27 lutego, 2023

Mennonici oraz inne atrakcje Żuław i Mierzei Wiślanej

Żuławy Wiślane to urokliwa kraina leżąca w dorzeczu Wisły, którą od morza oddziela wąski pasek Mierzei Wiślanej. Dziś kilka ciekawych miejsc i atrakcji właśnie z tych rejonów naszego kraju. 

Obszar Żuław w jednej czwartej stanowią tereny depresyjne, czyli takie, które leżą poniżej poziomu morza, stąd to trudny do zagospodarowania teren, bo zalewowy. Jednak Żuławy zostały obłaskawione dawno temu i dostosowane do potrzeb rolnictwa. Dokonali tego… mennonici.

Mierzeja Wiślana to z kolei 96-cio kilometrowy, dość wąski (1-2 km) piaszczysty pasek terenu, od Gdańska po Piaski za Krynicą Morską. Dalej jest jeszcze rosyjska część mierzei. A skoro morze i piasek, to wiadomo, że są na niej miejscowości wypoczynkowe. 

To zaczynamy!


MENNONICKIE INSPIRACJE.

Mennonitów sprowadzono do Polski w XVI wieku z Niderlandów. A mieszkańcy tamtych rejonów znali się przecież, jak mało kto, na życiu w bliskości morza i to poniżej jego poziomu. Wiedzieli jak budować kanały i osuszać ziemię, by służyła ludziom. W dodatku ich mennonicka religia – odłam anabaptyzmu – nie była na ich ziemiach tolerowana. Wybrali więc Polskę na swój dom, na cztery wieki. I świetnie odnaleźli się w nowej ojczyźnie. Byli doskonałymi gospodarzami, pracowitymi i religijnymi. Pozostawili po sobie w delcie Wisły mnóstwo wspaniałych śladów: niezwykłe domy mieszkalne, zespoły zagrodowe, oryginalne cmentarze i kościoły. Ich działalność na tych ziemiach zakończyła druga wojna światowa, zostali bowiem stąd wysiedleni. Jednak, aby pamięć o tych niezwykłych ludziach nie zaginęła powstają różne inicjatywy kultywujące ich życie i tradycje. Jedno z nich jest we Władysławowie koło Elbląga. To Mennonickie Inspiracje (konto na FB), gdzie animatorki poprzez zabawę i odtwórstwo historyczne wprowadzają w mennonicką przeszłość. Wszyscy bawią się tu doskonale, co widziałam po naszej dorosłej grupie. Można posłuchać tutaj ich historii, zrobić pranie na tarze, wydoić krowę (niestety nie prawdziwą), zrobić masło, zjeść pyszne owoce prosto z drzewa (latem i jesienią) lub popróbować mennonickiej kuchni. Oczywiście ubrani w oryginalny mennonicki strój! Super przygoda! 


JA MENNONITKA!









DOM PODCIENIOWY W ŻELICHOWIE.

Domy z podcieniami to charakterystyczna zabudowa dawnych żuławskich wsi. Wznosili je potomkowie mieszkających tutaj Holendrów i były one oznaką zamożności. Tej ciekawej i ozdobnej architektury nie zachowało się wiele, dlatego cieszy każda starannie dokonana restauracja takiego zabytku. Jeden z domów podcieniowych znajduje się w miejscowości Żelichowo, niedaleko Nowego Dworu Gdańskiego. Zbudowano go trzysta lat temu i został w to miejsce przeniesiony w 2003 roku przez obecnych właścicieli. Każdy może go obejrzeć, bowiem istnieje tu gospoda Mały Holender. Odbywają się w niej spotkania miłośników Żuław, gromadzi się dawne lokalne przepisy kulinarne. Dzięki temu odtworzono tu zapomniany żuławski ser werderkäse, którego recepturę przywieźli mennonici, i który można zakupić na miejscu. Za zgodą przedwojennych wytwórców, rodziny Stobbe, kontynuuje się też tradycję spożywania mennonickiej jałowcówki machandla. To cała procedura, o której możecie przeczytać na stronie gospody. Można też spróbować innych, lokalnych i sezonowych przysmaków w pięknych okolicznościach przyrody, bowiem część stolików ustawiono w dużym ogrodzie. Ja skusiłam się na czerwone raki. Zjadłam, ale koneserką ich nie jestem! Warto tu zajrzeć, zwłaszcza że obok znajduje się XIV-wieczny kościół.












JA TEŻ TUTAJ PRACUJĘ! TERAZ MAM PRZERWĘ.


KOŚCIÓŁ GREKOKATOLICKI ŚW. MIKOŁAJA W CYGANKU/ŻELICHOWIE.

