Temu
wpisowi miałam nadać tytuł: Podróż
sentymentalna do Lwowa, ale okazało się, że jest już takich całe mnóstwo w
Internecie i zmieniłam zdanie. Ale prawda jest taka, że jest to dla mnie wielka
podróż sentymentalna! I nie chodzi tu tylko o ilość kilometrów do Lwowa czy
długość podróży, ale o odwiedzenie miejsca, które przez przeszło cztery wieki
były w polskich granicach, a potem, pod zaborami, było co prawda stolicą
autonomicznej Galicji, ale też ważnym ośrodkiem kultury polskiej. Aż do 1945
roku! Wtedy przygasło, Polacy wyjechali lub ich wysiedlono. Zostało niewielu,
ale są tam do dzisiaj. A oprócz nich jest tu wiele śladów z polskiej
przeszłości miasta. Spacerując po zakątkach Lwowa natrafiamy na nie co krok.
Dlatego to podróż sentymentalna i dlatego bardzo przyjemna! A pragnęłam
zanurzyć się w jego uliczki już wtedy, kiedy wiele, wiele lat temu, obejrzałam
przedwojenną komedię Włóczędzy z najpopularniejszymi
lwowskimi batiarami: Szczepciem i Tońkiem. I to od wtedy brzmi mi w uszach ich niezapomniana
melodia: Bo gdzie jeszcze ludziom tak
dobrze jak tu, tylko we Lwowie… Tak było, a jak jest dziś?
Czy warto
dzisiaj odwiedzić Lwów?
Otóż tak, a powodów jest mnóstwo!!! Sama sprawdziłam,
więc po kolei!
1) Jest
ładnie położone, podobno na siedmiu wzgórzach. Na jednym z nich są ruiny
średniowiecznego zamku. Można z niego podziwiać to duże, rozbudowujące się i
liczące ponad osiemset tysięcy mieszkańców miasto. I połowa wszystkich
ukraińskich zabytków znajduje się właśnie tutaj! Dlatego nazywane jest czasem Florencją albo Rzymem Wschodu, więc każdy zaułek Starego Miasta tchnie historią i
przenosi nas w odległą przeszłość. Często wygląda tak, jakby czas się tu
zatrzymał!
2) Jest też
bardzo stare! Wzmianki o jego założeniu pochodzą z 1250 roku, a dokonał tego
król Rusi – Daniel I Halicki. Nadal też mu nazwę, która pochodzi od imienia
jego syna – Lwa. Lew zresztą jest w nowym herbie miasta, a jego wizerunki można
spotkać w wielu miejscach miasta.
POMNIK KRÓLA DANIELA. |
3) W
połowie XIV wieku, przeszło pod władanie polskich królów na podstawie umowy
spadkowej. I do dziś widoczne są tu działania naszego króla - Kazimierza
Wielkiego, który temu wieloetnicznemu miastu (Rusini, Ormianie, Polacy, Żydzi,
Tatarzy) w dokumencie lokacyjnym potwierdził prawa do współistnienia różnych
narodowości zamieszkujących to miasto. Stąd do dziś stojące od dawnych czasów
klasztory i świątynie chrześcijańskie, ormiańskie, żydowskie i prawosławne.
Niektóre pełnią dziś inne role (np. muzea), ale istnieją. Są zadbane lub w
trakcie remontu. Jest ich tutaj ponad pięćdziesiąt! O nich będzie osobny wpis.
BASZTA PROCHOWA Z XVI WIEKU. PO LEWEJ CERKIEW ZAŚNIĘCIA MATKI BOSKIEJ, PO PRAWEJ KOŚCIÓŁ DOMINIKANÓW, OBECNIE CERKIEW. |
FASADA KOŚCIOŁA DOMINIKANÓW. PO DODANIU IKONOSTASU ZAMIENIONY W CERKIEW. |
MALOWNICZA KATEDRA ORMIAŃSKA. |
CERKIEW PRZEMIENIENIA PAŃSKIEGO Z XIX WIEKU. |
KATEDRA ŁACIŃSKA. |
KOŚCIÓŁ JEZUICKI ŚW. PIOTRA I PAWŁA. OBECNIE KATOLICKI KOŚCIÓŁ GARNIZONOWY OBRZĄDKU BIZANTYJSKO-UKRAIŃSKIEGO. |
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR BERNARDYNÓW. OBECNIE CERKIEW ŚW. ANDRZEJA. |
4) Przez
wieki było jednym z największych, najbogatszych i najpiękniejszych miast
Rzeczpospolitej. Było przecież miastem królewskim. Więc mieszkały tu najzacniejsze
rody, nie tylko polskie. Stąd do dzisiaj podziwiamy przepiękne pałace i bardzo
ozdobne kamienice, np. kamienica Sobieskich, Lubomirskich, Arcybiskupia, pałac
Potockich. Różne style, zdobienia, wzory i kolory. Niesamowite doznania
estetyczne!
NAJBARDZIEJ OZDOBNA KAMIENICA SOBIESKICH, ZWANA MAŁYM WAWELEM. |
ODRESTAUROWANA, XVI-WIECZNA, RENESANSOWA KAMIENICA BANDINELLICH. |
KAMIENICA BANDINELLICH, NAJSTARSZA POCZTA LWOWSKA. |
5) Oprócz
pałaców i kamienic jest wiele przepięknych, zabytkowych budynków użyteczności
publicznej. Należy wymienić tu choćby klasycystyczny Ratusz, XVII-wieczny Uniwersytet,
Bibliotekę i Politechnikę Lwowską (XIX wiek), secesyjny obiekt Galicyjskiej
Kasy Oszczędności czy przyciągający wzrok, ozdobny budynek Hotelu George (Żorż),
w którym niegdyś, w czasach jego świetności, bywali najbardziej znani politycy
i artyści.
OGROMNY, KLASYCYSTYCZNY RATUSZ Z PIĘKNĄ WIEŻĄ. |
HEJNAŁ Z NAJWYŻSZEGO PIĘTRA RATUSZA,
GRANY NA DWÓCH TRĄBKACH.
BUDYNEK TEATRU IM. M. ZAŃKOWIECKIEJ. |
SECESYJNY OBIEKT GALICYJSKIEJ KASY OSZCZĘDNOŚCI. |
KIEDYŚ LUKSUSOWY HOTEL GEORGE (ŻORŻ). DZIŚ TEŻ PRZYCIĄGA WZROK! |
6) Na
osobną uwagę zasługuje majestatyczny Lwowski Teatr Narodowy Opery i Baletu im.
S. Kruszelnickiej. Tutaj szczególnie widać potęgę i zasobność dawnego Lwowa.
Jest to świątynia piękna i na zewnątrz, i w środku. Można ją śmiało porównać do
tych najpiękniejszych w Europie. Aby ją zwiedzić należy wykupić bilet. Kosztuje
niewiele, ale jego wnętrze pełne przepychu, to uczta dla oczu. Szczególnie
pięknie wygląda z zewnątrz, kiedy jest podświetlona o zmroku. Niezapomniany
widok! Ale takie piękno wymaga osobnego wpisu.
7)
Wspaniałych wrażeń dostarcza spacer starymi, brukowanymi uliczkami lub
nowoczesnymi prospektami. Piękna jest Aleja Swobody, choć zimą nie działają
jeszcze fontanny. Przyjemnie jest też przysiąść na jednej w bardzo wielu ustawionych
tu ciekawych ławeczek, których kute oparcia mają kształt lwów. Taka ilość ławeczek
w każdym zakątku miasta to wielki plus, bo w wielu europejskich miastach mi ich
brakowało, np. w Amsterdamie odpoczywałam siedząc na ulicy! Tu luksus!
ALEJA SWOBODY Z CHARAKTERYSTYCZNYMI ŁAWECZKAMI. |
BRUKOWANE I KLIMATYCZNE ULICZKI STAREGO MIASTA. |
8) Gdy
się zmęczymy lub zgłodniejemy, to czeka na nas duża ilość różnych, nietypowych
lub udziwnionych restauracyjek i kawiarenek. I nie zbankrutujemy! Tu nas stać
na wszystko, możemy chodzić nawet od knajpki, do knajpki. Mówi się, że
miejscowi mało zarabiają, ale w sobotnie popołudnie i wieczór wszystkie były
zapełnione, choć jest ich tu naprawdę mnóstwo, w każdym zakątku. Byłam pod wielkim
wrażeniem! Więcej o tym będzie w osobnym wpisie.
