23 stycznia, 2025

Kurort z duszą – Połczyn-Zdrój.

 

Tak reklamuje się Połczyn-Zdrój w przewodniku turystycznym i jest to prawda. Nieduży, ze starą zabudową, z mnóstwem zieleni i kwiatów, pięknie położony, i jest chyba jedynym kurortem uzdrowiskowym położonym w pasie pojezierzy, bowiem leży na Pojezierzu Drawskim. Do Kołobrzegu dojedziemy stąd w godzinę. To zachodniopomorskie miasteczko leży urokliwie wśród morenowych wzgórz, jezior i lasów bukowych, dlatego rejon ten nazywany jest Szwajcarią Połczyńską.


Kiedyś Połczyn znajdował się na Szlaku Solnym wiodącym znad morza w głąb kraju, więc było to ważne strategicznie miejsce dla książąt pomorskich władających tymi ziemiami. A ponieważ niedaleko stąd rozrastała się Marchia Brandenburska, książę Bogusław V wzniósł tu w XIII wieku zamek obronny. Różnorodna i bardzo ciekawa, a często też tragiczna była późniejsza historia miasta. Niszczone i odbudowywane traciło na znaczeniu, aż do czasu, kiedy pod koniec XVII wieku odkryto tu lecznicze właściwości wód mineralnych, a potem borowiny.


Według miejscowej legendy, w 1688 roku, pewien bardzo chory na reumatyzm sukiennik umył się w wodzie wypływającej ze źródła, a potem obmył nogę w pobliskim błocie i wkrótce potem wyzdrowiał. Pojawienie się zdrowotnego źródła potwierdził połczyński pastor Joachim Titel, później potwierdzono też dobroczynne właściwości złóż borowiny, dlatego do miasta zaczęli przybywać kuracjusze, na których potrzeby  w 1705 roku Jakub von Krockow wybudował pierwszy dom zdrojowy. W XVII i XVIII wieku Połczyn był największym uzdrowiskiem na Pomorzu. Na leczenie przyjeżdżali tu nawet książęta. W 1836 roku założono, istniejący do dziś, Park Zdrojowy. Liczba kuracjuszy bywała czasem większa niż liczba mieszkańców, dlatego pobudowano nowe obiekty lecznicze, istniejące zresztą do dziś. Na początku XX wieku stał się zapleczem uzdrowiskowym Berlina. Po wojnie rany leczyli tu nasi żołnierze. Potem powrócił do formy uzdrowiskowej.





O legendzie przypominają rzeźby Sukiennika usytuowane w różnych częściach miasta. Jedna postać jest przy źródełku, druga przy głównej alejce w Parku Zdrojowym, a trzecia na skwerku za kościołem, przy ulicy Mariackiej. Przy zabytkowym źródełku pochylony sukiennik pije wodę, kula rehabilitacyjna opiera się o jego nogę. W Parku Zdrojowym cieszy się z ozdrowienia i na siedząco odwija sobie nogę z bandaży. Ten przy ulicy Mariackiej ma już postać stojącą i woła przechodniów do skorzystania ze źródełka. Za nim jest beczka z solą, która nawiązuje do dawnej, solnej przeszłości miasta.


Dziś nieco oddalony od głównych arterii komunikacyjnych stracił nieco na znaczeniu i wyglądzie, ale władze miasta bardzo starają się przywrócić mu dawną świetność i wdrażają filozofię budowania wizerunku miasta, jako „Kurortu z duszą”. Polega ona na świadomym stosowaniu w architekturze stylu charakterystycznego dla końca XIX i początku XX wielu, kiedy kurort przeżywał okres rozkwitu. Dlatego na place skwerki i ulice starówki wrócił kamienny bruk i stylowe „londyńskie latarnie” – czytamy w turystycznym przewodniku. Odnawiane są po kolei uliczki miasta.  Zachowane i pieczołowicie odtworzone zostają dawne detale architektoniczne. Ale pracy jest jeszcze do wykonania bardzo dużo, bo Połczyn-Zdrój liczy sobie nieco ponad sześć tysięcy mieszkańców, więc zobowiązanie wzięli na siebie ogromne. Gdybyście wybierali się do sanatorium to polecam te połczyńskie. Fajna też będzie wycieczka rodzinna, bo bardzo potrzebni są tu kuracjusze i turyści. My zawitaliśmy tam w sierpniu po drodze nad morze i to był fajny pomysł, ale zdecydowanie za mało wygospodarowaliśmy czasu na zwiedzanie. 


