Narodowy
Park Teide (Parque Nacional de las Canadas del Teide) leży na Teneryfie,
na jednej z Wysp Kanaryjskich. Odwiedziłam go podczas tegorocznego
wypoczynku na tej wyspie. I jest to stały punkt wycieczek podczas tutejszego pobytu.
Dlaczego? Dlatego, że Teide jest jednym z największych czynnych wulkanów na
świecie i widać go z daleka, już z okna samolotu. Kiedyś był kierunkowskazem
dla żeglarzy, którzy uważali go za największą górę świata. Do dziś przyciąga
swą wielkością i jasnym stożkiem. Wraz z otaczającymi go innymi wulkanami,
kraterami i kalderą (równiną powybuchową) ma unikalny krajobraz oraz endemiczną
faunę i florę. Dlatego to miejsce objęto ochroną i utworzono Park Narodowy.
Jego
wysokość to 3718 metrów n.p.m. i można na niego z łatwością się dostać. Na
wysokość ok. 2300 metrów prowadzi szosa, po której wjeżdżają nawet autobusy.
Jest tu restauracja i duży parking oraz punkty widokowe. A dalej, na wysokość
3500 metrów, wjeżdża Teleférico – kolejka linowa kursująca regularnie przy sprzyjającej
pogodzie. Jednak, aby wejść na sam szczyt, musi być specjalne pozwolenie władz
parku. Wulkan ma gigantyczny krater o średnicy 15 kilometrów i od zawsze budził
respekt. Pierwotni mieszkańcy wyspy – Guanczowie nazywali go Piekielną
Górą i uważali, że w jego wnętrzu mieszka duch zła, bo często wybuchał, a
zastygłe formacje lawy przypominały diaboliczne stworzenia. I tak jest do
dzisiaj – tajemniczość i piękno natury!
Z Puerto
de la Cruz wyjechaliśmy na wyprawę dżipami, które dość szybko pokonywały
kolejne kilometry krętej trasy. Niebo było zachmurzone. Najpierw przejechaliśmy
przez cudne, stare kanaryjskie miasteczko La Orotava, potem pokonaliśmy
zielony las sosen kanaryjskich i przedarliśmy się przez warstwę białych,
wilgotnych chmur, aż pojawiły się szczyty wulkanów i… słońce! Jakby inny świat!
Na tej
wysokości było jeszcze sporo roślinności, ale im wyżej, tym krajobraz stawał
się coraz bardziej goły i naprawdę księżycowy. W miarę nabierania wysokości
odczuwałam coraz bardziej zmianę ciśnienia, ku mojemu zdziwieniu, bowiem
bywałam już na znaczniejszych wysokościach i nigdy nie było problemów ze
zdrowiem. Teraz to chyba już oznaka zbliżającej się starości. No cóż!
Po
przyjeździe do stacji kolejki linowej i herbacie w lokalnej restauracji ciśnienie
się wyrównało i mogłam odbyć spacer po okolicy, jednak na wjazd na wulkan się nie
zdecydowałam.
Podziwiałam
widoki kolorowych gór i endemiczną roślinność kanaryjską: stokrotki z Teide, żółtą
słomianą trawę, driakiew, makię, retamę z Teide, a przede wszystkim przepiękne,
strzelające w niebo i rzucające się od razu w oczy - żmijowce rubinowe,
które są bardzo miododajne, bo oblepione od góry do dołu pszczołami.
Różne kolory krajobrazu wynikają ze zróżnicowanego podłoża mineralnego i mogą być białe, żółte, pomarańczowe, czerwone, beżowe, brązowe, prawie czarne lub nawet niebieskawe. Widoki niesamowite! Wszędzie cisza, słyszałam tylko nawoływania zięby kanaryjskiej, ukrytej wśród gałęzi i trudnej do odszukania, ale się udało! No i jaszczurki, tych endemicznych kanaryjskich jest tu sporo.
Następny
punkt zwiedzania mieści się kawałek dalej u podnóża Teide i są to dziwnych
kształtów, jakby wyrosłe na równinie, skały powulkaniczne z wtopionymi
kawałkami różnych minerałów. Te dziwne twory mają swoje nazwy (w zależności od
tego, co przypominają) i w dalszym ciągu zmagają się z naturą. Bardziej miękkie
minerały są poddawane szybszej erozji, dzięki temu ich kształty są takie
fantastyczne i ażurowe. Jest tu Boży Palec, Katedra czy Trzewiczek Królowej!
Teren
jest zabezpieczony i pilnowany przez strażników parku, aby nie rozdeptano tego
księżycowego i niepowtarzalnego miejsca. Jest też duży parking, bo turystów
wielu oraz ładny hotel. A dalej, za nimi pole czarnej, zastygłej lawy, która
swoimi jęzorami wdziera się między góry i pokrywa dolinę. To dopiero księżycowy
krajobraz!!! Niesamowite widoki!
Pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu. To był wspaniały dzień, mimo mojej chwilowej, zdrowotnej niedyspozycji. Byliśmy nad chmurami, była piękna pogoda, a my podziwialiśmy cudne miejsca, których być może nie ma nigdzie indziej. I po to się żyje, wrażenia zostaną na całe życie!!! Pozostaną też zdjęcia, choć te nie oddają w pełni uroku Parku Narodowego Teide i otaczającej go przyrody!
Super widoki. Ja też byłam tam zimą i wjechałam na Teide, nawet pochodziłam po wulkanie. Widziałam też jak jedna z kobiet po wjeździe na górną stację zasłabła.
OdpowiedzUsuńTeż miałam problem, dlatego z wjazdu zrezygnowałam. Ale widoki i tak były piękne! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń