Dzisiaj zabieram Was do stolicy, która
co prawda nie jest moim ulubionym miastem, ale ma takie fantastyczne miejsca i
ciągle zmienia się na lepsze, że nie dziwię się mojej znajomej blogerce Stokrotce, która o tym mieście napisała piękną książkę zatytułowaną Moje
warszawskie zwariowanie. Bo można zwariować od tych niezwykłych miejsc, nawet
od tych mniej niezwykłych, kiedy ma się patriotyzm w sercu i zna się tragiczną
historią miasta, tak jak Stokrotka. Dziś rzecz będzie o jednym z takich cudnych
miejsc, którym jest Pałac Jana III Sobieskiego w Wilanowie wraz z
otaczającym go ogrodem. Zwiedzałam go po raz kolejny w ubiegłym roku i wtedy
też powstał wpis na ten temat na blogu (TUTAJ). A w książce Stokrotki przeczytałam
ciekawy rozdział poświęcony symbolice niezwykłych zdobień tego pałacu. Więc w
tym roku jeszcze pełniej mogłam się zachwycać przepiękną architekturą jego wyglądu
oraz przebogatych wnętrz.
Jednak głównym celem tegorocznej wizyty
w Wilanowie była szeroko reklamowana atrakcja - Królewski Ogród Światła,
czyli zimowy festiwal feerii barw i kolorów w przypałacowych ogrodach. Zachwyciły
mnie zdjęcia i filmy w Internecie, które ukazywały ogród i pałac w jeszcze
piękniejszej odsłonie i które po prostu musiałam zobaczyć. Bo to nic innego,
jak wystawa plenerowa, w której biorą udział miliony kolorowych lampek
diodowych oplatające obiekty i rośliny dużego wilanowskiego ogrodu. Dzięki
finezyjnym kształtom nadanym obiektom przez światełka możemy poczuć się przez
chwilę, jak na przepysznym królewskim dworze, albo… w bajce. Na dziedziniec
pałacowy wprowadza nas, widoczny z daleka, ogromny, 75-metrowy świetlisty
tunel, którego światełka „tańczą” w rytm skocznego czardasza. Już jestem, jak
zaczarowana!
A dalej jest tylko lepiej, bowiem na
głównej fasadzie pałacu przebiega niezwykłe przedstawienie. To mapping
odbywający się w weekendy po zmroku, czyli trójwymiarowy pokaz światła,
dźwięku i obrazu, który tworzy iluzję ożywionego budynku, jak
czytamy na stronie Muzeum Jana III Sobieskiego, a w oknach pałacu
pojawia się wirtualnie król Jan, Marysieńka, widzimy też pokazy tańców
dworskich, albo podjeżdżający orszak królewski z karocą. Trzy odsłony tego
ciekawego przedstawienia w ciągu wieczora, trwające po kwadransie, przyciągnęły
tłumy oglądających, choć powtarzany jest on przecież od końca października. Ale
wcale się nie dziwię, bo to niesamowite przeżycie!
Dalej przez rozświetloną pergolę,
strzeżoną przez orły, weszliśmy do kolejnej części coraz bardziej baśniowego
ogrodu. Jest tu kolejny świetlisty tunel, a dalej alejki obsadzone pnączami i uformowanymi
krzewami rozświetlonymi różnymi kolorami diod. Najpiękniej wyglądają niewielkie
drzewka, na których wiszą lampki, niby pomarańcze, czyli mamy drzewka
pomarańczowe, prawie takie, jakie kiedyś w oranżerii króla. Śliczne!
A wokół cudnie rozświetlone alejki, pawilony
ogrodowe, lampy niby pałacowe kandelabry, herb królewski, a także ogromna świetlista
rama, w której można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na tle nocnego pałacu.
Chętnych, aby uwiecznić tę chwilę było bardzo wielu!
Z niższego tarasu tego barokowego, a
dzisiaj baśniowego ogrodu dobiegały co jakiś czas dźwięki muzyki. To już
kolejna część ogrodu nazywana Muzycznym Ogrodem Marzeń, gdzie przy
dźwiękach muzyki, również barokowej, odgrywał się świetlno–muzyczny pokaz.
Znów migające lampki czarowały kolorami, a na środku dostojnie dekorowała to
miejsce błyszcząca fontanna, niby złota królewska korona. Trudno oderwać wzrok!
