05 maja, 2020

Egipt wspomnieniowo. Wakacje w Hurghadzie.


To było osiem lat temu, ale nie mogłam się oprzeć wspomnieniom z pięknych wakacji w tym gorącym miejscu, bo brak mi błękitnego morza, drobnego piasku na plaży, opalającego słoneczka oraz tego, by ktoś mi przygotował pyszne, lokalne jedzonko. A tak było w Egipcie, w największym kurorcie tego kraju – w Hurghadzie.



Hurghada leży około pięciuset kilometrów na południe od stolicy kraju – Kairu. Oddziela je od siebie pustynia, której różnorodne formacje skalne i kolory piasku można podziwiać z jednej strony lecącego samolotu, a z drugiej błękitne wody Morza Czerwonego, łącznie z występującą w  nim rafą koralową. Miasto dziś bardzo duże, ale przed stu laty było zaledwie małą osadą rybacką, bowiem leży nad samym morzem. Jest tu kilkadziesiąt kilometrów pięknych, piaszczystych plaż i spora średnia temperatura w ciągu roku, więc w latach 80-tych ubiegłego wieku dostrzeżono turystyczny potencjał tego miejsca i zdecydowano o pobudowaniu tu zaplecza hotelowego, które do dziś znacznie się rozrosło i jest najczęściej odwiedzanym egipskim kurortem wypoczynkowym. 





Jest tu wiele ciekawych miejsc do odwiedzenia, luksusowe hotele i restauracje, marina, bazary-souki, miejsca nurkowe i to, co przyciąga chyba najczęściej - niedalekie rafy koralowe. Można je zobaczyć na własne oczy nurkując albo załapać się na rejs statkiem z przezroczystym dnem i podziwiać te podwodne cuda natury. My je oglądaliśmy właśnie w ten nietypowy sposób. Hoteli w Hurghadzie wzdłuż całego wybrzeża jest całe mnóstwo. Ich budynki i otaczające je baseny tworzą niezapomniany widok, widać to z okien samolotu. Lądującego lub startującego samolotu, bowiem kilka kilometrów od miasta znajduje się międzynarodowe lotnisko. I to niezłej jakości!



To były pierwsze i dotychczas jedyne nasze wakacje w Egipcie, bowiem sytuacja w tym kraju nie jest stabilna i bezpieczna. W innym przypadku bywalibyśmy tam częściej, bo hotele są naprawdę luksusowe, jedzenie dobre, a infrastruktura wspaniała i to wszystko za naprawdę niewielkie pieniądze. W dodatku w weekend majowy, kiedy my tam byliśmy, temperatura nie przekraczała 30 stopni, więc było jeszcze przyjemnie (latem to 40˚ i więcej), a woda była już cieplutka.  No i w tym luksusie chcieliśmy zresetować umysły i zregenerować ciałka!





Mieszkaliśmy w dzielnicy hotelowej dwadzieścia kilometrów na południe od centrum miasta przy samej plaży. Hotel nazywał się Titanic Beach&Spa, a obok był bliźniaczy Titanic Palace i obydwa połączone były atrakcyjną infrastrukturą, z której wszyscy mogli korzystać. Jak sama nazwa mówi, wiele elementów hotelu przypominało te z prawdziwego Titanica: pyszny wystrój, marynarskie stroje obsługi hotelowej, a nade wszystko przepiękne wejście z titanicowymi schodami i ogromnym żyrandolem.



Są to wielkie hotele i ilość wypoczywających tu osób może przytłaczać, ale miejsca do wypoczynku też jest tu mnóstwo, więc w majowy weekend nie było wielkich tłumów, nawet podczas posiłków. Spodobałyby się Wam baseny, wijące się przez kilkaset metrów wśród przepięknej, egzotycznej roślinności, bowiem ogród hotelowy w tym suchym i gorącym klimacie był wprost bajeczny. W dodatku na początku maja rośliny były w całkowitym rozkwicie. Bajeczne miejsce!











