10 lipca, 2018

Księżycowe krajobrazy Parku Narodowego Teide.

Narodowy Park Teide (Parque Nacional de las Canadas del Teide) leży na Teneryfie, na jednej z Wysp Kanaryjskich. Odwiedziłam go podczas tegorocznego wypoczynku na tej wyspie. I jest to stały punkt wycieczek podczas tutejszego pobytu. Dlaczego? Dlatego, że Teide jest jednym z największych czynnych wulkanów na świecie i widać go z daleka, już z okna samolotu. Kiedyś był kierunkowskazem dla żeglarzy, którzy uważali go za największą górę świata. Do dziś przyciąga swą wielkością i jasnym stożkiem. Wraz z otaczającymi go innymi wulkanami, kraterami i kalderą (równiną powybuchową) ma unikalny krajobraz oraz endemiczną faunę i florę. Dlatego to miejsce objęto ochroną i utworzono Park Narodowy. 





Jego wysokość to 3718 metrów n.p.m. i można na niego z łatwością się dostać. Na wysokość ok. 2300 metrów prowadzi szosa, po której wjeżdżają nawet autobusy. Jest tu restauracja i duży parking oraz punkty widokowe. A dalej, na wysokość 3500 metrów, wjeżdża Teleférico – kolejka linowa kursująca regularnie przy sprzyjającej pogodzie. Jednak, aby wejść na sam szczyt, musi być specjalne pozwolenie władz parku. Wulkan ma gigantyczny krater o średnicy 15 kilometrów i od zawsze budził respekt. Pierwotni mieszkańcy wyspy – Guanczowie nazywali go Piekielną Górą i uważali, że w jego wnętrzu mieszka duch zła, bo często wybuchał, a zastygłe formacje lawy przypominały diaboliczne stworzenia. I tak jest do dzisiaj – tajemniczość i piękno natury! 






Z Puerto de la Cruz wyjechaliśmy na wyprawę dżipami, które dość szybko pokonywały kolejne kilometry krętej trasy. Niebo było zachmurzone. Najpierw przejechaliśmy przez cudne, stare kanaryjskie miasteczko La Orotava, potem pokonaliśmy zielony las sosen kanaryjskich i przedarliśmy się przez warstwę białych, wilgotnych chmur, aż pojawiły się szczyty wulkanów i… słońce! Jakby inny świat! 








Na tej wysokości było jeszcze sporo roślinności, ale im wyżej, tym krajobraz stawał się coraz bardziej goły i naprawdę księżycowy. W miarę nabierania wysokości odczuwałam coraz bardziej zmianę ciśnienia, ku mojemu zdziwieniu, bowiem bywałam już na znaczniejszych wysokościach i nigdy nie było problemów ze zdrowiem. Teraz to chyba już oznaka zbliżającej się starości. No cóż! 








Po przyjeździe do stacji kolejki linowej i herbacie w lokalnej restauracji ciśnienie się wyrównało i mogłam odbyć spacer po okolicy, jednak na wjazd na wulkan się nie zdecydowałam. 






Podziwiałam widoki kolorowych gór i endemiczną roślinność kanaryjską: stokrotki z Teide, żółtą słomianą trawę, driakiew, makię, retamę z Teide, a przede wszystkim przepiękne, strzelające w niebo i rzucające się od razu w oczy - żmijowce rubinowe, które są bardzo miododajne, bo oblepione od góry do dołu pszczołami.






Różne kolory krajobrazu wynikają ze zróżnicowanego podłoża mineralnego i mogą być białe, żółte, pomarańczowe, czerwone, beżowe, brązowe, prawie czarne lub nawet niebieskawe. Widoki niesamowite! Wszędzie cisza, słyszałam tylko nawoływania zięby kanaryjskiej, ukrytej wśród gałęzi i trudnej do odszukania, ale się udało! No i jaszczurki, tych endemicznych kanaryjskich jest tu sporo. 






Następny punkt zwiedzania mieści się kawałek dalej u podnóża Teide i są to dziwnych kształtów, jakby wyrosłe na równinie, skały powulkaniczne z wtopionymi kawałkami różnych minerałów. Te dziwne twory mają swoje nazwy (w zależności od tego, co przypominają) i w dalszym ciągu zmagają się z naturą. Bardziej miękkie minerały są poddawane szybszej erozji, dzięki temu ich kształty są takie fantastyczne i ażurowe. Jest tu Boży Palec, Katedra czy Trzewiczek Królowej!














Teren jest zabezpieczony i pilnowany przez strażników parku, aby nie rozdeptano tego księżycowego i niepowtarzalnego miejsca. Jest też duży parking, bo turystów wielu oraz ładny hotel. A dalej, za nimi pole czarnej, zastygłej lawy, która swoimi jęzorami wdziera się między góry i pokrywa dolinę. To dopiero księżycowy krajobraz!!! Niesamowite widoki! 






Pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu. To był wspaniały dzień, mimo mojej chwilowej, zdrowotnej niedyspozycji. Byliśmy nad chmurami, była piękna pogoda, a my podziwialiśmy cudne miejsca, których być może nie ma nigdzie indziej. I po to się żyje, wrażenia zostaną na całe życie!!! Pozostaną też zdjęcia, choć te nie oddają w pełni uroku Parku Narodowego Teide i otaczającej go przyrody!


2 komentarze:

  1. Super widoki. Ja też byłam tam zimą i wjechałam na Teide, nawet pochodziłam po wulkanie. Widziałam też jak jedna z kobiet po wjeździe na górną stację zasłabła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miałam problem, dlatego z wjazdu zrezygnowałam. Ale widoki i tak były piękne! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem komentuj jako użytkownik anonimowy. Możesz wtedy dodać swój podpis i wszystko OK. Dziękuję też wszystkim komentującym za odwiedzenie mojego boga:)