Półwysep
Apeniński ze swą starożytną historią Rzymskiego Imperium posiada do dziś wiele
miejsc, które o tej odległej przeszłości przypominają. Jedno z nich leży
niedaleki Rimini – kurortu nad Morzem Adriatyckim, więc będąc w okolicy warto
je odwiedzić. To nieduża enklawa na terenie Włoch – najstarsza, istniejąca do
dziś, republika świata – San Marino! Według starożytnych przekazów założył ją na
stokach apenińskich gór św. Maryn, uciekając przed religijnymi prześladowaniami
strasznego cesarza Dioklecjana. Było to w 301 roku, kiedy na zachodnim stoku
najwyższej z siedmiu okolicznych gór, na górze Monte Titano, założył pustelnię
i pobudował małą kapliczkę. Potem zbudował w tym miejscu ośrodek klasztorny dla
współwyznawców, który później rozwinął się w osadę, potem w miasto, by w końcu
stać się całym państwem – autonomiczną republiką, która od wieków tę autonomię
pielęgnuje.
Dziś Republika San Marino to dziewięć miast położonych w górzystym terenie pasma
Apeninów, które zamieszkuje ok. 30 tyś. mieszkańców. Jej stolica, o tej samej
nazwie, leży najwyżej, właśnie na zachodnim stoku starożytnego miejsca św.
Maryna – Monte Titano, na wysokości 749 metrów n.p.m. Z daleka wygląda, jakby
była do niego przyklejona! Klimat jaki tu panuje oraz bliskość morza i gór,
powodują, że występują tu często mgły, które dodają stolicy tajemniczości i
szczególnego uroku. Tak było też podczas mojej ostatniej wizyty w tym mieście.
Można się
tu dostać szosą lub kolejką linową. I w pierwszym, i drugim przypadku dostępujemy
niesamowitych widoków. Kiedyś, latem wjeżdżałam kolejką, a ostatnio autokarem,
który z trudem poruszał się po serpentynowych drogach, wśród dość gęstej
zabudowy. Od czasu do czasu, między zabudowaniami pojawiała się zielona góra,
przysłonięta w wyższych partiach mgłą. Kiedy ją przejechaliśmy, powitało nas
słońce. Autokar został na parkingu (których tu sporo) i można było zacząć
spacer po tym średniowiecznym miejscu, którego odległa historia wychyla się z
każdego zakątka.
Niesamowita
zabudowa, położona na różnych wysokościach górskiego stoku sprawia, że
mieszkający tutaj Sanmaryńczycy muszą posiadać dobrą kondycję, aby pokonywać
codziennie ulice pod górkę i setki schodów, by dostać się do pracy lub domów.
Dla mnie, przebywającej tu kilka godzin, miało to niesamowity urok, ale tak
codziennie?! Spacer między zabudowaniami miasta, tymi średniowiecznymi i tymi
nowszymi stylizowanymi na nie, dostarcza niezapomnianych wrażeń i sprawia, że
czuję się tak, jakbym przeniosła się w czasie. Niesamowite!
A widoki
po prostu zwalają z nóg! Kiedy przeciera się mgła, ponad czerwonymi dachami
domów, widać położone niżej miasteczka, wstęgi szos i rzek, zielone wzgórza
porośnięte winnicami i góry. Nie widziałam tylko morza. Stałam tak i chłonęłam
krajobrazy!
Miasto
otoczone jest średniowiecznymi murami obronnymi z wieżami i basztami, a
wewnątrz podziwiam równie stare place, z pięknymi pałacami i domami. Będąc tu
nie sposób pominąć najważniejszej świątyni sanmaryńskiej – klasycystycznej Bazyliki
św. Maryna, zbudowanej w XIX wieku na ruinach poprzednich. Znalezione w tym
miejscu relikwie świętego spoczywają właśnie w tej świątyni. Obok romańska
pozostałość – zbudowana w 6oo-tnym roku masywna dzwonnica.
Dalej,
przy Piazza della Liberta (Placu Wolności) mieści się piękny, gotycki ratusz
Palazzo Pubblico, z wieżą zegarową, zbudowany w XIV wieku. Jest to siedziba
rządu, którym od wieków kierują zawsze dwaj kapitani–regenci zmieniający się co
pół roku, a wybierani spośród rodowitych mieszkańców republiki. Ciekawe! I
sprawdza się, bowiem państewko cały czas funkcjonuje całkiem nieźle.
Spacer
krętymi, często wąskimi i stromymi uliczkami prowadzi nas do najbardziej
pocztówkowego miejsca w mieście. Oto na najwyższym szczycie stoją malownicze
trzy wieże trzech twierdz, które połączono murami obronnymi wijącymi się na
stokach. Najwyższa – La Rocca o Guaita zbudowana została w XI wieku wprost na
podłożu skalnym. I stoi do dziś, robiąc wrażenie i przywołując turystów
(zresztą skutecznie), bowiem połowa dochodu San Marino pochodzi właśnie z
turystyki.
A turyści
zostawiają kasę: podczas zwiedzania muzeów, w lokalach i na zakupach (strefa
wolnocłowa, bez podatkowa). Najczęściej kupowane są wina i alkohole, w tym
produkowane z miejscowych winogron, których duże plantacje widać na stokach
okolicznych gór. Poza tym wyroby skórzane i perfumy oraz „mydło i powidło”.
Podobno taniej, ale ja nie wyjeżdżam na zakupy! A miasto przypadło mi do gustu.
Jest piękne, a te niesamowite widoki… Bajeczne!
NO I TE PIĘKNE, NIESAMOWITE SZYSZKI... |
Ciekawa relacja i piękne zdjęcia.:) Takie magiczne...
OdpowiedzUsuńByliśmy z M. w San Marino w 2014 roku. Niestety bardzo krótko. Ale klimat pamiętam.:)
Cudnie tam, moim marzeniem jest tam wrócić i spokojniej pobyć w tym urokliwym miejscu.
Zdążyliśmy tam zjeść przepyszną pizzę :)
Jeszcze nie zdążyłam opisać mojego pobytu w San Marino.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Byłam dwa razy, ale to jeszcze za mało. Bardzo klimatyczne miejsce i te widoki... Pozdrawiam również serdecznie i dzięki za zaglądanie na mój blog!
OdpowiedzUsuńPrzyznać trzeba, że to miejsce bardzo atrakcyjne dla turystów. Piękne widoki z racji położenia tego malutkiego państwa. 33 tys. mieszkańców to takie średniej wielkości miasto. Ciekawa jestem jak poruszają się po tak urozmaiconym terenie seniorzy. Przyzwyczaili się pewnie, ale pieszo pokonywać te różnice wysokości .... Piękna wycieczkę miałaś. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście kondycję wyrabiają sobie od małego. Raczej nie mają wyjścia, chyba tylko wyprowadzka. Ciekawe miejsce! Dzięki za komentarz. Również pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne pokazane i te chmury dodają klimatu miejscu :) bardzo fajna relacja :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki 😀 Pozdrawiam☺
OdpowiedzUsuńI znów dzięki Tobie podróżuję wirtualnie- dziękuję:)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. Bardzo mi miło gościć Ciebie na moim blogu. Zasyłam serdeczne pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuń