Do Dubrownika,
położonego na południu Dalmacji, w najwęższej na mapie części Chorwacji
wybrałam się po raz drugi, zgodnie z daną sobie parę lat temu obietnicą. Zwiedzałam
wtedy miasto w deszczu i miałam niedosyt jego atrakcji, więc w tym roku
postanowiłam odwiedzić je jeszcze raz. Deszcz z burzami był zapowiadany, ale dzień
wcześniej też przepowiadano taką aurę, która się jednak nie spełniła. Teraz
jednak było dokładnie tak, jak twierdziły prognozy. Oczywiście miasto jest
piękne nawet podczas deszczu, więc po zakupie pierwszej „pamiątki” - płaszcza
przeciwdeszczowego i pod parasolem zaczęłam penetrowanie jego niezwykłych
miejsc, bo Dubrownik jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju. Jednak robienie
zdjęć z parasolem w ręku, wiecie jak wygląda. Cieszę się, że jednak trochę ich
wyszło! I uzupełniam poprzedni wpis o tym mieście t u t a j.
JAK WIDZICIE HUMOR, MIMO WSZYSTKO, MNIE NIE OPUSZCZAŁ! |
Aby dotrzeć do Dubrownika trzeba przejechać jedenastokilometrowy odcinek Bośni i Hercegowiny rozdzielający Chorwację. Taki podział granic ustalono po ostatnich wojnach bałkańskich. W lipcu oddano do użytku widowiskowy most na półwysep Pelješac omijający Bośnię i Hercegowinę, ale trasa ta jest o wiele dłuższa. Z kontrolą graniczną nie ma tu problemów. Więc po przekroczeniu granicy można dalej cieszyć się widokami Riwiery Adriatyckiej. Po przejechaniu tej malowniczej trasy, już z daleka, widoczne są tradycyjne białe domy Dubrownika z czerwonymi dachami położone na wzgórzach.
Im bliżej
morza, tym lepiej widać położoną na wysuniętym półwyspie część najstarszą –
okolone potężnym murem Stare Miasto - Stari Grad. Opływająca je zatoka
też jest piękna. Jest to niesamowity widok! I niepowtarzalny! Mury obronne,
którymi otoczone jest miasto mają długość prawie dwóch kilometrów i można się
po nich przechadzać. Ich grubość dochodzi nawet do sześciu metrów, a wzmacniają
je bastiony oraz okrągłe i kwadratowe wieże. Zbudowano je na ogromnych skałach,
które obmywa Adriatyk. Z murów można podziwiać wspaniałe widoki. A ja
znów nie mogłam tego zrobić! Co to za atrakcja w takiej ulewie!
Po dwóch godzinach chodzenia w zacinającym deszczu i po kostki w wodzie dałam jednak za wygraną. Chwilowe wytchnienie dawały tylko tutejsze świątynie, których jest wiele i są niezwykle piękne. Ich ozdobny, barokowy styl, wysokie wieże i kopuły przyciągają z daleka jak magnes.
Ale zwiedziłam kawałek Starego Miasta, którego historia sięga XII wieku. Założyli je Słowianie, dlatego łatwo się tu dogadać. Wiele zwrotów jest podobnych. Miasto było często niszczone przez wojny. Ostatnia, bałkańska przyniosła również ogromne straty, ale zawsze je odbudowywano. Wchodziłam do niego dość tradycyjnie, obok ogromnego, cudnego drzewa magnolii wielkokwiatowej, przez bramę Pile, na deptak z białego kamienia, czyli ulicę Stradun. Jest to główna ulica Starego Miasta.
Od razu
zwracają uwagę piękne budowle, bo po prawej stronie wspaniała fontanna – Wielka
Studnia Onofria z szesnastoma rzeźbami-twarzami, z których wypływa woda.
Zbudowano ją w XV wieku i dostarczała mieszkańcom wody pitnej. Zdjęcie stąd nie
wyszło, wiec odsyłam Was do poprzedniego wpisu z Dubrownika. Swą nazwę wzięła
od nazwiska budowniczego. Picie jej przynosi ponoć szczęście.
Po
drugiej stronie ulicy stoi barokowy kościół i klasztor Franciszkanów,
któremu nie można z tej perspektywy zrobić foty ze względu na gęstą zabudowę.
Od 1317 roku działa tam nieprzerwanie do dziś apteka, jedna z
najstarszych na świecie. Klasztor ma dziedziniec otoczony przepięknymi barokowymi
krużgankami. Na dziedzińcu mnisi hodowali zioła i róże, z których
produkowali lekarstwa i olejek różany. Wyrabiano z niego słynne na całą Europę
kremy.
Idąc
dalej mijamy wspaniałe, stare kamienice z zielonymi okiennicami, z muzeami i
sklepami oraz zatłoczone kafejki obok nich, w których podczas deszczowej aury
trudno było znaleźć miejsce. Uwagę zwracają wąskie uliczki, na końcu których
widać schody, niczym do nieba, i mury obronne. I wszędzie parasole, parasole...