Tam, gdzie kończył się ogród, rozpościerał się duży aquapark z wieloma atrakcjami. A w morze prowadziło bardzo długie molo, na którego końcu można było pływać i nurkować, bowiem zaczynała się tu rafa koralowa. Jedyny minus był taki, że w dzień morze odpływało daleko i kąpieli przy plaży nie można było doznawać, ale cofające się morze odsłaniało ciekawe żyjątka do podziwiania (śmieci, niestety również).

















Hotel posiada też małe centrum handlowe, gdzie można kupić m.in. pamiątki, czy piękną biżuterię. Odbywały się też wieczorne, bardzo urozmaicone animacje, łącznie z tańczącymi derwiszami. Zawsze było duże zainteresowanie tymi występami. Było też tam SPA, a wspaniałego masażu wykonanego rękami młodej muzułmanki nie zapomnę do końca życia. No i pokoje hotelowe: duże, wyłożone marmurowymi płytkami, choć z arabskimi niedoróbkami, jak mówi mój mąż, dokładny Polak. Jedzenie było dobre, choć „zemsty faraona” się nie ustrzegłam. Ale to było pod koniec naszego pobytu, więc przywiozłam tę „zemstę” do domu. Egipskie hotele są takimi enklawami. Wszystko w zasadzie jest wewnątrz i właściwie można byłoby nie wychodzić poza jego teren, ale my zwiedziliśmy jeszcze miasto: świątynię koptyjską, największy meczet, muzeum morskie, wypiliśmy pyszną herbatkę z hibiskusa, byliśmy w centrum handlowym - dla porównania, no i podziwialiśmy rafę koralową. Poruszać się można niedrogimi taksówkami, a cenę ustala się wsiadając. Wtedy czuliśmy się tu bardzo bezpiecznie. Zwiedziliśmy i odpoczęliśmy! I podziwialiśmy inną kulturę nastawioną przyjaźnie na turystów.
Gdybyście kiedyś zdecydowali wybrać się do Egiptu na wypoczynek, to ten hotel serdecznie polecam. Był najbardziej luksusowy z tych wszystkich, w których do tej pory mieszkaliśmy. A tydzień, czy dwa takiego luksusu od czasu do czasu przyda się każdemu!
To było dla poprawienia humoru i nastroju! Mojego i Waszego też!!!

24 komentarze:

  1. Byłam w Egipcie naście lat temu w Sharmie, Egipt jest wart zwiedzenia, niezależnie czy chce się tam właśnie zwiedzać czy leżeć na plaży. Jednak prędko tam nie wrócę, dla mnie jednak mieszkańcy są zdecydowanie zbyt namolni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tego tak bardzo nie doświadczyliśmy, choć nie powiem, zdarzały się też takie momenty. Dobrze, że byłam z mężem, bo sama bym tam w ogóle nie pojechała:)))

      Usuń
  2. Faktycznie tak jak by luksusowo :). Nie wiem czy bym się odnalazła w takim kompleksie bo ja to raczej jestem fanką agroturystyki albo prywatnych kwater, wychodzę z założenia że wolę dać zarobić ludziom, dla których bardzo często takie pobyty to jedyne źródło zarobku. Taka jestem skąpa, że wolę dać zarobić biedniejszym zamiast napychać kieszenie właścicielom sieci hotelowych :). Zwłaszcza w tych biedniejszych krajach. Pewnie nigdy nie będę w Egipcie bo w ogóle mnie tam nie ciągnie ale przeczytać Twoje wspomnienia było mi szalenie miło. Też się ratuję zdjęciami i wspomnieniami w tych dziwnych i podróżniczo ciężkich czasach. Moc pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, ale chciałam nabrać różnych doświadczeń. No i wtedy marzył mi się luksus. I powiem Ci, że mi się tam podobało. A co, od czasu, do czasu!
      Do miłego usłyszenia:)))

      Usuń
    2. Pewnie, że tak. Sama nie mam gwarancji czy za jakiś czas nie nabiorę ochoty na luksusowe SPA :)

      Usuń
  3. Nigdy nie byłam w Egipcie i przyznam, że mnie tam nie ciągnie. Oczywiście nie mówię nie i gdy pojawi się ciekawy pomysł na spędzenie czasu w tamtej części świata to pewnie pojadę :-) Hotel robi wrażenie zwłaszcza te schody. Od razu zobaczyłam ostatnią scenę z Titanica :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, klatka schodowa robiła ogromne wrażenie! Zresztą więcej tam było takich pięknych dekoracji, ale robiłam mało zdjęć, a więcej filmowałam, tylko teraz tych filmów nie mogę otworzyć. A do Egiptu też na razie nie pojadę. Za dużo wydarzyło się tam przykrych rzeczy. Choć kraj ciekawy i kultura też:)))

      Usuń
  4. Ależ oczywiście Uleńko, poprawiłaś mi humor wspomnieniowym Egiptem. Ten kraj odwiedziłam kilka razy, i ten "kontynentalny" i na Synaju, jak też udało mi się zaliczyć tygodniowy rejs po Nilu. Za każdym razem było niezwykle miło, ciekawie i sympatycznie. Egipt to niezmierzony ocean zwiedzania i podziwiania. Egipt to także wyśmienite jedzenie, słońce, rafa koralowa i uśmiechnięci Egipcjanie. Oczywiście doszukałabym się jakiś tam mankamentów, ale one po czasie dodają tylko kolorytu wspomnieniom. Co do klątwy faraona, to chyba u faraonów mam dobre notowania bo nigdy nie miałam żadnych sensacji jelitowych:)), no chyba że z przejedzenia, bo potrawy potrafią kusić...
    Hurgada może zaoferować luksus hoteli i koloryt starej części miasta, gdzie skupia się życie mieszkańców. Chyba wolę tętniącą życiem Hurgadę od hotelowego nicnierobienia w szklanych luksusowych apartamentach. Miło wspominam wizytę w miejscowym akwarium czy też podglądanie życia na ulicy.
    Co ciekawe, wyjazd do Egiptu nigdy nie wywoływał u mnie strachu. Nawet teraz zastanawiałam się nad wyjazdem do tego kraju, bo chciałabym ponownie odwiedzić Kair i Aleksandrię. Mam niesamowity niedosyt tych miast. Kair jest obłędny i wciągający, byłam tam podczas trwania rewolucji, entuzjazm kairczyków jest niesamowity jak też umiejętności prowadzenia aut pośród paradujących osiołków, bryczek, starych polonezów, jazdy pod prąd czy też przejścia na drugą stronę jezdni gdy trzeba pokonać naście pasów na jezdni. Zapewniam, żadna kawa nie potrafi tak podnieść ciśnienia! :))
    Oj, przywołałaś Uleńko masę wspomnień...
    Pozdrawiam serdecznie i ponownie zanurzam się w "Twojej" Hurgadzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam bardzo sympatyczne wspomnienia! Z tym ruchem ulicznym, to masz rację. Sporo się z mężem naśmialiśmy obserwując kierowców i ruch uliczny, ale sobie radzą, nawet bez znaków drogowych. Mieliśmy wyjechać potem zimą na zwiedzanie, bo najlepsza wtedy temperatura, ale się sytuacja tam zmieniła. I od tej pory zwiedzamy inne destynacje.
      Dziękuję Ci Dorotka za ten dowcipny i humorystyczny wpis. Poprawiłaś mi ogromnie nastrój!
      Pozdrawiam i przesyłam całusów moc:)))

      Usuń
  5. Urszulo, dobrze, że mamy takie wspomnienia.:) 8 lat? Wyglądacie tak samo. Upływający czas Was nie dotyczy.:) No i ładnie Ci w rudym kolorku włosów.:)
    Też byliśmy w Hurgadzie. W sumie 3 razy w Egipcie, za każdym razem inny cel zwiedzania no i odpoczynku.
    My lataliśmy zawsze zimą.:) I też udało nam się wygrzać, chociaż woda w Morzu Czerwonym była jeszcze chłodnawa.
    Super fotki. Dziękuję za przypomnienie naszych pobytów w Egipcie.
    Buziaki i zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za komplementy! Mówią, że szczęśliwi czasu nie liczą... A jeśli chodzi o włosy, to były różne kolory, a rudy jest ładny dopóki nie ma siwych odrostów. Teraz musiałabym je ciągle malować, więc postawiłam tylko na siwy.
      Też mieliśmy jechać wtedy zimą pozwiedzać starożytne miejsca w Egipcie, ale zaczynało się dziać, więc zrezygnowaliśmy. I może kiedyś, bo ciągnie mnie na rejs po Nilu. Ale pozostały fajne wspomnienia:)
      Dużo siły i zdrówka do pokonania tego trudnego szkolnego okresu:) Buziaczki:))))

