To
powiatowe miasto, jedno z najstarszych na Śląsku, odwiedzam już od kilkunastu
lat. Mam tam znajomych, dzięki którym mogłam je poznawać. Lubliniec jest urokliwie
położony między rzeką Lublinicą i mniejszymi potokami oraz stawami. Otoczone
jest Lasami Lublinieckimi – największym kompleksem leśnym na Śląsku. Leży na
trasie z Wrocławia do Krakowa, dlatego już w XIII wieku książę opolski –
Władysław I założył tu miasto. Wtedy też został pobudowany gotycki kościół,
którego fragmenty pozostały w obecnym kościele św. Mikołaja z XVI wieku. Dlatego
dziś odnajdujemy w nim mieszankę różnych stylów architektonicznych. Kościół
jest teraz odnawiany. Jest on najstarszym zabytkiem Lublińca, z zabytkowym
dzwonem z gotycką inskrypcją oraz pięknymi organami piszczałkowymi.
Wokół
kościoła, przez wieki, rozrastało się miasto i tę najstarszą część opisuję poniżej.
No to zwiedzajmy! Ulicą Cichą dochodzimy do Rynku Głównego. Obecnie jest to kwadratowy
plac, wokół którego stoją XIX- i XX-wieczne odnowione kamienice. Na środku jest
pomnik przyrody – klon pospolity, zabytkowa studnia i barokowy pomnik św. Jana
Nepomucena. Wyremontowany plac z ławeczkami jest doskonałym miejscem na relaks
i wypicie kawy w jednym z letnich ogródków kawiarnianych. Zimą można tam
podziwiać pięknie ustrojoną wielką świąteczną choinkę.
Z
głównego placu przechodzimy do Małego Rynku, na którym kiedyś handlowano solą i
zbożem, dlatego nazywa się go też Solnym. Dziś w jego centrum stoi pomnik św.
Edyty Stein – patronki Lublińca i Europy, która spędziła tu część swojego życia.
Była Żydówką i niemiecką filozofką. Po przemianie duchowej wstąpiła do zakonu
karmelitanek przyjmując imię Teresa Benedykta od Krzyża. Zginęła w obozie w
Auschwitz. Przy Rynku, w domu jej dziadków utworzono nowoczesne, multimedialne muzeum
pamiątek po Świętej - Pro Memoria. W jednym z pomieszczeń są tory kolejowe,
których bieg kończy się wymownie w tunelu. W Lublińcu znajduje się również kościół
pod jej wezwaniem oraz katolicka szkoła.
Idąc
dalej ulicą Kilińskiego, przez most na Lublinicy, dochodzimy do Bulwaru im.
Stefana Grotowskiego. Jest to bardzo ciekawe miejsce z siłownią pod chmurką i
lodowiskiem. Z tego miejsca rozciąga się ładny widok na Stare Miasto oraz na jeszcze
jeden most, który jest szczególnie atrakcyjny wieczorem, bo świeci różnymi
kolorami.
Kiedy
przejdziemy przez parking i ulicę Grunwaldzką staniemy na wprost przepięknego
obiektu - odnowionego niedawno Zamku Lublinieckiego, w którym teraz znajduje
się czterogwiazdkowy hotel. Sam zamek ma bogatą przeszłość, bowiem pobudowano
go pod koniec XIV wieku. Często zmieniał swych właścicieli, przebywał w nim też
król Władysław IV Waza. Podczas wojen szwedzkich, Paulini z Jasnej Góry
przywieźli tu cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, aby uchronić go przed
najeźdźcami. Pod koniec XVIII wieku właścicielem został Franciszek Grotowski,
który w testamencie przeznaczył zamek na siedzibę dla zakładu wychowawczego dla
sierot. Sto lat później otwarto w nim szpital psychiatryczny, który działał do lat
70-tych XX wieku. Ponieważ wpisany był na listę zabytków, w następnych latach
postanowiono o odbudowie i w 2010 roku został otwarty tu elegancki hotel.
Odchodząc
od zamku ulicą w prawo dochodzimy do klasztoru Ojców Oblatów i kościoła św.
Stanisława Kostki. Jest to jeden kompleks architektoniczny z początku XX wieku.
Kościół jest duży, w stylu modernistycznym, z pięknym, wysokim wnętrzem i
ozdobnym sufitem. Prowadzą do niego schody z podcieniami, zaś z drugiej strony
dobudowano dzwonnicę z windą dla niepełnosprawnych. W skład kompleksu wchodzi
również katolicki Zespół Szkół im. Edyty Stein. Wszystko otoczone jest
wyremontowanym parkiem.
Nieco
dalej stoi drewniany, barokowy kościółek św. Anny z XVII wieku. Ponieważ był
zniszczony, na początku XX wieku został rozebrany i zrekonstruowany, od
ceglanej podmurówki aż po dwuspadowy dach z gontem i sygnaturką. Wnętrze też ma
ozdobny wystrój barokowy z obrazem św. Anny w ołtarzu, figurami ewangelistów i
obrazami. Stoi przy ulicy o tej samej nazwie, przy nowym rondzie.
Lubliniec
to 25-tysięczna miejscowość i ciekawych miejsc jest dużo więcej. Miasto może
poszczycić się ścieżkami rowerowymi, których jest tutaj aż 120 kilometrów, wielkim
parkiem miejskim (niestety, zaniedbanym) oraz specjalną jednostką wojskową, w
której szkoleni są komandosi (tu zawsze przez ogrodzenie zaglądał z ciekawością
mój syn). Z perspektywy tych kilkunastu lat moich odwiedzin Lublińca
stwierdzam, że miasto bardzo się zmieniło. Z początku było ono szare i
zaniedbane. Dziwiłam się, że tak mało się o nie dba. Jednak przez kolejne lata
powstawały nowe osiedla, ulice, nawierzchnie, ronda, chodniki, ciekawe
oświetlenia ulic, wyremontowano różne obiekty, nie tylko zabytkowe. Łatwiej się
po nim poruszać i jeździć. Nawet blokowiska nabrały kolorów.
Na
kubku od kawy w kawiarni „M&M” w Lublińcu przeczytałam interesujące motto:
„Życie jest jak kanapka - trzeba je
wypełnić ulubionymi składnikami”. Dla mnie takimi składnikami są podróże. A
ponieważ jest to coraz ładniejsze miasto, to serdecznie polecam również innym
podróżnikom wpaść tu podczas swoich wędrówek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)