Dochodzimy do placu Luža. Kiedyś stała tu Kolumna Rolanda z XV wieku, średniowiecznego rycerza opiewanego w literaturze, który tutaj jest symbolem wolności. Długość jego przedramienia wyznaczała kiedyś miarę długości w mieście. Teraz jest ona w remoncie. Zresztą remontowanych obiektów jest tu znacznie więcej. Stoi tu kościół św. Błażeja z ocalałą cudownie jego figurką. Święty, stojący w ołtarzu głównym, trzyma w dłoni ówczesną makietę miasta.
Odchodząc trochę w bok kamiennymi uliczkami można podziwiać inne, wspaniałe atrakcje i zabytki tego pięknego miasta np. Pałac Rektorów, który jest pomniejszoną wersją weneckiego Pałacu Dożów. Rezydowali w nim powoływani co miesiąc rektorzy sprawujący rządy w republice. Zbudowany z białego marmuru, z pięknymi kolumnami i zdobnymi bogato oknami jest jednym z najpiękniejszych budynków Dubrownika.
Między wąskimi
uliczkami znajdziemy też okazałe schody z XVIII wieku, niczym te
Hiszpańskie z Rzymu. Gdy po nich wejdziemy zobaczymy kolejny ciekawy obiekt. To
jezuickie kolegium i kościół św. Ignacego. Wnętrza kryją równie okazałe
freski z życia założyciela zakonu – Ignacego Loyoli. Ten, całościenny, w
prezbiterium robi ogromne wrażenie!
Piękne
widoki funduje nam też wyjście poza mury miasta, choćby przez bramę Peskarija
z ulicy Stradun – na port, błękitne morze, potężne mury albo, gdy spojrzymy w
górę – na wzgórze Srd. Ma ono wysokość 400 metrów i można na nie wjechać
kolejką linową. Widoki stamtąd muszą być wspaniałe. Niestety, kolejką też nie wjechałam!
Dalej mam
niedosyt zwiedzania Dubrownika, ale widocznie tak musiało być. Nie wiem, czy
wybiorę się tam trzeci raz. Ale bliżej do tego miasta z Czarnogóry, a tam się
wybieram, więc kto wie? Przeczytałam kiedyś, że to miasto: jest, jak książę
z bajki – bogate i dumne, ze starożytnym rodowodem i słowiańską duszą! Ładne,
prawda?
DOBRY NASTRÓJ NIE OPUŚCIŁ MNIE DO KOŃCA!!! |
Brawo Ula, mimo deszczowej aury dałaś czadu. Super, ze wycieczka udana :)
OdpowiedzUsuńDzięki Aga! Nawet burza, której się bardzo boję mi nie przeszkodziła 😉
UsuńDubrownik w deszczu? mi się kojarzy ze słońcem. Ty chowałaś się w kościołach przed deszczem, my przed upałem. Powód nie ważny, by zachwycić się ich urodą. Podobnie z samym Dubrownikiem niezależnie od pogody jest niesamowity. Ostatnie zdjęcie świadczy, że pogoda nie zepsuła Ci humoru i tak trzymaj. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPo prostu dwa razy miałam pecha. Rzadko to mi się zdarza, a jednak. Dobrze, że było ciepło i mokre sandały nie ziębiły.
UsuńPięknej niedzielki 😊
Dubrownik wspominam jako wspaniałą przygodę. Kiedy wjeżdżałam do tego miasta padała mżawka, ale niedługo potem wyszło słońce i mogłam do woli penetrować jego zakątki łącznie z murami. A była to długa wędrówka bowiem jak to w zwyczaju Chorwatów i Czarnogórców bywa nikt się nigdzie nie spieszy, dużo odpoczywa, a jak pracuje to tylko polako (polako tzn. pomału). Te szczęśliwe chwile utrwaliłam na wielu zdjęciach, z których na blogu umieściłam zaledwie część. Wracam do nich często i często kombinuję jakby do Dubrownika jeszcze raz pojechać... przynajmniej na tydzień! Ech Ulka! Aż dreszczyk po plecach mi przeleciał! Tyle wrażeń!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
To niepowtarzalne miasto. Może tak miało być, bym mogła dawkować sobie jego niezwykłą urodę. Plus deszczowej aury był taki, że tłumy były w kawiarniach, ale na śliskich ulicach raczej pustki. Mimo to wspomnienia i wrażenia niezapomniane.
UsuńŻyczę Ci spełnienia marzeń i powrotu do Dubrownika 😘
W czasie mojej pierwszej podróży do Dubrownika też padał ulewny deszcz. I to był plus bo po ulicach chodziło niewiele ludzi. Kolejny razem już miałam słońce. To miasto dzięki niezwykle bogatej historii i pięknej architekturze stało się w ostatnich latach swego rodzaju hitem na świecie za sprawą nakręconego tam serialu Gra o tron. Ja jestem tym miastem oczarowana i marzę aby tam jeszcze powrócić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Chyba nie ma się go nigdy dość, bo mnóstwo tam atrakcji ❤
UsuńTo miasto nie jest jak książę z bajki....bo nie wszyscy książęta są urodziwi :-)).
OdpowiedzUsuńTo miasto to jest Piękna BAJKA!!!
