalniach, a jej
podziemne złoża zbite są w skalne bryły. Mają one różne zabarwienie, w
zależności od występujących w niej dodatkowych minerałów. Ukształtowały się po
cofnięciu dawnego oceanu, a poprzez ruchy tektoniczne ziemi przykryte zostały
warstwami innych skał.
Jak wygląda taka kopalnia i jak sól była, czy jest w
nich wydobywana, dowiemy się odwiedzając jedną z kopalń. W Polsce mamy kilka
takich miejsc, choćby wspaniale turystycznie przygotowane trasy w Wieliczce czy Bochni. Najbliższa mojemu
miejscu zamieszkania jest w Kłodawie, we Wschodniej Wielkopolsce.
Taką podróż w czasie, i to do bardzo odległych okresów geologicznych, bo nawet
200 mln lat wstecz, warto odbyć, by
zobaczyć na własne oczy jak wygląda podziemne solne królestwo.
Kopalnia Soli „Kłodawa” eksploatuje naturalnymi metodami złoże soli
kamiennych w okresu cechsztyńskiego (perm) o wysokim stopniu czystości. Ma ona
naturalną barwę białą z odcieniem szarym aż do różowego ( jak sól himalajska). Tutejszy
wysad solny ma długość 26 kilometrów, a maksymalną szerokość 2 kilometrów i
jest największy w Polsce. Kłodawska trasa wycieczkowa pośród pokładów
unikatowej soli różowej jest więc niezwykła, bo w Europie tylko tutaj ją się
wydobywa (na świecie jeszcze w Pakistanie), a poruszanie się korytarzami przy
dźwiękach pracujących maszyn wydobywczych jest dodatkowym atutem. Kopalnia
bowiem cały czas pracuje.
Wybraliśmy się tam rodzinnie w sierpniu ubiegłego
roku, by samemu zobaczyć i pokazać dzieciakom (powyżej 7 roku życia) to
unikatowe miejsce. Przy kopalni jest kilka parkingów, ale zaparkowanie i tak
może być problemem, co świadczy o tym jak to miejsce jest popularne. Bilety już
mamy wykupione przez Internet, bowiem wejścia do pracującej kopalni odbywają
się w wyznaczonych godzinach w tygodniu (trzy razy dziennie). Odwiedzający
zbierają się w nowo wybudowanym i bardzo nowoczesnym Biurze Obsługi Ruchu
Turystycznego na pół godziny przed planowym wejściem, skąd zabiera ich
przewodnik.
Czeka nas kilka kilometrów spaceru, więc mamy wygodne
obuwie i adekwatną odzież przygotowaną na ciepłą i wilgotną trasę (ok. 20
stopni C). Podziemnych komór i chodników jest tu 400 kilometrów, ale my
przejdziemy tylko ich kawałek, około 2,5 godziny. Zabezpieczeni w hełmy
ochronne i okulary ruszamy 25-osobową grupą za przewodnikiem. Pierwsze duże
wrażenie sprawia wjazd prawdziwym szybem górniczym, którym wjeżdżają pod ziemię
górnicy. Jedzie 6m/s sześćset metrów pod ziemię. Jest to najgłębiej położona
podziemna trasa turystyczna w czynnej kopalni.
Na dole, w tym podziemnym kamiennym świecie, czujemy
naturalny aromat soli, a jakby się tak mocno zaciągnąć to i te miliony lat z
jej przeszłości. Idziemy oświetlonymi podziemnymi korytarzami wzdłuż torów,
którymi wyjeżdża urobek, widzimy po drodze przenikające się nitki kolorowych
wyrobisk solnych.
Aż docieramy do potężnych komór wyrobiskowych, w
których wydobycie już się zakończyło. Największa ma 15x15 metrów, długość 200
metrów. Widok zapiera dech! Po zejściu do niej widzimy wyeksponowany niedziałający
już sprzęt górniczy, maszyny do eksploatacji soli czy urządzenia pomiarowe.
Po drodze mijamy jeszcze ładnie wyeksponowane gabloty
mówiące o metodach wydobycia, zobaczymy prelekcję
dotyczącą powstania złóż kłodawskich, zobaczymy mini wystawę rodzajów tutejszej
soli, posłuchamy koncertu (oczywiście nie na żywo, choć czasem też się to
zdarza) w najniżej położonej sali koncertowej na świecie.
W końcu docieramy do kaplicy św. Kingi. Jest tu m.in.
tablica pamiątkowa z nazwiskami górników, którzy zginęli na służbie. Potem
droga powrotna wzdłuż torów i wyjazd na powierzchnię. Niezwykłe doświadczenie!
Jeszcze tylko zakupy w przykopalnianym sklepie.
Kupujemy sól, bo wiemy, że wydobyta jest tradycyjną metodą górniczą, która
pozwala zachować stworzone przez naturę naturalne jej walory. Po wydobyciu
kruszy się ją, mieli i sortuje, bez stosowania zabiegów chemicznych, bez
dodatku antyzbrylaczy, więc często jest twarda. Poza tym kopalnia w Kłodawie
jest jedynym w Europie producentem soli różowej, której koloru dodaje
występujący w niej naturalnie dodatek żelaza. A skoro jest naturalnie różowa,
to ma takie same składniki, jak ta himalajska (wydobywana w Pakistanie!), ale pewnie
jest bardziej czysta, bo poddana normom jakości. Jest bogatsza w minerały niż
ta biała i posiada swój unikalny smak. Oprócz dobrej soli można tu zakupić
mydła, sole do kąpieli, peelingi, balsamy i kremy z dodatkiem soli oraz lampki
solne. Co kto lubi. Można też to zrobić przez sklep internetowy. Jakość
certyfikowana.
Gdybyście mieli ochotę na taką podziemną wyprawę w głąb Ziemi i jej geologicznej przeszłości to polecam! Może nie tak wypasione turystycznie miejsce jak trasa w Wieliczce, ale warte zobaczenia. I nawet dzieciaki wróciły zachwycone z tej wyprawy!
Ja już od jakiegoś czasu kupuję sól kłodawską, nie szukam himalajskiej. Ale nie wiedziałam, że kopalnię można zwiedzać. Dobrze, że o niej napisałaś, chętnie ją kiedyś odwiedzę.
OdpowiedzUsuńDaj znać, kiedy tam będziesz, bo to sześćdziesiąt kilometrów ode mnie, więc byłaby okazja do spotkania:)))
UsuńAle fajna taka wycieczka po krainie soli.
OdpowiedzUsuńA ten kask to potem dają w prezencie? Bo bardzo twarzowy jest :-))
I czy ewentualnie można go cichcem wynieść ??? :-))
Może i twarzowy, ale żółty to nie mój typ. Wynieść nie da rady, niestety. Mnie bardziej podobały się te wielkie gogle, ale też nie na wynos!
UsuńŚwietnie napisane, bardzo ciekawa wycieczka. Świetnie że mają taką ofertę dla turystów tym bardziej że jak widać jest ogromne zainteresowanie tematem. Czasem widziałam w sklepie różową sól z Kłodawy chociaż była jaśniejsza od himalajskiej. Ciekawe rzeczy piszesz, zajrzę do ich sklepu bo oferta jest interesująca .👍🙂😘
OdpowiedzUsuńPowiem ci Elu w tajemnicy cytując przewodnika, że czasem sól kłodawską sprzedają w Polsce jako himalajską, bo jest nie do odróżnienia która jest która. Kolor zależy od ilości tych śladowych pierwiastków w niej występujących w danym pokładzie w kopalni, więc z tego samego urobku może być bardziej lub mniej różowa. Wszystko jest niezmiernie ciekawe!
UsuńZwiedziliśmy już kilka kopalni soli. W Polsce była to Wieliczka i Bochnia, w Rumunii Salina Turda a w Austrii w Hallstatt. Zaskoczyłaś mnie tą kopalnią w Kłodawie, bo nie przypuszczałem, że zwiedza się normalnie pracującą kopalnię. Trasa jak widać ciekawa i z atrakcjami jak sam zjazd ale też maszyny czy kolejka. Warto będąc w Twojej okolicy zajrzeć i tam. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoje kopalniane wpisy, szczególnie ten z Rumunii. Tu nie ma takiego luksusu podziemnego, ale kopalnia ma inne zalety i ma swą niepowtarzalność. No i będzie pracować jeszcze wiele lat, bo pokłady soli są tu ogromne. Pozdrowionka:)))
Usuń