Dziś to cerkiew, ale w XIV wieku zbudowano go dla katolików. Po drugiej wojnie, kiedy na te tereny przesiedlono Ukraińców odprawiano w nim nabożeństwa w obrządku grekokatolickim. Od 2002 roku świątynia jest własnością tego Kościoła. Widać, że jest zadbana i cały czas remontowana ze zniszczeń w minionych wiekach. Obok jest lapidarium o odnowionymi zabytkowymi płytami nagrobnymi. Obecny proboszcz parafii wraz ze swoją  żoną prowadzą też dom rekolekcyjny, więc można tu się wyciszyć i odpocząć w niezwykłych okolicznościach przyrody, zwłaszcza, że obok jest rzeka Tuga, po której odbywają się spływy kajakowe. Świetne miejsce!












Teraz jedziemy na Mierzeją Wiślaną do urokliwej Krynicy Morskiej, jednej z moich ulubionych miejscówek nad polskim morzem. Ale po drodze jeszcze trzy inne atrakcje.


KOŚCIÓŁ W STEGNIE.

Moją uwagę na ten kościół zwrócił Wkraj na swoim blogu. Wcześniej tylko obok przejeżdżałam. Teraz cieszę się, że mogłam go zwiedzić. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa pochodzi z XVII wieku i ma ciekawą szachulcową budowę. Zbudowano go dla protestantów. Z zewnątrz wygląda ładnie, ale wnętrze kryje niezwykłą atrakcję -  największy na świecie obraz, który pokrywa całe sklepienie świątyni. Wykonano go na lnianym płótnie liczącym 450 metrów kwadratowych. Jest przybite do sufitu specjalnymi gwoździami. W centralnym miejscu widzimy Zmartwychwstanie Jezusa oraz inne sceny religijne. Niezwykłe! Na ścianach są jeszcze cztery inne obrazy tego samego autora. W świątyni znajduje się też największy w Polsce model statku, który został darowany jako wotum za uratowanie życia. Barokowy jest ołtarz, ambona i organy. Latem odbywają się tutaj popularne koncerty organowe, a mogą je grać nawet niesłyszący, dzięki dostosowanym do tego celu funkcjom instrumentu. Zdecydowanie warto tu wstąpić!










OBÓZ ZAGŁADY W SZTUTOWIE.

Muzeum Stutthof w Sztutowie utworzono w miejscu nazistowskiego obozu zagłady ostatecznej. Zatrzymaliśmy się, bo grupa je zwiedzała. Ja mam zdjęcia tylko z bramy głównej, którą w czasie drugiej wojny przeszło kilkadziesiąt tysięcy więźniów z całego świata, po to, by nigdy już stąd nie wyjść. Słyszę ich kroki i późniejszy bezmiar cierpienia, dlatego NIGDY nie zwiedzam żadnego obozu koncentracyjnego. To dla mnie za trudne…  Ale zainteresowanym takim tematem polecam.












PRZEKOP NA MIERZEI WIŚLANEJ.

Tak, chodzi o ten słynny kanał żeglugowy, który miał połączyć Zatokę Gdańską z Zalewem Wiślanym, by dalej mogły płynąć duże jednostki do Elbląga. Na razie zarówno Zalew Wiślany, jak i rzeka Elbląg są za płytkie na takie statki, ale może w przyszłości, po ich pogłębieniu będzie to możliwe. W tej chwili przekop jest ukończony i wygląda całkiem ładnie. Jest tu kilka punktów widokowych wraz z parkingami, z których można go oglądać (podziwiać). Atrakcja turystyczna? Chociaż tyle! 








Teraz jeszcze dziesięć kilometrów i jesteśmy w Krynicy Morskiej. Ale o tym nadmorskim kurorcie już pisałam. Urozmaicona wyprawa, prawda?


16 lutego, 2023

Statkiem po trawie, czyli rejs po Kanale Elbląskim.

 

Kanał Elbląski to unikatowy w skali światowej cud hydrotechniki powstały w XIX wieku i zachowany do dziś w doskonałym stanie. Jego projektantem i wykonawcą był Georg Jacob Steenke, a prace nad budową zlecił mu pruski król Fryderyk Wilhelm IV. Kanał połączył system jezior warmińskich i mazurskich z Zalewem Wiślanym, czyli był to szlak żeglowny łączący Prusy Wschodnie z Bałtykiem.






