Cały
dzień spędziłam na zwiedzaniu Lwowa, więc w międzyczasie trzeba było się
posilić. I tu może pojawić się problem, co wybrać! A wybór jest ogromnie
trudny, bowiem lokali jest niezliczona ilość. Mam na myśli tylko rynek Starego
Miasta z przyległymi uliczkami! Do wyboru i koloru, jak mówi powiedzenie. I
kawiarenki, i restauracje, i restauracje-muzea. Większość ulokowana jest w pięknie odnowionych,
starych, zabytkowych kamienicach, z których każda ma swoją ciekawą historię,
więc i knajpki są ciekawe, i niepowtarzalne. Nie widziałam nigdzie takiej
różnorodności i oryginalności! I czy to przedpołudnie, czy wieczór – były
zapełnione, może dlatego, że ja tam byłam w sobotę. I byłam pod ogromnym
wrażeniem, bo podobno miejscowi nie zarabiają za wiele, a turystów jeszcze nie
było tak dużo!
RESTAURACJA-MUZEUM DOM LEGEND |
Przyczyna ich popularności tkwi na pewno w różnorodności, ale też pomysłowości ich właścicieli, bowiem aby napić się doskonałej kawy możemy znaleźć się w Kopalni Kawy (pod ziemią, w kaskach na głowie). Możemy podglądać przez szybę ręczną produkcję czekoladek z belgijskiej czekolady w Lwowskiej Manufakturze Czekolady, na piętrze tej kamienicy dokonać wybranego zakupu, a na kolejnych piętrach, w kawiarence jej się napić. Klimatycznie i pysznie!
NIEDUŻA FILIŻANKA PYSZNEJ CZEKOLADY, OBOWIĄZKOWO ZE SZKLANKĄ WODY(2 OSOBY - CENA OK. 10 ZŁ) |
PYSZNA, CZEKOLADOWA PAMIĄTKA Z MANUFAKTURY (OK. 20 ZŁ) |
W
dzielnicy żydowskiej jest kamienica z ziejącym smokiem i jeżdżącymi wagonikami.
Tam mieści się siedmiopiętrowa restauracja-muzeum Dom Legend, z bajkowym wystrojem lwowskich legend. Na dachu jest
taras widokowy, z prawdziwym trabantem, do wypróbowania! Po drugiej stronie, w
restauracji żydowskiej Pod Złotą Różą
nie ma podanych cen, a kiedy otrzymamy rachunek należy się po żydowsku
targować, by zapłacić mniej. Interesujące!
CIEKAWIE PRZYSTROJONA KAMIENICA. |
W
kawiarence ormiańskiej Virmence zamówioną
kawę wlewają do miedzianego tygielka i parzą ją przy nas na gorącym piasku.
Jeszcze inna restauracja-muzeum Gazowa
Lampa poświęcona jest działalności Ignacego Łukasiewicza, wynalazcy lampy
naftowej. Była tu apteka, w której pracował, a teraz oto wygląda przez okno kamienicy,
mówiąc coś do swego współpracownika Jana Zeha, siedzącego przed apteką. Do
lokalu można wejść tylko po to, by podziwiać zabytkowe lampy. A gdy zdecydujemy
się zamówić drinka, to może to być gazówka, naftówka, benzynówka podane w
probówkach. Pomysłowe, prawda?
CIEKAWIE USYTUOWANA NA PIĘTRZE KAMIENICY RZEŹBA IGNACEGO ŁUKASIEWICZA. |
A PRZED RESTAURACJĄ ZAPRASZA JAN ZEH. |
Następna -
to ostatnio reaktywowana, zasłużona w latach międzywojennych, kiedy to bywała
tu cała bohema miasta - restauracja Atlas.
Artyści pozostawili tu po sobie rysunki, fraszki i piosenki pieczołowicie
wyeksponowane dziś przez właścicieli. To tu, jeden z międzywojennych właścicieli
– pan Edzio, wymyślił pierwszą płatną ubikację, z pilnującą ją babką klozetową.