Dobrze powiedziane kochana 😍
UsuńNajważniejsze, że pogoda ducha dopisała i dobry nastrój nie spłynął z Ciebie razem z deszczem. Rozumiem, że w takim miejscu jak Dubrownik można czuć rozgoryczenie pogodą ale z drugiej strony mnogość okazji do zachwytu pomaga odciągnąć uwagę od złej aury i mokrych butów.
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie w przypadku Dubrownika to będzie takie pogodowe do trzech razy sztuka i podczas kolejnej wizyty będzie świecić ogromne słońce?
Też sobie przywiozłam z Pragi taką elegancką pelerynkę, z uwielbienia dla koloru również niebieską. Tak lało, że wracaliśmy do domu boso w strugach wody płynącej klimatycznymi, praskimi uliczkami.
Uśmiecham się do Ciebie w ten fajny poniedziałek i życzę dobrego tygodnia.
Oj, to też miałaś tak fajnie 😉 I mamy takie same pamiątki 😊 Ja cały czas miałam na nogach sandały. Myślałam, że się rozlecą, ale zainwestowałam trzy lata temu w sportowym i teraz zakup ich procentuje na każdym wyjeździe.
UsuńFajne mamy wspomnienia!
Całusy 😘
Kochana
OdpowiedzUsuńNie byłam, zatem chętnie poczytałam, obejrzałam zdjęcia😊
Patrząc na deszcz jest mi rześko w upału czas🤗
Najserdeczniej pozdrawiam🍀🌼😀☕
Zapraszam na bloga📖
Rzeczywiście upały większe niż na południu Europy. Sporo ostatnio anomalii w aurze.
UsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie 🥰
Kochana jestem Ci przeogronie wdzieczna za ten wpis! Wiele moich znajomych opowiadalo o Dubrowniku , widzialam jako takie zdjecia, ale dopiero ten wpis ukazal mi piekno tego miejsca. Marzy mi sie zwiedzenie Chorwacji i mysle, ze moze byc to kolejny kierunek na moje wakacje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Cieszę się, że mogłam Ci pokazać piękno tego kraju, w tym Dubrownika.
UsuńWszystkiego najlepszego 💓
W Chorwacji byłam kilka lat temu i wróciłam oczarowana tym miejscem. W Dubrowniku niestety nie byłam. Mam nadzieję, że przy kolejnej wizycie uda mi się go zwiedzić. Nawet skąpany w deszczu ma tyle uroku :)
OdpowiedzUsuńAle lepiej jednak go zwiedzać przy lepszej pogodzie. Może Tobie się to uda 😃
UsuńWitaj Ula :) Dubrownik piękne miasto ale znam je tylko z internetu :) jakoś do tej pory Chorwacja nie podrodze nam jest... ciągle sibie obiecujemy i ciągle coś nam nie udaje się tam dotrzeć... Takie miejsca nawet w deszczu wyglądają pięknie, a nam nie ordeszladza wdoa w butach czy krople na nosie :) tak kilka lat temu zwoedzaliy Wenecję. Wody było po kolana :)
OdpowiedzUsuńTo mieliście ciekawiej niż ja 😉 Trudno jednak przy takiej ilości wody zwiedzać. Ja byłam w Wenecji, gdy wody już zeszły, ale były jeszcze drewniane kładki na ulicach. Niezwykle to wyglądało!
UsuńCałusy kochana 😘
Ponodz są fani wody w Wneci :) tzn spotkaliśmy kiedyś parę która była w Wenecji kilka razy tylko po to żeby zobaczyć ja zalaną 🙈 kompletnie tego nie rozumiem, no ale różni jesteśmy u różne mamy potrzeby :)
UsuńWiele lat temu spędziłam kilka dni w Dubrowniku. Dzięki Twoim zdjęciom przypomniałam sobie jak piękne to miasto i tyle ciepłych wspomnień pozostało.
OdpowiedzUsuńTo miałaś super ucztę! Fajnie jest mieć takie cudowne wspomnienia:)))
UsuńUleńko poczuj co ja czuję przez 3/4 roku ;) . Żartuję, aż tak to w Anglii nie pada, ale Dubrownik w deszczu też ma swój urok, chociaż rozumiem Twoje rozgorycznie.
OdpowiedzUsuńJest piękny o każdej porze, ale było trochę mało wygodnie, w myśl zasady co za dużo...
UsuńPięknie tam pomimo deszczu
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam 😊
UsuńWyobrażam sobie, że chodniki w Dubrowniku przy takim deszczu były niczym lodowisko :D Chyba znacznie tam spokojniej przy takiej pogodzie, niż w słońcu. Ja mam w planach do Dubrownika jeszcze wrócić, bo ostatnim razem nie miałam czasu, żeby wejść na mury, poza tym chciałabym też wjechać tą kolejką na pobliskie wzniesienie, aby zobaczyć miasto z góry.
OdpowiedzUsuńZwiedzało się lepiej, bo turyści siedzieli w knajpach, ale było rzeczywiście ślisko. Tylko tego deszczu było za dużo. Wejście na mury to też moje marzenie. Może jeszcze kiedyś....
Usuń