POLSKA RESTAURACJA LWOWSKA PREMIERA. |
RESTAURACJA - MUZEUM DOM LEGEND, Z TARASEM WIDOKOWYM I TRABANTEM NA DACHU. |
9) Spacerując
po Lwowie natykamy się na pomniki Polaków, np. Adama Mickiewicza, czy też na
polskobrzmiące nazwy ulic lub placów, więc czujemy się bardzo swojsko. Od Rynku
odchodzi ulica Krakowska, inne poświęcone są naszym wielkim Polakom:
Mickiewiczowi, Kopernikowi, Chopinowi, Matejce czy Konopnickiej. Ale
najfajniejsze jest to, że nie trzeba się wysilać i mówić w obcym języku, aby
się dogadać (choć młodzi Ukraińcy posługują się angielskim). Nasze języki są
dość podobne, więc można spokojnie mówić po polsku - będziemy zrozumiani, a
poza tym wiele osób zna nasz język. To miłe! Dlatego czułam się tu dobrze i
bezpiecznie.
KOLUMNA Z CIEKAWYM POMNIKIEM MICKIEWICZA. |
10) Będąc we Lwowie trzeba się też przejechać tramwajem, takim rozlatującym się reliktem przeszłości. Ale wewnątrz światowo! Spikerka zapowiada kolejny przystanek po ukraińsku i… jak na ironię – po angielsku. Cztery przystanki ze ścisłego centrum do Cmentarza Łyczakowskiego, tramwajem nr 7 za ok. 50 groszy. Wrażenia niezapomniane i prawie za darmo! A wizyta na Cmentarzu pojawi się w osobnym wpisie.
TRAMWAJ NR 7 PRZY CMENTARZU ŁYCZAKOWSKIM. |
11) No i
na koniec trzeba odwiedzić miejscowych, międzywojennych bohaterów - Szczepcia i
Tońka, a właściwie ich rzeźby, które witają nas w restauracji Lwowska Premiera. To polska restauracja,
z obsługą mówiącą po polsku i menu po polsku. Może istniała już w okresie
międzywojennym i oni też tu bywali? We Lwowie są bardzo popularni, gdyż Kazimierz Jan Wajda (Szczepcio) i Henryk
Vogelfänger (Tońko) to rodowici lwowianie. W tamtym okresie byli spikerami Polskiego Radia Lwów, biorącymi udział w
humorystycznym słuchowisku radiowym Wesoła
Lwowska Fala. Tam językiem lwowskich baciarów (urwipołciów) przedstawiali
poprzez skecze i monologi specyficzny klimat ówczesnego Lwowa. Podobno podczas
transmisji audycji ulice pustoszały, tak wszystkim to się podobało. Nie znam
ich z audycji radiowych, ale z filmu tak, bo w kilku wystąpili (Włóczędzy, Będzie lepiej-ostatnio
odnowiony)). Ich lwowska gwara i humor są powalające. Nie dziwię się, że
stworzyli audycję najpopularniejszą w całych dziejach polskiego radia. Cieszę
się, że mogłam ich tu spotkać!
BATIARY: SZCZEPCIO I TOŃCIO WITAJĄ W RESTAURACJI LWOWSKA PREMIERA. |
- Możliwe, że więcej ładniejszych jest miast, lecz
Lwów jest jedyny na świecie i z niego wyjechać ta gdzież ja bym
mógł ta mamciu ta skarz mnie Bóg! – śpiewali po lwowsku Szczepko i
Tońko. Ja się do nich ze śpiewem przyłączam i potwierdzam – tak, jedyny taki na
świecie! Piękny, choć ciągle remontujący się, ale swojski i klimatyczny! Z
wiadomych powodów musiałam jednak wyjechać. Jednak na przejściu granicznym
miałam karę: akurat tłok i jedenastogodzinne oczekiwanie na odprawę. Ale mimo
to chętnie wrócę!!!
Restauracje we Lwowie.
Widok z Wysokiego Zamku, świątynie Lwowa.
Cmentarz Łyczakowski.
Lwów, Wilno, Grodzieńszczyzna- ja mam sentyment do polskich, wschodnich kresów, więc z przyjemnością towarzyszyłam ci w tej wycieczce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajny tam klimat i dobrze się tam czułam. To wspaniała wyprawa! Będzie jeszcze kilka wpisów na temat Lwowa, więc zapraszam!
Usuń