Na tę pamiątkę dziś nad wejściem do toalety widniej napis PAN EDZIO.
Oryginalnie i humorystycznie!
RESTAURACJA ATLAS. |
W innej
części rynku zauważyłam jeszcze inną ciekawą restaurację. To Teatr Piwa „Prawda”, w którym na miejscu
jest mini-browar, a kolorowe puszki i butelki tego trunku wypełniają całe ściany
lokalu, aż po sufit! Natomiast naklejki na butelkach humorystycznie odwołują
się do aktualnych, politycznych wpadek wielkich światowych przywódców. Przy Katedrze Łacińskiej zauważyłam jeszcze
inny, wręcz niepozorny lokal. To Cafe1,
którego kolorowy meblowy wystrój uznałam za bałagan. Ale, gdy się przyjrzeć
bliżej, to wszystko tu ma sens i do siebie pasuje, a klimat taki swojski i lwowski.
W dodatku ustawiono obok znak KISS PLACE, czyli jest to miejsce, w którym
trzeba się pocałować. Ciekawa reklama!
NIEPOZORNA, CHOĆ REWELACYJNIE USYTUOWANA CAFE1. |
Nieco z
boku, przy Kościele Dominikańskim jest jeszcze jedna ciekawa kawiarenka. Na
budynku widać napis Kawa Wino Eklerki
oraz Lwowska Świeczkowa Manufaktura,
a do nozdrzy konsumujących dochodzą zapachy produkowanych tu ręcznie ozdobnych
świec. Ludzka wyobraźnie nie zna tu granic!!! A to tylko niektóre lokale…
LWOWSKA ŚWIECZKOWA MANUFAKTURA KAWA WINO EKLERKI. |
JEST TEŻ TAKA, WIELE MÓWIĄCA SWYM KOLOREM I WYSTROJEM CAZANOVA. |
Ja swój
obiad chciałam zjeść ze Szczepciem i Tońkiem, więc udaliśmy się do polskiej
restauracji Lwowska Premiera. Tak też
się stało! Idole międzywojennej audycji radiowej, najpopularniejszej w całych
dziejach polskiego radia, mają tu swoje rzeźby i witają wchodzących,
przypominając dawne, piękne dzieje tego miasta. Jest tu tanio, choć z jakością
jedzenia bywa różnie. Nam barszcz ukraiński i pierożki pielmieni smakowały
(dwie osoby, to koszt 200 hrywien=ok. 30 zł), ale inni spotkani tu Polacy mieli
różne odczucia.
RESTAURACJA LWOWSKA PREMIERA. |
LWOWSKIE BATIARY - SZCZEPCIO I TOŃKO. |
Jak
zauważyliście, ta różnorodność i oryginalność lokali lwowskich jest
niesamowita. Tylko brać z tej oryginalności przykład! Choć z jakością jedzenie
już bywa różnie, jednak na pewno głodni nie będziemy. Ale to już każdy
odwiedzający to piękne miasto musi sam ocenić. Byliście może?
OPRÓCZ RESTAURACJI SĄ TEŻ CIEKAWE SKLEPY Z RĘCZNYMI WYROBAMI. TU PIĘKNIE OPAKOWANE, NA MIEJSCU WYPIEKANE PIERNICZKI. |
We Lwowie jeszcze nie byłam. Lubiłam bardzo oglądać przedwojenne filmy z Szczepciem i Tońkiem, którzy twierdzili, że na świecie są dwa rodzaje kobiet, dziunie i ciuciurupy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Fajne określenie, jedno z wielu humorystycznych ich powiedzeń. Tego nie pamiętałam. Dzięki! Również pozdrawiam!
UsuńUwielbiam te pomysłowe kawiarnie i restauracje Lwowa. Duże wrażenie zrobił na mnie Dom legend, ale najbardziej zaskoczyła mnie Kryjówka i Loża Masońska.
OdpowiedzUsuńU nas też już zaczynają powstawać takie tematyczne. I dobrze, bo tam nie mogłam się nadziwić pomysłowością ich twórców:)))
Usuń