      Usuń
  6. O raju, jestem w raju !!! ja chce tam poleżeć i popływać :) W Egipcie nie byłam, ale wszystko wyglada tak jak na Wyspach Kanaryjskich, gdzie byłam 4 lata temu :) takie same budowle, ulice, plaże, kolor oceanu no i ten hotelowy basen... mmm ja chce jeszcze :0)i te palmy ..., nawet kolo swojego hotelu mieliśmy blisko aqa park :) tak było na Fuertawenturze :) ale mi dobrze zrobiłąś tymi zdjęciami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, bo sobie też zrobiłam dobrze! I bardzo się pocieszyłam! Na Kanarach byłam tylko na Teneryfie, ale tam plaże mieliśmy czarne, wulkaniczne, choć morze było przyjemne. Też pokazałem je na blogu, gdybyś miała ochotę zajrzeć. No i teraz czekam na dalsze wyjazdy:)))

      Usuń
  7. Wspaniałe wspomnienia pełne słońca i pięknych widoków. Marzy nam się Egipt, ale nie wiem, czy teraz na taką wyprawę jest jakaś szansa. Czasy niespokojne, a teraz jeszcze ten wirus. Podziwiam hotel i jego infrastrukturę. Na pewno mile spędzaliście tam czas. Dzisiaj macie piękne wspomnienia i fajnie, że się nimi podzieliłaś.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pobyt w Egipcie obarczony są zawsze ryzykiem, bo to zupełnie inna kultura i konfliktowy rejon. Ja się cieszę, że załapaliśmy się jeszcze w tych bezpieczniejszych latach. Mieliśmy potem pojechać jeszcze pozwiedzać, ale już zaczęło się dziać, więc zrezygnowaliśmy. Ale fajnie jest wspominać i czuć to przyjemne ciepełko i zapach morza.
      Miłych, majowych dni:)))

      Usuń
  8. Najpierw pękłam z zazdrości żę to nie ja byłam w tej Hurgadzie!!! :-))
    No ale po dłuższym zastanowieniu pozbierałam się z powrotem i serdecznie Ci dziękuję, bo wyluzowałamn się trochę :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to mi chodziło! Ja też się wyluzowałam i pocieszyłam:)))

      Usuń
  9. Egipt mi się marzy. Miejsce gdzie mogłabym się w końcu wygrzać, bo mi wiecznie zimno jest hehe. Hotel naprawdę wyjątkowy i robi wrażanie, pewnie bym sobie nie pozwoliła na takie luksusy jak SPA chociaż kto wie może kiedyś, jak zamiast biegania zapragnę relaksu :) Pozdrawiam ciepło i obyśmy niedługo znów mogli wyruszać w nieznane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te masaże wcale nie były drogie, dlatego się na nie zdecydowałam. I nie żałuję, bo były cudnie relaksujące: od stóp do głowy ( oczywiście z pominięciem newralgicznych miejsc!). Ty biegasz, ja jeżdżę na rowerze, byle przeżyć ten czas i doczekać lepszego:)))

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. To prawda, Ty ich masz też mnóstwo, choćby te z koncertem Iglesiasa. Super!!!

      Usuń
  11. Wspaniałe wspomnienia. Pięknie w Egipcie. Najbardziej zafascynowało nas to morze, które bardzo się oddaliło od plaży. Coś niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że nie można było w dzień się tu kąpać, bo ja uwielbiam takie kąpiele. Ale był za to aquapark:) Też fajnie:)))

      Usuń
  12. Patrycja D.06 lutego, 2023

    Na pewno zostaną wam wspomnienia na lata. W Egipcie jest pięknie, co przedstawiają wasze zdjęcia - sama chcę się tam wybrać. Na https://sharmelsheikh.pl/ poczytałam trochę na temat atrakcji i zabiorę męża na aktywne wakacje w tym roku.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)