Najpiękniejszy w Połczynie jest duży zabytkowy Park Zdrojowy, w którym znajdują się obiekty uzdrowiskowe, zadbane alejki, kwietne dywany, stary drzewostan, stawy, altanki, fontanny i zabytkowa pijalnia wody. Latem szczególnie przyjemnie się tu spaceruje. 







Wychodząc z parku wkraczamy w uliczki starego miasta. Ta, która nas prowadzi do centrum to ulica Kościuszki, a przecina ją ulica 5 Marca. Widać tu efekty rewitalizacji. Na wprost widoczna jest ulica Grunwaldzka, do której powrócimy za chwilę.  





Przy ulicy 5 Marca stoi, widoczny już z daleka, połczyński kościół Niepokalanego Poczęcia NMP. Został zbudowany na ruinach poprzednich świątyń w XVIII wieku, a obecny neogotycki wygląd nadano mu w połowie kolejnego wielu. Ciekawy jest w nim ołtarz główny z pięknymi witrażami, zabytkowa ambona i chrzcielnica oraz prospekt organowy. Najcenniejszym zabytkiem jest tu płyta nagrobna biskupa kamieńskiego Erazma von Manteuffla, którego pomnik stoi obok świątyni.



Erazm von Manteuffel wywodził się z pomorskiej linii rycerskiej. Po gruntownym wyksztalceniu na uniwersytecie w Lipsku i Bolonii od 1504 roku przebywał na dworze księcia pomorskiego Bogusława X. Był jego kancelistą i nauczycielem jego syna. Potem poświęcił się karierze duchownej. Był ostatnim katolickim biskupem kamieńskim. W posiadaniu jego rodziny był przez jakiś czas połczyński zamek. 

Kiedy byśmy poszli ulicą 5 Maja dalej miniemy odnowiony rynek i dojdziemy do zamku, tego, który pobudował w XIII wielu książę Bogusław V. Oczywiście wyglądem nie przypomina dawnej warowni, po zniszczeniach niedawno odbudowany mieści w swych pomieszczeniach bibliotekę i pamiątkowe galerie.

Źródło

Przez rynek wracamy ulicą Mariacką, mijamy zadbany zielony skwerek i kwiatowy zakątek i wchodzimy w Grunwaldzką. W ogóle zadbanej zieleni i kwiatów w mieście jest dużo.


Ulica Grunwaldzka jest deptakiem i jest najbardziej kolorowa w mieście. Fotka w tym miejscu obowiązkowa! A to za sprawą wiszących na głowami kolorowych parasolek. To ostatnio dość popularna atrakcja, ale tutaj jest ten dodatkowy walor, że oznaczono w ten sposób najstarszą ulicę w Połczynie. Podczas  prac ziemnych znaleziono bowiem pod nawierzchnią warstwę okrągłych belek z XIII i XIV wieku ułożonych w poprzek ulicy, co świadczy o tym, że to właśnie tędy przebiegała średniowieczna trasa kupieckich karawan wiozących sól znad morza. Na tej ulicy są też restauracje, kafejki i lodziarnia oferująca pyszne lody, więc w spokoju można delektować się ciekawym wystrojem ulicy, historią miasta i odradzającymi się coraz ładniejszymi uliczkami.






My musieliśmy jechać dalej, ale chętnie tu wrócę. Może do sanatorium? Gdybyście mieli okazję, to Wam też polecam spacer po Połczynie-Zdroju – kurorcie z duszą.


1 komentarz:

  1. Ulu bardzo pożyteczny post a zdjęcia są po prostu wspaniałe! Ja byłam w Połczynie w sanatorium chyba w 1983 roku było tam biednie i szaro sanatoria zaniedbane tylko park jak na tamte czasy był imponujący. Jednak to co teraz pokazałaś to po prostu inny świat słyszałam od znajomych że wszystko wypięknialo ale jest po prostu wspaniale jak widać. Słyszałam że mają bardzo dobrego gospodarza ale może po prostu trafił im się jakiś cudotwórca ? Dzięki za piękną relację przesyłam 😘😘😘👍i uściski!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)