Jego trzy zasadnicze odcinki liczą ponad 115 kilometrów, a przy budowie wykorzystano jeziora leżące na różnych wysokościach między Ostródą a Zalewem Wiślanym. Różnica poziomów na tym odcinku sięga 100 metrów i to stanowiło największe wyzwanie dla projektanta. Na trasie powinno więc powstać wiele śluz, by bezproblemowo przepływały nią statki. Trwałoby to długo, poza tym do napełniania śluz potrzebna była ogromna ilość wody i to stanowiło kolejny problem. Steenke odbył nawet podróże do Anglii i USA, by podglądać istniejące tam tego typu rozwiązania. Ostatecznie zbudowano więc tylko cztery śluzy, a na największej różnicy poziomów zbudowano osobliwość – pięć suchych pochylni, które już tyle wody nie potrzebują, bo podróż odbywa się częściowo po wodzie, a częściowo po torach umieszczonych na zielonych pochylniach. Przetacza się po nich statki na specjalnych wózkach ustawionych na szynach, a koła, które je wyciągają napędzane są mechanicznie za pomocą siły przepływającej wody. Płynąc Kanałem Elbląskim odbywamy więc częściowo rejs po trawie.



Najbardziej widowiskowy jest właśnie ten odcinek kanału, który prowadzi nas po pochylniach, więc i my tutaj zaczynamy. Konkretnie jest to pochylnia Buczyniec. Bilety zamówiliśmy przez Internet, bo zainteresowanie atrakcją jest naprawdę duże, co widać choćby po zapełnionym sporym parkingu. Ale trudno się dziwić, że tak wielu jest chętnych, skoro drugiej takiej atrakcji nie ma na całym świecie. Zanim popłyniemy warto wejść do znajdującej się tutaj Izby Historii Kanału Elbląskiego, w której zasięgniemy informacji o tym fenomenie hydrotechniki, jak go budowano oraz sposobie działania urządzeń obsługujących kanał. Takie streszczenie tego, co czeka nas za chwilę.









Wchodzimy na pokład jednego ze statków kursujących stąd między pochylniami i wzbogaceni w wiedzę ruszamy przeżyć przygodę na trasie tej niezwykłej atrakcji. Kiedyś przewożono tędy towary i drewno, dziś tylko pasażerów. Płyniemy kawałek po wodzie, pod koniec wodnej trasy statek wpływa na wózek, do którego jest mocno przywiązywany.













 

Potem ciągnięty przez liny wózek wyjeżdża razem ze statkiem po torach i toczy się po pochyłym zboczu na niższy poziom trasy. I tak pięć razy, po pięciu pochylniach: Buczyniec, Kąty, Oleśnica, Jelenie i Całuny, prawie 100 metrów niżej. Trwa to około trzech godzin. Długość trasy może nie jest imponująca (ok. 10 km), ale i piękne okoliczności przyrody wokół, no i sama niespotykana atrakcja robią ogromne wrażenie. Oczywiście można potem popłynąć dalej, do Elbląga, ale to rejs dla tych, którzy mają więcej czasu. 




















Wzbogaceni wiedzą i informacjami, których ciąg dalszy odbywa się na statku, wracamy szczęśliwi, że udało się nam spełnić kolejne wielkie marzenie, takie unikatowe.


05 lutego, 2023

Nówka Starówka w Elblągu.

 

Na przełomie lipca i sierpnia ubiegłego roku zobaczyłam kawałek naszego kraju położony w delcie królowych polskich rzek - Wisły. Jak pewnie wiecie, są to najniżej położone tereny, miejscami depresyjne, nazywane Żuławami Wiślanymi. Dzielą się na Żuławy Gdańskie, Malborskie i Elbląskie i właśnie atrakcje rejonu Elbląga wtedy poznawałam. To niezmiernie ciekawy geograficznie i historycznie rejon. Jego opis zaczynam od największego miasta i stolicy – Elbląga, o którym ostatnio było dość głośno ze względu na przekop Mierzei Wiślanej, który miał skierować duże jednostki pływające do tego miasta. Jednak, zarówno Zalew Wiślany, jak i rzeka Elbląg są bardzo płytkie i zamulające się szybko, więc nie wiadomo, co dalej w tym fantem. 




Miasto Elbląg leży urokliwie nad rzeką Elbląg, która kawałek dalej wpada do Zalewu Wiślanego. Korzystne strategicznie położenie sprawiło, że już w XIII wieku postanowili się tu osiedlić Krzyżacy i lokowali miasto, zbudowali też ogromny zamek i umieścili tu swoją pierwszą stolicę. Przed nimi tereny te zamieszkiwali Prusowie, którzy wielokrotnie potem z Krzyżakami ścierali się tu bitewnie.


DREWNIANA MAKIETA DAWNEGO MIASTA
ZNAJDUJĄCA SIĘ W RATUSZU.


NOWY RATUSZ ZNAJDUJĄCY SIĘ PRZY RYNKU.

Miasto było bardzo zamożne, a podstawą tej zamożności był handel morski. Do dziś zachowały się wspaniałe ślady tamtych czasów, choćby pozostałości dawnego zamku i podzamcza, widoczny z każdego miejsca kościół katedralny św. Mikołaja, ścieżka kościelna z oryginalnymi 10 gotyckimi łękami łącząca kiedyś trzy kościoły starego miasta, brama targowa i pozostałości fortyfikacji, kościół podominikański (obecnie galeria EL) czy dawny kościół św. Ducha.


MUZEUM W MIEJSCU DAWNEGO ZAMKU.

POZOSTAŁOŚCI MURÓW OBRONNYCH.

KOŚCIÓŁ KATEDRALNY ŚW. MIKOŁAJA
Z ODBUDOWANĄ PO SPALENIU WIEŻĄ.

SKROMNE WNĘTRZE KATEDRY.

MURY OTACZAJACE OGRÓD
KOŚCIOŁA DOMINIKAŃSKIEGO.

KOŚCIÓŁ PODOMINIKAŃSKI,
OBECNIE GALERIA EL.


WNĘTRZE KOŚCIOŁA-GALERII.

BRAMA TARGOWA.

OBOK POMNIK PIEKARCZYKA, KTÓRY URATOWAŁ
MIASTO PZRED KRZYŻAKAMI.

DAWNY KOŚCIÓŁ ŚW. DUCHA.

ŚCIEŻKA KOŚCIELNA.

ZACHOWANA ZABYTKOWA KAMIENICA.

I ORYGINALNE DO NIEJ WEJŚCIE.

Od XV wieku do czasów rozbiorów należało do Polski. Handel morski kwitł nadal, miasto też kwitło, często przebywali w nim nasi władcy. Przybyło też wielu osadników z różnych krajów, w tym mennonici z Holandii, o których w innym poście. Ten rozwój zahamowali Szwedzi, zniszczyli miasto i je wyludnili, bowiem przywlekli ze sobą zarazę. Odrodziło się w XIX wieku po rewolucji przemysłowej dokonanej przez ówczesnych rządzących tymi ziemiami – zaborców pruskich, którzy zbudowali tu potężny przemysł  metalowy i wiele innych dziedzin przemysłu. Kontynuowano budowę statków, w czym dominował konstruktor i przemysłowiec - Ferdinand Schichau. Do dziś można tu zobaczyć ogromne budynki jego zakładów, a obok nich stoi jego pomnik postawiony przez wdzięcznych pracowników. Przed drugą wojną było jednym z większych miast garnizonowych III Rzeszy. Dlatego tak ogromne zniszczenia dotknęły miasto podczas jego wyzwalania. 




Po zakończeniu wojny miasto wróciło do Polski, ale starówki Elbląga nie odbudowano, a cegły ze zrujnowanego miasta wywożono na odbudowę stolicy i Gdańska. „Wyzwoliciele” wywieźli też wyposażenie fabryk i zakładów na wschód (skąd to ostatnio znamy!). W czasach komuny miasto zaczęło się powoli podnosić z upadku, powstały nowe zakłady przemysłowe, a w pobliżu dawnego starego miasta zaczęto wznosić nowe osiedla. Na odbudowę starówki zabrakło kasy. Przystąpiono do niej dopiero w latach 80-tych i odkryto wtedy fundamenty dawnych budynków, które świadczyły o ogromnej wielkości i zamożności dawnego Elbląga. Pokazują to tablice ze zdjęciami umieszczone przy rynku.







GŁÓWNA ULICA STARY RYNEK.




Kamienic nie odbudowano według ich dawnych historycznych wzorów, ale tak, aby gabarytami i kształtem przypominały tamte budynki, jednak z zachowaniem starego układu urbanistycznego. Nazywa się to retrowersją i wygląda tak, jak na załączonych zdjęciach. Dlatego o starówce elblążanie mówią Nówka Starówka. Może podobać się lub nie, spacer po niej jest przyjemny, jest tu wiele nowych rozwiązań architektonicznych, ale klimatu starych miast nie ma prawie wcale. No, może za wyjątkiem kilku zachowanych i wspomnianych wcześniej miejsc. Budowa ta zresztą trwa nadal.








Ładnie za to zagospodarowane są miejsca nad rzeką. Fajne bulwary z miejscami do spacerowania lub odpoczynku przyciągają mieszkańców i turystów. Zwłaszcza, że można stąd popłynąć statkiem na słynny Kanał Elbląski, o którym w następnym wpisie. Najładniej ta część miasta wygląda z drugiej strony rzeki. Sami zobaczcie! 





 

I jeszcze film z wieczornego spaceru po mieście. Może mało klimatycznie, ale ładnie, prawda?