Dalej jest równie cudnie, bowiem
tegoroczna nowość iluminacji to Ogród Różany. Prowadzi do niego pergola
opleciona różanymi pnączami, oczywiście diodowymi. Po jej przekroczeniu pojawia
się pole usłane sześcioma tysiącami różanych światełek, które falują zmieniającymi
się kolorami. Niezwykłe i zachwycające!
W naszym gronie, a było nas sporo, bo
cała autokarowa grupa dwóch klubów seniorskich, nie było takiej osoby, którym
ten bajeczny, królewski ogród nie przypadł do gustu. Cieszę się, że mi zaufali,
gdy wspominałam, że warto pojechać i obejrzeć to niezwykłe miejsce. Dziękuję
moim koleżankom i kolegom za ten wspólnie spędzony pięknie dzień!
I Wam
dziękuję za odwiedzenie bloga i liczę, że też się Wam spodobał spacer po tym niezwykłym,
królewskim ogrodzie!
No i teraz widzę co straciłam. Odkładałam, odkładała i nie poszłam. Aj, gapa ze mnie. Żałuję. Dobrze, że mogłam być tam wirtualnie z Tobą. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze dasz radę, bo w tym roku trwa to do 23 lutego. Nie ma już wszystkich atrakcji, ale to, co jest i tak robi wrażenie. Pozdrawiam:)))
UsuńBardzo spodobały mi się te wszystkie iluminacje naprawdę robią wrażenie jak z bajki. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo był magiczny wieczór! Za rok będzie kolejny:)
UsuńPozdrawiam:)))
O raju, robi wrażenie:) jak z bajki :) Ogladałam tańczące fontanny w Barcelonie, ale nasz królewski ... wow, mamy powody do dumy :) Cudownie ogladać to na własne oczy :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Mamy powody do dumy, bo takich iluminacji i jeszcze innych, w różnych polskich miastach, mamy coraz więcej. W tym roku chciałabym się załapać na festiwal światła w Toruniu.
UsuńMoże da radę:)))
Wilanów jest moim celem. Może w tym roku ? Pozdrawiam :)
UsuńŻycie jest po to, aby realizować swoje marzenia! Dobrze, że je mamy, bo wtedy nasze życie jest pełniejsze i piękniejsze:)
UsuńZasyłam pozdrowienia:)))
Pięknie oświetlone, spodobałoby mi się na żywo♥
OdpowiedzUsuńTo coś innego, czego nie ma, w takiej odsłonie, gdzie indziej i wprowadza w zachwyt:)
UsuńPozdrawiam:)))
Kochana
OdpowiedzUsuńJak w bajce, a pobyt w stolicy bardzo udany🤗🧡
Piękne fotki😀
Pozdrawiam najserdeczniej na nowy udany tydzień 🌤️🍵🌷🤗
Tak, przez chwilę mogłam poczuć się, jak księżniczka!
UsuńDziękuję Ci i życzę również jak najlepszego tygodnia:)))
Nareszcie dotarłam do Ciebie.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie to wygląda. Może następnym razem się załapię na ten baśniowy ogród?
Pozdrawiam Cię Urszulo bardzo serdecznie.
Witam Cię Basiu i cieszę się, że dotarłaś!
UsuńZasyłam mnóstwo całusów:)))
"Drzewka pomarańczowe" faktycznie wyglądają uroczo. W okresie międzyświątecznym widziałam coś podobnego będąc na Litwie chociaż tematyka i kolorystyka trochę inna. Piękne zdjęcia a wrażenia "na żywo" na pewno też niezapomniane. Moc pozdrowień.
OdpowiedzUsuńWrażenia prawdziwie królewskie i bajeczne pośród tych migających światełek.
UsuńA pomarańcze wyglądają jak prawdziwe. Chciałoby się zerwać. Piękne wspomnienia pozostały:)
Serdeczne pozdrowienia:)))
Dawno mnie u Ciebie nie było Urszulo a tu taka niespodzianka. Dziękuję Ci serdecznie ze wspominasz w tekście o mnie i o mojej ksiazce.
OdpowiedzUsuńA Warszawa jak wiesz to moja nieustajaca miłość.
Serdecznosci dla Ciebie.:-)
Lubię sprawiać ludziom niespodzianki, szczególnie takim pięknym znajomym jak Ty!
UsuńCieszę się, że jej nie przegapiłaś:)
Pozdrawiam:)))
Wspaniałe widoki
OdpowiedzUsuńTo miejsce jest bardzo ciekawe pod wieloma względami. Niesamowita podróż.
OdpowiedzUsuń