MASCA to maleńka wioska, w której
mieszka około stu osób i liczy 80 zabudowań. Leży na Teneryfie, jednej z
Wysp Kanaryjskich, na zboczach gór TENO i jest tak niedostępnie i
urokliwie położona, że nazywa się ją kanaryjskim Machu Picchu.
Napisałam, że jest zagubiona w górach
oraz że jest niedostępna, choć to nie do końca prawda! Owszem, była do lat
60-tych ubiegłego wieku i można było się tam dostać tylko na pieszo przez
wysokie góry albo wąwozem od strony morza. Potem zbudowano szosę, która wije
się wśród górskich zboczy i jest wyzwaniem dla jadących nią kierowców. Pewnie
była też wyzwaniem dla jej budowniczych! Jest wąska i serpentynowo opada w dół,
trzeba uważać na każdym zakręcie, aby nikogo nie zahaczyć albo nie stoczyć się
w dół. Ale za to ukazują się nam
niesamowite widoki, za każdym zakrętem coraz ładniejsze!
Dookoła są skaliste góry, na wprost
między nimi, za wąwozem, widać kawałek błękitnego oceanu, a w dole kaskadowo,
na zboczach gór położona jest MASCA. Zbudowana w stylu kanaryjskim, z białymi
domkami z kamienia wulkanicznego i czerwonymi dachami, otoczona piękną zielenią
wygląda trochę, jakby czas się tu zatrzymał. Podczas naszej wizyty opadała
jeszcze mgła dodając jej tym tajemniczości.
Od głównego placu, przy którym stoi
XVIII-wieczny kościół Niepokalanego Poczęcia, przez wioskę prowadzi w
dół kamienna dróżka i trzeba nią przejść, aby zobaczyć cudne widoki z jej
końca. Niestety dalsza część wąwozu, do oceanu, jest zamknięta od tego roku dla
turystów.
Niewielkie domki z ogródkami, które
położone są tarasowo na zboczach, na tle majestatycznych gór, to wspaniały
widok. Wszędzie drzewa palmowe, migdałowe i pomarańczowe, aloesy, opuncje i
kolorowe kwiaty. W dodatku ta wspaniała cisza i spokój. Gdy podniesiemy w górę
wzrok, to widać wijącą trasę, którą przyjechaliśmy. Wytyczają i zabezpieczają
ją białe słupki umieszczone na całej jej długości. Niesamowite pejzaże!
Ponieważ mieszkańcy żyją głównie z
turystyki są tu niewielkie restauracje, pensjonaty oraz sklepiki z miejscowymi
i kanaryjskimi wyrobami. Można kupić tu miód i wina palmowe, dżem z opuncji,
krem aloesowy czy kanaryjską pyszną czekoladą z gofio (gofio to miejscowa mąka
z prażonych zbóż). Tutaj też pierwszy raz w życiu jadłam owoce nieśplika
japońskiego. To nieduże, soczyste, żółte owoce z wieloma pestkami o bardzo
dobrym, orzeźwiającym smaku.
Widoki zapierają dech w piersiach, nie można się napatrzeć! Cieszę się, że zobaczyłam to unikalne miejsce. Chciałoby się jeszcze tu zostać i wyciszyć na dłużej, ale pora wracać! Czeka nas jeszcze wspinaczka samochodem tą serpentynową trasą w górę i powrót do hotelu. Teraz można powoli wracać do rzeczywistości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)